zbysiu666 pisze: ... to prawda. Same antydpresanty nic nie dadza, ewentualnie czasowa poprawe, kotra zniknie po odstawieniu. Sam się o tym przekonałem, niestety to przeważnie przychodzi z doświadczeniem z antydepresantami, po kilkukrotnej ich zmianie. Moga pomoc uporac sie z problemami, ktore sa zrodlem zaburzen psychicznych, to tak, ale bez wlasnej pracy nad soba, gowno dadza. Pigulka szczescia to pierdolony mit.
Od jakiegoś czasu nie biorę już, żadnych narkotyków i wcale nie jest tak fajnie jak się spodziewałem. Kodę ostatni raz wziąłem w poniedziałek 2 marca 2009 r. dzisiaj mija piąty dzień a cały tydzień się strasznie męczyłęm -fizycznie i psychicznie bo postanowiłem naprawić wszystko: psychikę i ciało. Wątroba troche zjebana i ogólnie ciągnie mnie do ćpania ale dzisiaj już mniej niż np. wczoraj. Mam nadzieje, że z upływem dni będzie coraz lepiej.
Odnośnie odciągającego od ćpania działania ssri to nie jest z tym tak całkiem jak się spodziewałem, bo gdy chumor dopisuje to i chęć przyćpania się zwiększa, ja akurat tak mam.
PS: Tak na prawde moja silna wola odnośnie całkowitego odstawienia wszelkiego ćpania spowodowana jest złymi wynikami prób wątrobowych, gdybym o tym nie wiedział to prawdopodobnie dalej bym brał bardzo często kodę i żył szczęśliwie tak jak dotąd. Np. wczoraj i dzisiaj na 100% poszły by 450 -tki kody
Pozdro
jesli powiedziales lekarzowi np. o klonach to wiadomo ze wg ksiazki nigdy ci tego wiecej nie zapisze - chyba ze wyjatkowa sytuacja i wyjatkowy lekarz ... ale watpie by dal ci to samo w co sie przyznales wjebac wczesniej ... i wiadomo ze bedzie staral sie dawac Ci jak najmniej lekow i male ilosci zeby wrecz nie kusily ...
tak wiec od Ciebie teraz wiele zalezy ... jesli zmienisz doktora to wiadomo po co ;)
kapo pisze:adhesive pisze:
Po pierwsze jestem bardzo zamknięty w sobie i wszystkie emocje tłumie w sobie. Jestem bardzo wstydliwy, czasami przez moją wstydliwość bardzo dużo tracę, w sumie można powiedzieć, że jestem aspołeczny. W pewnym sensie straciłem sen życia, nie mam dla czego i dla kogo żyć (chodź samobójstwa nie chce popełnić). Nic mi się nie chce.
Psychodelikami sie wyleczylem ale osobiscie nie polecam Ci tak probowac ]
o jakich psychodelikach tu piszesz dokladnie? one doprowadzily cie do jakichs przemyslen czy po prostu pozmienialy w glowie nieco chemie?
przy SSRI i innych antydeprechach cpanie i tak mija sie z celem bo praktycznie zaden drag nie dziala...
edit. wiecie czego zawsze bylem od dziecka pozbawiony i jestem tego pozbawiony do dzisiaj? empatii dla innych ludzi, jestem zimnym kolesiem ktory kompletnie nie przejmuje sie zdrowiem, smutkami, radosciami innych ludzi, naprawde jak ktos ma z czegos radoche a ja jestem z ta osoba to sie usmiechne zeby nie bylo, ale to samo mam w np. stresujacych czy przykrych sytuacjach u innych - nie interesuje mnie to, nie potrafie wczuc sie w ich polozenie - to jest wlasnie chyba to za mocne skupianie sie na wlasnej osobie, ktore znika po niektorych dragach <_<
ale znowu zeby dzialaly to trzeba odstawic leki, i tu powstaje bledne kolo
Też mam problem. Może ktoś poradzi coś. Kiedyś z definicji wikipedi miałem naprawdę ciężką depresję. Było tak chujowo, że masakra. Już widziałem tylko dwie opcję – śmierć, albo lekarz. Jak widać wybrałem to drugie. Muszę powiedzieć, że bardzo mi to pomogło. Czas abstynenci na SSRI przegryzanej Xanaxem to było coś najlepszego od czasów całego ćpania. (poza tripem na grzybach ;) )Wolność, szczęście, bez lęków i shiz. Po tym co wcześniej przeżywałem to jak piekło i niebo. Za wcześnie jednak podziękowałem terapeutom, bo mnie podkurwili strasznie i już do czubków chcieli zamykać za to, że zapaliłem zioła. Wiem, że niepotrzebnie im to mówiłem, ale chuj z tym. Chciałem sprawdzić co będzie, bo dużo razy czytałem, że sam pozytyw, a w moim przypadku było odwrotnie. Zresztą zioło pomogło mi wyciągnąć z siebie tą cała deprechę. Terapię skończyłem, ale nadal miałem SSRI więc jechałem na dziko i po swojemu. Co jakiś czas odstawiałem SSRI jednak prędzej czy później depresja wracała. To znów zaczynałem szamać lek. Xanax przewijał się tam gdzieś sporadycznie. Nie chcę sie w to wkręcać. Teraz minął miesiąc od kolejnego odstawienia SSRI. Jednak teraz czuję się jakoś naprawdę pokurwiście chujowo. Już nie tyle co samo depresyjne przygnębienie, ale mam teraz jakieś chujowe wahania nastroju – agresja, lek, wkurwienie, spokój i tak na przemian. Do tego Dysforia, która zresztą wcześniej też występowała, szczególnie po jaraniu. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Dysforia) Boję się trochę, że teraz chce się do mnie następne gówno przyczepić - Zaburzenie afektywne dwubiegunowe (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie ... ubiegunowe) po tych wahaniach nastroju tak wnioskuję. Nie mam manii z tego co widzę na wiki, choć chuj wie. Nie czuję się chwilami mega zajebiście tylko po prostu lepiej i wbijam w zły stan. Nie wiem co robić. Czy dalej iść na dziko i po swojemu, czy iść do specjalisty i z nim omówić sprawę. Wcześniej czułem się tylko źle, teraz doszły mi te wahania nastroju co mnie niepokoi, bo nie wiem czy na to SSRI też pomaga. Nie pamiętam czy tą dysforię mi SSRI całkowicie zaleczyło. Chujowo się dzisiaj czuję, piłem trochę yerby bo czasami potrafi złagodzić efekt przygnębienia, ale jedyne co mi dała to ciśnienie i pewnie po spaniu. Jednak zjadłem dwa signopamy i trochę mi lżej na duszy. Będę wdzięczny za jakiekolwiek wskazówki od bardziej doświadczonych. Dodam też, że jadłem na spanie co wieczór Zolopidem, jego też podejrzewam o stany depresyjne jednak na ulotce napisali, że tylko drugi dzień powinien być depresyjny. Od ostatniej tabletki trochę minęło więc chyba to nie to nie wiem. Obecnie też zamieniłem go na 2-4 piwa na wieczór na spanie, ale dzisiaj nic.
John Stuart Mill pisze: Ogólnie myślę, że to głupota się zabić. Jednak w tym momencie będąc najebanym i zdeczka przydołowanym, że za chuja nie pasuję do tego chorego pojebanego społeczeństwa wpierdalaczy fety zapijanej wódą mam ochotę się wyłączyć. Jednak nikomu nie dam tej jebanej satysfakcji i idę spać ;) Kurwa, znowu nie mogę się ani z ćpunami dogadać, ani z „normalnymi”, reszta świata mnie zawiodła i mnie wkurwia – nikomu nigdy nie pomagajcie w NICZYM bo i tak za jakiś czas chuja w to wbiją i zapomną...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.