Dział, w którym omawiane są konkretne kondycje, oraz ich wpływ na i współzależności z efektami środków psychoaktywnych.
ODPOWIEDZ
Posty: 3080 • Strona 173 z 308
  • 176 / 2 / 0
Mam preparat ziołowy (zwie się MENTAT-HIMALAYA) , w którego opisie jest takie zdanie "obniża poziom endogennego inhibitora MAO"
co to znaczy w praktyce ?
  • 314 / 4 / 0
Ha, ważną rzecz tu poruszyliście, ten dysonans między podłożem biologicznym chorób psychicznych, a długotrwałym tworzeniem się mechanizmów obronnych i zakorzenianiu ich w podświadomości. Jedno może wpływać na drugie w sumie, a żadne nie bierze się samo z siebie. Tak naprawdę nie wiemy na ile możemy naszą podświadomością regulować biologię naszego ciała, ale wiemy że w jakimś stopniu jest to możliwe (np. przy PTSD), z kolei wpływ biologii na nasze zachowanie bywa przeceniany. Nie mówię, że nie jest ważny, bo jest bardzo ważny, ale ludzie mają tendencję do przenoszenia odpowiedzialności za nasze czyny na czynniki zewnętrzne. "Jestem taki, bo mam krzywy mózg", to takie proste wytłumaczenie, a jednocześnie zwodnicze, bo nawet po wyregulowaniu gospodarki serotoninowej czy dopaminowej zostaną nam zachowania nabyte w czasie, w którym ta gospodarka funkcjonowała nieprawidłowo. To trochę tak jak z tym badaniem z pchłami, w którym pchły zamknięte w słoiczku obijają się o wieczko, próbując wyskoczyć, po czym przestają tak wysoko skakać, żeby więcej się nie obijać. Kiedy w końcu słoik zostaje otwarty - żadna już nigdy nie wyskoczy.

Generalnie uważam, że rozwiązania farmakologiczne przy chorobach trwających bardzo długo, zwłaszcza takich odcinających od społeczeństwa, należy stosować jednocześnie z terapią, z czego właściwie ważniejsza jest terapia, w przeciwnym wypadku gwarancja osiągnięcia pożądanego rezultatu jest bardzo niepewna.
  • 281 / 26 / 0
piwny pisze:
Mam preparat ziołowy (zwie się MENTAT-HIMALAYA) , w którego opisie jest takie zdanie "obniża poziom endogennego inhibitora MAO"
co to znaczy w praktyce ?
Ashwagandha która jest w tym preparacie potrafi zwiększać aktywność MAO. Pomimo tego ma ona działanie antydepresyjne, jednak może odwracać działanie inhibitorów MAO np. moklobemidu i selegiliny. Bardziej niż na depresję działa ona jednak na stres.
  • 221 / 1 / 0
@piwny, napisz jak efekty, czy to nie kolejne cudo z internetu
grounded
  • 176 / 2 / 0
Ashwagandha która jest w tym preparacie potrafi zwiększać aktywność MAO. Pomimo tego ma ona działanie antydepresyjne, jednak może odwracać działanie inhibitorów MAO np. moklobemidu i selegiliny. Bardziej niż na depresję działa ona jednak na stres.


czyli bardziej przedłużenie wegetacji... co prawda już mam te zioła, ale chyba sobie odpuszczę, po całej masie ziół, supli, itp. powoli dochodzę do wniosku, że jak raz się wzięło antydepresanty to trzeba je do końca brać, chociaż jak bylem ostatnio sam w plenerze, to miałem trochę radości ni z tego ni z owego , ale nie można przecież cale życie w lesie siedzieć ...
  • 370 / 13 / 0
NavyBlue pisze:
Za dużo tu farmakologii, za mało analizowania własnej psychiki.
Święte słowa.
Widzę tutaj na forum sporą tendencję tłumaczenia własnych niedolężności "brakiem dopaminy, serotoniny, kwasu glutaminowego", a jest raczej odwrotnie - niski poziom czegoś-tam jest skutkiem a nie przyczyną problemów w psychice. Procesy myślowe są złożone - jak pogoda, ale w odróżnieniu od niej potrafią wpadać w stany trwałe, z których trudno wybrnąć, a próby wybrnięcia wręcz napędzają dany stan, tworząc błędne koło. Pacjent wtedy stwierdza, skoro żadne próby nie pomagają, no to pewnie sedno leży w dopaminie jebanej. Na pewno to dopaminy mam za mało. A jak nie, to na pewno to serotonina. No tak, przecież wiadomo, że serotonina.
Podczas gdy problem jest często w ogólnym napięciu w psychice marnującej sporo energii na utrzymanie marnego ale jakiegoś-tam status quo.
Co nie znaczy, że chemia nie pomoże w takich sytuacjach, bo może być tym kopniakiem, który wypchnie psychikę z dołka, ale diagnozować problemy psychiczne przez czystą biochemię to w wielu przypadkach tutaj pomyłka.
JohnyHa pisze:
Wolą nie podniesiesz se poziomu dopaminy czy glutaminianu.
Sporne stwierdzenie. Może nie wolą, ale daj takiemu ciągle zmęczonemu zawodnikowi Jessicę Albę do pogłaskania, to zobaczymy, czy ciągle będzie narzekał na niezdolność organizmu do wytwarzania przekaźników ;)
Uwaga! Użytkownik Machine205 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 221 / 1 / 0
@up w pełni się zgadzam.

dobrą metodą na rozmontowanie negatywnych szlaków myślowych jest 'zapis myśli' (z psychologii poznawczo-behawioralnej). rozpisuje się myśli z którymi walczymy (od tej walki zaczynają się wszystkie problemy = brak akceptacji) i wg kolejnych kolumn rozpisujemy ją (i emocje).

generalnie to co myślimy o samych sobie to chyba najważniejszy proces, który pcha nas do przodu. jak się ciągle jebiemy o za coś to trudno o progres.
grounded
  • 749 / 86 / 0
Co nie znaczy, że chemia nie pomoże w takich sytuacjach, bo może być tym kopniakiem, który wypchnie psychikę z dołka, ale diagnozować problemy psychiczne przez czystą biochemię to w wielu przypadkach tutaj pomyłka.
To spróbuj wyleczyć niechemicznie schizofrenię. Jak se człowiek poczyta to forum to łatwo może odnieść wrażenie, które tu opisałeś:
Pacjent wtedy stwierdza, skoro żadne próby nie pomagają, no to pewnie sedno leży w dopaminie jebanej. Na pewno to dopaminy mam za mało. A jak nie, to na pewno to serotonina. No tak, przecież wiadomo, że serotonina.
Podczas gdy problem jest często w ogólnym napięciu w psychice marnującej sporo energii na utrzymanie marnego ale jakiegoś-tam status quo.
Niestety nie jest to wynik ułomności chemicznego leczenia. Jest to wynik tego że ludzie są głupi a myślą że są mądrzy. Neuroprzekaźników masz dziesiątki i każdy w pewnym stopniu wpływa na to jak się czujemy i zachowujemy. Dlatego popularne myślenie "czuje się źle to mam mało dopaminy/serotoniny" jest chujowe. Do tego jeszcze ludzie często stosują leczenie którego nawet nie rozumieją, na podstawie swoich subiektywnych odczuć diagnozują choroby które znają tylko z wikipedii.

W swojej praktyce nieraz próbowałem znaleźć psychologiczne metody pomocy czy diagnostyki. Za każdym razem później się okazywało że psychologia jest jedynie próbą wyjaśnienia czysto biochemicznych zjawisk.

Bardzo dobrze obrazuje to pewne zjawisko występujące u osób nakurwiających dużo stymulantów. Osoby które przez lata ładują w siebie dużo spidów z czasem zaczynają nabywać różnego rodzaju stereotypie. Stereotypia to jakiś ruch pozbawiony celu który jest wykonywany w pewnym stopniu mimowolnie. Im mocniejszy tym trudniej to kontrolować. Z czasem takie rzeczy zostają na stałe mimo abstynencji. Jest to zjawisko czysto biochemiczne i wywołane chemią. Można jednak przeciwdziałać temu za pomocą psychiki. Odpowiednio silna wola pozwala powstrzymywać tworzenie oraz aktywację tych ruchów. Istnieją również kuracje czysto psychologiczne które mają dobrą skuteczność w usuwaniu tych ruchów. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to zjawisko czysto biochemiczne i może równie skutecznie być usuwane za pomocą chemii. Kuracja psychologiczna jest długa i wymaga dużego zaangażowania pacjenta oraz lekarzy. Skuteczność jednak jest podobna jak przy leczeniu uzależnień za pomocą psychoterapii. Co z tego, że ktoś przez lata nic nie ćpał jak wystarczy jeden odpowiednio silny sygnał i całe uzależnienie wraca. Dlaczego tak jest? Psychoterapia nic nie leczy, tylko uczy pacjenta jak sobie radzić z własnym mózgiem za pomocą psychiki. Uczy jak ignorować ciśnienie na ćpanie, jak ciszyć się życiem bez ćpania oraz jak wykrywać ukryte powody naszego uzależnienia. Niestety uzależnienie wciąż tam jest. Terapia chemiczna z prawdziwego zdarzenia(nie mówię o substytucji) usuwa uzależnienie samo w sobie. Nie uczy radzenia sobie z uzależnieniem tylko przywraca stan normalny. Tak samo jest z leczeniem tych stereotypii. Możesz psychologicznie nauczyć pacjenta jak radzić sobie z tymi ruchami, a możesz też chemicznie usunąć te ruchy.

Drugi przykład to rzyganie. Jak ktoś czuje nieuzasadnione nudności to może mieć nadmiar dopaminy, serotoniny, acetylocholiny, histaminy, substancji P. Może też mieć zespół nadwrażliwości jelita albo się zatruć. Może jednak zwyczajnie mu coś na żołądku siadło i tyle. Na każdy rodzaj tych nudności pomoże antagonista D2 czy 5-ht3, ale to wcale nie znaczy że ktoś ma nadmiar dopaminy czy serotoniny. Tak samo można rzyganie opanować w pewnym stopniu za pomocą silnej woli(położyć się, rozluźnić itd.) i to wcale nie oznacza, że problem nie był wynikiem nadmiaru jakiegoś rzygogennego neuroprzekaźnika.
Może nie wolą, ale daj takiemu ciągle zmęczonemu zawodnikowi Jessicę Albę do pogłaskania, to zobaczymy, czy ciągle będzie narzekał na niezdolność organizmu do wytwarzania przekaźników ;)
Daj takiemu komuś coś co blokuje popęd seksualny. Wtedy nawet najładniejsza dupcia na świecie nie pomoże.
  • 226 / 35 / 0
Czytam ten temat juz jakis czas i widze, ze jest tu kilku ogarnietych ludzi, ktorzy mogliby mi cos doradzic w sprawie mojej anhedonii.
Krotko o historii - zaczela sie 4 lata temu, na poczatku nic z tym nie robilem, potem poszedlem do psychologa, w koncu do psychiatry + psycholog. Najpierw dostalem SSRI[Bioxetin], ktory niesamowicie podniosl mi pewnosc siebie i jeszcze poglebil anhedonie[przed potrafilem czuc chocby i strach przy horrorze, teraz kompletne zero]. Pol roku na tym spedzilem. Potem na miesiac dala mi jakies SSRIs[Miravil bodajze], az w koncu wyprosilem Wellbutrin, sadzac, ze problem lezy raczej w dopie i noradrenalinie. Jestem juz miesiac na tym leku, ale efekty sa nikle - przynajmniej pod wzgledem emocji czy energii. Jestem za to bardziej towarzyski, wiecej zartuje, czasem mam nawet ochote do kogos zagadac sam z siebie.
Oprocz tego przez ten czas probowalem plastrami nikotynowymi, ktore nie daly zadnego efektu. Jedzac wiecej kurkumy trafily mnie emocje przez chwile[ale znikly tak szybko, jak przestalem jesc kurkume], szczegolnie motywacja.
Warto chyba dodac, ze mam tez problem z tarczyca - niedoczynnosc. Mala, ale jest. Jednak w zasadzie juz jest unormowana[ale Euthyrox jednak poczatkowo pomogl mi z sennoscia i w ogole].
Boje sie, ze za miesiac jak Wellbutrin wciaz nie da efektu, to lekarz zas przepisze mi jakas serke.
Doradzi ktos cos, jak sprawic, by emocje wrocily?
  • 226 / 35 / 0
Okej, zalapalem aluzje, nikt za mnie nie odwali roboty itd. Nie moge usunac powyzszego posta, stad wyklepie nastepnego, z konkretniejszymi pytaniami.
Zwiekszylem nieco podaz sodu w ciagu dnia[okolo duza lycha soli na 1,5 l wody, czyli okolo 1g/100ml]; z czego taki roztwor poki co pilem przez 4~ dni. Poczulem lekka poprawe. Nie wrocily mi emocje, ale 'cos tam szumi'. Zamierzam zwiekszyc[lyzeczka dziennie], dolozyc do tego potas[2g na poczatek].
I tu pojawiaja sie moje 2 pytania. Czy takie wartosci wystarcza dla mnie[przypominam, ze nie mialem stycznosci z narkotykami] i jak dlugo sie takim czyms suplementowac? A moze dolozyc do tego antydepresyjny mix Johnnego?
ODPOWIEDZ
Posty: 3080 • Strona 173 z 308
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
CBŚP uderza w gang powiązany z pseudokibicami. Zabezpieczono ponad 100 kg narkotyków

Policjanci CBŚP z Rzeszowa po raz kolejny uderzyli w zorganizowaną grupę przestępczą wywodzącą się ze środowiska pseudokibiców. W trakcie akcji przeprowadzonej na terenie Rzeszowa zatrzymano dwóch 30-latków, powiązanych z jednym z lokalnych klubów piłkarskich.

[img]
Prof. Marcin Wojnar o alkoholach 0%: Piwo bezalkoholowe podtrzymuje mechanizmy uzależnienia

Coraz więcej osób sięga po piwo bezalkoholowe, wierząc, że to zdrowy wybór. Czy na pewno? Prof. Marcin Wojnar tłumaczy, dlaczego „zerówki” mogą być poważnym zagrożeniem – zapraszamy do przeczytania wywiadu.

[img]
„Co potrzeba?” - zapytał 16-latek policjantów, których następnie próbował przekupić

„Co potrzeba?” - takimi słowami zwrócił się 16-latek do policjantów ze stołecznego Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego. Wtedy jeszcze nie wiedział, że mówi do nieumundurowanych policjantów. Okazało się, że miał przy sobie kilka porcji narkotyków.