Alkohol etylowy pod każdą postacią.
Więcej informacji: Etanol w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 2 z 3
  • 825 / 14 / 0
Pierwszy raz najebałem się żytnią.Wagary, Piliśmy to u kumpla, wpadł jego ojczym, straszny skurwiel. O mało nas nie nakrył. Pamiętam gadkę z nim, już wtedy wiedziałem że ta używka podejdzie: zmniejszenie zahamowań, uczucie fajnego nakrecenia, brak krytycyzmu. Z każdym kielonkiem coraz gorzej, mocno, wracając na chatę w sklepie w którym sprzedawali małolatom zakupione piwo. Total, niecały kilometr szedłem od krawężnika do krawężnika zaliczając gleby. Każdy się na mnie gapił. Następne co pamiętam to ostre rzygańsko w nocy. Kaca nie pamiętam, obecnie latam na AA.
  • 2372 / 56 / 0
4 czy 5 lat, Sylwester i ja po ścianach chodzacy. :-/ Cały szampan pękł.
Kurwa, jaki pojeb :wall:
Ostatnio zmieniony 28 listopada 2013 przez hipollek, łącznie zmieniany 1 raz.
Tylko hipisi mieli gnostyczny, poznawczy ideał, natomiast dopalacze kupują głównie młodzieńcy w kapturach, którzy robią to, bo jak mówią - dobrze ryje banie
  • 410 / 18 / 0
Nie jestem pewien czy to był mój first time, aczkolwiek chyba to była wiosna pod koniec 6 klasy podstawówki :-) . Wypiłem wtedy chyba 2 piwa przy wadze bodajże 30 parę kilogramów i się najebałem. Język mi się plątał tak, że nie mogłem normalnie zdania złożyć %-D
Uwaga! Użytkownik Maniacal jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 150 / 3 / 0
Jakoś w 5 klasie podstawówki poprosiliśmy z kolegą losowego menela przed sklepem o kupno jakiegoś alkoholu. Kiedy zobaczyliśmy dwie butelki z etykietą Komandos, jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka. Z tego co pamiętam, nie otworzyliśmy nawet drugiej, a już nas poskładało. Najlepsze jest to, że, wbrew pozorom, spodobał mi się ten stan upojenia. Będąc w 2 gimnazjum piłem już dość regularnie, później coraz częściej, co skończyło się 3 tygodniowym ciągiem alkoholowym, który wyleczył mnie z miłości do innych napojów alkoholowych niż piwo.
  • 3854 / 314 / 0
Miałem jakieś 14 lat, czyli 1-2 klasa gimnazjum. Była bodajże jesień (albo wczesna wiosna, nie pamiętam). Tak czy siak, było zimno, i trza było się jakoś rozgrzać. Było nas czterech. Jeden gościu starszy od nas o dwa lata, pozostali moi kompani byli (są) moimi rówieśnikami. Z braku większej gotówki, ale także i w myśl maksymy 'tanie wina są dobre, bo są dobre, i tanie', najstarszy z nas poszedł zakupić pięć win, o smaku miodowo-lipowym. Na miejsce konsumpcji wybraliśmy sobie skarpę znajdującą się bezpośrednio obok naszego blokowiska. Zaczęliśmy konsumpcję. Powiedzieć, że piliśmy łapczywie, to nic nie powiedzieć. Po krótkiej chwili, każdy z nas miał już jedno wino w dupie, więc pozostało jeszcze opracować pozostałą butelkę na czterech. Początek fazy, wiadomo - zajebisty humor, rozluźniony chód, śmiechy-chichy itp. W miarę upływu czasu zataczaliśmy się coraz bardziej, nic sobie nie robiąc z oblepiających nas wzrokiem przechodniów. Postanowiliśmy pójść po kumpla. Najstarszy ziom puka do drzwi. Niestety. Nikt nie otwiera. Ku naszemu (co prawda chwilowemu) zdziwieniu, zbiega dwa piętra w dół. Chcąc przyspieszyć jednego z kompanów, obejmuję jego ramię, aby ruszyć za naszym 'uciekinierem'. Niestety, grawitacja nie była po naszej stronie. Przelatujemy całą długość schodów, spadając z półpiętra pod czyjeś drzwi. Jesteśmy mocno upojeni, więc wycie z bólu zastępuje śmiech. Spotykamy dezertera na pierwszym piętrze, który jak gdyby nigdy nic... oddaje mocz na ścianę. Spadamy z tej klatki, aby uniknąć boruty, i ruszamy dalej w nasz małomiejski świat.
Pozostałem fragmenty fazy pamiętam jako mocno przymglone.
Pamiętam tylko tyle, że leżałem później na klatce rzygając przez barierki przy schodach. Następnie nie wiem jak, ale dostałem się na czwarte piętro tejże klatki, i kolejny złoty wyziew - tym razem radośnie bębniący o blaszane parapety. Jakoś później matka wyczaiła, że coś jest nie tak, i zhaltowała mnie do domu.
Wcześniej miałem jakieś małe alkoholowe eksperymenty typu: dwa wina na trzech, trzy wina na czterech, ale faza zawsze była mniej lub bardziej kontrolowana. Od tamtego melanżu minęło 10 lat, ale podejrzewam, że gdyby ktoś mi podsunął kubek miodowo-lipowej ambrozji pod twarz, to niechybnie puściłbym pawia.
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 39 / / 0
jak mialem dziesiec, jedenascie lat to matka nalala mi po raz pierwszy pol kieliszka szampana w nowy rok. w wakacje tego samego roku popijalem takie male piwka, baczki z wujkami chlopami ze wsi. upilem sie pierwszy raz w wieku lat 14. polowka na dwoch. bylem tak najebany ze nie moglem zejsc z poddasza na ktorym pilismy i zostalem tam do rana. potem chlalem coraz wiecej, codziennie jakas cwiartka z mety, czy dwa wino po szkole. poznalem ziolo i przestalem pic na jakies dwa lata. potem polubilem piwo i tak sobie piwkuje jakies 12 lat. czasem cos mocniejszego sie zdazy. nie upilem sie od paru dobrych lat. ale codziennie jestem na lekkim rauszu...odpowiedzialny alkocholizm
  • 65 / / 0
16 lat, wycieczka klasowa. alkohol leje sie jak wodospad. umowilismy sie z jednym typem, ze obalimy wlaszke na dwoch, ale wpierw musial on wyskoczyc do klopa bo dopadla go sraczka. jako ze ja bylem juz lekko wstawiony, cos mi strzelilo do lba, zeby szybciorem wypic wszystko na solo :D. leje wodke, leje soczek, wypijam duszkiem, leje wodke, leje soczek, wypijam duszkiem, itd. oproznilem wszystko, otworzylem kolejne piwo i mysle sobie - luuuzik, ale mam mega twardy leb, no kurwa!

i nagle JEB. pol litra doplynelo do szczeniackiego umyslu i zrobilo w nim niezly syf. nie wiem co sie ze mna dzialo, wiem na pewno, ze bralem krzeslo i probowalem nim w kogos rzucic (pewnie w tego typa, co sie wkurwil, ze mu wszystko wypilem). widzialem wszedzie smiejacych sie ludzi, przestrzen pod lozkiem, jakiegos typa co mnie klepal po twarzy sprawdzajac, czy jeszcze zyje, zarzygana walizke kolegi. wszyscy mieli beke z frajera, co sie upil w 3 dupy :D. ostatnie co pamietam to scena, w ktorej wszyscy wychodza z pokoju i zamiast nich wchodza dwie nieznajome mi laski i zatrzaskuja drzwi. potem dziura w pamieci.

nie wiem co sie dzialo, ale na drugi dzien troche mnie fiut bolal i wszyscy mnie wkrecali, ze niby jestem im winien kase za maryche, ktora niby kupilem po pijaku :D. i ten nieziemski bajzel w pokoju + wsciekly kumpel kombinujacy jak pozbyc sie moich rzygowin z jego walizki.
Uwaga! Użytkownik Nick na potrzeby [h] nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 110 / 1 / 0
Pierwszy raz w pierwszej lub drugiej klasie gimnazjum <patola pełną gębą>. Kupiłyśmy sobie z koleżanką piwo i wypiłyśmy je na łąkach za osiedlem. Następnie powędrowałyśmy do szkoły na język polski. Byłyśmy lekko podchmielone, ale nikt niczego nie zauważył.
Drugi raz był bardziej spektakularny, bo akcja próbowania dotyczyła taniego wina. Nie chce mi się jednak zwierzać ze swojej głupoty.
  • 78 / 1 / 0
Który ochlaj był pierwszym porządnym - nie pamiętam, ale gdzieś w okolicach 14 roku życia to było.
Pierwsze piwo wypite w towarzystwie imprezowym wspominam miło - nie zadziałało zbyt mocno, ale rozweseliło i zapełniło lukę, której istnienia nie byłem świadomy do tego dnia.
Ciekawie wspominam za to pierwszą przypadkową intoksykację - dostałem od znajomego domowej roboty naleweczkę. Jako, że nie wiedziałem o tym, że nalewki robi się na spirolu, to wypiłem jakąś ćwiartkę podczas wakacyjnej podróży po Śląsku. Takie to słodkie było i zdradliwe, że nawet nie wiedziałem kiedy się spiłem. No, a że łaziliśmy z kolegą po opuszczonych obiektach przemysłowych - trafiliśmy tam na panów-z-którymi-lepiej-się-nie-zadawać robiących interesy. Kazali spierdalać, a mnie naszło na robienie zdjęć ich samochodom ciemnym i dość drogim %-D potem wsiadliśmy do busa, potem do pociągu i tyle.
W liceum, kiedy wszyscy na fajkę szli, ja sobie spijałem browara na długiej przerwie zawsze. Bo palenia nie lubiłem wówczas.
mózgów masturbacja
  • 989 / 76 / 0
O pierwszej najebie napisałem
Lecz właśnie się dowiedziałem
Że swój pierwszy kieliszek(a raczej połówkę)
Mając półtora roku wyjebałem
Potem przez ponad dekadę alkoholu nie tykałem
tak...
Egoista, ale miły.
Narcyz, ale nie ostentacyjny.
Kłamca, ale wrażliwy.
Miło mi Cię poznać.
ODPOWIEDZ
Posty: 30 • Strona 2 z 3
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Medyczna marihuana kontra bezdech senny

Według danych opublikowanych przez badaczy z Minnesota Office of Cannabis Management, 40 proc. pacjentów z obturacyjnym bezdechem sennym (OSA) uczestniczących w stanowym programie medycznej marihuany doświadczyło znaczącej i trwałej poprawy jakości snu po rozpoczęciu terapii konopiami.

[img]
Medyczna marihuana. Przerwa tolerancyjna – prosty sposób, by konopie znów działały lepiej

Choć powszechnie uważa się, że jeśli dawka przestaje działać, należy ją zwiększyć – nie zawsze jest to właściwe podejście. U niektórych osób większa dawka działa wręcz odwrotnie, ponieważ ich organizm rozwinął zbyt wysoką tolerancję. Zwiększanie dawki może osłabić działanie terapeutyczne i zwiększyć koszty leczenia. Przerwa tolerancyjna (tzw. tolerance break) oraz zmniejszenie dawek po jej zakończeniu może zwiększyć korzyści terapeutyczne i obniżyć potrzebne ilości konopi nawet o 60%.

[img]
Legalizacja marihuany ogranicza problematyczne używanie i poprawia kondycję psychiczną

Badacze analizują, jak legalny dostęp do marihuany wpływa na konsumpcję i zdrowie psychiczne uczestników. W pierwszej akademickiej publikacji zespół badawczy przedstawił bezpośrednie porównanie legalnego i nielegalnego pozyskiwania tej substancji. Badanie rozpoczęto w styczniu 2023 r. jako wspólne przedsięwzięcie Departamentu Uzależnień w Bazylei, Uniwersytetu w Bazylei, Uniwersyteckiej Kliniki Psychiatrycznej w Bazylei (UPK) oraz Służb Psychiatrycznych Aargau.