Alkohol etylowy pod każdą postacią.
Więcej informacji: Etanol w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 69 • Strona 3 z 7
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Budrys »
Ostatnie co pamietam:

Zima, centrum krakowa. Po dość mocnej zaprawie u kumpla poszlismy do miasta. Szybki tel i juz zlokalizowana ekipa do picia :D Klubu mimo pomocy przez telefon i pytaniu ludzi na ulicy szukalismy 2 godziny... DOszlismy na miejsce i idąc po 3 bro z koleji zorientowalem sie ze nie ma kasy :< WIEM! Bankomat! 100 zl ktore wyplacilem rozeszlo sie błyskawicznie. Ostatnie co pamiętam to jak szalałem na dancefloorze.

Potem budze sie rano, nie wiem w czyjej chacie, obok mnie na podłodze żygi ;/ Myśle: Kurwa, co za pies jebany mnie obrzygał!" Oczywiście po wyjaśnieniach ze strony kumpli dowiedziałem sie ze poprzedniego dnia zjadłem jeszcze 2 białe mitsubischi i zajadłem pizzą ;/ żygi były oczywiście moje :D

Po takich akcjach przez 2 miesiace nie tykam alko...
  • 178 / 8 / 0
Impreza u gosi:

Mialem wówczas 17 lat, kupilismy z kumplem litrowa flache ukrainsiej wodki, ktora nazwalem DOn Johnson, 0,2 spirytusu i 2 piwka, potem na imprezie, ktora odbywala sie na dzialce, ze spirytusu zrobilismy cytrynowke i jakos tak sie smiesznie zlozylo, ze wszystko chlalismy tuz przy kominku (zeby cieple nie bylo %-D), i co lepsze nie bylismy skorzy do dzielenia sie z innymi prawie wszystko wyjebalismy sami %-D, impreza sie rozkrecala, az w pewnym momencie wybieglem z domku zeby sie porzygac, po czym wrocilem, ta sytuacja powtorzyla sie kilka razy, az w koncu stwiedzilem, ze nie ma co wracac do domku, bo zaraz znowu wybiegane i usiadlem na plastikowym fotelu na werandzie (a cala akcja dziala sie w zime)...
nastepna scena: otwieram oczy patrze dwie osoby rozmawia a pzoa tym, najwiekszy pokoj pusty, no to wstaje:
- ej co jest, czmeu nikt juz nie imprezuje?
- jest wpół do szóśtej
- 8-(
Uwaga! Użytkownik electric_terrorist nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 13 / / 0
Nieprzeczytany post autor: good_night »
Parę razy zdarzyło mi się po bandzie %-D . Na szczęście Bóg czuwa nade mną gdy jestem najebany, bo gdyby było inaczej to nie dzieliłbym sie teraz z Wami moimi przygodami po alko.

Sylwester 2007

4 Heńki w domu i wybitka na imprę do koleżanki. Tam chlanie na maksa. Od 11 miałem urwany film. Pamiętam tylko momenty: wychodzimy przed blok o 12 na życzenia i fajerwerki, pamiętam, że próbuję sie podnieśc z chodnika i po kilku próbach mi sie udaje :-D , pamiętam też, że przy życzeniach lizałem sie z jakąś grubą typiarą :nuts: . Potem pamiętam, że wybijamy z imprezy. Kumpeli brat prowadzi mnie po schodach i na ostatnim półpiętrze spadam centralnie ryjem z dół (trochę bolało ale mało odczuwałem i nic mi sie nie stało-Bóg czuwał). Potem już na świeżym powietrzu uświadomiłem sobie, ze mam skręconą nogę w stopie ale nie pamiętam kiedy to się stało. Pojechaliśmy taksą do kumpla a od niego uparłem się, że dalej sam wrócę. Wypuścili mnie z domu bo sie uparłem. W autobusie nocnym chciałem podejśc i skopac jakiegoś pakisa w ramach walki ras ale uznałem, że za duży przypał. Po wyjściu na przystanku chciałem sie bic z jakimś typem ale mi uciekł -skręcona noga. Potem kuśtykając do domu próbowałem jeszcze rozwalic szybę w jakimś aucie :nuts: ale sie nie udało. Znalazłem się w domu. Rano bilans był nieciekawy: skręcona noga, jakieś siniaki i potłuczenia, ujebane jeansy, cała bluza (biała) ujebana w błocie, moralniak i kac.


Praga

Wycieczka z pracy do Pragi. Zbiórka o godz 1 w nocy ze środy na czwartek. W środę mecz Finlandia-Polska o 18. To nie mogło sie skończyc dobrze :-D Na mecz wybita do kumpla i kulturalnie 0,5 na dwóch. Powrót do domu spokojny. Za chwile przyjeżdża inny kumpel z którym mamy jechac. No to połówka na stół i za chwile wypita. Ja już zrobiony. Ale mamy jeszcze cwiartkę gorzkiej zołądkowej (miała byc na sen w autokarze :-) ) No to jeszcze ta cwiara i idziemy na zbiórkę. Wyjeżdżamy i oczywiście chlanie w autokarze. Częstują tym i owym-wiadomo w takim stanie nie odmawiam :-D . Film mi się urywa, pamiętam tylko jak żygam na siebie. Kumpel podaje mi woreczek foliowy a ja zamiast żygac do niego to sie wycieram tym woreczkiem :nuts:. Smród w całym autokarze, ja cały zażygany i nic nie kontaktuję :wall: Potem jakiś postój nad ranem(z opowiadań podobno pod Piotrkowem). Słyszę, że ktoś ma coś do mnie mówi, że nie powinienem dalej jechac. To nie wkurwiło. Wychodzę (ubranie oczywiście zażygane) przed autokar robie awanturę, że dalej nie jadę :argue: , bełkoczę: "dajcie mi mój bagaż i ja dalej nigdzie nie jadę" oczywiście mam tylko przebłyski z tej awantury bo niewiele pamiętam. Podobno chciałem bic jakąś dziewczynę ode mnie z pracy :wall: -nie pamiętam. Ostatecznie moja kierowniczka za bety mnie wpycha do autokaru i jedziemy dalej. Budzę sie już przetrzeźwiały-moralniak nieziemski :blush:. Ubranie jeszcze zażygane ale na szczęście niedaleko na postoju przebieram sie w normalne ciuchy i już do końca wycieczki kontroluję sie z alko. Ps nie wyleciałem z pracy(Bóg czuwa nade mną)

Zwykły melanż

Pije już drugi dzień. W pracy po zeszłodniowym melanżu wziąłem urlop na żądanie więc melanż trwa %-D . Pije cały dzień w domu. Wieczorem odwiedzam kumpla, oczywiście pijemy. Wracam od niego nieźle zrobiony. Idę ulicą browar w łapie, mp3 na uszach. Dochodzę do świateł-czerwone. Myślę sobie: chuj idę, jak mnie złapią psy to kumulacja ( browar w reku+ przejście na czerwonym + izba). Nawet nie rozglądam się czy coś jedzie tylko wchodzę na jezdnie. W tym momencie miałem farta, ze koleś jadący furą na pewniaka (zielone miał) zdążył wyhamowac tuż przede mną (wiecie kto nade mną czuwa). Koleś w szoku zatrzymuje się przy mnie wychyla się i woła:"wiesz, że mogłem Cię zabic" a ja bez emocji nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji obojętnym pijanym głosem:"tak wiem, sorry najebany jestem" i kolo odjechał.

Nad morzem.

Jesteśmy w Gdyni. Po wieczornym melanżu w środku nocy idziemy na morze. Ja najebany w chuj próbuję robic jaskółke na falochronie :nuts: i w tym momencie kumpel ściąga mnie z falochronu za bety (Bóg czuwa bo nawet nie chce myślec co by było gdybym stracił równowagę). Potem powrót i z rana następnego dnia znów melanż. z całej ekipy pije tylko jaki kumpel. 10 rano a my juz napierdoleni. Skończyła sie wódka więc wybijam do marketu po następną butelkę(niesamowite uczucie najebac się z samego rana). Potem idziemy na morze. Na plaży zakaz kąpieli i zero osób w morzu a wiadomo od czego są zakazy (dla najebanych zwłaszcza). Wbijamy z kumplem do morza w ubraniach. Fajna kąpiel jest po pijaku, woda taka cieplutka nawet w morzu :-D . Z plaży coś gwiżdże uporczywie ratownik. Miałem nawet ochotę wyjśc mu wyjebac. No ale po kilkunastu gwizdkach wychodzimy a on: "panowie co wy robicie :nuts: przecież w tym rejonie stężenie bakterii coli jest przekroczone 9-kronie" No to nam już przeszła ochota na kąpiel,poszliśmy na inna plaże i tam zasnąłem na słońcu z browarem u boku %-D

ps. dziś mam 8 dzień jak nic nie piję
nie piję, chyba, że alkohol...
  • 39 / / 0
Nieprzeczytany post autor: lulek »
impreza na urodziny znajomej, piwko piwko kumple z liceum język coraz bardziej giętki i łup, przebłyski świadomości że siedziałem przed klubem obstawiony przez dobrych ludzi, rzucałem kurwami w powietrze i najgorsze ze zbluzgałem swoja dziewczyne, wyrywałem się byłem agresywny... wogóleto alkohol to zuo
Uwaga! Użytkownik lulek jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 140 / / 0
Ja miałam bardzo wiele takich akcji..

Jedną z nich pozwolę sobie nazwać 'Nurek z Jaworzna' xD
To była końcówka wakacji. Przyjechał kolega, kupił dwie kraty piwek. Było nas 5 osób.
Nie pamiętam ile wypiłam, ale pierdoliłam niczym nurek.. Stałam na spływie, pod moimi nogami woda, piwo w ręce i jeb na ryj, butelka stłuczona i mnie wyciągali jak spływałam w dół. 'O dziwo' nic mnie nie bolało :-D Byłam mokra i leżałam na piachu, głowę miałam na czyichś kolanach. Podobno płakałam i żaliłam się. Byłam cała obklejona piachem więc też postanowiłam sobie popływać.. Rzuciłam się w ubraniu do wody. Wyciągneli mnie, położyli.. A ja rzygałam cały czas. Poszłam się wysikać i wyjebałam się w jakieś ostrężyny, po czym miałam całe plecy obdrapane. Zgubiłam buty, jakoś mnie donieśli do domu, po drodze spałam na jakiejś ławce. Rano taki kac moralny...

'Wino, wódka z bramy i piwo'
Po wyżej wymienionym mixie krzyczałam jak opętana w niebogłosy nawołując koleżankę, wyrywałam się. A kolega, niczym dobry egzorcysta, wziął mnie na plecy i niósł. Gdy mnie puścił pobiegłyśmy za rączkę zrobić siku. Niestety, 'bieg' szybko skończył się w przylatarniowym dole... Jak wiadomo, kolejnym punktem było bełtanko.. xD Później udałam się w kime na jakiejś usypanej górce, po czym przyjechali po nas koledzy. Zawieźli nas na miejscówke, tam też nadal spałam. Chodziłam bez butów po podwórku, podobno też znikałam z kolegą na dłuższy czas, czego także nie pamiętam.. Do domu spóźniłam się 4 godziny, przybyłam w stanie niemalże potramalowego 'pół-snu'.. :-D Tłumaczyłam się mamusi, podpierając się o lodówkę.. Miałam przejebane.

Od tej pory nieco mi się ukróciło. Może jeszcze coś sobie przypomnę ;-)
  • 424 / 6 / 0
Nieprzeczytany post autor: Adam Selene »
Bezfilmowo...hmmm...Kika razy, ale najbardziej pamiętam ostatni raz :-/
Celem zabicia weltzschmerzu zakupiłem pól litra balsamu pomorskiego i wieczorem rozpocząłem wesołe tankowanie przy kompie. Zeszło pół litra w godzinę i po tej godzinie byłem już upierdolony potwornie. Obraz uciekał mi z pola widzenia, siedzieć nie idzie, bo się człowiek sam z krzesła zwala...no wiadomo o co chodzi. Ostatnie co pamiętam, to jak pisałem jakiegoś posta na tym forum, a potem czarna dziura. Totalnie nic.
Obudziłem sie o szóstej rano we własnych rzygowinach, w łóżku. Z dużymi problemami posprzątałem syf w pól godziny i padłem na łoże aby zdychac. Kac trzymał mnie cały dzień.

Nie wiem co robiłem w nocy, film urwał mi się jakoś po jedenastej niewiele. Butelki nie znalazłem, musiałem ją gdzieś wyjebać, ale gdzie to nie mam zielonego pojęcia :-/
Zeszmacanie się jest niefajne :-(
Uwaga! Użytkownik Adam Selene nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1800 / 19 / 0
Nieprzeczytany post autor: userd »
To było 5 dni temu w sylwka, byłem u kumpla w akademiku, piliśmy dużo wódki, niestety od godziny 11 nic nie pamiętam. Nie zaliczyłem zgona łaziłem cały czas i chlałem z różnymi nieznajomymi ludźmi. Nie myślałem bo wszystko chyba robiłem jakoś automatycznie, ocknąłem się gdzieś o 4 nad ranem jak mnie zatrzymują, bo chciałem iść do domu co źle by się skończyło bo mieszkam 150 km od miasta w którym byłem. Rano okazało się że nażygałem kumplowi do łóżka. Ogólnie powiem że chujowo, już nigdy więcej nie pije. Prawie cały następny dzień byłem jeszcze pijany, dopiero o 18 mnie zmuliło.
Niczego nie chcę tak bardzo jak zasnąć i się nie obudzić
  • 28 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: BRMoo »
Mialem chyba wtedy 15 lat, kumpel robil "urodziny" (w sensie że kupilismy alko, palenie ktos tez przyniósl) i na takich skaŁkach sobie siedzieliśmy, pilismy itp. Na początek wypilem browara, potem żesmy wypili 1l na 4 osoby, ja twardo jeszcze stalem, no to mówie chuj piję dalej :D Kumple mieli flaszkę 0,7 wypili z niej po kieliszku i nie chcieli. No to ja się do niej dossalem :D Zapijalem tylko samą końcówkę. W międzyczasie jeszcze wkręcalem się do innych ludzi, którzy pili wódke... Mialem już lekką fazę... otworzylem sobie drugiego browara, potem jeszcze wkręcilem się do jaraczy i palilem z nimi. W sumie wyszlo że wypilem jakos ponad 0,7 sam , 2 browary no i palonko. Wszystko bylo OK, poszedlem się odlać na taką gorkę (wtedy jeszcze ponoć dawalem radę) no i nie ma mnie jakieś 20 minut :D Kumple idą zobaczyć co ze mną, a sie okazalo że spadlem z tej górki i leżalem ze spuszczonymi majtkami i spodniami... Potem juz niewiele pamiętam, robilem baaaaardzo glupie rzeczy, rzucilem się na swojego brata, ponoć chcialem jeszcze napierdalać parę osób, odpierdalalo mi, mialem jakieś ataki szalu, piana w ustach, kumpel myślal że ja za chwilę się przekręce. O żyganiu chyba nie musze wspominać :] Potem ludzie się ulotnili, zostalo ze mną chyba 3 znajomych, a ja spalem w ostrężynach, haszczach, nawet w szkle spalem, prawie do ogniska wpadlem. Pomagali mi dojść do siebie, no ale niestety nie bylo szans żeby mi pomóc... Za każdym razem jak mnie stawiali na nogi to jeszcze szybciej upadalem... Bylo już późno i doszli do wniosku, że nie ma sensu czekać. Jeden kumpel (też najebany) przyprowadzil mnie do domu, ale mądrze zagadal do moich rodziców i nie mialem przejebki jakieś dużej... Gorzej ze mną - poprzecinany doslownie na calym ciele, caly brudny, ubranie obrzygane, zgubilem mp4... ale na szczęście potem je znalazlem z kumplem, który mi mówil gdzie leżalem... Rano się budzę w domu, nic nie wiem co się stalo... Potężny mega wykurwiście dupny kac...


Ogólnie to myślę, ze cala ta akcja spowodowana byla zmieszaniem no i moją lekkomyślnością... Niepotrzebnie tak szybko i dużo pilem , no ale chyba każdy tak kiedys mial "kurwa wypilem już tyle i nic mi nie jest, chleje dalej... a potem bum i nie wiadomo co się stalo" :)
Uwaga! Użytkownik BRMoo nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 88 / / 0
Ja "najlepiej" wspominam swoje (i kumpla - bo w jednym dniu) imieniny :-) Kolega przyjechał przed 8 rano. Mieliśmy litr wódki (Krakowska - do dzisiaj mam wstręt psychiczny) i po 2 tanie piwa do zapijania (nie wiem co mi do łba strzeliło wtedy...). No to zaczynamy - słyszymy dzwon w kościele - jest 8 rano... O godzinie 8.30 my już uwaleni, ale jeszcze mieliśmy trochę sił. Za pół godziny przyjechał jeszcze jeden kumpel, mój imiennik :-D Ale z nami już nie miał okazji zabalować bo o godzinie 9.30 nie było z kim %-D Dodam, że miejscem "imprezy" był duuuży rów koło torów kolejowych ;] Po kilku godzinach spania, rzygania i nie pamiętam czego jeszcze, trzeźwy kolega (potem jego opowieści bardzo rozjaśniły obraz tego dnia) zabrał nas na spacer na stadion. Droga zaczęła sie leżeniem na torach... Ogólnie przejście 500 m. trwało ponad pół godziny. Na stadionie obowiązkowa drzemka i bełty... Potem trafiłem z powrotem do tego rowu, chociaż drogi powrotnej za chuja nie pamiętam. Spałem tam do godziny 16. Potem powrót do domu, tłumaczenie sie przed rodzicami i jeszcze tego samego dnia miałem kaca... Na szczęście zero moralniaka :-D
Ostatnio zmieniony 27 stycznia 2008 przez ..::Opeth::.., łącznie zmieniany 1 raz.
"And you will ascend above the heights of the clouds,
And will be like the Most High,
Yet where you brought down to the sides of the pit,
Which we now must merge with the skies..."
  • 321 / 4 / 0
Nieprzeczytany post autor: astaroth »
Zgonów zaliczyłam wiele, bo jakiś rok temu nie było dnia żebym nie wypiła conajmniej 3-4 piw. Takie najgorsze:
Sylwester '06 u kumpla
Około 20 zaczęłam pić z moim chłopakiem, coby iść w lepszym humorku- wypiłam 3 Karpackie (9%) i kilka kieliszków spirytu, co juz potrzepało mnie dosyć dosyć. Miałam jeszcze 2 piwa do wypicia, więc stwierdziłam, że nie będzie źle, bo niedługo sie ogarnę. Na imprezie okazało się, że mój boJ nie jest dobrym towarzyszem do picia- odpadł po 2 piwach i kilku kieliszkach, wiec kumple odholowali go do domu (lol), a ja zajęłam się jego pozostałymi trzema piwami + moje 2, a do tego doszły toasty i kolejeczki.... Tempo było niezłe. Nie wiem kiedy odpadłam, ale na pewno przed 23. Najpierw rzygałam do szklanek po piwie, później wylądowałam na podwórku przed domem kumpla i nawet nie pamiętam północy, mimo, że byłam na dworze %-D Około 1 kumple odprowadzili mnie do domu chłopaka. Rzygałam całą noc do miski, a jego matka nosiła mi herbatę.. %-D Wstyd wpizdu.

Lato '07 chlanie u koleżanki
Kumple przynieśli litr czystego spirytusu, po rozrobieniu wyszły 2 litry wódki na 3 osoby, bo kumpela nie chciała pić w ogóle, a jeden z dwóch kumpli niewiele. Z początku wszycy wypili po 2 kieliszki, kolezanka więcej nie chciała. Pijemy dalej, kumpel tez nie chciał po ok.6-8 kieliszkach. Zostałam tylko ja i drugi kumpel, więc polewaliśmy sobie i było ok. Kiedy faza mocniej weszła, nie patrzylismy na swój stan, tylko lalismy jeden kielon za drugim. Nie wiem ile zostało w tej 2l butelce, ale niewiele. Zrobiło się późno, więc postanowiłam wrócić do domu. Po schodach na klatce jakoś zeszłam, ale kiedy wyszłam na dwór, pierdolnęło mnie tak, że nie mogłam dobrze ustać. Trzeźwiejszy kolega odprowadził mnie do połowy drogi do domu, bo sam musiał wracać. Z wielkimi trudnościami (cały chodnik był mój, szłam od strony do strony powstrzymując sie od rzygania) dotarłam do domu. Matka spała, więc nie musiałam sie jej pokazywać i poleciałam do łazienki rzygać, bo czułam, ze chyba się zatrułam i musze wyrzygac to chujostwo. Usiadłam na kiblu, bełtałam do wanny i tak się zmuszłam, że obdrapałam sobie gardło do krwi %-D i tam zasnełam. Po kilku godzinach weszła matka, oblała mi twarz z prysznica, umyła wannę i kazała wypierdalać :P Obudziłam się w południe w obrzyganym łózku z wielkim kacem i zatruciem - cały dzien nie jadłam i prawie nie piłam, bo co tylko lądowało w żołądku, wracało się do kibla.
Od tamtej pory nie piłam więcej niż 4 piwa, wódki wcale. A od listopada alko nie ruszam w ogóle ;)
Ostatnio zmieniony 29 stycznia 2008 przez astaroth, łącznie zmieniany 1 raz.
Meow.
ODPOWIEDZ
Posty: 69 • Strona 3 z 7
Artykuły
Newsy
[img]
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował

"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."

[img]
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol

Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.

[img]
Kandydaci na prezydenta powinni zostać zbadani na obecność narkotyków?

Prezydenckie debaty rozgrzały jeszcze bardziej emocje związane z prezydenckim wyścigiem. W czasie trwającej walki o wyborcze poparcie coraz donośniejsze stają się głosy domagające się testów na alkohol i narkotyki od osób ubiegających się o prezydencką elekcję. Telewizja wPolsce24 postanowiła zwrócić się do wszystkich ubiegających się o urząd o poddanie się testowi na obecność narkotyków w organizmie.