Właśnie chodzi o to,że kryjówek w które nikt nie pomyśli nawet zaglądać jest za dużo i jeśli zdarzy mi się zapomnieć gdzie to wsadziłem to sporo czasu i wkurwienia pójdzie :-D

Ten karmel to alfa. Używasz zapalniczki żarowej? Zwykłą przy grubszym szkle może mieć za niską temperaturę, żeby to się ładnie zwaporyzowalo.

Ja vapuję zwykłą z grubego i jest ok. Po prostu za krótko to ogrzewa. Powinien się potem ten żółty "olej alfowy" zmienić w czarny osad z białawym nalotem gdzieniegdzie. No chyba że też coś robię źle ale klepie tak jak powinno a nawet za dobrze.

Ewentualnie o pozycje nad zapalniczką - najwyższą temperatura jest tuż NAD płomieniem. Nie wyżej, nie niżej. No i ja to wole jeszcze jak ta kropla popłynie, nie grzana w miejscu, tylko jak to po folii. :D
i dokładnie tak powinno być. Ale "karmel" to zdecydowanie nie dopalona alfa. Możesz to próbować podgrzać, ale nową usyp w innym miejscu, bo ciężko się pali nowe na starym.

Eh, zbierałam sie aby napisac w końcu cos sensownego o alfie.
I zeby dojść do siebie na tyle ,zeby moc cos napisac.
Substancja niepowtarzalna.
Worek 1,2gramowy przerabia sie w tydzień, mimo tak znikomego dawkania.
Największym zaskoczeniem była dla mnie chyba moc. Od poniedziałku praktycznie nie spalam, w środę oraz czwartek czułam sie po prostu psychicznie.
Nigdy wczesniej nie miałam problemów z paranojami etc bo jakichkolwiek stumulantach, tak samo jak nie odczuwałam potrzeby ogromnych ilości suplementów aby ominęło sie bez boleści wszelkiej maści.
Az do spotkaniu z alfa. W środę i czwartek juz mi odbijało, nie mogłam spac mimo dużych przerw, jedzenia, hektolitrow witamin. Serce dokucza bardzo.
Do tego dochodzą zwidy, głosy których nie ma lub takie, które same sobie układamy.
Dodatkowo ogromne rozdrażnienie, wręcz agresja na zjeździe.
Doświadczenie genialne, nie żałuje lecz przypłacone zbyt wysoka cena.
Watpię zebym wróciła jeszce kiedys...
Ale faktycznie, nie można tego przyjdzielic do niczego.
Ide odsypiac, niech moc bedzie z wami.

Tak...tak wiemy nie wrócisz. Jeszcze zatęsknisz za paranojami, wkurwieniem i tachykardią I kolejny ciąg...

Aż do momentu kiedy 1,2g będziesz robić w 2dni dożylnie w międzyczasie normalnie śpiąc. witamy w szponach bieda-kraku

defetyści... może faktycznie nie wróci?

Siedzimy na hajpie, sam trud włożony w napisanie czegoś w tym wątku sugeruje że coś tam w głowie do tej alfy chce wracać. Spójrzmy na podobne posty w tym temacie: może się wypowiedzieć ktoś kto wypowiedział się, chociaż częściowo, pozytywnie i nie wrócił później ani razu? I również tacy co jednak wrócili, wcześniej pisząc ze nie ma mowy? Tych drugich wydaje mi się, ze będzie więcej.

Ja na pewno wrócę, ale dopiero, jak serduszko wyraźnie zaznaczy mi, że już mi wolno, bo teraz po niecałym gramie daje mi do zrozumienia, że dość, stop, koniec i chuj.

etizolam w żadnej ilości nie pomógł, alkohol tylko wazokonstrykcję ograniczył, a od tego zjazdu uratowało mnie jedzonko i aspiryna...

Po zapaleniu papierosa PRZED aspiryną, myślałem, że serce z klaty wyskoczy. Papieros po aspirynie zniwelował zjazd do takiego stopnia, że idę spać, dobranoc :D


Morał jeden. Kwas acetylosalicylowy.