Lekkie nakreślenie sytuacji, śmiało pomijać.
---
Dwa lata temu na popularnym portalu społecznościowym ułatwiającym poznawanie ludzi z różnych stron świata napisał do mnie Marcin, 20-latek, ironicznie, z Warszawy.
Liść marihuany na plakacie zachęca do przyjścia na koncert. Przecież to szczaw angielski - tłumaczył organizator koncertu.
Liść marihuany na plakacie zachęca do przyjścia na sobotni koncert \'The Blues Brothers Day\' do Teatru Polskiego. Organizator imprezy twierdzi, że zielona roślina to nie \'trawka\'. - Przecież to szczaw angielski - tłumaczy Zdzisław Smektała , organizator koncertu. - I przy tym się upieram.
- No i co z tego, że ten liść jest na plakacie?- pyta Smektała.- Cały afisz utrzymany jest w konwencji Rambo, który zamiast magazynku ma bluesowe harmonijki, a zamiast karabinu trąbkę. Tak jak szczawiu, można czepić się białego ptaka w czarnych okularach albo tego, że przydeptuję amerykański samochód policyjny. Zdzisław Smektała podkreśla, że jego impreza jest hołdem dla filmu \'Blues Brothers\'. Tym plakatem chciał wpisać się w konwencję filmu. -To lata 60 i 70- mówi.- Kolorowe i szalone. A marihuana to ich znak. Tak jak drewniany wóz jest znakiem XIX wiecznej wsi, tak \'trawka\' kojarzy się życiem w latach 70-tych. To dlaczego mamy się okłamywać w sprawie naszych bluesowych braci w czarnych okularach. Poza tym podkreślam, to nie marihuana, tylko angielski szczaw.
- To bzdura- mówi dr Krystyna Pender z Instytutu Botaniki Uniwersytetu Wrocławskiego. - Szczaw tak nie wygląda. Wszystkie jego odmiany mają liście lancetnikowate, w kształcie łopatek do nakładania tortu. W przeciwieństwie do konopi indyjskiej, której liście są rozczapiżone i ostro zakończone. - Smektała może to zielsko nazywać jak chce: rabarbar indyjski, albo szczaw izraelski- mówi Zbigniew Tomczak, terapeuta uzależnień. - Ludzie patrzą na to i widzą marihuanę - Niestety nie możemy nic z tym zrobić, bo prawo nie zabrania używania symboli związanych z narkotykami- mówi naczelnik sekcji do walki z narkotykami komendy miejskiej policji. - Możemy jednak zapewnić wszystkich uczestników zabawy, że będziemy na imprezie. Jeśli ktoś złamie prawo, to za to odpowie.
Smektała się ośmieszył - dodaje Zbigniew Tomczak. - Chyba inaczej nie potrafi zwrócić na siebie uwagi. To przykre tym bardziej, że jako osoba publiczna wkłada w usta młodym eksperymentatorom argumenty typu: \'zobacz mamo, ten pan z telewizji nie ma nic przeciwko marihuanie, ona jest naprawdę nieszkodliwa\'. Nie wie chyba ile małych dzieci uzależnionych od marihuany szuka u nas pomocy. Smektała oblepiając całe miasto plakatami niszczy często wielomiesięczną pracę nad świadomością wielu uzależnionych dzieci. Zdaniem Smektały, plakaty rozwieszone na wrocławskich słupach nie propagują narkotyków. - Szukacie dziury w całym - denerwuje się. - Oczywiście plakat mógłby istnieć bez tego liścia, ale po co? Również Jadwiga Góralewicz, główny specjalista ds. uzależnień Urzędu Miasta jest zbulwersowana postawą wrocławskiego dziennikarza. - Nie rozumiem, po co pan Smektała to zrobił. Przecież to jest pokazywanie drogi młodym ludziom. Podejrzewam, że gdyby się dobrze zastanowił, to zrezygnowałby z liścia marihuany na tym plakacie. A w czerwcu walczymy z narkomanią...
Hasło tegorocznej akcji brzmi \' Najlepsze wyjście- nie wchodzić\'. Jest skierowana do tych dzieci, które nigdy nie miały kontaktu z narkotykami. Chodzi o to, aby umiały mówię \'nie\', gdy ktoś je częstuje. Na tą akcję wrocławski Urząd Miasta przeznaczy nie więcej niż trzy tysiące złotych. Tymczasem do kontrowersyjnej imprezy urzędnicy zdecydowali dołożyć ponad cztery tysiące. Pieniądze na dofinansowanie imprezy Smektały daje Biuro Promocji Miasta. Urzędnicy nie zauważyli, że na afiszu jest liść marihuany, choć plakaty wiszą w urzędzie. - Nawet nie wiem, jak wygląda. Chodźmy to obejrzeć - mówi Krzysztof Grzelczyk, szef Biura Promocji Miasta. - A więc to jest marihuana!? - dziwi się. Urzędnicy sponsorują z publicznych pieniędzy wydanie płyty z okazji koncertu. - Będzie na niej logo EXPO. Dostaniemy tysiąc egzemplarzy na gadżety. To dobry interes - stwierdza dyrektor Grzelczyk. - A poza tym nie mamy nic do liścia. To wizja artystyczna, której nie wolno ograniczać - dodaje Paweł Romaszkan, rzecznik urzędu.
Lekkie nakreślenie sytuacji, śmiało pomijać.
---
Dwa lata temu na popularnym portalu społecznościowym ułatwiającym poznawanie ludzi z różnych stron świata napisał do mnie Marcin, 20-latek, ironicznie, z Warszawy.
Set: pozytwny, chęć wyluzowania się, dowiedzenia się czegoś o sobie Setting: ludzie, których dobrze znam (z wyjątkiem ostatniej "próby"), moje mieszkanie
Więc...w tej notatce opiszę moją przygodę z mj, która miała miejsce wczoraj i dzisiaj (18,19.04). Jakiś czas temu kupiłem zielsko, dobrej jakośći za 50zł :). Chowałem to w domu, czekając z niecierpliwością, aż zapalę z dziewczyną :). Setting - mój pokój w domu, set - pozytywny, bez problemów w głowie. Nabiłem lufki w czwartek (18.04) elegancko, o dziwo sobie bezproblemowo poradziłem. Dziewczyna w czwartek trochę się spóźniła, ale to bez znaczenia ;). Pogadaliśmy trochę, w tle jakaś playlista na Spotify, już nie pamiętam jaka, bez znaczenia.
Luźne podejście do życia, traktowanie wilczej jagody jako jednorazowej przygody "aby móc co opowiadać wnukom". Zero obowiązków na głowie.
Trip miał miejsce latem w roku 2016. Szukałem w sieci informacji o psychoaktywnych roślinach rosnących w Polsce i dowiedziałem się o wilczej jagodzie, która wcześniej kojarzyła mi się wyłącznie z silną trucizną i nigdy nie pomyślałbym, że można to brać rekreacyjnie. Głównymi psychoaktywnymi alkaloidami w wilczej jagodzie są: atropina, skopolamina i hyscyjamina, tak samo jak w przypadku bielunia dziędzieżawy - słabszego kuzyna belladonny.
Autor: HolyShaG
Wiek: Wtedy 18 lat.
Waga: ~80kg.
Wzrost: 184cm.
Doświadczenie: Etanol, nikotyna, teina, kofeina, amfetamina (śladowa ilość, praktycznie 0 efektu), THC, bez efektu, za mała ilość.
Set & Setting: Wakacyjna ciepła sierpniowa noc 2009 roku, atmosfera wspaniała - wraz z moim przyjacielem (R) dostaliśmy się na wymarzone uczelnie. Dodatkowo perspektywa, miło spędzonej nocki z miłymi koleżankami. Duża dyskoteka, dużo ludzi. Piątek.
Komentarze