Dawka: 450mg

Mieszkanka gminy Dębowa Łąka zaprosiła do siebie do domu, a konkretnie do piwnicy, dzielnicowego. Starsza pani była zaniepokojona tym, co w tej piwnicy porabia partner jej wnuczki. A ów partner ukrywał w komórce roślinny susz, zwany dalej marihuaną.
Mieszkanka gminy Dębowa Łąka zaprosiła do siebie do domu, a konkretnie do piwnicy, dzielnicowego. Starsza pani była zaniepokojona tym, co w tej piwnicy porabia partner jej wnuczki. A ów partner ukrywał w komórce roślinny susz, zwany dalej marihuaną.
Dzielnicowi przyjechali do jednego z domów na terenie gminy Dębowa Łąka w miniony wtorek (6 września) po telefonie od starszej kobiety, która podejrzewała, że partner jej wnuczki wykorzystuje pomieszczenia piwniczne jej domu do jakiegoś nielegalnego procederu.
Kiedy mundurowi wraz z właścicielką weszli do piwnicy, natychmiast wyczuli charakterystyczny zapach marihuany. Funkcjonariusze dokonali przeszukania pomieszczenia, na miejsce przyjechał również przewodnik z psem wyszkolonym do znajdowania narkotyków. Policjanci znaleźli tam dwa pudełka w zawartością suszu konopi o łącznej wadze prawie 320 gramów. Narkotester potwierdził, że jest to marihuana. Następnego dnia po godzinie 6:00 funkcjonariusze wydziału kryminalnego zatrzymali 27-letniego mieszkańca Dębowej Łąki. Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości środków odurzających. Prokurator objął go dozorem policji, zakazem opuszczania kraju oraz poręczeniem majątkowym w kwocie 10 tys. złotych. Mężczyźnie grozi teraz do 10 lat więzienia.
Pozytywne nastawienie, przyszykowany pokój, siostra i babcia w domu, ale bez problemów.
Dawka: 450mg
Długo wyczekiwany moment ponownego grzybowego tripa, po około 10 latach przerwy. Obozowisko w górach, ognisko, wiata, rzeka, deszcz i wiatr. Główny cel wyjazdowy: zaktualizować wspomnienia związane ze wrzucaniem grzybów za małolata.
Ja i kumpel, leśne obozowisko - wiata, studnia i ognisko. Od rana czilujemy przy ognisku w chłodny, deszczowy i wietrzny dzień. Okoliczności odbiegały nieco od wymarzonych, ale postanowilismy się tym nie zrażać. Ostatni raz zarzucałem grzyby dobre 10 lat temu, a w tym roku naszła mnie niespodziewana chęć zasmakowania głębi psychodelicznego doświadczenia i zweryfikowania tego stanu ze wspomnieniami z przeszłości. Oczekiwałem wglądu w samego siebie oraz podróży, cokolwiek miała ona oznaczać.
Miejsce: drewniana dacza w Roztoczańskim Parku Narodowym nieopodal Zamościa. Czas operacyjny: Godzina 15.00, piękna złota jesień.
Pocahontas atakuje
Miejsce: drewniana dacza w Roztoczańskim Parku Narodowym nieopodal Zamościa.
Czas operacyjny: Godzina 15.00, piękna złota jesień.
Prawie wolny kwadrat. Słoneczny letni dzień. Wypoczęty organizm i chęć dotarcia jak najdalej.
Działo się to na jednej z wsi, poza czasem i przestrzenią. W domu była tylko babcia, ale tym jakoś przejmować się nie musiałem. Słoneczny letni dzień czyste niebo, cisza, spokój, godzina 9 rano. Ogółem dzień w sam raz żeby nachlać mordę albo zorganizować miłego, przyjemnego tripa.