Mała Kiki rozpoznaje u mamy ślady po heroinie. Wstrząsający dokument powstawał 36 lat

Nieczęsto używam słowa "wstrząsający", ale powstający przez 36 lat film dokumentalny "Life of crime 1984-2020" ("Życie przestępcze" na HBO) właśnie to z wami zrobi — wstrząśnie. To przygnębiający obraz upadku grupy znajomych mieszkających w Newark. Zaledwie 8 km od Manhattanu ich życie upływa w cyklu kradzieży, uzależnienia, odwyków, odsiadek i obietnic poprawy, w które sami wierzą tylko chwilam

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Noizz.pl
MARTA CIASTOCH

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

498

Nieczęsto używam słowa "wstrząsający", ale powstający przez 36 lat film dokumentalny "Life of crime 1984-2020" ("Życie przestępcze" na HBO) właśnie to z wami zrobi — wstrząśnie. To przygnębiający obraz upadku grupy znajomych mieszkających w Newark. Zaledwie 8 km od Manhattanu ich życie upływa w cyklu kradzieży, uzależnienia, odwyków, odsiadek i obietnic poprawy, w które sami wierzą tylko chwilam

36 lat towarzyszenia swoim bohaterom, dziennikarz i reżyser Jon Alpert zamyka w dwugodzinnym filmie. Nie ocenia, nie krytykuje, czasem tylko (i to po latach filmowania) pyta bohaterów, czy nie boją się, że tym razem umrą. Odpowiedzi bywają różne.

Freddiego Rodrigueza, Roberta Steffeya i Deliris Vasquez spotykamy w 1984 r. Ich świat to drobne kradzieże, rozbijanie się po mieście, rodzinne popijawy, dzieci, których nikt nie pilnuje, pierwsze narkotyki wstrzykiwane w żyły i dilerka, a w przypadku Deliris — prostytucja. Chłopaki kradną, co się da, sprzedają, za ile się da, temu, kto zechce kupić. “Po co żyć za minimum miesięcznie, skoro można zarobić tyle dziennie” - stwierdza Rob, niosąc pod pachą ukradzione prześcieradła. Nie boją się więzienia, bo jeszcze go nie doświadczyli — cwaniakują, marzą o lepszym życiu, próbują przetrwać na ulicy, która ma swoje reguły.

Heroina i kokaina są w ich środowisku dostępne i popularne jak papierosy, czy piwo. Nic takiego, wszyscy biorą, każdy w dowolnym momencie może przestać, nie? To zabawa albo ucieczka, jeszcze nie nałóg. Ale to — o ile kiedykolwiek było prawdą — z czasem się zmieni.

Bieda, w której wyrośli nie jest jedynym wytłumaczeniem tego, że w dorosłym życiu znaleźli się na społecznym marginesie. Deliris, zanim uzależniła się od hery i zaczęła zarabiać na narkotyki na ulicy, pracowała w urzędzie i studiowała. Matka Freddiego na jakiś czas straciła prawo do opieki nad nim i w tym okresie wychowywał się w bogatszej rodzinie. Gdyby go nie zabrała, dziś byłby innym człowiekiem. Przynajmniej miałby szansę.

Jak wydostać się z kręgu uzależnienia

To nie jest tak, że po raz pierwszy spotykamy bohaterów uzależnionych od narkotyków. W sieci jest pełno nagrań ludzi, którzy odpłynęli po herze lub lekach przeciwbólowych. Przypominają zombie, rozmawiają ze sobą lub wyimaginowanymi towarzyszami, słaniają się na nogach, śpią w dziwnych pozach na chodnikach, schodach, w parkach, garażach, melinach. Siłą dokumentu Jona Alperta jest to, że bohaterowie nie tylko poddają się nałogowi, ale wciąż podejmują próby wydostania się z kręgu zła. Obserwujemy ich wielki wysiłek, by przestać ćpać, znaleźć normalną pracę, naprawić relacje z dziećmi, których nie widziało się kilkanaście lat.

Dzieci to także wielka siła tego dokumentu. Ponieważ powstawał niemal cztery dekady, w filmie widzimy, jak rośnie ich świadomość, że rodzice nie są w stanie się nimi zająć. To, co dla kilkulatka było zabawą (mała Kiki cieszy się, że razem z młodszym bratem Chimo codziennie kładą się koło 2-3 w nocy), w procesie dorastania staje się tragedią. Scena, w której pytają matkę, dlaczego nie może zostać z nimi na noc, tylko wychodzi się naćpać, zostanie w mojej głowie na długo.

"Nie wiem, co powiedzieć. Kocham ją całym sercem" - mówi trochę do matki, a trochę do kamery kilkuletnia wtedy Kiki. Jest noc, Deliris zostawia dzieci, by zarobić na działkę i się naćpać, z czego jej dzieci doskonale zdają sobie sprawę. "Wiem, że my cię bardzo kochamy, ale nie wiemy, jak bardzo ty kochasz nas. A jeśli nas kochasz, to czemu nie jesteś dla nas dobra? Chcemy, żebyś przestała, ale ty nawet nie próbujesz. Jeśli nas kochasz, to czemu stoisz w drzwiach?” - dopytuje dziewczynka. Deliris całuje dzieci i wychodzi. Nałóg jest silniejszy niż miłość do kogokolwiek. Chwile później wbija strzykawkę w żyłę, mówiąc Johnowi do kamery, że chciałby, żeby jej życie było inne.

Kruchość abstynencji

“Jeśli Deliris może, ja też mogę” - kilka lat później takie hasło będzie skandowane na mitingach uzależnionych, a ona sama będzie wzorem i przykładem, że z nałogiem można zerwać. Przynajmniej na trochę, bo z czasem kobieta znów zacznie ukrywać przed dziećmi żyły. Rob także będzie opierał się pokusie — przez ponad 30 lat kręcenia filmu będzie miał okresy zarówno ostrego ćpania, jak i abstynencji. Dostanie i straci pracę, wejdzie w kolejne związki, będzie opowiadał, jak wspaniale jest być czystym i jak wdzięczny jest ludziom, którzy mu pomogli wydostać się z dna, by za chwile znów wylądować w więzieniu lub z igłą w ramieniu.

Choć dokument Jona Alperta nie ma scenariusza, losy jego bohaterów od początku są przesądzone. Wielki wysiłek, by wyrwać się z uzależnienia, potrafi zaprzepaścić kłótnia, rozstanie, a jak się okaże w 2020 r. także izolacja spowodowana pandemią koronawirusa.

W czasie, w którym powstawał film, z powodu uzależnienia zmarło 5 mln Amerykanów. To nie tylko narkomani “z wyboru”, ci, którzy bardziej lub mniej świadomie sięgnęli po heroinę i inne narkotyki. Nałogiem zagrożonych jest do 20 proc. stosujących leki opioidowe, a po heroinę sięga do 6 proc. pacjentów, którzy uzależnili się od farmaceutyków. To częsta droga do świata przestępczego.

Oceń treść:

Average: 10 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Cisza, ciemność, własny pokój, słuchawki z ambientem i nie tylko. Nastawienie pozytywne, ciekawość po 4 latach przerwy, chęć sięgnięcia po III plateau.

Będąc jeszcze pod wrażeniem wczorajszej podróży postanowiłem przelać swoje wypociny na elektroniczną formę papieru - w końcu żyjemy w XXI w. - mimo, że dostałem jasną i czytelną informację ubiegłego wieczoru iż nie należy, albo może inaczej: nie powinno się tego robić, zdecydowałem się na małą formę rozprawki, dywagacji, aby dać wam "zarys" tego, czego opisać się po prostu nie da.

  • Grzyby halucynogenne
  • Trichocereus Pachanoi (San Pedro)
  • Tripraport

Solówka z naturą, nastawienie jak najlepsze. Nie pierwszy samotny trip, ale pierwszy w miksie takich dawek.

Na pomysł takiego miksu wpadłem po wspaniałej podróży na bolivian torchu. Ogólnie dawki psychodelików u mnie zazwyczaj musiały być większe więc nie bałem się o swoje zdrowie psychiczne czy cokolwiek tam innego. Zaczynajmy, arrrr!

 

  • Amfetamina


  • 25B-NBOMe
  • 3-MeO-PCP
  • Miks

50 mg 3-meo-pcp przyjęte donosowo przez dwie osoby w rozłożeniu na 3 dawki (w odstępach godzinnych). Ok. pół godziny po ostatniej dawce 3-meo-pcp przyjęte kartony z 2 mg 25b. Z początku 3-meo-pcp wydawało się wykazywać bardziej działanie relaksacyjne, aniżeli stricte dysocjacyjne.  Błogostan i niedosyt nakłonił nas do dorzucenia 25b. Już po upływie pół godziny czuć było nadchodzący kataklizm, ale z uwagi na głębokie poczucie komfortu, przekonanie, że nastąpi coś kompletnie nieprzewidywalnego, nie niosło ze sobą lęku.

randomness