Aby uprawiać konopie indyjskie w Niemczech, rolnik będzie musiał mierzyć się z wieloma przeszkodami. Jak wygląda polityka konopna nowego niemieckiego rządu?
Aby uprawiać konopie indyjskie w Niemczech, rolnik będzie musiał mierzyć się z wieloma przeszkodami. Jak wygląda polityka konopna nowego niemieckiego rządu?
Podczas kampanii wyborczej nowy Rząd Federalny Niemiec ogłosił, że w dość dużym stopniu będzie chciał zalegalizować marihuanę. Niemieccy rolnicy, chcący wykorzystać tę niszę produkcyjną, będą musieli stawić czoła przede wszystkim wielkim koncernom produkcyjnym i farmaceutycznym.
Niemiecki minister rolnictwa i polityki żywniściowej, Cem Özdemir, nadał kwestii legalizacji marihuany priorytet. Özdemir powiedział w jednym z wywiadów, że: „Jak tylko Bundestag uchwali ustawę (…), rolnictwo również będzie uprawiać te rośliny”.
To ogłoszenie Özdemira wzbudziło nadzieje wśród entuzjastów palenia marihuany, ale także sprawiło, że wielu rolników zaczęło się zastanawiać nad zmianą kierunku swojej dotychczasowej produkcji.
Nowy Rząd Federalny Niemiec zapowiedział „kontrolowaną sprzedaż marihuany dorosłym w celach rekreacyjnych wyłącznie w licencjonowanych placówkach”. Jednakże to tylko słowa, ponieważ na zapowiedzianą ustawę legalizacyjną naszym zachodnim sąsiadom jeszcze długo przyjdzie czekać.
Niemieckie media podają, że w aspekcie legalizacji marihuany Bundestag chce podążać za modelem kanadyjskim. Licencje na uprawę konopi obowiązują tam od 2018 roku, a na uprawę outdoor od 2019 roku.
Pomimo sporej liberalizacji praw kanadyjski rynek zdominowany jest przez duże firmy, których sprzedaż sięga setek milionów dolarów. Mali producenci – w tym rolnicy – nie mają siły przebicia. Konopie rosną tam w osłoniętych magazynach i szklarniach. Powodem jest ochrona przed kradzieżą. Ponadto jakość roślin można lepiej kontrolować w kontrolowanym środowisku. Uprawa na zewnątrz to raczej nisza, a kanadyjskie pola są osłonięte drutami kolczastymi.
Od 2017 roku konopie indyjskie zostały zatwierdzone do celów medycznych. Obecnie tylko nieliczni pacjenci mogą kupować w aptekach leki zawierające odurzający składnik tetrahydrokannabinol (THC) na receptę lekarską.
Niemiecka uprawa marihuany jak i jej sprzedaż jest mocno kontrolowana, dlatego wśród jej producentów, jak do tej pory, na próżno szukać rolników.
Agencja Cannabis (z siedzibą w Federalnym Instytucie ds. Narkotyków i Wyrobów Medycznych) wydała czteroletnie licencje na uprawę po ogólnoeuropejskim przetargu. Wśród producentów są olbrzymie start-upy i firmy farmaceutyczne, które mają jak do tej pory monopol na produkcję konopi. Często są to molochy, które zdobyły doświadczenie w uprawie marihuany w Kanadzie czy USA.
Jak dotąd, niemieccy rolnicy, mogli uprawiać tylko te odmiany konopi, które zawierały mniej niż 0,2% odurzającego składnika tetrahydrokannabinolu (THC). Te odmiany konopi nadają się na przykład do produkcji włókien. Hodowcy muszą zgłosić uprawę do Federalnej Agencji Opiumowej. Inspektorzy mierzą poziomy THC. Niemiecki rolnik, chcący sprzedać konopie, musi mierzyć się z całą biurokratyczną machiną. Dlatego rolnicy żądają szybkiego uproszczenie prawnego dot. uprawy konopi.
To, czy za kilka lat konopie będą rosły na niemieckich polach, zależy od wektora politycznego obranego przez rząd Olafa Scholza. Ale już jest jasne, że niemieccy rolnicy będą odgrywać niestety mało istotną rolę w produkcji zarówno rekreacyjnej, przemysłowej jak i medycznej marihuany.
Rynek marihuany (głównie medycznej i rekreacyjnej) jest zdominowany przez firmy, które mogą profesjonalnie produkować rośliny o stałej jakości. Na rynek wchodzą także dobrze finansowani, doświadczeni producenci z zagranicy. Gdy marihuana rekreacyjna będzie legalna, a medyczna zliberalizowana, firmy te skorzystają z okazji i rozprowadzą swoje produkty na duży niemiecki rynek. Z kolei rolnicy będą mogli zajmować co najwyżej nisze w tym sektorze tylko wtedy, gdy zdobędą się na niezbędny wysiłek związany z uprawą konopi oraz na ryzyko, które w tej branży nadal pozostaje na dość dużym poziomie.
z adnotacja TRIP PANA Georga Müllera
wlasciciela strony http://www.pilzepilze.de/
tlumaczone przez Jaguara
wynalezione i dostarczone przez Rapatanga.
Słoneczne popołudnie, najlepszy skład - czwórka przyjaciół (Ja, M, G oraz J), chęć przeżycia najlepszej podróży jakiej dotychczas mieliśmy okazje doświadczyć, stanu który kończy i rozpoczyna nowy etap naszego życia. Miejsce – początek pod lasem, później powrót do centrum naszej miejscowości i ogromna ilość przygód jakie podczas tripu nas spotkały.
Popołudnie: W tym momencie miała zacząć sie nasza podróż, niestety z pewnych wzgledów musielismy poczekać do około godziny 17 na pełną ekipe bez której podróz ta nie miała by sensu, ale o tym później. W między czasie zrobilismy małe zakupy, chipsy, sok, baterie do głosniczków. Rozeszliśmy sie do domów przygotowac sie mentalnie gdyz dzieliły nas minuty od podrózy. Wraz z Jahem przyszlismy do mnie, wybraliśmy odpowiednia muzykę (Shpongle, Total Eclipse, Cell, Bluetech, Asura, Zero Cult) może coś pominałem ale to szczegół, oczywiscie najlepiej wyselekcjonowane tracki.
Zimowy dzień, który dość szybko zamienił się w wieczór, a potem noc i w końcu ranek. Początek w lesie, później w mieszkaniu kumpla, parku i ostatecznie w knajpie. Kondycja i ogólny nastrój - tego konkretnego dnia w miarę nieźle, choć w szerszej perspektywie bez szału. W podróży towarzyszyli mi: P i S, z którymi tripowałem już kilka razy, oraz H i J, z którymi odbyłem jednego delikatnego tripa dwa miesiące wcześniej.
Wstęp: Trip był testem nowej substancji, dlatego też zaczynałem ostrożnie. W czasie zbierania informacji o DOCu, natknąłem się na informację, że 3mg to zalecana dawka. Wywnioskowałem, że 2mg też powinno dać jakieś efekty, zapewniając jednocześnie komfort, który dobrze mieć kiedy bierze się coś po raz pierwszy. Zwłaszcza zimą w lesie. Z nielicznych opisów wynikało, że DOC jest dosyć podobny do LSD. Moje oczekiwania były zatem wysokie. Opis jak zwykle po długim czasie (3 lata).