Znany aktor skazany za prowadzenie auta pod wpływem marihuany

Zapadł wyrok w sprawie Antoniego K., oskarżonego o kierowanie samochodem pod wpływem marihuany. Sąd wymierzył mu karę roku ograniczenia wolności z obowiązkiem prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu. Ma też zakaz prowadzenia pojazdów na okres trzech lat. Wyrok nie jest prawomocny.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

tvn24.pl | dg/gp, AP

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz sensowności zawartych argumentów.

Odsłony

81

Zapadł wyrok w sprawie Antoniego K., oskarżonego o kierowanie samochodem pod wpływem marihuany. Sąd wymierzył mu karę roku ograniczenia wolności z obowiązkiem prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu. Ma też zakaz prowadzenia pojazdów na okres trzech lat. Wyrok nie jest prawomocny.

Podczas środowej rozprawy Antoni K. wyjaśniał przed sądem, że powodem jego zatrzymania "nie były okoliczności związane z nieprawidłową jazdą samochodem, ale anonimowy donos". - Osoba składająca donos wiedziała, że leczę się marihuaną leczniczą i wykorzystała ten fakt, żeby oskarżyć mnie o prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających (...) Było to działanie w złej wierze - mówił na sali rozpraw.

Wskazał, że stężenie leczniczej marihuany utrzymuje się przez wiele dni w organizmie od ostatniego zażycia. - Zostałem publicznie zlinczowany i postawiony na równi z nietrzeźwymi kierowcami i tymi pod wpływem narkotyków - powiedział w sądzie.

Podkreślił też, że marihuanę zażywa leczniczo, a całe jego zatrzymanie "wzięło się z fałszywego oskarżenia o prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków, których nie zażywa".

Dodał, że nigdy nie prowadził samochodu po czasie krótszym niż 8 godzin po zażyciu leczniczej marihuany, a jej zażywanie pomaga mu w walce z objawami choroby, na którą cierpi. - Wspomaganie leczniczą marihuaną przekłada się na poprawę jakości mojego życia. Od kiedy wspomagam nią leczenie, nie miałem ani jednego rzutu choroby - mówił. Dopytany przez sąd, czy lecznicza marihuana została zaordynowana mu przez lekarzy, odparł, że to jego "inicjatywa prywatna".

"Nie zabezpieczono kluczowego dowodu"

Podczas środowej rozprawy sąd przesłuchał też biegłych, którzy podtrzymali swoje opinie w tej sprawie, a potem strony wygłosiły mowy końcowe.

Prokurator Anna Pardo domagała się w nich roku ograniczenia wolności ze zobowiązaniem 20 godzin prac społecznych miesięcznie, orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres trzech lat oraz wpłaty 7 tys. zł na cele społeczne.

Jak zaznaczała, materiał zebrany podczas tego postępowania nie pozostawia żadnych wątpliwości. Wskazała też na niebudzące wątpliwości opinie biegłych. - Nie można mówić o nieświadomości oskarżonego (...) Mamy do czynienia z przekroczeniem dawki progowej (...) Wartość ta jest przekroczona znacznie - podkreślała.

Z kolei obrońca Antoniego K. zwrócił uwagę na to, że m.in. nie zabezpieczono kluczowego dowodu, czyli nagrania policji z interwencji z jego klientem, co uniemożliwiło sądowi samodzielną weryfikację.

- Jako jedyne źródło mamy wiedzę ekspertów, którzy nie zająknęli się, że marihuana działa przez kilka godzin - mówił podczas mowy końcowej adwokat Stelios Alewras i wniósł o uniewinnienie. Następnie sąd zarządził przerwę, po której ogłosił wyrok.

Wyrok

Sąd Rejonowy Warszawa-Wola uznał Antoniego K. za winnego i wymierzył mu karę 1 roku ograniczenia wolności z obowiązkiem prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu oraz zakaz prowadzenia pojazdów na okres 3 lat. Sąd nakazał mu też zapłatę 7 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i pokrycie kosztów sądowych.

Sędzia Beata Machowska-Nowak w uzasadnieniu podkreśliła, że zgromadzony materiał dowodowy, taki jak zeznania świadków czy opinia biegłych w sprawie, nie budzą żadnych wątpliwości, a zachowanie psychomotoryczne sprawcy ma wpływ na popełniony czyn.

Zaznaczyła, że wartość środka psychoaktywnego w organizmie oskarżonego została dwukrotnie przekroczona. - Oskarżony nie kwestionował, że palił marihuanę - wskazała sędzia.

Dodała, że nie ma znaczenia dla sądu, że do zainicjowania tego postępowania doszło w wyniku zgłoszenia. - Kwestie życiowe, osobiste nie mają wpływu na to, że ktoś popełnia czyn zabroniony - mówiła sędzia.

W ustnym uzasadnieniu podkreśliła też, że marihuana lecznicza nie jest środkiem wpisanym na listę leków dla osób cierpiących na chorobę, z którą boryka się aktor, a biorąc pod uwagę, że jego choroba jest w fazie remisji "nie można przypisywać jej zbawiennego wpływu". Sędzia podkreśliła, że Antoni K. przyjmuje marihuanę leczniczą legalnie, ale nielegalne jest prowadzenie pod jej wpływem pojazdów.

Zwróciła również uwagę na kwestię niezabezpieczonych nagrań policji z interwencji z aktorem. Sędzia zaznaczyła, że gdyby te nagrania były, toby się z nimi zapoznała, ale mają one znaczenie wtórne. Wyrok jest nieprawomocny.

Stan nietrzeźwości

Prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli pod koniec maja akt oskarżenia przeciwko Antoniemu K. Aktor oskarżony został w nim o prowadzenie samochodu osobowego w stanie nietrzeźwości pod wpływem substancji psychotropowej - delta-9-tetrahydrokannabinolu (marihuany).

"Opinia toksykologiczna uzyskana w toku postępowania przygotowawczego na zlecenie prokuratury jednoznacznie potwierdza, że w momencie kierowania pojazdem oskarżony był pod wpływem delta-9-tetrahydrokannabinolu, co można porównać do stanu nietrzeźwości wywołanego spożyciem alkoholu" - wyjaśniała Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Hydroksyzyna
  • Kodeina
  • Morfina
  • Oksykodon
  • Retrospekcja

Własny pokój

Przygodę z substancjami zacząłem właściwie od kodeiny. Zachłyśnięty kulturą Amerykańską i podekscytowany opisem efektów przez użytkowników, spróbowałem 150mg tejże. Oczywiście nic nie poczułem - za drugim i trzecim razem też, więc stwierdziłem, że dam sobie spokój. Moją uwagę przyciągnęły następnie psychodeliki, nieco później dysocjanty.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie psychiczne, ekscytacja zbliżającym się tripem i niecierpliwość, lekceważenie opisywanej przez ludzi charakterystyki tripa. Dawka grzybów zażyta na pusty żołądek. Sesja solo - w małym mieszkaniu kawalerce z pokojem i łazienka, uprzednio posprzątanym i przygotowanym. Kontakt z ludźmi przez telefon komórkowy po zażyciu, ale przed właściwym tripem. Noc, sierpień.

Moja pierwsza próba grzybami psylocybinowymi zaczęła się od konsumpcji tychże o 20:30. Zjadłem trzy gramy suszonych grzybów. W smaku wydały mi się podobne do pieczarek, ale bardziej gorzkie. Przeżuwałem je i gryzłem może 5 minut, aż rozdrobniłem cały materiał na rozmiękczoną od śliny papkę, którą następnie połknąłem. Położyłem się na łóżku i zasłoniłem okno (na zewnątrz właśnie zachodziło słońce), włączyłem muzykę, jakiś delikatny popowy chłam, oszczedzając lepsze kawałki na trip. Przez pierwsze kilkanaście minut wymieniałem SMS'y z ludźmi i nie działo się nic ciekawego.

  • MDMA (Ecstasy)

  • N2O (gaz rozweselający)
  • Retrospekcja

Nastawiony pozytywnie.

 

Myślę że z kilku moich poniższych opisów łatwo wyłapać charakterystyczne efekty działania podtlenku azotu. Żeby wyciągnąć fun z tej substancji najlepiej zamiast crackera używać syfonu i naboi do bitej śmietany, przy crackerze trzeba bardzo uważać bo można sobie pomrozić ręce od bardzo niskiej temperatury podczas wypuszczania gazu a czas ładowania balona jest długi oraz proporcjonalny do stanu w jakim się jest. Syfon za to nie robi żadnych problemów przy używaniu i można ładować nim nabój za nabojem w bardzo szybki sposób.