Becky Tollan powitała na świecie syna. Kilka tygodni później świeżo upieczona mama udała się na pierwsze spotkanie towarzyskie od czasu porodu. Nie wiedziała, że będzie także ostatnim — zmarła w tragicznych okolicznościach, a imprezowiczów aresztowano.
Procesem w sprawie śmierci Becky Tollan żyje cała Wielka Brytania. 23-latka zmarła w swoim domu w Lanarkshire w południowo-środkowej Szkocji. Świeżo upieczona matka spędzała ostatni wieczór życia w lokalnym pubie. Towarzyszyły jej szwagierka oraz dwaj mężczyźni, których kobiety poznały na miejscu.
Jak podaje New York Post, tragedia Becky Tollan rozegrała się 15 lipca 2019 roku, jednak dopiero teraz szkoccy policjanci upublicznili szczegóły śledztwa. Sekcja zwłok ujawniła, że przyczyną śmierci 23-latki było zażycie kokainy.
W toku śledztwa okazało się, że Becky Tollan nie zdobyła narkotyku sama. 23-latka otrzymała substancję od mężczyzn, których chwilę wcześniej poznała ze szwagierką. Teraz zarówno 40-letni Barry McAuley, jak i 34-letni Martin Stewart, siedzą na ławie oskarżonych.
Przy okazji procesu głos postanowiła zabrać szwagierka Becky Tollan. Pamela Tollan opowiedziała na sali sądowej, jak wyglądały ostatnie chwile 23-latki. Pewien czas po przyjęciu substancji od nowych znajomych młoda kobieta miała zacząć się trząść.
Becky zaczęła się trząść. Na początku sądziłam, że po prostu jest jej zimno. Pytałam samą siebie: "Co się z nią dzieje?". Wołałam: "Becky! Becky!" – relacjonowała Pamela Tollan (Mirror).
Pamela Tollan ułożyła szwagierkę w bezpiecznej pozycji. 23-latce przez cały czas sączyły się z ust ślina i krew. Wezwani na miejsce ratownicy medyczni podjęli próbę reanimacji młodej kobiety, jednak bezskutecznie. Mężczyznom postawiono zarzut zabójstwa. Zarówno Barry McAuley, jak i Martin Stewart nie przyznają się do winy.
Komentarze