Można zaryzykować stwierdzenie, że kilka miesięcy policyjnej roboty poszło na marne. Dlaczego? Bo zatrzymani mężczyźni nie przyznali się do zarzutów i są obecnie na wolności. Mogą więc swobodnie ustalać „swoją” wersję, a także uprzedzić inne osoby zamieszane w tę sprawę.
Koszalińscy kryminalni zatrzymali dwóch mężczyzn spod Białogardu. W samochodzie 42-latka znaleźli ponad pół kilograma marihuany, a na posesji 39-latka zabezpieczyli ok. 5 kilogramów suszu. Za posiadanie znacznych ilości narkotyków grozi do 12 lat więzienia. Zazwyczaj w tego rodzaju sprawach, z uwagi na dalsze śledztwo, prokuratura wnioskuje do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu. Tym razem było jednak inaczej.
Jeszcze w poniedziałek, a więc tuż po zatrzymaniu w weekend, obaj podejrzani wyszli na wolność. Prokurator uznał, że wystarczy, by zapłacili 10 i 15 tys. zł poręczenia majątkowego. Dodajmy, że wartość czarnorynkowa zabezpieczonych narkotyków to ok. 200 tys. złotych! Dlaczego Prokuratura Rejonowa w Koszalinie pobłażliwie podeszła do posiadaczy sporych ilości środków odurzających, którzy usłyszeli też zarzut ich rozprowadzania? - To, że u kogoś w samochodzie, czy na posesji, znaleziono narkotyki, o niczym nie przesądza - mówi prokurator Adam Kuc, szef koszalińskiej Prokuratury Rejonowej. - Nie było podstaw, by stosować areszt, zastosowano inne środki. Poza tym powinniśmy odchodzić od stosowania na każdym kroku aresztu tymczasowego. Nasza decyzja nie wyklucza, że wystąpimy w sądzie o surową karę. Teraz musimy się skupić, by zebrać potrzebny materiał dowodowy.
I nie ma obawy, że podejrzani będą mataczyć? - Nie, nie ma takiej obawy - usłyszeliśmy. Sprawdziliśmy, nie zawsze prokuratura jest tak pobłażliwa. Np. w grudniu koszalińscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który miał ponad kilogram narkotyków. Tamten trafił na 3 miesiące do aresztu.
Komentarze