Według firmy New Frontier Data światowy rynek konsumencki konopi indyjskich wart jest 344 miliardy dolarów. Ale Polacy na ten tort mogą patrzeć tylko zza szyby. Mimo że pojawiła się medyczna marihuana w aptekach i nawet na giełdzie zadebiutowała pierwsza firma konopna, to otulina stereotypów jest ciągle bardzo gruba. Mimo to rynek marihuany u nas istnieje. Tyle że przybiera kształty klonowego liścia.
Raport “Global Cannabis Report: 2019 Industry Outlook” wskazuje, że rynek konopi indyjskich najwięcej wart jest w Azji – 132 mld dolarów. Ameryka Północna z wynikiem 85,6 mld dolarów zajmuje drugie miejsce. Na trzecim jest Europa: 68,5 mld dolarów. Udział w rynku marihuany medycznej ma do 2025 r. wzrosnąć o kolejne 12,7 proc. Preparaty wyprodukowane z konopi indyjskich Coraz częściej przepisywana jest do wsparcia leczenia nowotworów i uśmierzenia bólu.
Wpływ ciągle rosnącego rynku marihuany na amerykańską gospodarkę jest nie do przecenienia. Już teraz szacuje się, że branża konopi indyjskich zatrudnia co najmniej 250 tys. osób. Dla porównania w sektorze górnictwa węglowego w 2018 r w USA zatrudnionych było ponad 52 tys. pracowników. Tylko w ubiegłym roku, jak wylicza Associated Press, inwestorzy wpompowali ponad 10 mld dolarów do północnoamerykańskiego przemysłu marihuany.
Rynek marihuany w Polsce? Nie ma czegoś takiego.
Chociaż coraz więcej krajów widzi finansowe korzyści w medycznej marihuanie w Polsce tych dolarów nie ma co przeliczać. Daremny trud. Tak, od 1 listopada 2017 r. medyczna marihuana jest legalna nad Wisłą. Owszem, pod koniec 2018 r. medyczna marihuana pojawiła się w trzech polskich aptekach: w Poznaniu, Koninie i Wrocławiu.
Ale to chyba na tyle, co można powiedzieć o naszym rynku konopi indyjskich. Rząd sprytnie uchylił furtkę, żeby w ten sposób odhaczyć jeden z tematów-bumerangów, wracających co kampanię wyborczą. Na otwarcie choćby nieco szerzej tych drzwi nie ma żadnych szans. Za dużo stereotypów albo celowania w konserwatywny elektorat. Albo tego i tego.
Obecny minister zdrowia Łukasz Szumowski swoje zdanie na temat marihuany wyraził jasno i precyzyjnie podczas jednego z wywiadów. Sugeruje, że marihuana prowadzi wprost do całego piekła pełnego jeszcze groźniejszych narkotyków. A o tym, że Polacy na uzależniający psychicznie i fizycznie alkohol (o skutkach społecznych nie wspominając) rocznie już w sumie wydają 35 mld zł – jakoś się nie zająknął.
Kanadyjczycy śmieją się nam w twarz.
Nie brakuje u nas inwestorów, którzy w marihuanie widzą dobry biznes. Na przykład w maju spółka notowana na NewConnect zmieniła nazwę na Cannabis Poland S.A.. Podmiot, który były znany pod dawną nazwą jako Telehorse chce się poświęcić głównie produkcji farmaceutyków z kannabinoidów pochodzących z konopi siewnej – gatunku legalnego w naszym kraju.
I pewnie akcjonariusze z zazdrością patrzą na takich potentatów jak Canopy Growth, czy Aurora Cannabis – wycenianych na giełdach zza oceanem na odpowiednio na 22 i 11 mld dolarów kanadyjskich.
Takie trudne początki wcale jednak nie wskazują, że z interesem konopnym w Polsce musi iść jak po grudzie. Pokazują to bardzo wyraźnie Kanadyjczycy. Za sprowadzany do polskich aptek susz odpowiada firma spółka Spectrum Cannabis. Z kolei w maju kanadyjska StillCanna kupiła za ok. 90 mln zł Olimax – spółkę z Bilczy pod Kielcami, która jako jedyna w kraju posiada własną odmianę konopi: Glyana. Z zawartością psychoaktywnego THC poniżej 0,2 proc. jest legalna na terenie całej UE. W sierpniu ub. roku kanadyjski holding The Green Organic Dutchman Holdings Ltd. (TGOD) wykupił 100 proc. udziałów w spółce HemPoland – pierwszej prywatnej firmie w Polsce, która uzyskała licencję na uprawę i przetwórstwo konopi przemysłowych.
Zagadka dlaczego Kanadyjczykom udaje się robić pieniądze na marihuanie nad Wisłą, a Polakom dziwnym trafem nie, tylko wbrew pozorom jest skomplikowana. Otóż politycy w Polsce marihuanę celowo bądź nie – demonizują. A Kanadyjczycy zamiast opowiadać bajki wolą zarabiać, dlatego u siebie zalegalizowali marihuanę: i tę medyczną i rekreacyjną.
Już w 2015 r. tamtejszy rynek konopi był wart 3,4 mld dolarów kanadyjskich. Teraz wyceniany jest na 7 mld. Dla porównania wartość rynku piwnego to rząd wielkości 2,9 mld dolarów, a produkcja papierosów jest warta 1 mld dolarów kanadyjskich.