Wszystkie kobiety w wieku rozrodczym powinny unikać picia alkoholu - zaleciła właśnie Światowa Organizacja Zdrowia. Stwierdzono, że kampanie antyalkoholowe powinny być skierowane w szczególności do kobiet, niezależnie od tego, czy zamierzają zajść w ciążę, czy nie.
Jak podał brytyjski "The Telegraph", wytyczne nie są żadną nowością. Już wcześniej NHS, czyli tamtejszy odpowiednik naszej służby zdrowia, stwierdził, że kobiety nie powinny pić więcej niż 14 jednostek alkoholu tygodniowo (to sześć kufli piwa lub 10 kieliszków wina). To samo zresztą radzono mężczyznom.
Przekaz międzynarodowej organizacji nie został jednak przyjęty zbyt dobrze przez Matta Lamberta z Portman Group – grupy handlowej złożonej z producentów napojów alkoholowych i piwowarów. W rozmowie z gazetą wyraził swoje oburzenie, stwierdzając, że WHO przesadziła.
Jesteśmy bardzo zaniepokojeni wezwaniem WHO, aby zapobiegać piciu wśród kobiet w wieku rozrodczym w swoim najnowszym planie działania. Oprócz bycia seksistowskim i paternalistycznym oraz potencjalnie ograniczającym wolność większości kobiet, wykracza to daleko poza ich kompetencje i nie jest zakorzenione w nauce
Colin Angus, który specjalizuje się w badaniu alkoholu na Uniwersytecie w Sheffield, dodał z kolei, że byłby "zdumiony", gdyby owe wytyczne dostały zielone światło, a państwa przyjęłyby je bez dyskusji. - Sugestia, że powinniśmy aktywnie zapobiegać piciu znacznej części kobiet, jest całkowicie sprzeczna z bilansem ryzyka picia i ograniczenia wolności osobistej, które obserwujemy w prawie każdym kraju na świecie - powiedział redakcji "Daily Maila" ekspert.
WHO sugeruje natomiast, że niebezpieczeństwa związane z piciem powinny być nagłaśniane poprzez różne inicjatywy, w tym międzynarodowy dzień lub tydzień bez alkoholu.
Co wolno kobiecie
News o zaleceniach organizacji szybko dotarł do Polski. Na komentarze nie trzeba było wcale długo czekać.
To miłe, że WHO zakłada, że mam seks.
A co jak to niepokalane poczęcie?
Ja mam taką teorię spiskową, że WHO chce, żeby chłopy zachlały na umór i żeby można było uszanować matriarchat.
W sumie najlepiej, by ludzie nie pili w ogóle, ale powód tutaj rzeczywiście debilny.
Z tego, co kojarzę, to pierwsze 30 dni ciąży upływa pod hasłem wszystko albo nic. To znaczy, że jeżeli jest coś toksycznego, to albo nie szkodzi płodowi wcale, albo go eliminuje.
Można przyczepić się do tego, że według WHO młodzi mężczyźni nie są grupą na tyle istotną, aby wyróżnić ją jako ważną grupę, w której taką edukację należy prowadzić.
Jak o tym przeczytałam, to akurat sączyłam urodzinowe prosecco
To sprawia, że mam ochotę zrobić dokładnie przeciwnie.
Jeden wilk we mnie wie, jak beznadziejny jest FAS. Drugi kocha pić. Trzeci wspiera dostępną aborcję. Czwarty płacze z braku sensownych rozwiązań systemowych nadużywania alko w społeczeństwie.
O pijanych plemnikach nic nie ma. Mega agresywne!
Czy kobiety słusznie się oburzają? O opinię proszę prof. Krzysztofa Wojcieszka z Wyższej Szkoły Kryminologii i Penitencjarystyki w Warszawie oraz członka Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych przy Konferencji Episkopatu Polski.
- Światowa Organizacja Zdrowia ma rację i nie chodzi tylko o to, że kobiety w wieku rozrodczym mogą zajść w ciążę i zaszkodzić dziecku. Chociaż rzeczywiście, jest taka możliwość. Istnieje coś takiego jak Płodowy Zespół Alkoholowy (FAS – Foetal Alcohol Syndrome), które jest najczęstszym uszkodzeniem rozwojowym w wieku prenatalnym, częstszym, niż trisomia - zaczyna specjalista.
W zależności od krajów, mamy do czynienia z mniejszymi lub większymi odsetkami wystąpień tego zaburzenia. Ale szczególnie widać to na południu Europy, gdzie zwyczajem jest, że do posiłków spożywa się rozcieńczone wino. Z tego punktu widzenia zalecenia WHO są absolutnie słuszne.