Godzina 14:00, T: zarzucam blotter, za chwilę powinna być Kuratorka.
T+0:03 Kuratorka dzwoni do drzwi, połykam blotter i otwieram jej. Zaczyna się oczekiwanie.
Centrum leczenia marihuaną medyczną w Katowicach zostanie otwarte w poniedziałek (14 lutego). Właścicielem jest prywatny podmiot medyczny specjalizujący się w objawowym leczeniu wielu chorób z wykorzystaniem standaryzowanej marihuany.
Centrum leczenia marihuaną medyczną w Katowicach zostanie otwarte w poniedziałek (14 lutego). Właścicielem jest prywatny podmiot medyczny specjalizujący się w objawowym leczeniu wielu chorób z wykorzystaniem standaryzowanej marihuany.
Termin medyczna marihuana oznacza suszone kwiatostany pochodzące z certyfikowanych, profesjonalnych upraw. Kwiatostany takie mają standaryzowaną zawartość substancji aktywnych i są klasyfikowane jako lek.
Podczas wtorkowej (8 lutego) konferencji prasowej przedstawiciele Cannabis Clinic poinformowali, że terapia przynosi bardzo dobre efekty przede wszystkim w leczeniu przewlekłego bólu o różnym podłożu, ale pozwala też zwalczyć uciążliwe dla chorego objawy choroby Parkinsona czy lekoopornej padaczki u dzieci.
Katowicka placówka będzie drugą - po otwartej w 2019 r. w Łodzi - placówką Cannabis Clinic w Polsce.
– Jako lekarz otwieram się na nowe możliwości i szukam nowych narzędzi, którymi mogę pomóc pacjentom. Śląsk to duża aglomeracja, przyciągająca też pacjentów z innych części kraju, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić klinikę w Katowicach. Decyduję się na to mimo wielu trudności, bo to leczenie jest bardzo skuteczne - powiedziała współzałożycielka katowickiej kliniki, internistka dr Helena Zakliczyńska.
– Wyniki leczenia marihuaną medyczną są często wręcz spektakularne. Jesteśmy w trakcie przygotowywania publikacji na temat jej skuteczności w leczeniu bólu towarzyszącego endometriozie - wskazała współwłaścicielka kliniki Emilia Orłowska.
Przyznała jednocześnie, że do już działającej łódzkiej kliniki zgłaszają się niejednokrotnie osoby uzależnione od narkotyków, próbujące w ten sposób uzyskać do nich legalny dostęp.
– Takie osoby stanowią ok. 5 proc. zgłaszających się. Zdecydowana większość pacjentów to jednak osoby wręcz zdesperowane, szukające od dawna bezskutecznie pomocy. Wymagamy, aby na pierwszą wizytę przynieść dotychczasową dokumentację medyczną i wyniki badań oraz listę leków, jakie obecnie przyjmują. Po zapoznaniu się z dotychczasowym przebiegiem choroby oraz wywiadzie i badaniu lekarz kwalifikuje chorego do odpowiedniej formy konopnej terapii i wystawia receptę. Wystawia też wówczas imienny certyfikat uprawniający do używania konopi w celach medycznych. Opłata w klinice jest opłatą za wizytę u lekarza i nie gwarantuje wypisania recepty na medyczną marihuanę. O tym, czy dany pacjent otrzyma taką receptę, decyduje lekarz po konsultacji - podkreśliła.
Jak informują specjaliści z Cannabis Clinic, z terapii medyczną marihuaną mogą skorzystać m.in. chorzy na padaczkę, stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona, chorobę Alzheimera, reumatoidalne zapalenie stawów, cierpiący na spastyczność w różnych jednostkach chorobowych, a także chorujący na nowotwory.
W przypadku tych ostatnich terapia medyczną marihuaną ma działanie wspomagające standardowe leczenie, niwelując nudności i wymioty spowodowane chemio– i radioterapią oraz ból. Wśród wskazań są też wymieniane niektóre choroby układu pokarmowego, jak zespół jelita drażliwego, choroba Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego.
Marihuana to żeńskie kwiatostany ziela konopi Cannabis sativa/indica. Po ususzeniu stanowią surowiec medyczny, który może być spożywany bezpośrednio w formie palenia, waporyzacji lub doustnie. Możliwa jest też dalsza obróbka tego surowca do formy oleju konopnego, kapsułek, czopków lub maści.
Termin medyczna marihuana oznacza suszone kwiatostany pochodzące z certyfikowanych, profesjonalnych upraw. Kwiatostany takie mają standaryzowaną zawartość substancji aktywnych i są klasyfikowane jako lek. Cannabis Clinic korzysta z suszu importowanego z Kanady. Marihuana działa leczniczo dzięki zawartości substancji aktywnych - kannabinoli, tepenów, flawonoidów, które wpływają na ludzki organizm poprzez układ endokannabinoidowy, a dokładnie przez receptory kannabinoidowe - CB1 oraz CB2.
Set : Wszystko na czczo, nie jadłem cały dzień. Dawka dekstometorfanu przyjęta z rana, blotter LSD przyjęty dosłownie chwilę przed spotkaniem z Kuratorką, które miało trwać godzinę. Wielkie podekscytowanie nową substancją oraz lekka adrenalina związana z niepewnością, czy czasem kartonik nie wejdzie za wcześnie przez co Kuratorka zauważy, że jestem naćpany. Setting : Moje puste mieszkanie, przygotowany wygodny fotel, muzyka oraz jedzenie, które powinno być ciekawym doświadczeniem na kwasie.
Godzina 14:00, T: zarzucam blotter, za chwilę powinna być Kuratorka.
T+0:03 Kuratorka dzwoni do drzwi, połykam blotter i otwieram jej. Zaczyna się oczekiwanie.
SET: poczucie dobrze spełnionego obowiązku po pracy i udanym spotkaniu z koleżanką; brak większych oczekiwań co do substancji, ciekawość i chęć dobrej zabawy; chęć przeżycia tripa z kolegą (S.) o podobnej do mojej mentalności; SETTING: pokój obstawiony sprzętem audio i samochodowym; piwnica w bloku; osiedle; śmietnik na elektrośmieci
Spisał C.
Uczestnicy:
S.: mentalny hippis, który urodził się 30 lat za późno. lubi sprzęt audio i samochody. 20 lat.
C.: miłośnik muzyki, technologii i łączenia muzyki z technologią. lubi rozkminiać. 20 lat.
K., B., A.: nie znam ich za dobrze więc nie będę opisywał
Substancje:
S., C.: 2C-P (5mg), esctasy (140mg)
S., K., B., A.: etanol (S. tylko na początku)
S., K., B., C.: 5-HTP
S., B.: opalanie lufy (1 buch)
K.: resztka kartonu 2C-P, prawdopodobnie 1mg
Chciałbym się z Wami podzielić swoją dzisiejszą podróżą. Moją poważną przygodę z substancjami aktywnymi zakończyłem z grubsza juz prawie rok temu. Od tamtej pory paliłem 2 razy, w dosłownie w kilku przypadkach raczyłem się alkoholem, choć jeśli chodzi o ilość jednego, jak i drugiego - nie przesadzałem. Jakieś 0,2 grama 10x ekstraktu Salvii spoczywa już od dłuższego czasu w mojej magicznej skrzyneczce, która swoim wyglądem przypomina mi o starych, jakże dziwnych czasach...
No wiec pewnego dnia poczulem sie bardziej chory na grypke niz zawsze, skorzystalem wiec z okazji, skoczylem do apteki i oprocz gripexu, chcialem kupic tez tussi.. ale nie bylo, pewnie wszyscy kupuja hurtowo ;), byl natomiast sudafed, w cenie 12 zl (za 12 tabletek), ale czego sie nie nie robi dla dobra nauki.
W drodze powrotnej czytam ulotke, a tam mila informacja, jedna tabletka zawiera 60 mg ch.pseudoefedryny. Wiec, zdaje sie, 4 razy wiecej niz tussi.