Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
Okazuje się, że Słowak był częścią międzynarodowego zespołu tropiącego przemytników narkotyków podejrzanych o pranie pieniędzy w jego kraju.
Tragiczna śmierć słowackiego dziennikarza i jego narzeczonej wstrząsnęła całym światem. Jan Kuciak na początku tego roku padł ofiarą nieznanego zabójcy. Niedługo później wyszło na jaw, że do tragedii doprowadziło prawdopodobnie jego śledztwo dziennikarskie. Okazuje się, że Słowak był częścią międzynarodowego zespołu tropiącego przemytników narkotyków podejrzanych o pranie pieniędzy w jego kraju.
Po śmierci dziennikarza międzynarodowy zespół kontynuował śledztwo, odkrywając coraz więcej informacji na temat grupy przestępczej i jej działania. Dochodzenie ujawniło międzynarodowy krąg handlarzy narkotyków powiązany z włoską mafią. Jeśli ktoś z kierownictwa kartelu znalazł się w kręgu zainteresowania służb, był likwidowany zanim zdążył stanąć przed obliczem sprawiedliwości. Taki los spotkał Silvio Aquino, głównego podejrzanego w "jednym z największych procesów narkotykowych w historii Belgii".
Silvio urodził się i wychował w Maasmechelen, uroczym belgijskim mieście liczącym około 38 000 mieszkańców. W bardzo młodym wieku stał się kluczową postacią w światowym handlu narkotykami (jego ostatnia legalna praca to zarządzanie pizzerią). Rodzina Aquino przeniosła się do Belgii z Włoch pod koniec lat 60., ale prokuratura podejrzewa, że mogli nadal utrzymywać kontakty z mafią w północnej Kalabrii. Silvio Aquino poświęcił się pracy na dla dobra rodziny, którą czcił jak prawdziwą mafię. Jego starszy brat, Raf, nazywał siebie "ojcem chrzestnym". Ale to Silvio naprawdę przewodził całej organizacji.
Pomagała mu słowacka żona, Silvia Liskova. Wiedziała wszystko o pracy męża i czerpała korzyści z nielegalnych zysków. Para mieszkała w luksusowej willi zabezpieczonej jak bunkier. Początkowo korzystali z kontaktów w kręgu rodziny, ale szybko zyskali wielu współpracowników i partnerów, z którymi stworzyli większy kartel. Był on hierarchicznie uporządkowany, z wyraźnym podziałem ról. Działał przez bardzo długi czas i zgarniał grube miliony dolarów.
Kluczowym elementem operacji było przemycanie kokainy z Kolumbii w transporcie bananowym. Owoce pomagały przyspieszyć przewóz kontenerów przez odprawy celne. Urzędnicy portowi nie zawsze bowiem mają czas na dokładne sprawdzenie wszystkich takich ładunków. Najnowsze dostępne dane świadczą o tym, że głównym dostawcą bananów była kolumbijska firma, która "była powiązana z praktykami płacenia grupom paramilitarnym w Kolumbii”. Do przemytu narkotyków wykorzystywano też ananasy z Kostaryki.
Kontenery były zwykle wyładowywane i odbierane przez zaufanych współpracowników Aquino. Tym razem jednak na miejscu była również policja. Udało się przejąć 330 kilogramów czystej kokainy. Operacja była skoordynowana z aresztowaniami w całym kraju. Podczas nalotów zabezpieczono luksusowe towary, w tym drogą bieliznę, torebki Louis Vuitton i biżuterię, a także rachunki za zakup pojazdów, mebli i innych przedmiotów. Znaleziono również mnóstwo telefonów komórkowych, satelitarnych i dokumentów.
Aresztowano trzech z sześciu braci Aquino, w tym Silvio, wraz z ich żonami i współpracownikami. Zakończyło się osiem miesięcy śledztwa. Rozpoczął się za to wieloletni proces. Jednym z wątków jest m.in. pranie brudnych pieniędzy w hotelu na skraju Tatrzańskiego Parku Narodowego w północnej Słowacji. Obiekt był zarządzany przez inną włoską rodzinę z Kalabrii o nazwisku Vadalas. Liskova i Aquino mają swoją posiadłość tuż obok. Prawdopodobnie wiązały ich nie tylko kontakty towarzyskie, ale też interesy.
Dziennikarze zamierzali opublikować śledztwo w sprawie rodziny Vadalas na Słowacji, kiedy został zamordowany Jan Kuciak, członek zespołu sprawozdawczego. Reporterzy nie byli w stanie zweryfikować, czy Aquinos i rodzina Vadalas faktycznie się znali. Czy zastrzelony dziennikarz miał w rękach klucz do prawdy? Tego prawdopodobnie już się nie dowiemy...
Codzienna depresja
Cześć wszystkim.
Najpierw zajmę się raportem z ostatniej podróży, a potem podzielę się z Wami tytułowymi przemyśleniami. Jeśli ktoś chce trafić do nich szybko, niechaj znajdzie niebieski, wytłuszczony tekst.
Część pierwsza: ostatni trip
Set & Setting: Wieczór, dobre nastawienie. Najpierw impreza u kumpla, potem przez chwile dwór, na koniec własne łóżko.
Dawkowanie: Mniej więcej 3 x 33,(3)mg "Dipropyltryptamine" wciągane do nosa, średnio co 1-1.5h od pierwszego zarzucenia (gdy schodził peak).
Wiek i doświadczenie: 21 lat, z psychodelików to: Alkohol, MJ, Gałka, DXM, Benzydamina, 2C-E, jakieś piperazyny/dopalacze i teraz DPT.
Nazwa substancji: chlorowodorek pseudoefedryny
Postać: tabletki Sudafed (bez recepty, cena 10 zł); każda tabletka zawiera 60 mg leku. Sudafed jest przeznaczony do objawowego leczenia kataru.
Dobre nastawienie, delikatny stres, ciekawość, zmęczenie po całym dniu, oczekiwania: chill
Mało tu ostatnio tych tajemniczych "pierwszych razów", które wszyscy ciągle wspominamy. Może zatem pora na mój?
Chciałbym w życiu spróbować wszystkiego, jestem ciekawym świata małym kujonkiem szykującym się na olimpiadę z chemii zatem i substancje psychoaktywne przykuły moją uwagę. Niesamowitym dla mnie jest, że można tak łatwo zmienić postrzeganie, percepcję, odkrywać nowe, zwiedzać nieznane... wrócmy może do meritum.