Charlie Baker, gubernator stanu Massachusetts, przyznał, że jest zaniepokojony po incydencie w Springfield, gdzie zamknięto w tym tygodniu sklep, w którym rozdawano marihuanę.
W Massachusetts marihuana jest legalna od 15 grudnia 2016 roku, ale wciąż nie można jej sprzedawać. W sklepie w Springfield próbowano obejść przepisy poprzez pobieranie od klientów opłaty na wejściu, a następnie częstowanie ich marihuaną.
Baker, który był przeciwny legalizacji, określił tego typu incydenty jako “kłopotliwe”. – To pokazuje, że musimy zająć się tą kwestią we właściwy sposób i w rozsądnym przedziale czasowym. W tej chwili jesteśmy trochę na ziemi niczyjej – powiedział.
W odpowiedzi obrońcy marihuany podkreślili, że gubernator przyczynił się do powstania owej “ziemi niczyjej”, tj. szarej strefy, która z jednej strony pozwala korzystać z marihuany, a z drugiej zakazuje jej kupna. Przypominają Bakerowi, że po jego niedawnej decyzji legalna sprzedaż marihuany ruszy dopiero w połowie, a nie na początku 2018 roku, jak pierwotnie planowano.
– Gubernator najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z tego, że przesunięcie terminu sprzedaży, na co wyraził zgodę, wydłuży sytuację, którą opisuje jako “ziemię niczyją” – oświadczył Jim Borghesani z koalicji “Yes on 4”, która przeprowadziła skuteczną kampanię na rzecz legalizacji.
Zdaniem Bakera przesunięcie daty sprzedaży jest “rozsądnym” rozwiązaniem. Stwierdził, że w Kolorado i Waszyngtonie władze żałują, iż nie poświęciły więcej czasu na opracowywanie przepisów przed dopuszczeniem marihuany do sprzedaży.