Ratownicy i policja nie są w stanie zapobiec wszystkim zdarzeniom. A tablice z napisem "Surowy zakaz kąpieli" nie robią wrażenia na amatorach pływania - można przeczytać w artykule "Skok po kieliszku" w dzisiejszej Trybunie.
"Zawsze, kiedy mamy upalne lato, rośnie liczba osób, które już nigdy nie wychodzą z wody" - mówią ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jerzy Telak, prezes WOPR, przestrzega przed wskakiwaniem do wody z nasłonecznionej plaży.
"Ludzie wpadając do zimnej wody doznają termicznego szoku. Dochodzi wtedy do zawałów serca. Najczęstszą przyczyną utonięć wśród dorosłych jest alkohol. Po kilku piwkach w ludzi wstępuje nowy duch. Mężczyźni czują się niemal jak pływacy maratończycy. Chcą pokazać swoje zdolności, zaimponować dziewczynom, znajomym i często kończy się to tragicznie" - twierdzą ratownicy.
Utonięcia przyrównuje się do sytuacji na drogach. "Wydaje się, że ludzie lekceważą wszystkie ostrzeżenia" - twierdzą policjanci. Topią się po alkoholu, kąpią w miejscach, gdzie stoją tabliczki "Kąpiel surowo wzbroniona". Najbardziej wstrząsające są jednak przypadki, kiedy topią się dzieci, a w pobliżu opiekunowie spokojnie biesiadują. "Są przypadki, że rodzice bardziej zaabsorbowani są cieczą, którą wchłaniają, niż tą, w której bawią się ich dzieci" - twierdzą policjanci z patroli wodnych.
Za bezpieczeństwo nad wodą odpowiadają burmistrzowie i prezydenci miast. Wielu z nich traktuje ratowników WOPR trochę po macoszemu, a to właśnie oni zapewniają bezpieczeństwo nad wodą. "Jak co roku liczymy na wsparcie administracji publicznej" - mówi Trybunie prezes Telak.
W ramach przygotowań do uruchomienia krajowego systemu ratowniczego resort spraw wewnętrznych i administracji przekazał WOPR pięć etatów, po jednym w Szczecinie, Gdańsku, Katowicach, Wrocławiu i Warszawie, na stworzenie stanowiska kierownika specjalnej grupy interwencyjnej. Za dwa lata takie jednostki mają funkcjonować w każdym województwie - informuje dzisiejsza Trybuna.
Komentarze