Rozmowa z uczestnikami akcji ewangelizacyjnej na Przystanku Woodstock

Alkohol i Narkotyki. Przystanek Woodstock oczami Kościoła Katolickiego.

Anonim

Kategorie

Źródło

Nasz Dziennik Środa, 31 lipca 2002, Nr 177 (1370)
Sebastian Karczewski

Odsłony

9348
Rozmowa z ks. Mirosławem Kurkiem i ks. Markiem Kołodziejskim, uczestnikami akcji ewangelizacyjnej na Przystanku Woodstock


Zacznijmy od organizowanego przez Jerzego Owsiaka Przystanku Woodstock. Ponoć panuje tam "cudowna atmosfera". W mediach padają stwierdzenia, z których wynika, że na Przystanku Woodstock wszyscy są uśmiechnięci i życzliwi... Ostatnio jednak znalazłem publikację, z której wynika, że cała sprawa wygląda trochę inaczej. Jak to właściwie jest?

Ks. Marek: - Ogromny plac, który trudno do czegokolwiek porównać. Na nim tysiące namiotów. Wokół nich tysiące młodych ludzi. Alkohol czuć niemal przy każdym namiocie, na całym placu. Jest wszechobecny. To rzecz najbardziej charakterystyczna.
Ks. Mirosław: - No i "zioła". Jednak trzeba znać specyfikę tego miejsca. Nie ma tam bowiem jakiegoś oficjalnego stoiska... Ale przechodząc między namiotami, nie trudno wyczuć, że tutaj pali się marihuanę. Na jednym ze stoisk sprzedaje się książkę pt. "Domowa uprawa marihuany". To już oficjalnie... Ponadto "prochy". Niektórzy są cały czas "na prochach" i wcale się z tym nie kryją. Wszyscy również doskonale wiedzą, że za małą sceną jest miejsce spotkań tych, którzy wdychają rozpuszczalniki. Stamtąd przynieśli nam kiedyś nieprzytomną dziewczynę, która nozdrza miała po prostu posklejane butaprenem...


Owsiak twierdzi, że mówienie o pijanej młodzieży czy narkotykach na Przystanku Woodstock jest kłamstwem...

Ks. Mirosław: - Wielką hipokryzję Jerzego Owsiaka widać choćby w pewnym prostym fakcie. Na plac nie można przynosić alkoholu z zewnątrz, a sprzedawane tam piwo nalewane jest do plastikowych kubków. Ale funkcjonują dwa skupy opakowań aluminiowych, czyli puszek po piwie. I ludzie chodzą po placu, zbierając całe kilogramy "opakowań aluminiowych". Spotkałem kiedyś człowieka, który w ciągu dnia zebrał 4 kilogramy puszek. Łatwo sobie więc wyobrazić, ile codziennie wnosi się tam alkoholu...


Nad całą imprezą czuwa człowiek przedstawiany przez telewizję jako dobrodziej tysięcy chorych dzieci...

Ks. Mirosław: - Chodzi tu raczej o lansowany przez media mit Jerzego Owsiaka. Byłem świadkiem pewnego wydarzenia, gdy wyszedł on na scenę, bo złapano pięciu dilerów narkotyków. Ze sceny zaczął bluźnić, mówiąc: "nie chcemy tu takich śmieci" itp. Nagle chyba się dowiedział, że będzie miał wejście na żywo w programie telewizyjnym. Wyszedł wtedy do kamer ze swoją córką, stwierdzając, że Przystanek Woodstock jest "najbezpieczniejszym miejscem na świecie". Jak widać, dba o swój wizerunek bardzo starannie...


A może jest tak, że w tej ogromnej rzeszy ludzi trudno jest wyłapać tych, którzy robią "dywersyjną" robotę? Mam na myśli alkohol i narkotyki...

Ks. Marek: - Nie. To nie jest tak, że Owsiak nie widzi tego, co się dzieje. On po prostu nie chce tego widzieć. Chce stworzyć mit, że na Przystanek Woodstock może przyjechać każdy. Że może czuć się tu bezpiecznie. Że rodzice nie muszą się niepokoić o swoje dzieci. On nie może tego nie widzieć, bo po prostu nie da się tego nie zauważyć. Nie trzeba nawet szukać...


Przystanek Woodstock jest podziękowaniem za akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy...

Ks. Mirosław: - Tylko ja się pytam: jeżeli Przystanek Woodstock organizowany jest w ramach podziękowania za trud włożony w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, to niech mi Owsiak pokaże tych harcerzy i harcerki, którzy w styczniowym zimnie zbierają pieniądze. Niech pokaże te dzieciaki, które z puszkami cały dzień biegają po mieście...
Ks. Marek: - To kolejny brak konsekwencji. On dziękuje tym, których tam nie ma!


Organizatorzy całej imprezy twierdzą, że spotkanie w Żarach pomaga młodym ludziom. Wystarczy spojrzeć na głoszone hasła: "Miłość! Przyjaźń! Muzyka!". Coś pięknego... Mówi się, że wszystko to organizowane jest dla młodzieży, by mogła się zabawić i mile spędzić wakacje. Czy młodzież, przyjeżdżając na Przystanek Woodstock, może coś zyskać?

Ks. Mirosław: - Miałem kiedyś okazję rozmawiać z przedstawicielami Ruchu Czystych Serc. Podali szokującą informację, że połowa populacji polskich narkomanów przeżyła swoją narkotyczną inicjację właśnie na Przystanku Woodstock...
Ks. Marek: - W koncepcji Przystanku Woodstock, stworzonej przez Jerzego Owsiaka, trudno się doszukać jakichś elementów wychowawczych. Oficjalnie panuje tam "luz", choć i w tym przypadku mamy do czynienia z pewnego rodzaju fikcją.
Ks. Mirosław: - Ci młodzi ludzie, którzy mają normalne rodziny, zwykle nie przyjeżdżają do Żar. Na Woodstocku wychowawcze braki widać jak na dłoni. Trzeba wyjść do tych ludzi z jakimś wspólnym, sensownym programem.


Od jakiegoś czasu obok Przystanku Woodstock organizowany jest Przystanek Jezus. Czy można powiedzieć, że to taki dość specyficzny rodzaj ewangelizacyjnej posługi wśród tych, którzy bądź co bądź należą do Chrystusa, jednak się zagubili?

Ks. Marek: - Są to ludzie zagubieni, którzy jednak chcą się jakoś odnaleźć. Tam się odnajdują w grupie ludzi, którzy rzekomo są tacy sami jak oni i ich rozumieją. To jest fikcja. Lecz oni mają tam poczucie akceptacji i zrozumienia przez innych. Pozornie odczuwają totalną wolność typu "róbta, co chceta": wszystko można i każdy jest sobą. Ale to też jest fikcja... Widać bowiem, że ludzie ci nawet wokół własnego namiotu nie mogą znaleźć zrozumienia. To jest takie "zrozumienie powierzchowne": poklepiemy się po ramieniu i wszyscy będziemy równi. Nieprawda. I dlatego oni wciąż szukają czegoś głębszego...


Czy Przystanek Jezus, na który Jerzy Owsiak tak się dąsa, jest dla nich pomocą w tym poszukiwaniu?

Ks. Marek: - W ubiegłym roku byłem pierwszy raz w Żarach. Kiedy to wszystko zobaczyłem, pierwsze odczucie mówiło, że przyjechałem w paszczę lwa. Ogrom młodych ludzi, nie sposób wypatrzyć kogoś trzeźwego. Dopiero później, gdy dochodzi do rozmów, dostrzegam, że są to najczęściej ludzie potrzebujący kontaktu z drugim człowiekiem. Potrzebują kogoś, kto potraktuje ich jak człowieka.
Ks. Mirosław: - Cała nasza posługa to przede wszystkim nieustanne, niekończące się rozmowy, spowiedzi... Choć ja na przykład pracowałem w lazarecie. Moim zadaniem było ściąganie tych, którzy na Przystanku Woodstock się "przegrzali"...


Cała grupa ewangelizacyjna liczyła 500 osób, w tym ok. 20 kapłanów. Czy nie za mało w porównaniu z tak wielką rzeszą młodzieży?

Ks. Marek: - Tak. Niemniej jednak i ta grupa jakoś sobie radzi. Każdy ma określony zakres zadań. Podczas gdy my działamy na placu - w kościele w Żarach wspiera nas silna grupa, nieustannie adorując Najświętszy Sakrament... Niemal cały czas jest z nami ks. bp Edward Dajczak.


Czy trudno jest nawiązać kontakt z tymi młodymi ludźmi, skoro - jak mówiliście na początku - niemal wszyscy są pod wpływem alkoholu czy narkotyków?

Ks. Mirosław: - Na pewno nie jest to łatwe. Pierwszej nocy, przy poświęceniu Krzyża, dostałem w twarz od ćpuna "na głodzie". Szukał akurat prochów, nie mógł ich znaleźć, znalazł mnie...
Ks. Marek: - Czasami oni sami zaczepiają. W różny sposób. Często pozdrawiają po chrześcijańsku. Równie często potrafią w mniej przyjemny sposób... Kiedyś z kolegą księdzem szedłem przez plac i z jakiegoś namiotu usłyszałem grad wyzwisk skierowanych w naszą stronę. Kolega poszedł dalej, a ja wróciłem do tego namiotu. Wszyscy oczywiście pijani. Przywitałem się z nimi, usiadłem i podjąłem rozmowę. Okazało się, że ten, który najgłośniej krzyczał, kulturalnie zaczął ze mną rozmawiać. Wiem, że nie miałby tej odwagi, gdyby był trzeźwy. Zrozumiałem również, że wcześniejsza zaczepka - wbrew pozorom - była jakąś formą prośby: "zauważ mnie, przecież jestem"...
Inny przykład. Siedzi młoda dziewczyna, popijając wino z garnuszka. Widząc sutanny, woła do nas: "Hej, wy, księżyce!". No to się do niej odwracam i wołam: "Hej, gwiazdeczko, co ci tak nosek poczerwieniał?". I taki był początek rozmowy...
Ks. Mirosław: - Oni przychodzili do nas, bo pragnęli kontaktu. Wielu się przełamywało. Przychodzili do nas, bo dostrzegli, że nie przyjechaliśmy tam jako ci "lepsi" do "gorszych".


Czy zatem można powiedzieć, że w tych młodych ludziach tkwią duże pokłady dobra?

Ks. Mirosław: - Z pewnością. Z tej młodzieży można naprawdę wydobyć wiele dobra. Trzeba jednak wyjść z przestrzeni, w której się poruszamy. Idziemy jako bracia do swoich braci. Idziemy jako ludzie, którzy doświadczyli Chrystusa. I tym doświadczeniem idziemy się z nimi dzielić. W tym zawiera się wszystko.


Dlaczego więc Jerzy Owsiak był przeciwny zorganizowaniu Przystanku Jezus?

Ks. Mirosław: - Mam znajomą dziennikarkę pracującą dla prasy z Chicago. Robiła wywiad z Jerzym Owsiakiem i spytała go, jaki jest jego stosunek do Przystanku Jezus. Owsiak wyraził radość, że Kościół się wreszcie zaangażował i do tego w takiej formie... Dokładnie dwa tygodnie później wyszło na jaw, co Owsiak rzeczywiście myśli o Przystanku Jezus: "przystanek na gapę". Poszło o to, że nagle pod sceną chrześcijańską zaczęły gromadzić się tłumy, co się mu nie spodobało. Oficjalnie ogłoszono, że scena ta "przeszkadzała", choć skądinąd od sceny głównej oddalona była o 800 metrów... Dziwne, że rozstawiona w obrębie placu scena Wioski Pokoju Kryszny nie przeszkadzała...
Ks. Marek: - Dlatego rok temu pozwolono nam się rozstawić na uboczu, a jako księża nie otrzymaliśmy przepustek uprawniających do wjazdu na główny plac samochodem...


Ojciec Rafał Szymkowiak, wykładowca katechetyki w krakowskim Wyższym Seminarium Duchownym Ojców Kapucynów a zarazem jeden z uczestników ewangelizacyjnej akcji na Przystanku Woodstock, napisał między innymi: "Jednym z najbardziej niebezpiecznych mitów jest ten, który mówi, że księża, katecheci i wychowawcy na tej imprezie nie mają swojego miejsca. To nie jest prawdą! Właśnie tam jesteśmy najbardziej potrzebni...".

Ks. Mirosław: - Przystanek Jezus był bardzo potrzebny. Wielu z tych młodych ludzi z niego skorzystało. Któregoś razu na przykład zaczepił mnie młody człowiek z pytaniem, gdzie będziemy, bo on ostatnio u spowiedzi był dwa lata temu. Dlaczego? Bo ostatni Przystanek był dwa lata temu... Ci ludzie przychodzą do nas. Przychodzą i mówią: "fantastycznie czujemy się pośród was". Kiedyś młody człowiek z Inowrocławia powiedział: "Fantastycznie się czujemy pośród was, bo jesteście naturalni w tym, co robicie". Choćby tutaj widać, że jest to wyzwanie dla nas wszystkich. Nowa ewangelizacja to nie jest sprawa niedzieli i święta, ale każdego dnia i każdej okoliczności. Ona dotyczy nas wszystkich.


Czy jednak, na kanwie tego, co przedstawiliście wyżej, nie jest to zadanie zbyt trudne dla ludzi postrzegających ten świat raczej prosto? Czy nie trzeba do tego odrobiny jakiegoś szaleństwa?

Ks. Mirosław: - Nie sądzę. Trzeba tu dostrzec przestrzeń, w której się poruszamy - przestrzeń młodzieży. To przecież są ludzie z naszych ulic. I tu trzeba nam zupełnie nowej perspektywy. Albowiem to jest też przestrzeń ewangelizacji. Bardzo trudnej ewangelizacji. To prawda. Ale co zrobić? Przejść obok? Zostawić? Nie. Trzeba wejść w tę przestrzeń... Musimy zrozumieć, że mamy tu do czynienia z jakąś rzeczywistością "skanalizowaną". To bardzo trudne pole do uprawy. Wiem, że wielu z nas, którzy tam przyjechali, ma po pierwszym razie serdecznie dość. Tam cię wyzwą, obrzucą błotem, możesz dostać w twarz... Może się tak zdarzyć. Dlatego musisz być na to przygotowany.
Ks. Marek: - A co do tej odrobiny szaleństwa, to przecież zachęca nas do tego sam Ojciec Święty, mówiąc, byśmy "wypłynęli na głębię"... Jak powiedział ks. Mirek, wielu z nas ma po pierwszym razie serdecznie dość. I to jest ten moment, w którym mówimy Chrystusowi jak niegdyś Szymon Piotr: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy..." Wtedy jednak każdy z nas dodaje: "Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci...". I wierzymy, że również kiedyś zagarniemy "takie mnóstwo ryb, że sieci będą się rwać". Może jeszcze nie dziś, może nie jutro... Trzeba cierpliwości...


Tego Wam życzę. Szczęść Boże! I dziękuję za rozmowę.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

ElLoko (niezweryfikowany)
Przeca znać od razu , że tych dwóch cweli wali się w dupe, pewnie brali korepetycje u Paetza; a ten drugi z bródką to gołym okiem widać , że wydymał juz wszystkich w swojej parafii.
arch-vile (niezweryfikowany)
"połowa populacji polskich narkomanów przeżyła swoją narkotyczną inicjację właśnie na Przystanku Woodstock... "
Matka Boska (niezweryfikowany)
hm <br>ale argumenty ktore przytaczaja maja jakis sens <br>fakt faktem, taki woodstock jest rzeczywiscie malo etycznym miejscem :))) <br>
scr (niezweryfikowany)
hm <br>ale argumenty ktore przytaczaja maja jakis sens <br>fakt faktem, taki woodstock jest rzeczywiscie malo etycznym miejscem :))) <br>
Under (niezweryfikowany)
hm <br>ale argumenty ktore przytaczaja maja jakis sens <br>fakt faktem, taki woodstock jest rzeczywiscie malo etycznym miejscem :))) <br>
Anonim (niezweryfikowany)
ty glupi jestes nie znasz ks Kurka wiec nie wypowiadaj sie tak o nim to jest spoko czlowiek poprostu super koles
berni (niezweryfikowany)
Czy oni sa glupi? Slepi? Czy Bog im odebral po prostu rozum????
urlis (niezweryfikowany)
&quot;połowa populacji polskich narkomanów przeżyła swoją narkotyczną inicjację właśnie na Przystanku Woodstock... &quot;
asd (niezweryfikowany)
hm <br>ale argumenty ktore przytaczaja maja jakis sens <br>fakt faktem, taki woodstock jest rzeczywiscie malo etycznym miejscem :))) <br>
Marco (niezweryfikowany)
hm <br>ale argumenty ktore przytaczaja maja jakis sens <br>fakt faktem, taki woodstock jest rzeczywiscie malo etycznym miejscem :))) <br>
Rork (niezweryfikowany)
&quot; Wielką hipokryzję Jerzego Owsiaka widać choćby w pewnym prostym fakcie. &quot; <br> <br>A co z wielka hipokryzja kosciola dajesz na tace niby na kosciol a tak naprawde to na nowa Toyota dla ksiedza ? <br> <br>Albo ta cala kampania anty UE prowadzona przez radio maryja no wiadomo jak w UE kosciol ma placi podatki to woli byc poza nia a te babcie ktorym radio maryja pierze mozgi nawet nie potrafia wymienic wszystkich panstw czlonkowskich i z gory negoja cos o czym nic nie wiedza . <br> <br>Ale najwieksza obluda jest to ze kosciol nie miesza sie do polityki tylko przed wyborami zarowno w kosciele jak i wyzej wymienionym radiu dokladnie instruuje sie sluchaczy na kogo maja glosowac. Mam nadzieje ze popieluszko nie bedzie jedynym ktorego spotka zasluzony los za wpieprzanie sie do polityki osoby ktora powinna zajmowac sie czyms innym.
KONRAD (niezweryfikowany)
&quot; Wielką hipokryzję Jerzego Owsiaka widać choćby w pewnym prostym fakcie. &quot; <br> <br>A co z wielka hipokryzja kosciola dajesz na tace niby na kosciol a tak naprawde to na nowa Toyota dla ksiedza ? <br> <br>Albo ta cala kampania anty UE prowadzona przez radio maryja no wiadomo jak w UE kosciol ma placi podatki to woli byc poza nia a te babcie ktorym radio maryja pierze mozgi nawet nie potrafia wymienic wszystkich panstw czlonkowskich i z gory negoja cos o czym nic nie wiedza . <br> <br>Ale najwieksza obluda jest to ze kosciol nie miesza sie do polityki tylko przed wyborami zarowno w kosciele jak i wyzej wymienionym radiu dokladnie instruuje sie sluchaczy na kogo maja glosowac. Mam nadzieje ze popieluszko nie bedzie jedynym ktorego spotka zasluzony los za wpieprzanie sie do polityki osoby ktora powinna zajmowac sie czyms innym.
donosiciel (niezweryfikowany)
VIII Przystanek Woodstock <br> <br>odbyl sie w Zarach. Uczestniczylo 100 do 300 tys. osob (zaleznie od <br>zrodla). Nowoscia byl wystep na zakonczenie tej rockowej imprezy <br>orkiestry Filharmonii Wroclawskiej, ktora wykonala &quot;Bolero &quot; Ravela. <br>Policja i media chwala organizacje, spokoj i bezpieczenstwo na <br>festiwalu.
uLcER (niezweryfikowany)
wiec przystanek woodstock to swiete miejsce inicjacji wszystkich narkomanow heh moze nie tylko polakow ale narkomanow z calego swiata... obluda w ustach ksiedza jest tak naturalna jak penis drugiego ksiedza ;) albo jakiegos niezagubionego ministranta... cala mlodziez to zagubione stado baranow ktore kosciol na szczescie kiedys oswieci zlowi w swoje sieci i bedzie calkowicie kontrolowal ;) tak nam dopomoz bog... ale wracajac do tematu to oczywista bzdura jest to zdanie o inicjacji w polsce pije alkochol i pali marijuane duzo osob i nie jest to problem wynikacjacy z przystanku woodstock jak moglo by sie wydawac po lekturze tego wywiadu moze wogole nie jest to taki problem jak sie niektorym wydaje po prostu tak jest i te pseudo logiczne argumenty tych pedalow tego nie zmienia pewnie marzy im sie zamkniecie przystanku woodstock lub lepiej przeksztalcenie go calkowicie w przystanek jezus... co by mogli masturbowac swoje ego tym jak wiele zagubionych dusz nawrocili, nagonili swojemu bozkowi... w obronie owsiaka koles zapewne zdaje sobie sprawe z tego ze wiele osob naduzywa na tej imprezie roznych uzywek ale gdyby to miala byc calkowicie trzezwa impreza napewno nie bylo by takiej frekfencji zwazywszy na to ile przyjezdza tam osob rzeczywiscie mozna przyznac ze jest tam bezpiecznie i spokojnie a cala ta mlodziez gdyby nie bylo tego pieprzonego przystanku i tak by sie w ten dzien gdzies odurzala wiec obluda owsiaka i jego przymykanie oczu jest jak najbardziej naturalne biorac pod uwage swiadomosc doroslego spoleczenstwa o np. marijuanie i innych groznych substancjach ktore jak zwykle sa tylko rodzajem kozlow ofiarnych ukrywajacych glupote i nieodpowiedzialnosc ludzi...
blue blood (niezweryfikowany)
O tak - jestem jednym z tej &quot;zagubionej młodzieży &quot;, dlatego już drugi raz pojechałem na Woodstock - tam coraz to na nowo się narktyzuję i oszukuję samego siebie, że moje życie jest coś warte, A moja rodzina nie jest normalna ani trochę. Myślę, że dzieci tych księży to potwierdzą... <br>Jebać takich hipokrytów - co oni nam dają na tym przystanku poza spowiedzią? Hare krishna przynajmniej zapewniał zdrowe i tanie żarcie i swojego rodzaju oczyszczenie umysłu - ale nie tak nachalnie jak księża. Nienawidzę, kiedy ktoś generelizuje w ten sposób &quot;wszyscy są tam zamroczeni alkoholem i narkotykami i mają nienormalne rodziny &quot;. Fakt - paliłem tam ganję i piłem, ale nie przyjechałem tam tylko w tym celu i (na pewno!!!) Woodsotck nie było miejscem, w którym nagle postanowiłem zacząć brać mocniejsze dragi - nie zależy to od miejsca tylko od mojego własnego mózgu. No i tyle.
K. (niezweryfikowany)
Tak tak &quot;czarni &quot; to prawdziwi moralizatorzy i obrońcy zagubionych dusz. <br>Kumplowi jeden taki dał za odpowiednią przysługę troche kasy i butelkę wódy i powiedział na odchodne, że jakby co to może wpadać częściej.
sadownik (niezweryfikowany)
a ja uwazam, ze ksieza swietnie znaja sie na samochodach i telewizji satelitarnej z XXX kanalami, w koncu &quot;parafianie &quot; nie szczedza grosza na tace, a przy okazji dla tych dwoch mega-wypasionych Batmanow polecam Prozac... <br>ehhh...kazdy dzien w mojej ojczyznie wciaz utwierdza mnie w przekonaniu, ze Polska to baaaardzo dziwny kraj..... <br> <br>p.s ksiadz proboscz w moim miasteczku ma rowno co 3 miesiace nowy samochod, 2 anteny satelitarne i kolumny jonskie na ganku, a parafianie modla sie w baraku.... <br> <br>po prostu pedaly - NO COMMENT
k (niezweryfikowany)
Owsiak twierdzi, że mówienie o pijanej młodzieży czy narkotykach na Przystanku Woodstock jest kłamstwem... <br> <br>Ks. Mirosław: - Wielką hipokryzję Jerzego Owsiaka widać choćby w pewnym prostym fakcie. Na plac nie można przynosić alkoholu z zewnątrz, a sprzedawane tam piwo nalewane jest do plastikowych kubków. Ale funkcjonują dwa skupy opakowań aluminiowych, czyli puszek po piwie. I ludzie chodzą po placu, zbierając całe kilogramy &quot;opakowań aluminiowych &quot;. Spotkałem kiedyś człowieka, który w ciągu dnia zebrał 4 kilogramy puszek. Łatwo sobie więc wyobrazić, ile codziennie wnosi się tam alkoholu... <br> <br>-- <br>Autorytatywnie stwierdzam -- hipokrytą to jest ten klecha. Piwko na Lechu było owszem z kija do plastikowych kubków, ale równocześnie można było na wynos kupić w pusze Tyskiego. Brak słów na taką tępotę...
gopi (niezweryfikowany)
Mam taka mala propozycje dla obu tych osob...moze niech sami podejma sie zorganizowania imprezy rangi woodstock...z taka sama liczba uczestnikow...na ktorej wszystko bedzie cacy....i co za trudne?????? Najlatwiej jest krytykowac. Ja na Woodstock bylam 3 razy...do konca zycia dziekowac bede Owsiakowi za ten genialny pomysl....i o dziwo...ani razu nie zapalilam tam nawet trawki (bo po prostu nie lubie). Dziekuje Bhaktom z pokojowej wioski Kryszny za cudowne przeslanie, jedzenie i piekna muzyke...za klimat dla ktorego chce sie zyc... a z tego co zapamietalam z przystanku Jezus...najpierw pdszedl do mnie xiondz i widzac mnie w sari powiedzial ze na moje zbawienie jeszcze nie jest za pozno, tylko musze wyrwac sie z sekty...a pozniej jak zobaczyl, ze nie tedy ze mna droga...poprosil zebym wracaa do swojej wioski....a ja chcialam byc tylko na koncercie Houk.... Pozdrawiam wszystkich woodstockowiczkow...i pamietajcie ze WOSP i Owsiak beda grali do konca swiata i o jeden dzien dluzej...a my z nimi!!!!!!
kuba (niezweryfikowany)
- Co to jest: miało wisieć i dzwonić, a jeździ i trąbi. <br>- ? <br>- nowa Alfa księdza!
xxx (niezweryfikowany)
Księży na Księżyc <br>
a-m (niezweryfikowany)
...i po co się czepiacie... <br> WOODSTOCK BYŁ, JEST I BĘDZIE!!!!
psss... (niezweryfikowany)
...pilnujcie swoich ryji... i pomyślcie o ksiezach, którzy oszukja, okradają, sa pedofilami...itp
pedro\'s (niezweryfikowany)
fajansiarze pierdolone juz w pierwszym czy drugim pytaniu sciemniaja ze pivo sprzedawli tylko w plasticku
prometeusz (niezweryfikowany)
ks.Mirek to niesamowity człowiek !!!
Zajawki z NeuroGroove
  • Zolpidem


subst: zolpidem (stillnox 10mg)

dawka: 4 albo 5 tabletek, nie pamiętam....

set: upalny dzień, polana w środku lasu.


  • Pozytywne przeżycie
  • Silene Capensis

Nastawiony na senne podróże.

17.11

  • Gałka muszkatołowa

Przytulny dom kumpla, wrześniowa, lekko deszczowa noc (taka jaką lubię). Nastrój pozytywny i wielka chęć spróbowania czegoś nowego.

Pewnego razu wpadłem do mojego dobrego znajomego J. Okazało się, że ma wolną chatę więc zaproponowałem jakiś eksperyment. Chciałem namówić go na drugi raz z acodinem, ale się nie zgodził i zaproponował gałkę, którą kiedyś już brał. Ja, że zawsze byłem ciekaw jej mocy bez namysłu się zgodziłem i za 20 minut wylądowaliśmy w sklepie kupując 3 paczki świeżych gałek.

  • Bad trip
  • LSD-25

Spokojny letni wieczór i kwasobranie z bratem.

Witam. Przypominam, iż treść raportu jest moim wymysłem, jakby co;-)

randomness