Witam :)
Kryminalni z Lipna, w toku prowadzonych czynności, ustalili, że 30-letni mieszkaniec sąsiedniego województwa jest zamieszany w sprawę, nad którą oni pracowali, a dotyczyła ona "narkotykowej działalności". Na tej podstawie policjanci weszli na teren jednej z posesji w powiecie płockim. Tam zlikwidowali plantację 31 krzaków konopi indyjskich i zabezpieczyli ponad 1,2 kg marihuany.
Niedawno na terenie Tłuchowa, pow. lipnowski, policjanci ruchu drogowego zatrzymali do kontroli pojazd, którym podróżowało trzech mężczyzn. Podczas kontroli okazało się, że mieli przy sobie narkotyki. Dalej sprawą zajęli się kryminalni, którzy namierzali powiązane z nią osoby. W ten sposób trafili do mieszkańca powiatu płockiego.
Wczoraj (25.05.17), w uzgodnieniu z tamtejszą jednostką policji, weszli na teren jednej z posesji w gm. Brudzeń Duży. Jak się okazało, mieszkający tam mężczyzna zorganizował pokaźną plantację krzaków konopi indyjskich, które rosły w różnych miejscach, wmieszane w inne rośliny. Spory zbiór marihuany trzymał także w meblach kuchennych, a na poddaszu domu funkcjonariusze znaleźli suszarnię. W sumie zabezpieczono susz o wadze ponad 1,2 kg i 31 krzaków konopi indyjskich.
30-latek, mieszkaniec powiatu płockiego, został wczoraj (25.05.17) zatrzymany i doprowadzony do Komendy Powiatowej Policji w Lipnie. Dziś czeka go przesłuchanie w prokuraturze, gdzie usłyszy pierwsze zarzuty. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna odpowie za posiadanie i uprawę znacznej ilości konopi.
ciekawość, spotkanie ze znajomymi, podniecenie, strach
Witam :)
Nastawienie: Bardzo wyluzowane, pełen chill, do tego dodakowe endorfiny wynikające z przyjazdu do nowego kraju oraz tzw. zakochania. Okoliczności: Spotkanie z kilkoma znajomymi J., mała impreza z okazji przyjazdu do Holandii, oraz planowania nowej drogi życia. Otoczenie podczas głównego tripu: Mały pokoik, łóżko, obok J. stojący na straży mojej bani, pilnujący aby nic się nie stało, Las Vegas Parano lecące w tle, dodam, że J. nie jadł ze mną grzybów.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Długo zastanawiałam się, czy to co miałam w głowie nadaje się wgl do opisania, i przede wszystkim czy będę potrafiła to opisać w sposób należyty. Obiecuję, że będę się bardzo starać :)
Po powrocie do domu przez pół dnia bolała mnie głowa, licząc na to, że sam ból przejdzie, do wieczora nie robiłem z nim nic, dopiero półtorej godziny przed zażyciem DXM postanowiłem władować w siebie paracetamol (2 tabletki 500mg) i wypić słabą kawę, była to gdzieś prawie 22:00, humor zaczął dopisywać, bo nic mnie nie bolało, byłem odprężony, gotowy na tripa, wszystko działo się w moim pokoju, większość tego co się działo pisałem na komputerze, żeby mieć ogólnie rozpisane, jednak na czas podróży na łóżku stwierdziłem, że nie będę z niego wstawał i powołam się na swoją pamięć.
Czas zacząć od godziny zażycia, zacząłem od 23:12, co 5 minut miało być po jednym listku (10 tabletek), jednak czasem zapomniałem i ogólnie 2 listki wziąłem w odstępach 10 minutowych, warto dodać, iż po dawce 450mg (jedna paczka) zrobiłem sobie 15 minut przerwy, ostatni listek zażyłem o 00:05, za godzinę zero przyjmuję sobie 00:13, wtedy zaczynałem czuć pierwsze efekty.
Dobry nastrój, podekscytowanie. Dom kolegi.
Jestem po mojej pierwszej podróży. Wspomnę od razu, że na początku trip miał odbyć się w lesie, ale nie wypalił przez parę czynników. To nie ma znaczenia, natomiast wybór miejsca padł na dom kumpla.
Słowem wstępu: tego, co doświadczyłem przez 4h podróży, tak mocno skondensowanych odczuć wręcz szaleństwa, nie dostarczyła mi żadna inna substancja. Odkryłem też, że jestem bardzo podatny na psylocynę i psylocybinę, ponieważ przy pierwszych wejściach już czułem, że będzie ostro i było. Mój trip był bardzo kontrastowy - dobra/zła strona, ale o tym zaraz.