Robert Makłowicz w coffee shopie w Tajlandii. Mówi o korzyściach legalizacji marihuany

Marihuana nie jest już w Tajlandii substancją nielegalną. Od kilku miesięcy w krainie uśmiechu można bez konsekwencji uprawiać, sprzedawać i spożywać konopie. Jeden z lokalnych coffee shopów odwiedził polski podróżnik Robert Makłowicz.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

WP Turystyka

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz sensowności zawartych argumentów.

Odsłony

94

Marihuana nie jest już w Tajlandii substancją nielegalną. Od kilku miesięcy w krainie uśmiechu można bez konsekwencji uprawiać, sprzedawać i spożywać konopie. Jeden z lokalnych coffee shopów odwiedził polski podróżnik Robert Makłowicz.

Marihuana to roślina, która od lat dzieli społeczeństwa na całym świecie. Szkodliwa czy dobroczynna, legalna czy nielegalna - o rozstrzygnięcie tych problemów bez wytchnienia walczą zwolennicy konopi. W niektórych krajach bój o zalegalizowanie marihuany zakończył się zwycięskim wypisaniem tej substancji z listy zakazanych.

Robert Makłowicz w coffee shopie w Tajlandii

Tak jest m.in. w Tajlandii, gdzie w 2022 r. zalegalizowano uprawę, sprzedaż oraz spożywanie konopi. Od tamtej pory ta gałąź gospodarki prężnie się rozwija i przynosi krajowi zyski. Dodatkowo, zmiana statusu prawnego marihuany przyczyniła się do ograniczenia działalności przestępczej związanej z dystrybucją tej substancji.

Zalety tej decyzji, w jednym z tajskich coffee shopów zachwalał Robert Makłowicz. W sieci pojawiło się nagranie, na którym podróżnik wyjaśnia, jak zmieniły się losy marihuany w Tajlandii.

"Kiedyś jej używanie było srodze przez prawo karane. I mniej więcej sześć miesięcy temu to się radykalnie zmieniło. Działają tu coffee shopy. Wystarczy wykupić licencję, samemu uprawiać zioło i potem je sprzedawać. Jesteśmy właśnie w takim miejscu" - mówi Makłowicz na opublikowanym nagraniu.

Legalna marihuana ograniczyła mafijne wpływy

W coffee shopach można kupić zarówno susz, jak i gotowe jointy. Cena skręta bez dodatku tytoniu wynosi ok. 22-23 zł. Do wyboru są różne rodzaje marihuany, które w zależności od oczekiwań użytkowników, przynoszą odmienne doznania. Wszystko jest w pełni legalne i opodatkowane.

"No i co to spowodowało? Zostało to wytrącone z rąk grup przestępczych. Kiedyś zawiadywała tym mafia. Skoro było to nielegalne, to tak naprawdę nie mieliśmy gwarancji, co jest w środku. Trzeba było to gdzieś ukradkiem klupować, narażając się naprawdę na przykre tutaj konsekwencje. A teraz - wszystko jest jasne" - podsumował polski podróżnik.

Dawniej za posiadanie konopi można było trafić do więzienia

Tajlandia jest pierwszym państwem Azji Południowo-Wschodniej, który zdecydował się na pełną legalizację posiadania, użytkowania i obrotu konopiami indyjskimi. Debata na ten temat trwa również w Malezji i Singapurze. Dotychczas za samo posiadanie konopi można było tam trafić za kratki nawet na 15 lat.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)

Jeśli zażywasz E po raz pierwszy, przeczytaj to!




Ten tekst nie ma na celu zachęcić do wzięcia Extasy, ale jeśli zamierzasz to uczynić, powinieneś wiedzieć o paru przydatnych rzeczach, które uczynią twoje doświadczenie przyjemniejszym i bezpiecznym.




Uściski, E!






Nasi rodzice znaleźli siebie,
my odnajdujemy się wzajemnie






Zdrowie




  • Dekstrometorfan
  • Metoksetamina
  • Miks

Chawir, wolny dzień, własny pokój, 85 kg mnie, 65 mg metoksy, łóżko i słuchawki.

Ostatnio nastąpił mój drugi raz z substancją daną nam dzięki wysiłkowi Hamiltona Morrisa. Tym razem poszedł mix - 65 mg metoksy ze 120 mg DXM + browarek. Więcej nie chciałem, to metoksa miała rozdawać karty przy tym psychostoliku. Poprzednim razem wciągałem 60 mg i było skromniutko, teraz załadowałem te 65 pod jęzor. 

  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

Set: Z grupką bliskich znajomych pojechaliśmy do innego miasta na zaproszenie naszego kolegi - wiadomo było tyle że impreza będzie gruba więc poziom ekscytacji też był gruby, nastawieni byliśmy na klasyczną imprezę z wódką i tańczeniem (chociaż w głębi ducha coś przeczuwałem). Setting : późny sierpień, bardzo ciepło, prywatna impreza w lesie na totalnym odludziu. Kulturka i ludzie mimo że w większości mi nieznani to "sami swoi".

 

Koło godziny 21 zajechaliśmy na miejsce imprezy. Powitał nas niesamowity widok – noc, lampki choinkowe lekko rozświetlają densflor, leżaczki, stanowisko dj z poważnymi kolumnami i bardzo dużo osób (może z 70)

 

Zaczęło się dość drętwo, mam fobie społeczne i boję się grup nieznajomych mi ludzi zatem nie od razu się dobrze bawiłem – po trzech piwkach jednak się atmosfera wyluzowała, tak samo jak wyluzowały się języki, była muzyczka, było milutko.

Tu wspomnę że muzyka gra ogromną rolę w moim życiu i jestem na nią bardzo wrażliwy.