Przez uzależnienie od Fallouta 4 stracił żonę i pracę. Teraz chce pozwać Bethesdę

Pewien dwudziestoośmiolatek z syberyjskiego Krasnojarska tak wciągnął się w Fallouta 4, że zapomniał o bożym świecie. A dokładniej rzecz ujmując o żonie, pracy czy nawet jedzeniu.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Polygamia.pl
Paweł Olszewski

Odsłony

639

Pewien dwudziestoośmiolatek z syberyjskiego Krasnojarska tak wciągnął się w Fallouta 4, że zapomniał o bożym świecie. A dokładniej rzecz ujmując o żonie, pracy czy nawet jedzeniu. Grał przez trzy tygodnie zaniedbując dosłownie każdą dziedzinę życia, w wyniku czego odeszła od niego żona. Rosjanin stracił też pracę i podupadł na zdrowiu, wpadł więc na genialny pomysł wytoczenia Bethesdzie procesu. Zaznaczył, że gdyby w grze było jakieś ostrzeżenie o uzależniającym aspekcie Fallouta, to byłby o wiele ostrożniejszy. Dodaje, że wtedy mógłby też zostawić sobie zwiedzanie Bostonu do świąteczno-noworocznej przerwy.

Za wyrządzone szkody gracz chce pozwać Bethesdę i firmę opracowującą rosyjską wersję językową gry. Swoje szkody wycenił na 500 tys. rubli, czyli 27 tys. złotych.

Brzmi niedorzecznie? Podobnie jak zaskarżanie McDonalda za wrzątek w herbacie i koncerny tytoniowe za rakotwórcze działanie papierosów. Nie oznacza to jednak, że wielkie koncerny zawsze wychodzą z takich spraw obronną ręką. W 2010 roku amerykański sąd nie stanął co prawda po stronie uzależnionego od Lineage II Craiga Smallwooda oddalając większość jego zarzutów, przychylił się jednak do jednego - "rażącego zaniedbania" producenta gry w kwestii poinformowania o ryzyku uzależnienia. Sytuacja wydaje się więc analogiczna do tej obecnej.

Nie jest tajemnicą, że gry wideo uzależniają. 10-15% graczy charakteryzuje się objawami charakterystycznymi dla uzależnień według kryteriów Światowej Organizacji Zdrowia, choć samo "uzależnienie od gier wideo" nie pojawia się tam jako osobna kategoria.

Oceń treść:

Average: 6.3 (4 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Miks

Nastawienie na ciekawą wycieczkę, bez wygórowanych oczekiwań, radość, że udało się dostać substancję po 1,5 roku poszukiwań. W towarzystwie dwóch kumpli - W., z którym kwasiłem już wcześniej i D. Wyprawa do lasów w pobliżu domu D., listopadowe popołudnie, które szybko zmieniło się w wieczór a potem także noc.

Minęło już półtorej roku od mojej pierwszej i zarazem ostatniej próby z LSD, więc kiedy udało się zdobyć papierki bardzo się ucieszyłem. Planowaliśmy razem z kilkoma kumplami zrobić większą wycieczkę. Generalnie chętnych było dość dużo, bo chyba z 7 czy 8 osób, ale nie mogliśmy znaleźć wspólnego terminu, który by wszystkim pasował. Zadecydowaliśmy więc razem z W i D, że zrobimy jedną mniejszą wyprawę zanim zbierzemy się na tę dużą, właściwą.

  • LSD-25
  • Tripraport

Znana nam spokojna łąka. Ja i brat.

Witam. Zaznaczam, jak zwykle, iż niniejszy tekst jest jedynie fikcją literacką.

Obawiam się, że w tym raporcie może dojść (a raczej na pewno dojdzie) do takiej sytuacji, gdzie jako jeden trip opiszę dwa... Po pewnym czasie zlewają się one, gdyż zarówno miejscówka, jak i towarzystwo były takie same, a i pogoda podobna... Przyjmijmy jednak, że wszystko działo się jednego dnia... Odświeżyłem nieco wspomnienia z bratem, więc opowiadanie powinno być nieco bardziej szczegółowe.

  • Narkoza
  • Retrospekcja

Zapalenie wyrostka.

Wiek w momencie doświadczenia: 12+(?)lat

Będzie to opis nie tylko efektu działania narkozy na mój małoletni wówczas mózg, ale przy okazji pewnego fenomenu zdarzającego się mi od dzieciństwa, jeszcze przed tym pierwszym zabiegiem chirurgicznym. Sam w sobie jest już niezwykły, a o tyle bardziej, że żaden ze znanych mi sposobów prócz narkozy go nie wywołał. Jeśli już się zdarza to spontanicznie nocą, o czym przy końcu, teraz skupie się na historii zabiegu, i tego czego doświadczyłem, czyli opisie samego fenomenu.

  • DOC
  • Katastrofa
  • Klonazepam
  • N2O (gaz rozweselający)

Humor dobry, gotowy na pierwsze od 7 miesięcy doświadczenie z psychodelikami, jednak trochę zmęczony podróżą i głodny. | Impreza typu psytrance w Gdańsku.

Po kilku miesiącach uprawiania sajkoszamanizmu, postanowiłem dać sobie spokój. Zauważyłem, że to nie jedyna dobra ścieżka w życiu oraz, że pod pretekstem niszczenia swojego ego, budowałem je coraz to większe. Mimo to, po siedmiu miesiącach od ostatnich grzybów, postanowiłem spróbować DOCa - substancji, która obrosła w legendy.

T+0

randomness