Od tamtych wydarzeń upłynęły 2 miesiące i zebrałem w końcu myśli na tyle, aby opisać najgorszy stan w całym życiu.
Akt I Dobre złego początki
Od nowa zacznie się proces lekarki, oskarżonej o przywłaszczenie z Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku znacznych ilości leku z grupy narkotycznych o nazwie dolargan - orzekł w czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku.
Sąd pierwszej instancji ponad pół roku temu uniewinnił lekarkę od tych zarzutów.
Lekarce anestezjologowi prokuratura zarzuciła, że w 2000 roku przywłaszczyła 271 ampułek dolarganu z oddziału intensywnej terapii DSK w Białymstoku, w którym wówczas pracowała i odpowiadała tam za te leki. Lekarze zauważyli, iż wyjątkowo wzrosła liczba wpisów tego leku w receptariuszu. Po analizie kart pacjentów okazało się, że nie podawano im dolarganu.
Sąd rejonowy nie znalazł dowodów potwierdzających winę lekarki i uniewinnił ją. Sąd okręgowy, który rozpatrywał w czwartek apelację złożoną przez prokuraturę w tej sprawie, uznał, że sąd pierwszej instancji nie odniósł się w uzasadnieniu wyroku do wszystkich kwestii.
W ocenie sądu okręgowego sąd rejonowy nie wypowiedział się na temat tego, co stało się z dużymi ilościami dolarganu, zamawianymi przez oskarżoną. Kobieta przyznała się do pobrania z kasetki z lekami kilku ampułek dolarganu, więc powinna za to odpowiedzieć - uznał sąd.
Sąd okręgowy zwrócił też uwagę, że były dowody na to, że lekarka pobierała dolargan na nazwiska innych lekarzy, bo widzieli oni wpisy w książce rozchodu leków dokonywane przez oskarżoną. Na oddziale, gdzie pracowała, panował bałagan w dokumentacji i rozdawaniu leków. Gdy sprawa wyszła na jaw, książka rozchodu leków narkotycznych zniknęła. Zarzut jej zniszczenia postawiono oskarżonej.
Pozytywne Brak jakichkolwiek problemów, szczerze mówiąc chciałem przeżyć coś miłego i ciekawego - niekoniecznie głębokiego Miejsce akcji to działka wokół domu jak i sam dom.
Od tamtych wydarzeń upłynęły 2 miesiące i zebrałem w końcu myśli na tyle, aby opisać najgorszy stan w całym życiu.
Akt I Dobre złego początki
Zazwyczaj w samotności
Czytając raport Lili pod tytułem "THC: Uwięzienie we własnym umyśle" postanowiłam podzielić się swoją historią. Miał to być krótki komentarz do jej raportu, jednak poniosło mnie i uznałam, że zasługuje to na osobny raport.
Zanim jednak przejdę do meritum zacznę przydługawym, refleksyjno-depresyjnym wstępem, żeby nakreślić mniej więcej obraz swojej osoby i swojego doświadczenia z marihuaną.
humor gituwa bo zaraz się fajnie ukopce, podekscytowanie, własny pokój i miejscówka do jarania
20:00
Dzień, jak codzień po ciężkim dniu nauki postanowiłem się trochę znieczulić, a akurat była ku temu świetna okazja bo kilka godzin wcześniej dostałem maila, że moja paczuszka ze świeżą amnezją dojechała do paczkomatu. Skończyłem robić zadanka i z lekką dozą niepokoju udałem się odebrać łakocie.
20:40
Acodin biorę od kilku lat. Zaczęło się po prostu od chęci spróbowania czegokolwiek. Był pierwszym lekiem, który brałam w celach rekreacyjnych. Szczerze? Nienawidzę fazy po tym specyfiku. Nie lubię tego zamieszania w głowie, tego panującego wokół chaosu. Lek nie wyostrza zmysłów. Czasem zdarza się, że powoduje miłość do całego świata i chęć czynienia dobra. Jednak więcej ma wad niż zalet. Nigdy więcej.
Komentarze