Po prostu Marek

Retrospekcja - Marek Kotański

Anonim

Kategorie

Odsłony

5465

Osierocił tysiące swoich podopiecznych. Pozostała po nim prężnie działająca organizacja humanitarna z ośrodkami w całej Polsce. Idealista i wizjoner, całe życie szukał nowych rozwiązań trudnych problemów społecznych. Zawsze był pierwszy: przy narkomanach, nosicielach wirusa HIV, chorych i bezdomnych. Marek Kotański - człowiek podający rękę tym, od których wszyscy się odwrócili, budził ludzkie sumienia. Właśnie mija druga rocznica jego śmierci.

Marek Kotański zwany "Kotanem" - człowiek instytucja. Urodził się 11 marca 1942 roku w Warszawie. Był doskonałym psychologiem, terapeutą, organizatorem wielu przedsięwzięć, w których dążył do zwalczania zjawisk patologii społecznej.

Dzieciństwo upłynęło Kotańskiemu w domu, który był otwarty dla każdego potrzebującego pomocy człowieka. Już w szkole średniej Marek był inicjatorem kilku akcji, które miały na celu pomoc ludziom w potrzebie. Z wyborem kierunku studiów nie miał najmniejszego problemu. Studiował psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. W czasie studiów działał aktywnie w Ruchu Młodych Wychowawców. Opiekował się głównie sierotami i młodzieżą dotkniętą patologiami społecznymi.

"Nie zapominam o tym, że mam dla kogo żyć"

Po ukończeniu studiów Kotański rozpoczął pracę jako terapeuta w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie. W tym okresie współpracował ze Społecznym Komitetem Przeciwdziałania Alkoholizmowi oraz angażował się w tworzenie Ruchu "Trzeźwość". W 1974 roku podjął pracę na oddziale szpitalnym dla osób uzależnionych od narkotyków. Obserwując swoich podopiecznych, uznał, iż tradycyjne metody leczenia nie przynoszą pozytywnych rezultatów. Postanowił wówczas stworzyć tam pierwsze grupy terapii zwane "społecznościami", co dało początek systemowi leczenia osób uzależnionych od narkotyków.

W 1978 roku założył pierwszy w Polsce Ośrodek na Rzecz Przeciwdziałania Narkomanii po nazwą Monar. Placówka ta mieściła się w Głoskowie pod Garwolinem. Kotański rozpoczął pracę z grupą pacjentów ze szpitala w Garwolinie. Efekty jego pracy były zaskakujące i dużo lepsze niż się spodziewano. To zaowocowało powstaniem kolejnych ośrodków Monaru.

Kolejnym etapem działalności Marka Kotańskiego było organizowanie w latach osiemdziesiątych domów dla osób dotkniętych wirusem HIV oraz chorych na AIDS w ramach stowarzyszenia "Solidarni Plus".

W latach 1985 - 1994 Marek Kotański organizował akcję "Łańcuch Czystych Serc", w której tysiące młodych ludzi łączyło podało sobie dłonie w łańcuchu łączącym Tatry z Bałtykiem, w myśl idei humanitaryzmu. Z tej okazji zorganizowano wiele koncertów Czystych Serc.

W 1993 roku powstał z jego inicjatywy Markot - Ruch Wychodzenia z Bezdomności, który obejmuje obecnie 100 ośrodków dla osób bezdomnych, samotnych matek z dziećmi, chorych oraz niepełnosprawnych. Kotański rozwinął także system pomocy dla osób opuszczających więzienia, działający od 1994 roku.

Założyciel Monaru zginął w nocy z niedzieli na poniedziałek 19 sierpnia 2002 roku w wypadku drogowym, do którego doszło przed północą w Nowym Dworze Mazowieckim. Kotańskiego natychmiast przewieziono do szpitala, jednak mimo starań lekarzy nie udało się go uratować. Jego śmierć była dla wszystkich ogromnym szokiem.

"Sprzedałem się ludziom"

Był człowiekiem znanym i lubianym, często pokazywanym przez media. I chociaż niejednokrotnie jego bezkompromisowa postawa budziła sprzeciw, a nawet czasem agresję niektórych odłamów społeczeństwa, potrafił zjednać sobie ludzi. Miał niesamowitą żyłkę społecznika i potrafił wprowadzać w życie swoje ambitne zamierzenia.

Marek Kotański potrafił udowodnić polskiemu społeczeństwu, iż ludzie z tak zwanego marginesu są godni pomocy. Był człowiekiem o ogromnej charyzmie, którego działania były szczególnie ukierunkowane na tych, którym nikt już nie chciał pomóc. Swoim sposobem bycia przekonywał większość część naszego społeczeństwa o celowości i praktycznym znaczeniu pracy. Mówił o tolerancji w stosunku do osób, które bardzo łatwo spycha się na margines życia.

Twierdził, iż cierpiał na swoistą chorobę miłości do ludzi i imperatyw udzielania pomocy chorym i nieszczęśliwym, wśród których żył i pracował.

- Zawsze ryzykowałem w swoim życiu i jeżeli ludzie odwrócą się ode mnie - trudno. Widocznie tak było przesądzone - mawiał Marek Kotański.

Skromnie ubrany, charakteryzował go kucyk swobodnie zwisający z tylu głowy. Często mówił, iż miał go od zawsze i pewnie będzie z nim aż do końca jego życia. Nie mylił się.

W wywiadach często pytano go, jak wytrzymuje tempo życia, jakie sam sobie narzucił. Marek Kotański zawsze odpowiadał z uśmiechem, że owszem, jak każdy miewa gorsze dni.

Pragnął rozgłosu. Marzył, aby mieć swój program w telewizji. Zamierzał stworzyć Radio Serc, które mieli prowadzić jego podopieczni. Twierdził, że popularności potrzebuje po to, żeby być skuteczniejszym.

Kotański był autorem wielu książek i broszur m.in.: "Daj siebie innym" czy też "Ty zaraziłeś ich narkomanią". Mówił w nich o zrozumieniu, wejrzeniu w siebie, problemach narkomanów, chorych na AIDS, pracy w ośrodkach oraz własnych odczuciach z nią związanych.

Był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany. Wśród jego nagród znajdują się m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Order Uśmiechu, Medal Brata Alberta, Nagroda Świętego Jerzego, Tęczowy Laur, Kryształowe Zwierciadło, Nagroda Wiktora (przyznana dwukrotnie).

W roku 2002 Marek został mianowany do Wiedeńskiej Nagrody Narodów Zjednoczonych za szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania narkomanii, przestępczości oraz terroryzmowi. Pośmiertnie Markowi Kotańskiemu przyznano Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

Monar - dzieło życia

"Monar jest wymyślonym przeze mnie słowem, którym postanowiłem nazwać eksperymentalny Dom Życia dla Narkomanów w Głoskowie. Nie myślałem wtedy, że ten dom i życie w nim, będące swoistym wyzwaniem rzuconym dotychczasowym poglądom na problem narkomanii w Polsce, dadzą początek społecznej organizacji, którą utworzyłem z ludźmi, równie jak ja, ogarniętymi chęcią pomocy narkotyzującej się młodzieży" - pisał Kotański w książce "Ty zaraziłeś ich narkomanią".

Niewątpliwie dziełem jego życia jest założenie Monaru - stowarzyszenia, którego celem jest wyprowadzania ludzi z uzależnienia narkotykowego oraz pomocą ludziom zarażonym wirusem HIV oraz chorym na AIDS.

Monar jest organizacją pozarządową, apolityczną, która działa na terenie całej Polski. Stowarzyszenie zajmuje się wieloaspektowym systemem przeciwdziałania narkomanii, bezdomności oraz zagrożeniom o charakterze społecznym. Jego zadaniem jest niesienie pomocy ludziom, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji życiowej.

Rocznie Monar udziela pomocy ponad 20 tysiącom osób w ‡ placówkach różnego typu. Pracują w nim psycholodzy, pedagodzy, lekarze oraz specjaliści i instruktorzy terapii uzależnień, a także wolontariusze.

Monar opiera wychodzenie z narkomanii na pomyśle Kotańskiego, na opracowanej przez niego metodzie. Zakłada ona, iż praca, życie w grupie, pozwala na walkę z nałogiem. Pracownicy Monaru mówią, iż daje ona cudowne efekty. Narkomanii nie można przecież wyleczyć, żyje się z nią do końca, ale można ją zaleczyć i można z niej wyjść. Dzięki metodom stosowanym w Monarze wychodzących z narkomanii jest ok.20% (przy innych metodach ten procent wynosi ok.11). Uratowanych przez ośrodki Kotańskiego w ciągu 30 lat można liczyć w tysiącach.

Narkomani zgromadzeni w ośrodkach Monaru otrzymują różne zadania w ramach terapii. Najczęściej jest to jednak opieka nad osobami niepełnosprawnymi, ludźmi umierającymi i ciężko chorymi. Dzięki temu osoby uzależnione od narkotyków odbudowują swoje człowieczeństwo i uczą się dawać siebie innym. Znacznie wzrasta ich samoocena i czują się potrzebni.

W ośrodkach Monaru pomagało i pomaga nadal wiele znanych osób zajmujących się wspieraniem potrzebujących m.in.: Janina Ochojska, siostra Małgorzata Chmielowska, ks. Arkadiusz Nowak.

Pomoc osobom wychodzących z nałogu narkomanii nie jest jedynym kierunkiem działania Monaru. W 1993 roku powstał Markot - Ruch Wychodzenia z Bezdomności. Jest to sieć 70 placówek, które zajmują się organizowaniem wsparcia dla osób bezdomnych, samotnych, wykluczonych społecznie, chorych czy też opuszczających zakłady karne.

W ramach Markotu powstały liczne noclegownie, domy pomocy stacjonarnej oraz jadłodajnie. Z pomocy Ruchu Wychodzenia Z Bezdomności Markot korzysta bezpośrednio rocznie ponad 20 tysięcy osób.

W roku 2003 Monar obchodził swoje 25-lecie. Z tej okazji Stowarzyszenie przeprowadziło szereg działań dotyczących terapii i profilaktyki uzależnień a także problemu bezdomności. Obchody Roku Jubileuszowego uświetniał Ogólnopolski Komitet Honorowy.

Kto po Marku?

W 2002 roku, po tragicznej śmierci Marka Kotańskiego, przewodniczącą Zarządu Głównego Monaru przejęła Jolanta Łazęga - Koczurowska, która jest znanym psychologiem klinicznym, związanym ze stowarzyszeniem od 1981 roku.

Następczyni Marka Kotańskiego miała przed sobą bardzo trudne zadanie. Po jego śmierci okazało się, iż Monar ma gigantyczne długi, nieporządek w dokumentach, wiele rozgrzebanych inicjatyw społecznych oraz kilkanaście nielegalnie postawionych budynków. W tej sytuacji wielu ludzi wątpiło czy Monar przetrzyma te ciężkie chwile bez swojego założyciela.

Przewodnicząca Zarządu Głównego Monaru sprostała zadaniu. Udało się jej przekształcić stowarzyszenie ze spontanicznie działającej w uporządkowaną organizację charytatywną, która radzi sobie z pojawiającymi się trudnościami.

Wiele osób twierdziło, iż Jolanta Łazęga - Koczurowska nie sprosta trudnemu zadaniu uporządkowania spraw finansowych Monaru. Jednak ta znakomita psycholog, dyrektor monarowskich ośrodków, wyciąganie stowarzyszenia z kłopotów rozpoczęła właśnie od rozliczeń finansowych. Dzięki jej inicjatywie zobowiązania zaczęto spłacać. Koczurowska negocjowała wielokrotnie spłatę starych długów. Udało jej się rozłożyć je na dogodne raty. Najważniejsze jest jednak to, iż ośrodek główny - centrum Monaru przy ulicy Marywilskiej w Warszawie nie ma już nowych długów.

Koczurowska stara się uporządkować również sprawy budowlane. Jednak przed nią dość długa droga, gdyż Marek Kotański działał często pochopnie. Jeśli nie mógł legalnie przejąć danego budynku, wprowadzał się tam wraz z pracownikami, bez uzyskiwania niczyjej zgody. Często nie mogąc uzyskać pozwolenia na budowę, rozpoczynał ją bez żadnych pozwoleń. W taki oto sposób w całej Polsce powstało wiele placówek Monaru.

Dzięki wytężonej pracy Jolanty Łazęgi-Koczurowskiej i jej współpracowników w całej Polsce, dzieło Marka Kotańskiego może być nadal kontynuowane.

Marek ma pomnik

W tym roku w czerwcu w placówce Monaru w Pabianicach odsłonięto pierwszy w Polsce pomnik Marka Kotańskiego. Pomysłodawcą pomnika jest Marek Skrzymowski - szef ośrodka dla bezdomnych.

Pomnik ten przedstawia Marka Kotańskiego naturalnej wielkości, w charakterystycznej czapce bejsbolówce. Monument wykonano ze specjalnej żywicy wypełnionej mączką granitową. Autorką tego pomnika jest pabianicka rzeźbiarka Ewa Maliszewska. Ceremonii odsłonięcia pomnika towarzyszył utwór Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat".

- Słowa tego utworu, które wciąż są aktualne, można odnieść do życia i pracy założyciela Monaru. Pamiętajmy też, że Niemen i Kotański zmarli w wieku 60 lat - powiedział Marek Skrzymowski, szef Markotu w Pabianicach.

Monument ten ma przede wszystkim symbolizować nadzieję. Ale największym pomnikiem Kotańskiego są pozostawione domy opieki i pomocy, które stworzył oraz jego idea, kontynuowana po jego śmierci przez współpracowników.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

abraham666 (niezweryfikowany)
po smierci kotanskiego pojawilo sie na hypciu duzo bluzgow w jego strone. ale chyba nieslusznie. ktos nas musi przeciez ratowac, jak sie w koncu stoczymy...
Władysław Broniewski (niezweryfikowany)
&quot;W roku 2002 Marek został mianowany do Wiedeńskiej Nagrody Narodów Zjednoczonych za szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania narkomanii, przestępczości oraz terroryzmowi.&quot; <br>To już teraz wiadomo, że facet nie zginął w żadnym wypadku! Zaczaili się na Niego agenci-talibowie Osamy, którzy przybyli prosto z Klewek aby wykonać wyrok za &quot;szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania terroryzmowi&quot;! Ło matko :)))
chilum (niezweryfikowany)
&quot;W roku 2002 Marek został mianowany do Wiedeńskiej Nagrody Narodów Zjednoczonych za szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania narkomanii, przestępczości oraz terroryzmowi.&quot; <br>To już teraz wiadomo, że facet nie zginął w żadnym wypadku! Zaczaili się na Niego agenci-talibowie Osamy, którzy przybyli prosto z Klewek aby wykonać wyrok za &quot;szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania terroryzmowi&quot;! Ło matko :)))
El Igorro (niezweryfikowany)
&quot;W roku 2002 Marek został mianowany do Wiedeńskiej Nagrody Narodów Zjednoczonych za szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania narkomanii, przestępczości oraz terroryzmowi.&quot; <br>To już teraz wiadomo, że facet nie zginął w żadnym wypadku! Zaczaili się na Niego agenci-talibowie Osamy, którzy przybyli prosto z Klewek aby wykonać wyrok za &quot;szczególne osiągnięcia w dziedzinie przeciwdziałania terroryzmowi&quot;! Ło matko :)))
Zajawki z NeuroGroove
  • 4-HO-MET
  • Pierwszy raz

Urodziny kumpla w domku w górach

Jakiś czas temu jednym z moich marzeń zostało spróbowanie psychodelików. Z uwagi na mój wcześniejszy brak zainteresowania ich tematem moim jedynym źródłem informacji o nich, była propaganda, wmawiająca nam, że to zło, które cię zniszczy oraz obraz hipisów, którzy wyglądali tak jak sam nie chciałbym wyglądać, dlatego nie miałem o nich dobrej opinii i nigdy nie ciągnęło mnie, żeby ich spróbować. To wszystko zaczęło się jednak zmieniać, kiedy natrafiłem na fragmenty podcastów gościa o imieniu Joe Rogan. Jest to komentator w największej organizacji MMA na świecie.

  • Grzyby Psylocybinowe
  • Przeżycie mistyczne

Byłem przez około 4 miesiące w stanach depresyjnych spowodowanych brakiem celu i prokrastynacją po rozwiązaniu wcześniejszych pewnych problemów z życia prywatnego, do tego dochodziło uzależnienie od marihuany, które z perspektywy czasu bardzo mocno wzmacniało prokrastynacje. Moi rodzice wyjechali na wakacje i zostawili mi wolne mieszkanie na tydzień, już wcześniej miałem ogarnięte grzyby, które tylko czekały na swój moment. Bardzo się stresowałem (jak przed każdym tripem, z tym że dochodził tu aspekt, że nigdy nie brałem tak dużej dawki). Moje oczekiwania były bardzo jasne, lecz jednak starałem się ich nie przekłuwać w wymagania, dlatego że zawsze gdy miałem zbyt duże oczekiwania to nie mogłem doznać prawdziwego oświecenia. Chciałem przemyśleć swoje uzależnienie od marihuany, to co chce w przyszłości robić w życiu, prokrastynacje i kilka prywatnych spraw.

Był wieczór około godziny 18, pogryzłem gorzki pokarm bogów i po około godzinie się zaczęło. Wszystko zaczęło się powoli kręcić, lampy na suficie były bardzo wyraźnie roztrojone, jednak byłem finalnie zdziwiony, że wizualizacje były słabsze niż na moim najmocniejszym tripie (2.8g), później okazało się, że odbiło się to na myślach, bo w mojej głowie był taki meksyk jakbym zjadł co najmniej 8g.

  • Dekstrometorfan

Wiesh czym jest DXM? Hmm? No, pomysl sobie chwilkę... . Jush

wiesh czy jeshcze nie? Tak, mash rację, to dekstrometorfan.

Substancja znajdująca się w lekach przeciwkaszlowych. W jakich?

A np. Tussal Antitussicum. Takie bardzoardzo fajne pilsy. :-)))

Można ten lek kupić w aptece bez recepty (jedno op. 5 zełek).

Jeśli nie chcesz, to nie bierz, ale...ja chcę brać. I biorę.

Set&Settings: Niedziela 23.01.2011, w pracy na nocnej zmianie na portierni. Dobry nastrój, lekkie zmięczenie wynikające z służby od 7 rano.

Dawka: Pseudoefedryna w leku Sudafed (na katar) 1 tabletka 60mg tej substancji, zażycie 6 tabletek czyli 360mg

Wiek i doświadczenie: 20 lat, 60kg na 175cm wzrostu. THC (wiele razy), alkohol (bardzo wiele razy), nikotyna (wiele razy), kofeina(wiele razy), dxm (około 20 razy), muchomor czerwony (1x), n2o (2x), gałka muszkatałowa (1x), mieszanki ziołowe (5x), ekstaza(1x), avomarin(2x).

Wstęp:

randomness