Pijemy najwięcej alkoholu w historii. Nawet w tej konkurencji socjalizm z czasów PRL przegrywa

W ubiegłym roku Polacy pobili rekord w ilości wypitego alkoholu. Pochodził jeszcze z czasów głębokiego PRLu zanim sukcesy socjalizmu doprowadziły do pojawienia się kartek na alkohol.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Najwyzszy Czas!

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła

Odsłony

762

W ubiegłym roku Polacy pobili rekord w ilości wypitego alkoholu. Pochodził jeszcze z czasów głębokiego PRLu zanim sukcesy socjalizmu doprowadziły do pojawienia się kartek na alkohol.

Odmiennie do czasów PRLu na ulicach nie widać tego rekordu. Wszystko za sprawą zmiany modelu picia alkoholu, w szczególności tych dotyczących spożycia alkoholu przez kobiety.

Krzysztof Brzózka z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wskazywał, że Polacy piją w ostatnich latach coraz więcej. – Nie jesteśmy krajem z kulturą sączenia alkoholu. Pijemy po to, żeby się upić.

Trudno ocenić skąd Pan Brzózka czerpie tego typu dane. Następne jego stwierdzenia wydają się przeczyć takiej interpretacji rekordowego spożycia.

Brzózka powiedział, że zmienił się sposób picia. Spożywamy dużo alkoholu w zaciszu czterech ścian, z rodziną albo w samotności.

Szef PARPA ocenił, że jedną z przyczyn rekordowego spożycia jest coraz większa popularność tak zwanych „małpek”, czyli małych 100 lub 200 ml buteleczek z alkoholem.

Obecnie sprzedawane jest w nich nie tylko mocny alkohol ale także wino. Małe butelki, a wino w szczególności, cieszą się największą popularnością wśród kobiet.

Brzózka powiedział, że decydują też względy praktyczne – „małpka” mieści się bez trudu w dłoni, czy damskiej torebce.

Gdyby teoria Brzóski o braku kultury „sączenia alkoholu” i „picia żeby się upić” była prawdziwa, to sprzedaż „małpek” nie odniosłaby takiego sukcesu. Trudno sądzić, iż ktoś, kto zamierza się upić, sięga po małpkę, bo osiągnięcie upojenia alkoholowego przy tak małych dawkach nie jest po prostu możliwe. Ci, którzy chcą się upić, zwłaszcza w większym gronie, wybierają zdecydowanie większe pojemności. Ma to zresztą uzasadnienie zarówno biorąc pod uwagę kwestie ekonomiczne, taka sama objętość alkoholu w dużej butelce jest tańsza niż w kilku „małpkach”, jak i logistyczne, bo nie trzeba kilka razy udawać się do sklepu.

To z czym można się z pewnością zgodzić to fakt, iż alkohol w obecnych czasach jest po prostu tani w relacji do zarobków i łatwo dostępny. Trudno jednak uznać to za problem – wyboru zawsze dokonuje kupujący i w czasach PRLu gdy go nie było, też sobie z tym radził. Traciło raczej państwo ze względu na powszechny proceder „meliniarstwa”.

Tym, którym marzy się, jak Panu Brzósce, prohibicja, polecamy zobaczyć jak wyglądało to w czasach, gdy alkohol był dostępny tylko na kartki.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Nastrój bardzo dobry, okoliczności przyrody piękne.

 

//Trip miał miejsce trzy lata temu, ale został spisany na świeżo. Łapiącym schizy nie polecam.//

 

  • Efedryna

Pierwszy raz w życiu zetknąłem się z jakimś środkiem pochodzenia

narkotycznego, przedtem

nie paliłem nawet marihuany, nie jadłem grzybów ani nie zażywałem LSD, za to

wlewałem w siebie

nieludzkie nieraz ilości "wody ognistej" - to mi wystarczało (i nadal będę

to robił).

Jednak o pewnych interesujących właściwościach Tussi przeczytałem na Neuro

Groove i po

dojściu do wniosku że Tussi mi chyba nie zaszkodzi, postanowiłem spróbować

  • Katastrofa
  • Marihuana

Wieść gminna niesie, że nie zanotowano żadnej śmierci związanej z marihuaną, poza tym jednym nieszczęśnikiem, którego tona zielska rozgniotła, gdy paczka zerwała się z dźwigu, podczas rozładunku. Nawet jeśli momentami udawało mi się wyłowić ten fakt z szarawej zawieruchy myśli, wiedza ta nie była ani trochę kojąca. Przecież — myślałem sobie — zawsze może być ten pierwszy raz.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Opisane we wprowadzeniu do raportu.

 

Przeżyłem podróż wgłąb siebie.

Tam i z powrotem.

 

Gdy dziś się obudziłem i chciałem podsumować moją wczorajszą przygodę, w moich myślach było tylko jedno zdanie:

 

<strong>Byłem na krańcu Wszechwymiaru, gdzie czas i materia przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, zgniecione w papkę sensu istnienia.</strong>

 

<strong>Rozdział 1: Preludium</strong>