Ponad 147 kg marihuany o wartości około 8 mln zł przemyciła z Hiszpanii do Polski czteroosobowa grupa, kierowana przez 40-letniego Jacka K. Akt oskarżenie w tej sprawie trafił do sądu – dowiedział się portal tvp.info. Przemytnicy urządzili punkt odbioru towaru na giełdzie w Broniszach, gdzie w październiku 2017 r. wpadli w zasadzkę stołecznej brygady antynarkotykowej. Stracili wtedy 57 kg marihuany.
Na początku października 2017 r. funkcjonariusze Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową ustalili operacyjnie, że na terenie giełdy owocowo-warzywnej w podwarszawskich Broniszach, zatrzyma się ciężarówka, w której ukryto znaczne ilości marihuany. Teren został dyskretnie obstawiony przez policjantów.
Wieczorem 12 października na teren giełdy wjechał ciągnik siodłowy DAF i stanął z dala od ramp rozładunkowych. Kierowca wysiadł z kabiny, a po chwili dołączył do niego drugi mężczyzna. Obaj ostukali jeden ze zbiorników metalowym prętem. Na ten znak do akcji wkroczyli policjanci. Zatrzymali kierowcę – Ryszarda D. oraz Jacka K., który najprawdopodobniej był jednym z organizatorów przemytu.
Towar w baku
Funkcjonariusze wiedzieli już, że narkotyk jest ukryty prawdopodobnie w baku, wskazanym nieświadomie przez przemytników. Potwierdziły to badania specjalistycznym sprzętem Straży Granicznej z Okęcia. Okazało się, że w zbiorniku było ukrytych 115 hermetycznie zamkniętych pakunków o wadze po pół kilograma każdy. Śledczy doliczyli się w sumie 57,5 kg marihuany.
W mieszkaniu Jacka K. znaleziono 60 tys. zł w gotówce i zabezpieczono dwa jego samochody: porsche i renault. Co ciekawe, przed zatrzymaniem K. nie był notowany przez policję. Nie wiadomo dokładnie, kto wprowadził go do narkotykowego biznesu. Zdaniem śledczych jego rolą było zaopatrywanie grup przestępczych w przemycony towar.
Śledczy ustali, że ciągnik, w którym ukryto skrytkę na narkotyki przez poprzednich kilkanaście dni przemieszczał się po Europie Zachodniej. Wiadomo było, że 5 października miał postój w Hiszpanii. Prawdopodobnie właśnie tam załadowano do zbiornika pakunki z marihuaną. Z Hiszpanii ciężarówka pojechała przez Francję i Niemcy, by 11 października wjechać na teren Polski.
Kurier z przeszłością
Policjanci zatrzymali później kolejnego kierowcę – 48-letniego Marka M. oraz 38-letniego Bartosza M. Ten drugi, pracujący wcześniej jako handlowiec w Niemczech, był zdaniem śledczych odpowiedzialny za zakup marihuany w Hiszpanii. Nieoficjalnie wiadomo, że sprzedawcami byli polscy gangsterzy, którzy rezydują na Półwyspie Iberyjskim i zarządzają tam plantacjami konopi indyjskich. Obecnie przed Sądem Okręgowym Warszawa Praga toczy się proces Bartosza M. za inne przestępstwa narkotykowe.
Z kolei Marek M. prowadził firmę transportową i to do niego należała ciężarówka zatrzymana w Broniszach. Przed sześciu laty został skazany w Wielkiej Brytanii na pięć lat więzienia za kupno znacznych ilości marihuany. Po dwóch latach odsiadki Brytyjczycy zdecydowali się go zwolnić z więzienia i deportowali do ojczyzny. W śledztwie M. przyznał się do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia.
Okazało się, że w 2017 r. grupa ta trzykrotnie przemyciła z Hiszpanii do Polski po 30 kg marihuany. Przerzuty miały miejsce w dniach: 28 marca – 6 kwietnia, 28 czerwca – 8 lipca oraz 28 sierpnia – 10 września. W czasie dwóch kursów ciężarówką kierował Marek M., a dwóch kolejnych – Ryszard D. Trzy pierwsze transporty zostały odebrane przez Jacka K. na terenie posesji w okolicach Ożarowa Mazowieckiego, gdzie miał najprawdopodobniej trafić również ostatni transport.
Za przemyt i handel narkotykami wszystkim grozi nawet do 15 lat więzienia.