Extasy to mój ulubiony środek. Próbowałem wielokrotnie i prawie zawsze miał takie samo, euforyzujące działanie. Pierwszy raz brałem na Sylwestra. nie pamietam, którego roku...
Najbardziej postępowy z amerykańskich stanów zderza się z rzeczywistością
...czyli głos z drugiej strony.
Kategorie
Źródło
Odsłony
231W amerykańskim stanie Oregon przy okazji wyborów prezydenckich odbyło się tez referendum w sprawie depenalizacji posiadania narkotyków. Mieszkańcy tego stanu, większością 55,8 proc. głosów opowiedzieli się za zniesieniem karalności posiadania niewielkich dawek narkotyków, nawet takich jak heroina.
Zniesienie karalności za posiadanie narkotyków
Od lat lewicowe organizacje społeczne opowiadały się za rozwiązaniem tego rodzaju, argumentując, że wsadzanie do więzień osób uzależnionych, które posiadają niewielkie ilości narkotyków, niczemu w gruncie rzeczy nie służy. O resocjalizacji nie ma co mówić, walka z uzależnieniem jest też w gruncie rzeczy fikcją, bo w miejscach odosobnienia narkotyki są też dostępne, najczęściej zresztą „mocniejsze” ich wersje, a po wyjściu z więzienia taki niewyleczony, albo częściowo wyleczony narkoman dodatkowo wie jak produkować meta-amfetaminę i na dobre wsiąka, po przejściu „więziennego uniwersytetu” w świat przestępczy. Dave Marlon, adwokat i aktywista z sąsiedniej Nevady od lat wspierający osoby uzależnione, sam też zmagający się z alkoholizmem i z uzależnieniem od kokainy, w artykule, który opublikował już po głosowaniu w lokalnej gazecie w Reno, zaprezentował dość typowy, a przez to wart zaprezentowania, zespół argumentów na rzecz zniesienia karalności posiadania narkotyków.
Wiele lat, w związku z uzależnieniem zmagałem się z myślą, że mogę skończyć w więzieniu lub, że moralne piętno uzależnienia byłoby zbyt duże. Byłem też zdania, że leczenie było po prostu zbyt drogie. Wtedy nie byłem w stanie wyobrazić sobie, co może przyniesie leczenie i na pewno nie byłem w stanie przekonać sam siebie, że watro ponieść te koszty.
Mamy tu cały zestaw argumentów typowych dla społecznie zaangażowanych, najczęściej lewicowych aktywistów. Ludziom uzależnionym trzeba pomagać, a nie wpychać ich do więzienia. Trzeba skłaniać ich do tego, aby się leczyli, a terapie odwykowe, do tej pory dostępne były po prostu zbyt drogie i trzeba zrobić wszystko, aby każdy potrzebujący mógł z nich korzystać. U źródeł przekonania, że to jedna z głównych przyczyn pozostawania ludzi w uzależnieniu tkwi optymistyczne założenie o racjonalnej naturze człowieka, który, kiedy tylko będzie miał otwarte możliwości poprawienia swego losu, to niechybnie pójdzie tą drogą. Rolą państwa jest mu w tym pomóc.
Tak też zrobiono w Oregonie, nie tylko utrzymując kwalifikację prawną posiadania niewielkich ilości narkotyków, co obecnie karane jest grzywną (100 dolarów), ale dodatkowo wprowadzono nową zasadę - kara ta ma być anulowana, jeśli sprawca wykroczenia podejmie leczenie. Nowe prawo uchwalone w referendum zakłada też wzrost liczby ośrodków terapeutycznych i służb społecznych zajmujących się walką z uzależnieniami, które mają być finansowane z opodatkowania legalnej już w tym stanie marihuany.
Założenia a realia
Tyle założenia, a jak wyglądają realia? Jak informuje „The Wall Street Journal”, stan Oregon jest zupełnie nieprzygotowany do wdrożenia nowego prawa, które ma zacząć obowiązywać od 1 lutego.
Powiedzą ci, dokąd się udać, ale nie zaoferują leczenia
— powiedział dziennikarzom Mike Marshall, dyrektor wykonawczy Oregon Recovers, grupy wspierającej osoby w trakcie rekonwalescencji.
Na razie nie ma ani dostatecznej liczby pracowników zajmujących się walką z uzależnieniami, ani tylu ile potrzeba placówek, ani nawet środków na ten cel, bo pieniądze mają napłynąć w przyszłości (choć to też nie jest przesądzone), a sieć opieki trzeba budować już teraz. Właśnie rozpoczęto rekrutację pracowników socjalnych, ale na rynku brak jest odpowiedniej, wyszkolonej ich liczby, a proces przekwalifikowania zajmuje jakiś czas. Pandemia nie ułatwia zmian w tym zakresie i czyni walkę z uzależnieniami jeszcze trudniejszą, bo już istniejące ośrodki są nieczynne.
Rebeka Gipson-King, rzecznik prasowy stanowych władz ochrony zdrowia, powiedziała mediom, że w normalnych warunkach tworzenie i uruchomienie ośrodka wsparcia dla osób uzależnionych zajmuje od 12 do 15 miesięcy, ale obecnie może być na to potrzeba więcej czasu. A problem narasta, i to lawinowo. W Oregonie odnotowano w kwietniu i maju o 70 proc. więcej zgonów z przedawkowania, niźli rok wcześniej. Podobne dane napłynęły z 40 innych amerykańskich stanów i świadczą, zdaniem specjalistów, że ludzie w czasie pandemii i związanego z nią kryzysu ucieczką w narkotyki „odreagowują”.
Motywacja do leczenia?
Osobnym zagadnieniem jest to czy rzeczywiście zniesienie, tak jak w Oregonie, kar za posiadanie niewielkich dawek narkotyków będzie motywowało osoby uzależnione do rozpoczęcia leczenia. Specjaliści współpracujący z miejscową policją są zdania, że w części przypadków być może tak, ale nie można generalizować i niemała grupa borykających się z tym problemem będzie miała wręcz mniejsze motywacje. Inni przeciwnicy nowych regulacji argumentują, że już w 2017 roku w stanie Oregon wprowadzono prawo, dzięki któremu posiadanie narkotyków w niewielkich ilościach nie było przestępstwem, ale wykroczeniem, za które nie trafiało się do więzienia, chyba że posiadacza narkotyków oskarżano o popełnienia innych przestępstw kryminalnych. A zatem ich zdaniem, zniesienie penalizacji w praktyce nie oznacza chronienia ludzi przed wtrąceniem do więzień, ale ma służyć likwidacji niewielkich, a przez to niezbyt dolegliwych kar finansowych. Nietrudno sobie wyobrazić, na co złapany „na posiadaniu” narkoman przeznaczyć może 100 dolarów, które musiałby zapłacić do tej pory.
Nieprzygotowane władze stanowe, brak pracowników socjalnych mogących wspierać uzależnionych, brak wystarczającej liczby ośrodków, w których narkomani mogliby się leczyć, brak terapeutów – takie są realia w stanie Oregon, który ma dwa miesiące na wdrożenie nowego prawa. Prawa, które, choć miało służyć odejściu od karania za posiadanie narkotyków, w gruncie rzeczy jest niepotrzebne, bo w świetle obowiązującej od 3 lat ustawy w stanie Oregon jest to wykroczenie, nie przestępstwo. Wykroczenie popełnione kilka razy w ciągu krótkiego czasu mogło skutkować więzieniem, ale jak się do tego mają argumenty na rzecz skuteczności leczenia i tego, że wszyscy uzależnieni je podejmą? Można zatem zapytać, po co lewicujący społecznicy w Oregonie przeforsowali nowe prawo. Jeśli odrzucimy teorie spiskowe, to najbardziej przekonująca wydaje się ta, głosząca, iż rzeczywistość musi poddać się szczytnym, moralnie czystym motywacjom. Ale co jeśli nie chce? Tym gorzej dla rzeczywistości.
Komentarze