Poziom zaawansowania - Absolute Beginner
Pierwszy kontakt z efedryną:
PAP podaje za Nature dlaczego marihuana nie może być dobrym lekiem na astmę.
Marihuana jednocześnie rozszerza drogi oddechowe i wywołuje ataki kaszlu -nie może być zatem zastosowana w terapii astmy, jak proponowały niektóre ośrodki badawcze. Przyczynę tego podwójnego działania marihuany wyjaśnia najnowszy numer "Nature".
Palenie marihuany może prowadzić do rozszerzenia dróg oddechowych (oskrzelików) człowieka - dlatego wlaśnie wielu lekarzy sugerowało wykorzystanie tego narkotyku w leczeniu astmy. Paradoksalnie jednak, substancje zawarte w marihuanie powodują u niektórych osób cierpiących na astmę ataki kaszlu, co znacznie osłabia potencjalne wykorzystywanie jej w leczeniu osób cierpiących na to schorzenie. Na łamach najnowszego numeru "Nature" (www.nature.com.) grupa naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine pod kierunkiem Daniele Piomelli zaproponowała wyjaśnienie tego fenomenu podwójnego - przeciwstawnego działania marihuany. Wykazali oni w eksperymentach na gryzoniach, że wpływ ziela konopii indyjskich zależy od stopnia obkurczenia oskrzel i oskrzelików, ponieważ jest on uzależniony od substancji produkowanej w płucach, która przypomina główny składnik ziela konopi indyjskich. Kiedy mięśnie odpowiedzialne za skurcze dróg oddechowych są w stanie skurczu, związek chemiczny anandamid (zawarty m.in. w konopiach indyjskich), powstrzymuje kaszel wywoływany przez związki podrażniające oskrzela. Jednak gdy mięśnie te są w stanie rozkurczu, tenże sam anandamid powoduje spazmy. Odpowiedzialny jest za to jeden i ten sam receptor białkowy kannabinoidów (zwiazków pochodnych konopi indyjskich), który znajduje się na komórkach zakończeń nerwowych w płucach. Zakończenia te unerwiają mięśnie dróg oddechowych. Wyniki badań naukowców z Kalifornii powinny pomóc opracować w przyszłości nowy, oparty na kannabinoidach, ale bardziej niż marihuana selektywny lek, skuteczny w terapii astmy i podobnych do niej chorób.
Poziom zaawansowania - Absolute Beginner
ciekawość eksperymentu, piątkowy wieczór, mój dom, łóżeczko, kołderka, medytacja
Wszystko to wydarzyło się około 4 i pół roku temu. Zafascynowany historią rytualnego używania na Syberii, dobrze mi znanego (chociaż od innej strony) grzyba, opisami przeżyć i danymi, z których wynika, że nie jest on, aż tak, śmiertelnie trujący, jak mi się zawsze wydawało, postanowiłem, że koniecznie muszę go spróbować. Był to wszystkim dobrze znany muchomor czerwony. Pewnego wrześniowego dnia zebrałem 7 czerwonych kapeluszy, zdekarboksylowałem je w piekarniku i schowałem na później.
Impreza klubowa ze znajomymi, nastrój bardzo pozytywny, "imprezowy szał"
Spisanie tego krótkiego tripraportu uznałem za stosowne jako, iż było to moje pierwsze zetknięcie z Ketą, w dodatku w anturażu imprezowym. A ponieważ niewątpliwie wielu podąży jeszcze obraną przeze mnie ścieżką, przeto pozostawię po sobie ten lichy pomniczek by i oni z mego doświadczenia zaczerpnąć mogli przed swym debiutem.
Spierdolone życie i otoczenie
Nie będziew to typowy trip raport. Będzie to bardziej opowieść od narkomana dla wszystkich, którzy zechcą bawić się z opioidami, opiatami. Nie koniecznie to dużo zmieni, jednak będziecie uświadomieni z ryzykiem jakie podejmujecie. Wina za to co się wydarzy będzie całkowicie po waszej stronie.
Komentarze