08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
Kanadyjczyk, który na Malediwach miał spędzić wakacje życia, skończył z dożywotnim wyrokiem za handel marihuaną. Wyrok wywołał poruszenie zarówno w Kanadzie, jak i na Malediwach, przypominając światu, jak drastycznie różne są przepisy antynarkotykowe w różnych częściach globu.
Kanadyjczyk, który na Malediwach miał spędzić wakacje życia, skończył z dożywotnim wyrokiem za handel marihuaną. Wyrok wywołał poruszenie zarówno w Kanadzie, jak i na Malediwach, przypominając światu, jak drastycznie różne są przepisy antynarkotykowe w różnych częściach globu.
Scott William Armstrong, obywatel Kanady, wybrał Maalhos, idylliczną wyspę położoną w Baa Atoll na Malediwach, jako miejsce swojego wypoczynku. Jednak to, co miało być spokojnym urlopem, zmieniło się w koszmar. Armstrong został aresztowany 21 lipca 2019 roku na podstawie anonimowej informacji, według której sprzedawał marihuanę z pokoju w swoim hotelu na wyspie.
Malediwy – jedno z najbardziej pożądanych miejsc wakacyjnych – od dawna przyciągają turystów swoją egzotyką i pięknymi plażami. Warto jednak pamiętać, że kraj ten stosuje jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów antynarkotykowych na świecie, a ich złamanie może skutkować surowymi wyrokami, jak dożywocie.
Armstrong został zatrzymany w swoim pokoju hotelowym, gdzie w obecności policji dobrowolnie wskazał miejsca, w których przechowywał marihuanę. Policja znalazła dwie porcje o łącznej wadze 26,76 gramów w minibarze oraz trzecią porcję, ważącą zaledwie 0,12 grama, w jego bagażu. Armstrong twierdził, że konopie posiada na własny użytek, lecz według lokalnego prawa już ilość powyżej 14 gramów może zostać uznana za intencję sprzedaży. Na Malediwach posiadanie marihuany w większej ilości automatycznie klasyfikuje osobę jako handlarza.
Podczas procesu Armstrong nie przyznał się do winy i stanowczo zaprzeczał, że susz należy do niego. Jego obrona twierdziła, że konopie nie zostały znalezione bezpośrednio przy nim, a jego pokój miał dostępny dla innych osób – głównie personelu hotelowego. Armstrong argumentował, że brak pełnej kontroli nad pokojem wyklucza pewność, że substancje były jego własnością.
Oskarżenie miało jednak solidne podstawy dowodowe. Po pierwsze, Armstrong przebywał sam w pokoju, a w chwili aresztowania drzwi były zamknięte od środka. Po drugie, to on sam wskazał policji miejsca przechowywania marihuany. Co więcej, wyniki laboratoryjne wykazały obecność THC w jego organizmie, co zostało wykorzystane jako kolejny dowód przeciwko niemu. Sąd, opierając się na dowodach przedstawionych przez oskarżenie, uznał go za winnego „ponad wszelką wątpliwość” i wydał wyrok dożywocia.
Malediwy stosują rygorystyczne przepisy antynarkotykowe, szczególnie wobec osób uznanych za handlarzy. Armstrong został skazany na podstawie artykułów 108 i 138 Ustawy o Narkotykach, które kwalifikują posiadanie powyżej 14 gramów marihuany jako handel. Podczas gdy w wielu krajach posiadanie nawet większej ilości marihuany może skutkować jedynie grzywną, a czasem nawet nie być karalne, na Malediwach konsekwencje są znacznie bardziej surowe.
Warto dodać, że w ostatnich latach coraz więcej turystów przyjeżdżających do krajów o restrykcyjnych przepisach antynarkotykowych popada w konflikty z prawem, często nieświadomych powagi konsekwencji. Malediwy, jako kraj przyciągający setki tysięcy turystów rocznie, nie zamierzają jednak łagodzić swojego podejścia.
Armstrongowi wymierzono dożywocie (na Malediwach oznacza to 25 lat więzienia) i grzywnę w wysokości MVR 100,000 (około 26,000 PLN), którą ma spłacić w ciągu roku. Sąd uznał pięć miesięcy i dziewięć dni spędzonych przez niego w areszcie za czas już odbyty, co oznacza, że do końca wyroku zostały mu 24 lata, sześć miesięcy i 21 dni. Dla Armstronga i jego rodziny oznacza to dramatyczne zmiany i perspektywę długotrwałej rozłąki oraz walki o jego uwolnienie.
Wyrok Armstronga wywołał mieszane reakcje. W Kanadzie pojawiły się głosy współczucia i sprzeciwu wobec surowych przepisów Malediw, szczególnie że marihuana jest tam legalna. Kanadyjczycy wyrazili swoje obawy, że surowe przepisy antynarkotykowe mogą niesłusznie krzywdzić turystów. Z kolei na Malediwach temat ten stał się przedmiotem debaty na temat zasadności ostrych wyroków wobec obcokrajowców. Istnieje obawa, że tak drastyczne przypadki mogą odstraszyć turystów, na których kraj ten w dużej mierze opiera swoją gospodarkę.
Zachowanie rygorystycznych przepisów antynarkotykowych na Malediwach sprawia, że turyści muszą zachować szczególną ostrożność. Mimo że Malediwy to popularna destynacja, turyści często nie są świadomi, jak surowe konsekwencje mogą ponieść nawet za małe ilości narkotyków. Surowość wyroku dla Armstronga podnosi pytanie, czy Malediwy powinny rozważyć złagodzenie polityki wobec cudzoziemców lub lepsze informowanie turystów o przepisach.
Sprawa Scotta Armstronga jest ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy wybierają się do krajów o surowych przepisach antynarkotykowych. Jego historia przypomina, że nieznajomość prawa – lub lekceważenie go – może mieć katastrofalne konsekwencje, a różnice kulturowe i prawne mogą prowadzić do dramatycznych sytuacji. W dobie coraz większej liberalizacji podejścia do marihuany na świecie, przypadki takie jak ten pokazują, że w niektórych częściach świata wciąż nie ma miejsca na pobłażliwość.
4 osoby brały to, co ja, dwie tylko jarały. Pokój w małym mieszkanku, muzyka z laptopa, na początku Carbon Based Lifeforms, później nie ogarniałam i puszczałam swoją na słuchawkach. Wczesny, jasny wieczór. Na początku nie byłam przekonana, ale jak zajarałam, to się wyluzowałam. Nawet nie byłam jakoś specjalnie podekscytowana. Po prostu wciągnęłam i dałam się ponieść. Świeciło ciepłe, wieczorne światło, bardzo ciepło było. Czasem wręcz zbyt duszno, zwłaszcza jak towarzysze zaczęli jarać fajki.
08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
Wieczór, dom kumpla, nastawienie pozytywne z lekką dozą strachu przed nieznanym
Proszę o wyrozumiałość, ponieważ jest to mój pierwszy tripraport
Piątek 15.01.21 godzina 16
Zaczytując się tutaj na neurogroove w raportach o benzydaminie stwierdziłem że chciałbym spróbować tego specyfiku a że nie chciałem być w tym sam namówiłem mojego odwiecznego towarzsza tripów (S.) do wspólnej fazy. Nie zwlekając długo zebraliśmy się by pójść do apteki. "opakowanie Tantum Rosa poproszę". Młody aptekarz uśmiechnął się lekko i podał mi pudełko.
18.45
Pozytywne nastawienie, lekki niepokój ale i ciekawość. Miejscem przeżycia był nieduży pokój w bezpiecznym miejscu. Obecność przyjaciela/opiekuna.
Wszystko to co zawiera poniższy TR zdarzyło się w ciągu 2,5 godziny.
Muzyka towarzysząca przeżyciu: A tribute to Amethystium: https://youtu.be/U9jAIXJW_IA
Zbieżność osób i nazwisk przypadkowa.
Na ogól spokojnie wydający się okres roku.Chęć dotarcia do konkluzji na temat swojej osoby. Urodziny matki. Marcowy deszczowy weekend. Nieposprzątany pokój, nie chciałem stwarzać sobie iluzji człowieka jakim na co dzień nie jestem.
Doświadczenie zacząłem w piątek wieczorem. Chcąc upewnić się czy dostałem oczekiwaną przez mnie substancję zacząłem od dawki 125ug. Kolejnego wieczoru w celu zbicia lekkiej tolerancji i zwiększenia mocy doświadczenia przyjąłem 500ug. Chciałem znaczącego przeżycia które nakreśliłoby idee mojej przyszłości.