20+1h zarzucenie 100 grzybów i wypalenie jointa
21+1h odczuwalne pierwsze efekty, pływający obraz, śmiech ogólnie dobra atmosfera
Dyskusja o piciu alkoholu w Sejmie nabiera coraz bardziej nieoczekiwanych kształtów. Okazuje się, że postulat o zmianie regulaminu i całkowitego zakazu jego sprzedaży był dopiero początkiem. Teraz Paweł Kukiz wpadł na inny pomysł.
Dyskusja o piciu alkoholu w Sejmie nabiera coraz bardziej nieoczekiwanych kształtów. Okazuje się, że postulat o zmianie regulaminu i całkowitego zakazu jego sprzedaży był dopiero początkiem. Teraz Paweł Kukiz wpadł na inny, oryginalny pomysł.
O postulacie ugrupowania Kukiz '15 pisaliśmy w WP kilka dni temu. Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka argumentował, że Sejm jest jedynym zakładem pracy w Polsce, gdzie jest możliwość spożywania alkoholu. Stanowcze "nie" pomysłowi mówił z kolei Stanisław Pięta z PiS. - Nie uważam, aby zasadne było wprowadzanie prohibicji w Sejmie. (...) Przecież zdarza się, że mamy gości, chcemy ich poczęstować i sama herbata nie zawsze jest na miejscu - podkreślał.
Teraz do głosu doszedł Paweł Kukiz, który na Facebooku przekonuje, że zakaz sprzedaży i picia alkoholu na terenie Sejmu to tak naprawdę żaden zakaz. Bo, jak pisze, "zawsze można walnąć 'małpkę' gdzieś poza Sejmem na 15 minut przed wejściem na mównicę". Dlatego - wyjaśnia - będzie postulował o modyfikację postulatu Tyszki i wprowadzenie... alkomatu przy mównicy, by "w każdej chwili marszałek mógł sprawdzić trzeźwość delikwenta".
Pod wpisem Kukiza rozgorzała emocjonalna dyskusja. Niektórym nawet propozycja Kukiza nie wystarcza. Mają kolejne, jak np.: test na obecność narkotyków we krwi, sprawdzanie poczytalności osób przyjmowanych do Sejmu, posiadanie osobistych kamer, monitorowanie czasu pracy, czy zakaz sprzedaży papierosów.
Są też inne głosy:
"Ja uważam, żeby zrobić odwrotnie i przymusowo upijać posłów przed wejściem na mównicę (pół litra z gwintu 10 min przed wystąpieniem). To spowoduje, że nareszcie będą mówić prawdę."
"To jest dla mnie skandal, że posłowie mogą pić w pracy. To jakiś absurd, który nie mieści mi się w głowie. Aczkolwiek to by tłumaczyło wiele dziwnych decyzji i tą niekończącą się agresję, którą epatują."
"A w Czechach w wielu zakładach pracy w stołówkach jest dostępne piwo, w Parlamencie Europejskim było dostępne wino. Nie lepiej iść w tą stronę niż wszystkiego zakazywać?"
"Niestety, w Polsce dalej są równi i równiejsi oraz ludzie, którzy zawsze będą unikać odpowiedzialności za swoje błędy. Pomysł fajny, jak zresztą wiekszość z Kukiz'15, ale szczerze wątpię, by to przeszło."
O piciu alkoholu w parlamencie było głośno już pod koniec września, kiedy rzecznik KRS Waldemar Żurek stwierdził, że "jest w stanie pokazać posłów, którzy przemawiali po pijaku z mównicy i nadal są w Sejmie". Słowa rozbudziły wyobraźnię czytelników. W rozmowie z nami Żurek wymienił następnie w tym kontekście nazwisko senatora z PiS Jana Marii Jackowskiego.
- Oni są dalej w Sejmie i Senacie. Są ważnymi osobami w swojej partii. Nie ponieśli żadnych konsekwencji. Gdybym był szefem partii, nie umieściłbym ich na listach. Trzeba jakąś karę ponieść. Oni są w pracy, za publiczne pieniądze. Nie u cioci na imieninach, w pubie, po pierwszej komunii, czy w restauracji - przekonywał rzecznik w rozmowie z WP.
Przed tripem wydawało się że idealny. Mieszkanie kolegi, 4 triperow + właściciel mieszkania i jeden postronny(oboje byli pijani w 4 dupy). Ulewa na zewnątrz
20+1h zarzucenie 100 grzybów i wypalenie jointa
21+1h odczuwalne pierwsze efekty, pływający obraz, śmiech ogólnie dobra atmosfera
Moje doświadczenie: Blanciki częst, alkochol to chyba jak większość, kilka razy drops i amfetamina, Raz gałkei kilka razy tussi.
Prawie wolny kwadrat. Słoneczny letni dzień. Wypoczęty organizm i chęć dotarcia jak najdalej.
Działo się to na jednej z wsi, poza czasem i przestrzenią. W domu była tylko babcia, ale tym jakoś przejmować się nie musiałem. Słoneczny letni dzień czyste niebo, cisza, spokój, godzina 9 rano. Ogółem dzień w sam raz żeby nachlać mordę albo zorganizować miłego, przyjemnego tripa.
Każdy młodociany pseudo-ćpun (w tym i ja dawniej) wyobraża sobie heroinę jako nieosiągalną, przepotężną i boską substancję, rzeczywistość jednak jest odmienna od domniemań.
Każdy opiat/opioid ma w sobie to "coś", co go wyróżnia i czyni jednym z lepszych. Przykładowo kodeina daje uczucie ciepła, lekkiej euforii, a na twarzy zagaszcza uśmiech - przecież dzisiaj to nic! Lepiej wziąć DXM czy Benzydaminę, przynajmniej są jakieś doznania... no właśnie, więc po kiego tureckiego ludzie ją biorą?