Wszystko zaczynało się jak u każdego.
Pierwszego razu z kodą (thiocodin) to nawet nie pamiętam, ale wiem że nie urzekła mnie swoim działaniem, wtedy wolałem DXM ale po jakiś 6 m-c znudził mi się i postanowiłem troszkę bardziej zabawić sie z kodeiną.
Władze Kolumbii podejrzewają, że w dżunglach tego kraju pojawiły się genetycznie zmodyfikowane krzewy kokainowe, wyższe, bardziej rozgałęzione, rosnące szybciej i być może odporne na herbicydy - informuje Associated Press.
Taka odmiana kokainowych krzewów mogłaby poważnie skomplikować wspierane przez USA starania władz o ukrócenie narkotycznego biznesu (kokaina), z którego krociowe zyski ciągną także lewaccy rebelianci.
Na razie informacje o superkokainie nie zostały potwierdzone; na poszukiwanie zmodyfikowanych genetycznie krzewów kokainowych wyruszyli do kolumbijskiej dżungli agenci amerykańscy.
Zwłaszcza pogłoski o zwiększonej odporności na herbicydy są niepokojące. Gdyby miały się potwierdzić, odpadłaby dość skuteczna metoda likwidowania nielegalnych upraw.
Od roku 2003 Waszyngton udzielił Kolumbii pomocy wysokości 3,3 miliarda USD na walkę z kokainowym biznesem. Większość tych środków wykorzystano właśnie na likwidację plantacji przez fumigację z powietrza.
Wszystko zaczynało się jak u każdego.
Pierwszego razu z kodą (thiocodin) to nawet nie pamiętam, ale wiem że nie urzekła mnie swoim działaniem, wtedy wolałem DXM ale po jakiś 6 m-c znudził mi się i postanowiłem troszkę bardziej zabawić sie z kodeiną.
Pusty dom, spokój, dieta warzywno-ryżowa. Stan psychiczny - zły, wcześniejsze myśli samobójcze.
W ucieczce przed śmiercią…
Minął ponad rok od mojego pierwszego razu z grzybami. Wiele stron można by napisać o zmianach, które zaszły przez ten czas, wszystko można jednak podsumować w jednym zdaniu: zostałem uleczony i znalazłem wreszcie właściwą drogę… Przejdźmy jednak do rzeczy.
Wyjazd do kina, galeria handlowa oraz samochód - Jestem wtedy z M B i P, przebywamy ze sobą do około północy. Następnie jestem w domu i znów w samochodzie z Ł. Jesteśmy szczęśliwi z M Bi P, nie możemy doczekać się filmu jak i wejścia dropsów na psychikę.
T- 18:30
Koledzy przyjeżdżają pod mój dom wychodzę do nich i myślimy co możemy zrobić. Uzgadniamy, że jedziemy do kina. Robimy zapasy - 2g marihuany oraz 6 żółwi - po dwa na głowę, bo kierowca(B) nie bierze. Chcieliśmy 9 żółwi, ale diler tyle nie miał. Bierzemy od razu całą porcje dropsów. W rurę nabijamy zielsko i łapiemy po buchu. Jedziemy do kina, to przecież tylko godzina drogi. Cała drogę gadamy o wszystkim i o niczym. Czuje chillout po buchu. Nakręcamy się powoli, nie mogę doczekać się kiedy wejdą mi dropsy.
W sumie na żywioł, noc, pokój i podwórko
Tytułem wstępu:
Nie mam pewności czy zażyta przeze mnie substancja to LSD-25, ponieważ przebieg tripu był nietypowy.
Był to drugi znaczek zakupiony od tego samego dostawcy z marketu na TORze. Za pierwszym razem miesiąc wcześniej nie zadziałało w ogóle.
Celem zażycia była terapia szokowa - pobudzenie niedziałających prawidłowo obszarów mózgu - oraz w miarę możliwości osiagnięcie tych wszystkich rzeczy, które zabrała mi choroba.
Komentarze