Opis zaległy tripu z zeszłorocznej jesieni.
Nadszedł czas ostatecznego podsumowania przeżytych doświadczeń.
Badanie na Georgia State University pokazało, że kobiety potrzebują dwukrotnie wyższych dawek opioidowych leków przeciwbólowych, takich jak morfina i vicodin.
Mechanizm odczuwania bólu sprawia, że kobiety częściej cierpią na bóle chroniczne.
Badanie na Georgia State University pokazało, że kobiety potrzebują dwukrotnie wyższych dawek opioidowych leków przeciwbólowych, takich jak morfina i vicodin. Mężczyźni są dwukrotnie bardziej podatni na działanie przeciwbólowe tych substancji. Okazało się to być związane z aktywnością komórek mikrogleju, które w mózgach kobiet traktują opiaty jako patogeny i aktywnie je zwalczają poprzez uwalnianie cytokin.
Brak takiej reakcji komórek mikrogleju u mężczyzn może wyjaśniać czemu kobiety częściej cierpią na chroniczne bóle - uważa dr Anne Murphy. "Praktycznie wszystkie próby pokazały, że kobiety potrzebują dwukrotnie więcej morfiny dla osiągnięcia takiej samej ulgi w bólu jak mężczyźni. Badaliśmy wyjaśnienie tego zjawiska, jakim jest różnica w budowie mózgów kobiet i mężczyzn" - wyjaśnia kierunek analizy Murphy.
plener, imprezy, przeważnie mieszkanie prywatne
Opis zaległy tripu z zeszłorocznej jesieni.
Nadszedł czas ostatecznego podsumowania przeżytych doświadczeń.
Podróż, którą opisuję poniżej, była moją najbardziej intensywną do tej pory. Przeżywałem w jej trakcie wiele emocji, od smutku do euforii. Zakończyła się wręcz mistyczną ekstazą.
Moja waga: ok. 70 kg
Poprzednie doświadczenia z psychodelikami: LSD (raz w życiu jeden kartonik, konkretna dawka nieznana), innym razem 15g magicznych trufli Shambhala. Do tej pory moje wrażenia z tego typu substancjami były bardzo pozytywne, dobrze radziłem sobie z intensywnymi momentami fazy.
Dobre towarzystwo, miejscówka spokojna, nastawienie pozytywne, tylko zmęczenie lekkie, bo spałem ledwie 6 godzin.
A więc tak- siedzę teraz tak spizdgany, jak nigdy. Tylko cudem udaje mi się nie popaść w obłęd. Tylko skupienie na czymś uwagi choć przez chwilę mnie koi. Strach i panika w obliczu tego wszystkiego, co nas tworzy.
W obliczu nowego oblicza otoczenia i mnie samego.
Pozytywny nastrój, jesienny wieczór, sam w swoim pokoju.
Słowem wstępu, poznawaniem działania różnorakich substancji psychoaktywnych, zainteresowałem się między 6 klasą, a pierwszą gimnazjum. Poznawaniem świata i podważaniem wszystkich jego reguł, według własnej woli, dużo wcześniej. Pierwszy dżosz wleciał koło 13 roku życia, pierwsze kaszlaki rok później, a 3 lata później, zainteresowałem się chodzeniem na praktytki z badań nad stymulantami w domach znajomych. I mimo, że wtedy wyglądało to jak najlepszy dla mnie okres, to była to zgubna droga. Nie powiem że na dno, bo w szerszej perspektywie kurewsko na szczyt (chociaż jeszcze do niego daleko).