Żona znalazła zwłoki męża na wsi pod Radomskiem (Łódzkie). Obok gospodarza leżało też drugie ciało. Kobieta nie zdołała wejść do wnętrza, by ratować ukochanego. Z wnętrza wydobywał się okropny odór. Nie wiedziała, że każdy, kto wszedł do tego domu mógł natychmiast paść trupem. Martwych mężczyzn wydostali dopiero strażacy.
Do tragedii doszło w nocy lub nad ranem we wsi w gminie Lgota Wielka, koło Radomska. Około 7 rano żona jednego ze zmarłych mężczyzn zorientowała się, że jej mąż leży prawdopodobnie martwy w starym, niezamieszkałym domu pełniącym funkcję budynku gospodarczego.
Nie była w stanie jednak wejść do środka, ponieważ z wnętrza wydobywał się ostry, drażniący smród środków chemicznych. Na miejsce wezwano policję i straż pożarną. Żeby dostać się do zwłok strażacy musieli użyć aparatów oddechowych i specjalnego zabezpieczenia przeciwchemicznego. Nie było szans na uratowanie mężczyzn (30 i 38 l.). Nieznana jest na razie przyczyna ich śmierci.
- Na tym etapie mogę tylko potwierdzić, że znaleźliśmy zwłoki dwóch osób. To mężczyźni. Przyczynę ich śmierci ustali sekcja zwłok. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura - informuje Aneta Wlazłowska z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.
Prokuratura musi brać pod uwagę wszystkie hipotezy od nieszczęśliwego wypadku po zabójstwo. Po sekcji zwłok będzie można powiedzieć, w jaki sposób zginęli mężczyźni. Najprawdopodobniej zatruli się oparami środków chemicznych zmagazynowanych w budynku.
Jakie substancje znajdowały się w plastikowych pojemnikach? To ustali ekspertyza laboratoryjna. Wiele wskazuje na to, że mogły to być tzw. prekursory, czyli płynne substancje, z których uzyskuje się syntetyczne narkotyki. Po przeprowadzeniu procesu suszenia wyodrębnia się kryształki dopalaczy.