info:
autor: molasar [ja :)] [mam 21 lat]
doświadczenie z dragami: tylko psychodeliki, 4 lub 5 podróży w przeciagu 3
lat
rodzaj i ilość substancji: [informacja zawarta w tekscie właściwym]
witam wszystkich amatorów psychodelicznych podróży!
Nie zaskakuje fakt, że legalizacja zmniejsza ceny marihuany, a w dodatku sprawia, że czarny rynek praktycznie znika. Bo kto chciałby kupować marihuanę niewiadomego pochodzenia, kiedy może kupić testowany laboratoryjnie susz i to w tej samej, lub niższej cenie?
Nie jest wielkim odkryciem fakt, że legalizacja zmniejsza ceny marihuany, a w dodatku sprawia, że czarny rynek praktycznie znika. Bo kto chce kupować marihuanę niewiadomego pochodzenia, kiedy może kupić testowany laboratoryjnie susz i to w tej samej, lub niższej cenie?
Osoby, które od lat zakorzenione są w przemyśle konopi w Kalifornii mówią, że ceny marihuany spadają stopniowo od momentu dekryminalizacji w 1996r.
W Waszyngtonie cena marihuany w przeliczeniu na jeden gram spadła o 65%. Obecna cena detaliczna 7.38$ za gram (razem z podatkiem) oznacza 67-procentowy spadek w ciągu zaledwie trzech lat legalizacji, a ceny prawdopodobnie nadal będą spadać.
Neil Dellacava, hodowca i właściciel marki Golden Seal SF, a także właściciel przychodni z medyczną marihuaną Harvest, powiedział, że odczuwa ten spadek od pierwszych dni legalizacji.
“Kiedy legalizacja weszła w życie, nie było zbyt wielu hodowców. Mógłbyś sprzedać funt (0,45kg) marihuany za 4,000 dolarów lub nawet za 5,000 dolarów. OG Kush sprzedawałem wtedy za 4,000 dolarów, a inne rośliny indoor sprzedawałem za 3,000 $. A teraz? Ludzie mogą zarobić 2,200 $ lub 2,800 $ za funt roślin uprawianych w pomieszczeniach, chociaż niektórzy nadal płacą 3,200 dolarów za jakość.”
Ceny na czarnym rynku? Mówi się, że są znacznie niższe – od 1600 do 2000 dolarów za niecałe pół kilograma, a ceny nadal będą spadać, ponieważ coraz więcej jest plantatorów, którzy sprzedają towar średniej jakości.
Ale Dellacava wierzy, że średniej jakości marihuana znacznie nasyciła rynek, a przez znaczny spadek cen i popyt na marihuanę, ceny wysokiej jakości trawki jeszcze długo będą się utrzymywać.
“Im więcej ludzi będzie uprawiać marihuanę, tym bardziej cena będzie spadać, ale spadnie ona [głównie] dla towaru średniej jakości.”
info:
autor: molasar [ja :)] [mam 21 lat]
doświadczenie z dragami: tylko psychodeliki, 4 lub 5 podróży w przeciagu 3
lat
rodzaj i ilość substancji: [informacja zawarta w tekscie właściwym]
witam wszystkich amatorów psychodelicznych podróży!
Ulubiony bar, same znane osoby, siedlisko największych alkoholików, ćpunów i degeneratów w dzielnicy.
Blu bli bla (bełkot), co się dzieje? Gdzie ja jestem? W aucie. Rozglądam się pijackim wzrokiem. Obok leży zgięty kumpel, z przodu moja siora, kieruje kumpel. Wszyscy w stanie nietrzezwości. Z wyjątkiem kierowcy, który nie pił tylko jarał. Już wiem. Noo taaa, przecież piątek...
trip wynikł z nagłej potrzeby "zaćpania" czegokolwiek przez naszą dwójkę. zniecierpliwienie, delikatnie podniecenie. Najważniejsza część tripa odbywała się na totalnym "zadupiu" - droga na szczyt wzgórza na południu Polski.
Wakacje 2014, lipiec.
Dwójka nas była, obaj płci męskiej. Tego dnia właśnie przyjechaliśmy do Milówki - mała wieś w powiecie Żywieckim, bardzo przyjemna, jeżeli chodzi o krótki wypoczynek. Nasza kwatera, co istotne dla dalszej części opowieści, znajdowała się 650 metrów nad poziomem morza, a droga od "rynku" (czyli najbliższe oznaki cywilizacji) to około 2 kilometry. Owa droga prowadziła przez pola (piękne widoki, swoją drogą), dwa, czy trzy razy trzeba było przejść przez zagęszczenie drzew przypominające mały las.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie będzie to klasyczny TR, raczej opis dwóch prób z szałwią. Doświadczeni użytkownicy
SD zapewne nic ciekawego tu nie znajdą, natomiast początkujący mogą i owszem, choć niekoniecznie. Aha, jeszcze...
Wszystkich buraków, którzy czytają TR`s tylko po to, żeby je oceniać (pod względem literackim, czy oddania głębi
przeżyć), proszę, niech sobie odpuszczą. Nie będzie tu nic głębokiego, a i literacko niezbyt.
Okej, jedziemy.