Gminy ograniczą sprzedaż alkoholu? Szwedzki ekspert: Przećwiczyliśmy to, nie idźcie tą drogą

Naszym lokalnym władzom marzy się ograniczenie liczby sklepów z wyskokowymi trunkami i ograniczenie godzin ich sprzedaży. Jeszcze większe ograniczenia funkcjonują w Szwecji. I, jak przekonuje nas szwedzki ekspert, taki system nie do końca się sprawdza.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Interia Biznes
Tomasz Żółciak

Odsłony

161

Naszym lokalnym władzom marzy się ograniczenie liczby sklepów z wyskokowymi trunkami i ograniczenie godzin ich sprzedaży. Jeszcze większe ograniczenia funkcjonują w Szwecji, gdzie do dziś państwo posiada monopol na sprzedaż alkoholu, a w soboty jest on do nabycia tylko do godz. 15:00. I, jak przekonuje nas szwedzki ekspert, taki system nie do końca się sprawdza.

Tomasz Żółciak: Szwecja jest jednym z krajów o najbardziej restrykcyjnej polityce alkoholowej. Jak ten system wygląda?

Mattias Svensson: Rzeczywiście, mamy na przykład państwowy monopol na sprzedaż alkoholu. Jeśli więc chciałbyś kupić u nas piwo czy wino, musiałbyś udać się do jednego ze sklepów należących do państwowej sieci. A te w ciągu tygodnia wieczorami są już nieczynne, w soboty zaś tylko do godz. 15. Piwa sprzedawane są w wersji nieschłodzonej, więc odpada również opcja picia tuż po zakupie. Ma to zachęcić do spożycia go dopiero w zaciszu domowym.

Aż do lat 90. mieliśmy kilka monopoli na tym rynku. Poza sprzedażą w sklepach państwo kontrolowało import, eksport, sprzedaż do restauracji, produkcję alkoholi. Wszystkie te monopole, poza dotyczącym sprzedaży w sklepach, zostały zniesione.

Pamiętam, jak na sylwestra w 1991 r. ludzie stali po kilka godzin przed sklepami, by kupić alkohol. Oczywiście wszyscy byli wściekli. Teraz ten monopol wygląda zupełnie inaczej - mamy samoobsługę, dłuższe godziny otwarcia sklepów i niższe podatki.

Co spowodowało odejście od pozostałych monopoli na rynku alkoholi? Ludzie mieli dość?

Tak naprawdę głównym powodem liberalizacji było nasze wejście do Unii Europejskiej w 1994 roku.

Czyli Szwedzi akceptują istniejące dotąd ograniczenia, a gdyby nie Unia, akceptowaliby także pozostałe monopole państwa?< strong>

Szwedzkie restrykcje były narzucone podczas I wojny światowej. Każdy obywatel miał przypisane indywidualne kwoty lub - jak kto woli - licencję na picie. Aby ją zdobyć, trzeba było poddać się ocenie innych osób na nasz temat, zgodzić się na wizyty domowe czy złożyć deklaracje o uzyskiwanych zarobkach. Istniały też ograniczenia, np. mężatkom nie przysługiwały żadne racje alkoholu. Te regulacje zarzucono dopiero w 1955 roku.

Szwecja jest, jak widać, pełna przykładów regulacji, które odbierają przyjemność z racjonalnego picia alkoholu. Na szczęście w następnych latach mój kraj stopniowo rezygnował z kolejnych restrykcji, aż do momentu, gdy ostał się tylko jeden monopol państwa na sprzedaż wyskokowych trunków.

I ludziom nie brakuje tej swobody wyboru - gdzie, kiedy i po jakiej cenie kupić sobie piwo czy wino?

Wskutek postępującej liberalizacji tego rynku na przestrzeni lat przestało to być postrzegane jako jakiś szczególny problem. To interesujące, gdyż kiedyś temat alkoholu był w centrum także polityki. Teraz żaden polityk nie odważy się przywrócić jakichś ograniczeń, które wcześniej zniesiono. Ostatnim dużym ograniczeniem było zamykanie sieci sklepów z alkoholami w soboty. Tak było do 1982 roku. Osobiście mam nadzieję, że monopol państwa na sprzedaż alkoholu też w końcu zostanie zniesiony, choć wydaje się, że nie ma takiej szczególnej potrzeby w społeczeństwie. To efekt liberalizacji i naszej obecności w UE, która wymusiła na Szwecji zniesienie pewnych restrykcji.

Choć pojawiają się nowe pomysły ograniczeń, np. jeden z naszych ministrów chce zakazać reklamowania alkoholi, a nawet prywatnego importu napojów, których nie ma w ofercie państwowych sklepów. Na szczęście to jedyne propozycje restrykcji, które dziś leżą na stole. Bo fakty są takie, że im mniej regulacji, tym bardziej odpowiedzialnie i ogólnie mniej piją Szwedzi.

Co w takim razie sądzi pan o pomyśle polskich samorządów, które dążą do ograniczenia liczby sklepów sprzedających alkohol czy określania godzin sprzedaży? Co prawda przygotowany przez nie projekt ustawy w tej sprawie został utrącony w Sejmie, ale lokalne władze nie zamierzają sprawy odpuścić.

Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia, jestem sceptycznie nastawiony do tej inicjatywy. Wszelkiego rodzaju restrykcje o ogólnym charakterze dotykają głównie ludzi, którzy potrafią się bawić przy alkoholu w sposób normalny i odpowiedzialny. Ogólne ograniczenia są niestety najprostsze do wprowadzenia. A to uderzy zarówno w klientów, jak i sklepy, które nie będą mogły sprzedawać swoich produktów.

Ale nie można ignorować argumentacji gmin, że mają problem z ludźmi, którzy awanturują się pod sklepami czy barami i dewastują mienie publiczne. Ich zdaniem nie może być tak, że sklep z alkoholem jest właściwie za każdym rogiem.

Problemy z zachowaniem porządku gminy powinny rozwiązywać np. za pomocą odpowiednich służb. Problemem nie są ludzie, którzy bawią się po alkoholu. Oczywiście zawsze będzie konflikt miedzy tymi, którzy wolą spokojne wieczory w domu, a tymi, którzy preferują imprezowe życie nocne. Ale niestety, jeśli żyjemy w mieście, musimy się godzić na pewne związane z tym niedogodności.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony reprezentuje pan kraj, który prowadzi bardzo restrykcyjną politykę alkoholową. Z drugiej - krytykuje pan polskie władze lokalne, które chcą wprowadzić w gruncie rzeczy podobne ograniczenia.

Gdy głosowaliśmy za wejściem Szwecji do Unii Europejskiej, co wiązało się z koniecznością liberalizacji rynku alkoholowego, wiele środowisk ostrzegało przed możliwym wzrostem przemocy, przestępstw czy zgonów wynikających z nadmiernego spożycia wyskokowych trunków. Ale z czasem okazało się, że nic takiego nie nastąpiło. A potem mieliśmy liberalizację, o której mówiłem. Gdy w wielu szwedzkich miastach rozciągnięto godziny otwarcia barów i restauracji, wcale nie nastąpił wzrost przemocy, a wręcz przeciwnie. Gdy bary są czynne dłużej, nie dochodzi do sytuacji, w której wszyscy wracają do domów o tej samej porze. A to potrafi rodzić realne problemy.

W przypadku jednego ze sztokholmskich klubów nocnych policja zmniejszyła skalę przemocy, jaka często miała miejsce przed klubem, zakazując taksówkom zatrzymywania się bezpośrednio przed obiektem. Okazało się bowiem, że większość incydentów związana była z walką o taksówki, gdy wszyscy opuszczali klub w tym samym czasie. Zmuszenie tych osób, by przeszły kawałek piechotą, zmniejszyła skalę przemocy.

Przyszła już pora, by Szwecja zrezygnowała z resztek państwowego monopolu na sprzedaż alkoholu?

Zdecydowanie. Nie sądzę, by jakoś zaszkodziło to naszemu społeczeństwu. Oczywiście wszyscy wiemy, że istnieje związek między alkoholem a przemocą. Ale w takich sytuacjach zawsze przypominam, że to sytuacje marginalne. Aż 99,8 proc. Szwedów powyżej 30. roku życia spożywa alkohol i nie popełnia przy tym żadnych szczególnych wykroczeń. Dlatego karanie takich osób ogólnymi restrykcjami nie ma sensu.

***

Mattias Svensson - szwedzki dziennikarz, pisarz i analityk polityczny. Jest autorem raportu Alkohol - udana szwedzka liberalizacja (Timbro, 2012) i kilku artykułów na temat szwedzkiej polityki alkoholowej (w perspektywie współczesnej i historycznej). Współpracuje z czasopismem "Neo" oraz wpływowym szwedzkim think-tankiem Timbro. Jest również doradcą politycznym Szwedzkiej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej (partia ta rządziła w Szwecji w latach 2006-2015).

Oceń treść:

Average: 7 (3 votes)

Komentarze

wildi (niezweryfikowany)
"Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia...", jakie doświadczenia? Po krótce jest tylko opisane prawo ale nic o skutkach. Dowiedziałem się że w Szwecji kiedyś alkohol można było kupić do 15, nie wiem jak jest teraz, jakie miało to skutki, jak zadziałało to na czarny rynek itp. Słabo....
Zajawki z NeuroGroove
  • 1P-LSD
  • Amfetamina
  • Bad trip
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)

Kwadrat u ziomka. Nastawienie na pozytywny trip z przyjaciółmi. Dzień przed sylwestrem.

Na wstępie zaznaczam że to mój pierwszy TR. 
Dzień przed sylwestrem. Pakuje się, na rozruch pożądna kreska fety, wsiadam w pociąg i jadę prawie cały dzień do moich przyjaciół spędzić 3 wspaniałe dni w tym noc sylwestrową. Taka 3 dniowa psychodela. Nazwijmy ich Z i R, dodam że wtedy jeszcze byli parą. W oczekiwaniu na Z palimy blanta z R. Gdy ten przyjeżdża wpadają na pomysł że jedziemy do ziomka na noc, którego znałem wcześniej ze zlotów. 

  • 2C-P
  • Tripraport

spotkanie ze zdołowanym znajomym, z którym znamy się jak stare konie. Chęć otwarcia się na niecodzienność, wyabstrahowanie się z zelżałych wglądów. Całość tripa: bezpiecznie mieszkanie, dobra muzyka, park nocą.

Shulgin pisał, że 8 mg to mało, że się wymęczył fizycznie, ale zaskoczony był łatwością komunikacji z drugą osobą w trakcie tripa. Z grubsza potwierdzam.

Spotkaliśmy się wieczorem, zrobiliśmy zakupy, w tym jakiś nabiał na czas "po". Od znajomego dostaliśmy wcześniej 32 mg 2-CP. Proszek w domu rozpuściliśmy zgodnie z regułami sztuki w małej wódeczce, podzieliliśmy na pół, i znów na pół, co dawało 8 mg w ćwiartce płynu (nie w ćwierce wódki, bo nie chcieliśmy się najebać, tylko w jednej czwartej tego, co było, a było jakieś 100 ml). W smaku wódka oczywiście obrzydliwa.

  • Kofeina
  • Pierwszy raz
  • Pseudoefedryna

Nastawienie pozytywne, niedzielne popołudnie nie sprzyja nauce więc szukałam czegoś na koncentrację i pobudzenie

Witam wszystkich czytających. Jest to mój pierwsz trip raport, więc proszę o wyrozumiałość. 

Pseudoefedryny postanowiłam spróbować jako wspomaganie do nauki - czytałam wiele opinii, że poprawia koncentrację i zmiejsza senność. Niektórzy nawet sądzą, że może zastąpić amfetaminę. Fetę co prawda jadłam już kilka razy, ale ze względu na jej wysoki potencjał uzależniający nie chciałam jej stosować do nauki. Zachęcona pozytywnymi komentarzami na temat pseudoefki na forach, zakupiłam paczkę Sudafedu - uznałam, że na pierwszy raz wystarczy.

  • Szałwia Wieszcza

Wyznaje zasade ze w zyciu nalezy sprobowac wszystkiego! A ze nikt z nas nie wie kiedy przyjdzie na niego czas to trzeba sie spieszyc!


Głownie gustuje w srodkach naturalnych-roslinnych, (choc zdarzylo mi sie zafundowac sobie dopalacze na imprezie) wiec oprocz tehace w mojej krwi znajdowaly sie rowniez toksyny pochodzace z galki muszkatolowej i bielunia (ale o tym kiedy indziej) wiec kiedy dowiedzialem sie o istnieniu Salvi nie omieszkalem sprobowac!>



randomness