Hey, moj maly Przyjacielu!
Co Ty na to, by jednego pieknego dnia wyruszyc w magiczną podroż...
do krainy,
gdzie normalny czlowiek nie dociera,
do krainy,
której normalny czlowiek nie zobaczy,
do krainy,
gdzie dzieją sie rzeczy tak piekne, ze nie sposob ich
opisac,
do krainy,
gdzie odkrywasz nowe rzeczy i zjawiska,
do krainy,
w ktorej cieszysz sie i zachwycasz wszystkim dookola,
do krainy,
"Dlaczego dajecie dziadkowi alkohol?!". Psycholog: "To mniejsze zło"
89-letni pensjonariusz domu pomocy społecznej dostawał alkohol od pracownika. - Dwa razy był pijany. On nie może pić, jest schorowany - skarży się rodzina. - Jak napije się piwa, to przynajmniej się nawodni - odpowiada psycholog.
Kategorie
Źródło
Odsłony
49289-letni pensjonariusz domu pomocy społecznej dostawał alkohol od pracownika. - Dwa razy był pijany. On nie może pić, jest schorowany - skarży się rodzina. - Jak napije się piwa, to przynajmniej się nawodni - odpowiada psycholog.
Adolf Kuśnierz od dwóch lat jest pensjonariuszem domu pomocy społecznej w Żywcu. Problemy zaczęły się pół roku temu. - Ojcu podawany jest alkohol. Dwa razy, jak do niego przyszłam, był pijany - mówi Danuta Zeman, córka pana Adolfa.
Jak opowiada, ojciec zamknął się od środka. Musiała interweniować u pielęgniarek. - Dostał amoku - dodaje córka.
Rozmawiamy w obecności dyrektorki DPS. - Zaprzeczam, jakby panu Kuśnierzowi podawany był alkohol - mówi Sabina Kanik.
Jest z nami również Katarzyna Zeman - wnuczka pana Adolfa - oraz jego prawnuczka Zuzia. - Zuziu, włącz to nagranie - pani Katarzyna zwraca się do swojej córki. - Tu jest wszystko - dodaje.
Dziewczynka włącza rozmowę, przeprowadzoną 28 lipca tego roku w żywieckim DPS, nagraną z ukrycia. Poza rodziną pana Adolfa brali w niej udział pracownicy placówki, również dyrektorka. Teraz odsłuchuje ją przy nas.
"Dzięki alkoholowi jako tako funkcjonował"
- To mniejsze zło - mówi na nagraniu psycholog DPS. Chodzi o alkohol. Psycholog opowiada, że częstował pana Adolfa winem albo piwem. - Przynajmniej się nawodnił - dodaje.
Inne głosy wyjaśniają, że dzięki alkoholowi pan Adolf jako tako funkcjonował. Nazywają alkohol "formą przekupstwa". - Pracownice wyjaśniały nam, że ojciec dopiero jak się napije piwa albo ćwiartki chce jeść. Jak nie godziłam się na podawanie alkoholu, powiedziały, że mam przyjechać i radzić sobie z ojcem sama - dodaje pani Danuta.
- Ja nie proszę. Ja żądam, żeby dziadkowi nie podawano żadnego alkoholu. To schorowany człowiek - oświadcza wnuczka.
Całe życie ciężko pracował i był hojny
Adolf Kuśnierz ma 89 lat. Pochodzi z Lalik, małej miejscowości w Beskidzie Żywieckim. Całe życie ciężko pracował na kolei i w gospodarstwie. Miał 5 ha, które trzeba było uprawiać ręcznie, konia, krowę, 14 kóz.
Nigdy nie był na chorobowym.
10 lat temu zmarła mu żona, z którą przeżył w zgodzie ponad 40 lat. - Nie chciał iść do mnie - ubolewa córka. Później było coraz gorzej. Pan Adolf odmawiał pomocy. - Nie pozwalał się umyć, posprzątać sobie, ugotować - opowiada pani Danuta.
Rozdawał na lewo i prawo emeryturę. - Zawsze był hojny. Pomagał mi. Był przy mnie, gdy rodziłam córkę, gdy córka się rozchorowała - wspomina z płaczem wnuczka.
Zaczęły się urojenia. Pan Adolf potrafił iść do wójta z kaszanką od córki twierdząc, że jest zatruta. Uciekał z domu, szukał go ksiądz i odwoził do domu. Dzwonił do rodziny z groźbą, że się zabije.
To przesądziło o umieszczeniu go w domu pomocy społecznej. Bez jego zgody, wyrokiem sądu. Po roku został ubezwłasnowolniony, bo odmawiał przyjmowania leków i nie odbierał emerytury. Jego opiekunem prawnym została córka, Danuta Zeman.
Cztery łyki piwa
W trakcie konfrontacji z rodziną pana Adolfa Sabina Kanik nie przyznaje wprost, że pracownicy kupowali i dostarczali pensjonariuszowi alkohol. Mówi tylko, że pan Adolf nie był uzależniony, nie nadużywał alkoholu i nie przyjmował leków. I że pił mało. - Cztery łyki piwa - wylicza dyrektorka.
Dlatego piwo kupowane było w kapslowanych butelkach.
- Gdy pan Kuśnierz został tu przywieziony, zostawiliście mu alkohol - mówi Kanik do rodziny pensjonariusza. Twierdzi ponadto, że rodzina uzgodniła z pracownikiem pierwszego kontaktu pana Adolfa, żeby kupować mu alkohol.
- Jak pani może takie rzeczy opowiadać! - zaprotestowały ostro córka i wnuczka i opuściły gabinet dyrektorki.
Pensjonariusz nie kupi alkoholu, ale wniesie
Regulamin domu pomocy społecznej, nie tylko w Żywcu, pozwala pensjonariuszom spożywać alkohol. - Nie wolno nadużywać - zaznacza Kanik. Ale jaka ilość to już nadużycie, nie potrafi określić.
Z drugiej strony sama opowiada, że domy pomocy borykają się z problemem alkoholizmu pensjonariuszy. Dlatego powstają specjalne DPS dla uzależnionych. - Oni nie rozpijają się u nas. Tacy już przychodzą - zaznacza dyrektorka.
Pensjonariusz nie kupi alkoholu na terenie DPS. Nie ma tu baru ani sklepu monopolowego. Ale może wypić w mieście, w restauracji. Kupić w mieście i wnieść na teren DPS. - Jeśli nie jest uzależniony - wymienia drugi warunek Kanik.
Adolf Kuśnierz nie rusza się ze swojego pokoju. Posiłki są mu przynoszone. Nie wyszedł do jadalni nawet na wigilię. Boi się, że w tym czasie pracownicy "przegrzebią" mu pokój. Czuje się obserwowany przez lampę na suficie. Nie mógł sobie sam kupić alkoholu.
Ale pracownicy też nie mogli - zabrania im tego regulamin.
- Pracownik pierwszego kontaktu kupował i dostarczał alkohol panu Kuśnierzowi - przyznaje w końcu dyrektorka w rozmowie z tvn24.pl. - Żałuję, że do tego doszło. Nie miał prawa, chociaż robił to na życzenie rodziny. Dlatego wyciągnę wobec niego konsekwencje.
Kanik zapewniła równocześnie, że od sierpnia pan Adolf nie dostaje już alkoholu. - Był to odosobniony przypadek - podkreśla.