S&S: grudniowy wieczór 2009, uprzątnięty i czysty pokój; świeżo po lekturze „Pokarmu Bogów” Terence’a McKenna
Wiek i doświadczenie: 24 lata, mj, hasz, bzp, ziółka a’la dopalacze
Ilość: 1g suszonych psilocybe cubensis b+

Sklep z dopalaczami przy ulicy Jagielońskiej w Olsztynie to niekończąca się historia. Policja go zamyka, a on się otwiera na nowo. Czy tak będzie też teraz?
Sklep z dopalaczami przy ulicy Jagielońskiej w Olsztynie to niekończąca się historia. Policja go zamyka, a on się otwiera na nowo. Czy tak będzie też teraz?
W czerwcu zamknięto go po raz pierwszy. Zatrzymano wtedy sprzedawcę 20-letniego Kamila L. Wobec mężczyzny na początku nie zastosowano aresztu. Po jakimś czasie sąd rejonowy ponownie rozpatrując sprawę nakazał jego aresztowanie.
Ale było już za późno. 20-latek zniknął, a sklep ponownie rozpoczął swoją działalność. Za ladą stanął już ktoś inny. Z kolei w minioną środę, 15 listopada, zamknięto sklep po raz kolejny.
— Czy tym razem ostatecznie? — zastanawiają się właściciele okolicznych lokali. Policjanci podczas kolejnego już przeszukania sklepu z dopalaczami zabezpieczyli blisko 600 sztuk niebezpiecznych substancji oraz pieniądze. Zatrzymani usłyszeli zarzuty wprowadzania do obrotu szkodliwych dla życia i zdrowia substancji. Sąd na wniosek prokuratora wydał decyzję o zastosowaniu wobec mężczyzn tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.
— Widziałem, że podjechały trzy wozy operacyjne i ich porozganiali. Od tej pory jest spokój. Roleta spuszczona, nikt się tu nie kręci, ale kto wie na jak długo? — zastanawia się pan Andrzej, zegarmistrz z Zatorza. Jak mężczyzna wspomina wielomiesięczne sąsiedztwo podejrzanego biznesu? — Kręciło się tu trochę szemranego towarzystwa, jednak nie wchodziliśmy sobie w drogę. Sklep nie był otwarty cały czas, a tylko przez kilkadziesiąt minut w ciągu dnia.
Raz rano, raz po południu. Najwidoczniej umawiali się na telefon. Nie czułem się zagrożony, ale przyjemne to również nie było, dlatego życzyłbym sobie, aby ta likwidacja sklepu była już ostateczna. Poza tym to nie o mnie tu chodzi, a zdrowie i życie przychodzącej tu młodzieży — zauważa.
S&S: grudniowy wieczór 2009, uprzątnięty i czysty pokój; świeżo po lekturze „Pokarmu Bogów” Terence’a McKenna
Wiek i doświadczenie: 24 lata, mj, hasz, bzp, ziółka a’la dopalacze
Ilość: 1g suszonych psilocybe cubensis b+
Doświadczenie: wcześniej troszke paliłem trawe (średnio 2-3/mieś) i miałem pewne doświadczenia z fetą ale nic poza tym...
Substancja: Alk. 0,5 fety i 0,5 koksu na 2 osoby
Ogranicze sie tylko do najwazniejszych przeżyc pomijając info o drętwiejącym języku itd. bo w pozostalych trip-raportach odnajdziecie dokladniejsze sprawozdania.
Woodstock
Trip report przeniesiony z forum hyperreal.info.
Znajomy zerwał kilka liści bielunia meksykańskiego z krzaka w ogrodzie botanicznym. Zrobił z tego wywar (najzwyklej w świecie gotując liście z wodą przez kilkanaście minut) i trochę wypił, potem wypił jeszcze trochę. Ponieważ jego doznania były dość interesujące (w jego odczuciu), ja, on i jeszcze trzy dziewczyny postanowiliśmy na drugi dzień sprobować tego co mu zostało.