------------------------
Prolog
------------------------

Czy za jazdę wierzchem pod wpływem alkoholu można stracić prawo jazdy? Czy można jeździć na pijanym koniu?
Znajomy chwalił się kiedyś, że ma konia, którego bardzo lubi. Koń ten (w przeciwieństwie do jego żony) zawsze odwozi go do domu, po suto zakrapianej nocy. Mogłoby się wydawać, że faktycznie jazda wierzchem jest doskonałym środkiem transportu w takiej sytuacji. Co prawda wolnym, ale pewnym i bezpiecznym – przynajmniej w kwestii ewentualnej odpowiedzialności prawnej, ale czy jest tak faktycznie? Czy można jeździć konno pod wpływem alkoholu?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy w pierwszej kolejności zastanowić się, czy koń jest … pojazdem. Przynajmniej w świetle prawa. Szukając definicji pojazdu, musimy sięgnąć do przepisów Kodeksu drogowego, tam w art. 2 w słowniczku pojęć przeczytamy, że za pojazd uznajemy środek transportu przeznaczony do poruszania się po drodze oraz maszynę lub urządzenie do tego przystosowane.
Ustawowa definicja raczej nie pozostawia wątpliwości, że trudno byłoby zaliczyć do grona pojazdów również konia. Stąd też nietrudno wywnioskować, że za jazdę wierzchem pod wpływem alkoholu nie stracimy prawa jazdy.
Mimo, że jazda konna pod wpływem alkoholu nie grozi utrata prawa jazdy, nie oznacza, że polskie przepisy nie przewidują innych sankcji w tym zakresie. Zgodnie z art. 45 Kodeksu drogowego jazda wierzchem pod wpływem alkoholu lub innego podobnie działającego środka stanowi wykroczenie z art. 86 Kodeksu wykroczeń i zagrożona jest grzywną, karą ograniczenia wolności lub karą aresztu.
Oczywiście w takiej sytuacji należy rozważyć, czy każdy sposób „siedzenia” na koniu będzie jazdą. Są przecież sytuacje, gdy zamiast siedzieć okrakiem, można być przez konia przerzuconym i spokojnie przemieszczać się z punku A do punktu B. Przy założeniu, że punkt B to dom „jeźdźca” – a jak wiadomo, każdy koń wraca do stajni i nawet z ładunkiem na grzbiecie, nie potrzebuje w tym pomocy – taki transport za jazdę raczej nie będzie można uzać.
Pisząc ten artykuł, przeglądałam fora hobbistów. Na jednym z nich trafiłam na dość ciekawe pytanie – czy można jeździć na pianym koniu i co na to prawo drogowe? Cóż? … Nie wiem i nie chce wiedzieć skąd panu, który zadał to pytanie, przyszło ono do głowy (chcę wierzyć, że było to czysto teoretyczne rozważanie i nie wynikało z jego doświadczeń). Kontynuując jednak rozważania, jakie podjęli użytkownicy forum w tym wątku, można z przymrużeniem oka stwierdzić, że zwierzę pod wpływem alkoholu może być traktowane jako… niesprawne technicznie, za co może grozić mandat.
Z całą pewnością jednak już samo pojenie zwierząt alkoholem stanowi naruszenie przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Może więc jednak nie warto próbować.
Wieczór, pozytywne nastawienie, własny pokój, rodzice w domu
------------------------
Prolog
------------------------
Wiek: 17 i pół roku (sierpień 2008r.)
Doświadczenie: fajki (rzucone - moja duma), alco kilkadziesiąt, może koło setki razy, THC kilkadziesiąt razy, efedryna 3 razy, gałka muszkatołowa 3 razy, DXM 5 razy, fuka raz (i nie podziałała), raz gaz
Dawka: 1500mg DXM na 60kg masy ciała, czyli 25 mg/kg. Podane w ciągu 15 (?!) minut - wnioskując z archiwum gg.
S'n'S: Wszystko, co trzeba, pisze w raporcie. A reszta? A co za różnica...
Otworzyłem oczy i starałem się utrzymać otwarte, jak najdłużej. Poczułem senność... Armia Dextera w coraz większych ilościach się uaktywniała. Zbuntowałem się i to był mój błąd. Zacząłem go drażnić, nabijać się z niego. Nabrałem pewności, że nic złego się nie stanie. Zamknąłem oczy i czekałem. Łóżko zaczęło dryfować po pokoju, więc otwarłem oczy, ale nie przestało od razu, jak to zwykle bywało.
Komentarze