
Historia imponujących w zamyśle, acz słabo zrealizowanych oświadczyn Michaela Banksa zdążyła zdobyć pierwsze strony gazet...
Historia imponujących w zamyśle, acz słabo zrealizowanych oświadczyn Michaela Banksa zdążyła zdobyć pierwsze strony gazet. 27-latek udał się do Fresno (Kalifornia), by tam w porywie romantyzmu wspiąć na niemal 180 metrową Morro Rock, skąd nawiązał połączenie via FaceTime (aplikacja do wideo-rozmów) ze swoją dziewczyną, której następnie się oświadczył.
Słabe strony tego planu? Wpinanie się na Morro Rock jest zabronione, zaś Banks utknął na górze po wybraniu złej drogi w dół. Konieczne było wezwanie śmigłowca.
Banks został oskarżony o wtargnięcie i poinformowany, że będzie musiał pokryć koszty użycia helikoptera. Potem historia przybiera bardzo dziwny obrót. Banks powrócił na miejsce zbrodni, będąc - wg relacji – pod wpływem metamfetaminy. Okoliczni mieszkańcy wezwali policję, zgłaszając "osobę pod wpływem", a Banks został aresztowany i znaleziono przy nim narkotyki .
Jedyną jasną strona całej tej sytuacji jest to, że dziewczyna Banksa powiedziała TAK.
W pierwszym i jedynym tripie już miałem dość! W sumie na początku były fajne i zaskakujące, ale po 2h odkryłem mniej więcej na czym one polegają. Chociaż było kilka ewenementów.
koncert electro na plazy nad jednym z polskich jezior, znajomi, mile nastawienie
Ku przestrodze, moze ktos kto to przeczyta bedzie mial z tylu glowy ze ecstasy to nie tylko zabawka
Snilo mi sie ze wybieralem sie na koncert electro i znalazlem na lawce w parku kilka rozowych supermenow.
Zawsze sprawdzam co jem, wiec ochoczo wpisalem w domu w google "pink superman ecstasy". Ku mojemu lekkiemy zdziwieniu, pojawily sie wyniki "PMMA pink superman death" o zgonach po zjedzeniu różowych supermenów. Wyskoczyły ostrzeżenia, "nie jeść tego", "zgony po superman" itd. Na dole jej zdjęcie, bardzo twarda, brudny róż, bez przedziałka z tyłu.
.
wolna chata koleżanki, ciekawa efektów substancji, pozytywnie, ale minimalny dyskomfort psychiczny spowodowany koleżanką 'X'
Uradowana wbijam do wolnej chaty koleżanki. Jesteśmy tylko we dwie. Jest zajebiście, siedzimy, gadamy, myjemy sie i
w końcu zabieramy sie do jarania. Wieczór, koło 20h - kompletnie zapominam, że nabijam lufe dopem a nie zielonym i zaczynam podpalać. Ściągam buch za buchem i wszystko w porządku chill prawie jak zwykle, aż w końcu zawartość szkła się wyzerowała, powoli uświadamiam sobie, że grubszy festyn sie zaczyna [hell yeah!].
Komentarze