Kiedy cztery miesiące temu magazyn STAR opublikował informację, że w toalecie jednego z klubów w Miami Britney została przyłapana na braniu kokainy, piosenkarka oświadczyła, że z wydawcą gazety spotka się w sądzie. Nie zdecydowała się jednak na proces, ale na szczere wyznanie. - Tak, próbowałam narkotyków. Dziś uważam, że to był błąd - powiedziała.
Pisano też, że Britney bez opamiętania pali papierosy, pije za dużo alkoholu, a potem wszczyna burdy w barach. Co ona na to? - Oczywiście zdarzały się takie ranki, kiedy budziłam się i myślałam: Ooo, to była naprawdę szalona noc. Szczególnie że abym się upiła, wystarczą mi dwa drinki. Nie widzę w tym jednak nic złego. Jak wszyscy w moim wieku lubię się zabawić. Ale gdybym choć w połowie była taką imprezowiczką, jak sądzą niektórzy, na pewno nie siedziałabym tu dzisiaj - dodaje piosenkarka.
Britney próbowała też wyjaśnić okoliczności swego rozstania z Justinem Timberlakiem. Zaprzeczyła, jakoby powodem do zerwania była jej zdrada, jak to Justin przedstawił w piosence CRY ME A RIVER. - Mieliśmy dla siebie zbyt mało czasu. A po naszym rozstaniu załamałam się. Minęło wiele miesięcy, zanim się z tego otrząsnęłam - mówi. I dodaje: - Justin był moją pierwszą, wielką miłością. Zawsze będę go kochać. Czasem bardzo mi go brakuje. Mimo plotek, jakie pojawiają się na temat ich potajemnych spotkań, Britney twierdzi, że powrót do Justina nie jest możliwy. - Zbyt wiele między nami się popsuło. Nie byłoby nam tak dobrze jak kiedyś. I chociaż może się to wydać dziwne, jestem szczęśliwa, będąc sama. W tej chwili nie potrzebuję chłopaka - mówi.
Komentarze