18-20 - Miłe złego początki

Badania opublikowane w najnowszym wydaniu Psychopharmacology wykazały, że alkohol znacząco zwiększa agresję, podczas gdy konopie znacznie ją redukują.
Badania opublikowane w najnowszym wydaniu Psychopharmacology wykazały, że alkohol znacząco zwiększa agresję, podczas gdy konopie znacznie ją redukują.
Przed przeprowadzeniem badań, naukowcy postawili hipotezę, że “narażenie na agresję zwiększyłoby subiektywną agresję wśród osó spożywających alkohol w czasie upojenia alkoholowego, podczas gdy oczekiwano zmniejszenia agresji wśród osób używających konopi indyjskich, kiedy byli już pod wpływem marihuany.
W badaniu brały udział trzy grupy:
Użytkownicy alkoholu i marihuany otrzymali pojedyncze dawki alkoholu i placebo, lub pojedyncze dawki marihuany i placebo. Subiektywną agresję oceniano przed i po narażeniu na agresję. Ponadto, rejestrowano też poziom testosteronu i kortyzolu pod wpływem alkoholu, marihuany lub w momencie narażenia na agresję.
Po przeprowadzeniu badań stwierdzono, że
subiektywna agresja znacznie wzrosła po narażeniu na agresję we wszystkich trzech grupach, które nie przyjmowały ani alkoholu, ani marihuany, ani też placebo.
Upojenie alkoholem podniosło poziom subiektywnej agresji, podczas gdy konopie zmniejszyły subiektywną agresję po narażeniu na agresję.
Agresywne reakcje podczas narażenia na agresję znacznie wzrosły po alkoholu i spadły wśród użytkowników konopi, w porównaniu do grupy kontrolnej, która otrzymywała placebo.
W badaniu stwierdzono, że
alkohol ułatwia powstanie agresji, podczas gdy marihuana zmniejsza uczucie agresji nawet podczas upojenia alkoholowego, ale również wśród regularnych użytkowników konopi.
Ognisko-impreza w bardzo malowniczym miejscu. Ogólnie było mnóstwo śmiechu a większość osób dobrze znana więc samopoczucie zdecydowanie pogodne.
18-20 - Miłe złego początki
Nastawienie na ciekawą wycieczkę, bez wygórowanych oczekiwań, radość, że udało się dostać substancję po 1,5 roku poszukiwań. W towarzystwie dwóch kumpli - W., z którym kwasiłem już wcześniej i D. Wyprawa do lasów w pobliżu domu D., listopadowe popołudnie, które szybko zmieniło się w wieczór a potem także noc.
Minęło już półtorej roku od mojej pierwszej i zarazem ostatniej próby z LSD, więc kiedy udało się zdobyć papierki bardzo się ucieszyłem. Planowaliśmy razem z kilkoma kumplami zrobić większą wycieczkę. Generalnie chętnych było dość dużo, bo chyba z 7 czy 8 osób, ale nie mogliśmy znaleźć wspólnego terminu, który by wszystkim pasował. Zadecydowaliśmy więc razem z W i D, że zrobimy jedną mniejszą wyprawę zanim zbierzemy się na tę dużą, właściwą.
niepokój, zaciekawienie. Głównie rynek, praca na dworze od osiemnastej do drugiej w środku zimy i dwóch znajomych
21:00.
Klasycznie z Mikołajem spotykam się na rynku z ulotkami, środek zimy więc jest cholernie zimno. Kolega już kosztował parę razy wężulków i miał lekkie ciśnienie. Spotykamy jego znajomego Krystiana, który jest uzależniony ale dogadujemy się na gram. Kacper zostaje i rozdaje ulotki, ja z Krystianem wyruszam w stronę Ksero24h na Stawowej.
21:30.
Zaniepokojony idę za Krystianem. Skręcamy w uliczke, Krystian puka w okienko i krzyczy: "MKĘ!" i wykłada dwa banknoty dwudziestozłotowe a w zamian dostaje woreczek z białym kryształem.
21:45
zrobiłem sobie dwa długie jointy z Heimii Salicifolii i po 22 ruszyłem na
miasto. odpaliłem pierwszego, dym *STRASZNIE* gryzący (a może to wina
bletek - czarne OCB akurat...blehh), w każdym razie moje płuca po połowie
miały już dość. joint palił się wolno, a ja powoli przestawałem czuć nogi.
wszedłem do lasu gdzie odpaliłem drugiego jointa. zaczęło się robić trochę
dziwnie - swiatła oddalonych latarni i cienie poruszających się we wietrze