Witam!
Doświadczenie: Marycha, Feta, Ecstasy, i inne gówna, ale tylko z ganją mam problem...
Nie będzie to typowy trip report.
Nie mam tu zamiaru opisywać co mi było fajnego po trawie, przeciwnie - mam zamiar by te słowa trafiły do jak największej liczby półmózgów, takich samych jakim ja byłem jeszcze trzy dni temu.
http://zielonemity.republika.pl/index.html
To adres stronki na której dowiesz się czy już jesteś uzależniony czy jeszcze nie. Ja też byłem święcie przekonany, że trawa jest bezpieczna (jak większość bakających). Gówno prawda. Nie będę tutaj kopiował zawartości powyższej strony, powiem tylko, żeby uzmysłowić niedowiarkom, że największy odsetek wszystkich nas, ćpunów, jest uzależniona od właśnie trawy. Większość pacjentów MONARU to właśnie palacze. Bodaj 80 proc. o ile dobrze pamiętam.
Po przeczytaniu działu "zielone mity" na powyższej stronie mam już pewność, że jestem uzależniony, tak samo jak pewnie spory odsetek to czytających. Wy jednak jeszcze zapewne kręcicie nosami... Jak to? Trawa uzależnia? Wszyscy mówili, że nie... No właśnie. Krąży tyle bzdur o trawie i że ciężko przebić się z faktyczną wiedzą na ten temat. THC odkłada się osłonkach mielinowych i synapsach nerwowych mózgu i układu nerwowego na prawie rok czasu (rozpuszcza się tylko w tłuszczu). Jeśli palisz okazyjnie to jeszcze nie taki problem - jeśli jednak zdaża ci się zapalić samemu, raz nawet na jakiś czas - to znak, że Twój mózg przyzwyczaił się już do działania THC na nerwy (spowalnia pracę synaps i całeo układu) i prosi cię co jakiś czas o nową dawkę.
Szeroko podawany argument, że trawy można spalić choćby wagon, jest o tyle prawdziwy... ile nie. Nie uzależnia fizycznie tak jak np. opiaty (hera, koks), tzn jak ją odstawisz na dłużej to wytrzymasz - nie będzie Cię telepać i nie poleci ci ślina. Ale nie dasz rady długo. Uzależnienie psychiczne jest tak samo silne jak w przypadku alkoholu.
Nie wierzysz?
Poszukaj choćby na tej stronie! Masę ludzi pisze w komentach do trip reportów, że palą czasem po parę lat, regularnie i za nic nie mogą przestać! Udaje się na miesiąc, tydzień, czsem dłużej, ale w końcu zawsze muszą wziąć znowu. Sprawź to.
Jeśli cokolwiek co tutaj napisałem dało ci do myślenia, trochę Cię zaniepokoiło - zajrzyj na powyższą stronkę, lub napisz do mnie na mail. Autor strony ponoć palił regularnie przez lat 5 teraz jest wolontariuszem we Wrocławiu, więc to fachowiec. Pomoże również.
Proszę ludzi którzy nie mają o problemie pojęcia o nie pisanie bzdur w rodzaju "że ja mam problem to nie znaczy, że wszyscy mają", "nie znam się, to ja szerzę mity", "palenie okazyjne jest bezpieczne". Na takim rozumaowaniu się przejechałem - teraz widzę, że bez pomocy osób trzecich mogę nie dać rady.
TRAWA TO NAJWIĘKSZY PROBLEM POLSKICH NARKOMANÓW!
CHCESZ BYĆ JEDNYM Z NICH?
OLEJ TO...
Pozdrawiam Jędrka Maciuka, dzięki stary, dzięki Tobie znowu żyję.
Komentarze
Osobiscie predzej stwierdze ze nigdy nie przestane jarac niz ze kiedys postanowie nie jarac i juz nigdy nie zapale.
Pale juz kilka lat i zastanawiam sie jak to jest z tym uzaleznieniem.
Zdazalo mi sie palic codziennie, potem raz na tydzien, dwa i tak na zmiane. W zadnym wypadku nie byly to postanowienia (np. od dzisiaj pale raz na miesiac).
Jak narazie nie przeszkadza mi to w zyciu (jest ono takie jak chce).
Wydaje mi sie ze jest to bardzo subiektywne.
Thc odklada sie w synapsach to fakt. Czeste jaranie faktycznie troche spowalnia.
No i powoduje cholerny syndrom amotywacyjny (przynajmniej w moim przypadku).
Jezeli ktokolwiek chce komus cos przekazac w tym temacie, to wg mnie powinien zawsze mowic tylko "ja tak mialem ", "na mnie to tak ".
Nie ma uogolnien, nie ma schematu, jezeli ja olalem szkole to nie znaczy ze ktos tez zawali, jezeli mnie nie rozleniwia to nie znaczy ze kogos tez nie itp.
Jezeli mowa jest o zielu, to kazdy powinien sam sobie zadac pytanie czego oczekuje od zycia, jak jest gdy pale, co ona mi dala itp.
Dla mnie (mysle ze dla wielu innych tez) ziele wiaze sie, jest motorem powstania, soczewka postrzegania dla wielu wnioskow, zyciowych sytuacji, przemyslen i ideologi ktore stanowia niezmienny fundament mojego swiatopogladu.
autorze napisałeś: "Nie uzależnia fizycznie tak jak np. opiaty (hera, koks) "
na Twoim przykładzie chciałbym pokazać jak w Polsce wygląda edukacja nt. używek ;)
myślę, że większość palących już jakiś czas, wie, że tego nie da się rzucić na zawsze... zawsze będzie taka chętka, żeby zapalić;] choćbym nie palił, będę o tym myślał, i to mi zostanie już, czy chcę czy nie ;) z resztą jak każdy inny narko.
czy chcę czy nie, będę myślał też o tym, że dziś nie odebrałem e-poczty, nie posłuchałem muzyki(to też uzależnia:D) itd. tak to działa. w końcu czymś się w życiu zająć trzeba :P
i na koniec: czy uzależnienie jest czymś złym?;P
myślę, że nie, dopuki nie tracisz przez nie nic, ani nie krzywdzisz innych ludzi. tyle.
Przepraszam za wyrazenie ale ten tekst to zwykłe "pierdolenie kotka za pomocą młotka " oczywiście jest szkodliwa, ale niebardziej od legalnych środków( alko / tyoń ). Uzaleznia psychicznie, ale uzaleznia równiez wiele innycj legalnie dostepnych rzeczy np. internet. Wypadki oczywiscie sie zdażają jednak niemozna oskarżac za ro rośliny tylko głupote uzytkowników, więc nie demonizujmy tej rosliny bo uzywana prawidłowo moze byś naprawde miłą i bezpieczną używką . Ja jestem uzalezniony psychicznie i wcale nieczuje sie przez to gorzej, pale długo a w tym czasie skonczyłem liceum, studia.
Słowem podsumowania niewciskajcie takiego kitu tylko kieujcie sie dewizą =RÓB WSZYSTKO Z GŁOWĄ=
ps. a autorowi zycze powodzenia BIG <LOL>
taaaa uzależnia psychicznie jak 1485065041051465407 innych rzeczy ale generalnie to nie jest takie straszne. Każdy jest uzależniony od ładnych paru rzeczy, no i co z tego???
trzeba czerpać z życia co się da, potem się będe martwić (jeżeli w ogóle będe).
trawka jest narzędziem i tylko od użytkownika zależy jak go użyje [kombinerkami można dokręcić śrubkę albo zmiażdżyć sobie palec-zależy jak użyjesz]
używajcie ale z głową...;]
Ta stronka przedstawia prawdę w pewnym stopniu - przedstawia więc nieprawdę - korzystając z logiki tejże stronki :)
opiaty (hera, koks?? koks to opiat?? alkohol uzaleznia fizycznie jak by pan autor nie wiedzial, a ze jointy uzalezniaja psychicznie wie chyba kazdy z wiekszym stazem.wole palic jointy niz papierosy bo ziolo to lek - marihuana leczy glowy chore :)
Powiem ci tak. Pale juz 7 lat marihuane, pale codziennie no od jakiegos miesiaca 3-4 razyw tyg, ale to dlatego, ze jestem za granica i po zacier mam 40km :p. Faza na poczatku zawsze jest najlepsza, czlowiek zwaluje ze wszystkiego, jest wyluzowany i inaczej odbiera swiat - kolorowo. Wydaje sie, z po paleniu ta szara rzeczywistos ma sens, czas leci wolniej, kolory sa intensywniejsze - myslisz sobie chce tak codzinnie, chce zeby ten stan trwal bez przerwy. Uwielbiasz ten czilałt. Idziesz spalony po ulicy mijasz normaklnych szarych ludzi, ktorzy biegaja jak mrowki do pracy i do domu i myslisz sobie, ze jestes od nich lepszy, myslisz co oni maja z zycia?? Nic! Zapierniczaja jak roboty. Ja to jestem kims fazuje sobie, robie co chce. To jest zycie jestem szczesliwa, jest mi dobrze, nigdzie sie nie spiesze, nic mnie nie denerwuje, czuje sie wolna. Mam fajnych znajomych z ktorymi sobie melanzujemy, czego mi wiecej potrzeba. Bajka sie konczy w momencie w ktorym zaczynam zauwazac, ze jednak nie wszystko jest takie fajne jak na poczatku Ci sie wydawalo,ze to co sie wydawalo kolorowe jednak jest szare. Palisz coraz wiecej, bo sztuka juz nie starcza,palisz tylko z bonga, bo z innych sprzetow Cie nie kopie. Jarasz od rana do wieczora jak najwiecej sie da, zeby skuc sie tak, zeby nie miec sily na nic i tak jest fajnie, miec totalnego zgona. Nic Ci sie nie chce. Po pewnym czasie dostajesz tz. zespol amotywacyjny, nie chce Ci sie uczyc, nie chce Ci sie sprzatac, nie chce Ci sie totalnie nic. wstajesz rano i czujesz sie jak po tygodniowej balandze, nabijasz bongo i palisz, kladzies sie dalej spac. Wstajesz ogarniasz si troche i idziesz dalej palic, moze pojdziesz do szkoly, a moze nie, wszystko zalezy od tego jak sie zbakasz, a jak sie nie zbaksz to moze w szkole bedzie jakis montaz, to nie pojde na zajecia. Wracasz zjesz cos i palisz dalej, mozesz zjarac sama 5 lanow ale na wieczor tzeba cos miec chociaz na jedno bongo, bo nie zasniesz bez niego. Zaczynaja czlowieka lapac po pewnym czasie tz. moralniaki, czlowiek ma dosyc takiego zycia w bezsensie, zycia w ktorym jest tylko pustka i palenie. Kladziesz sie spac z mytsla, ze od jutra juz nie bedziesz palic, ale nastepnego dnia myslisz tylko o tym, zeby cos skrecic do palenia i zajarac.
Zaczyna sie bledne kolo, zaczynas sie zatracac,nic nie ma znaczenia tylko to, zeby zapalic. i tak mijaja dni i lata, a ty zyjesz jakby w letargu, co jakis czas majac przeblyski tego, ze to juz tak duzo czasu minelo, ze to juz np. 4 lata zlecialy, a Ty tak naprawde nie zrobilas przez ten czas nic konstruktywnego. probujesz sobie przypomniec, cos fajnego z tego okresu, ale okazuje sie za malo pamietasz, dochodzi do Ciebie, ze stracilas kupe zycia, ze tak jakbys je przespala, zyjac iluzja, ze trzeba cos z tym zrobic, bo nie chcesz nic nie pamietac, nie chcesz tylko byc... Nie chcesz wstawac rano i zaczynac dnia od zaje... Teraz chcesz byc taka jak Ci ludzie, ktorych mijalas kiedy na ulicy, ktorzy byli dla Ciebie tacy dziwni pracowali mieli rodziny i wciaz gdzies pedzili. Chcesz tak jak oni miec jakis sens w zyciu, a nie tylko bake.Tak to wyglada z mojej perspektywy. Wszystko jest dla ludzi, ale jesli nie staje sie to sensem ich zycia. Pale nadal i chyba nigdy nie przestane, bo po mimo wszystko to lubie, dalej jest dla mnie taka jakby odskocznia od zycia codziennego, ale nie pale juz tyle, nie dlatego, ze nie chce palic, ale dlatego, ze tu gdzie jestem ciezko jest z baka. I powiem Wam, ze teraz kiedy mam dni bez palenia a przez 7 lat nie mialam prawie wogole, czuje to. Czuje zycie, swiat jest piekny kolorowy, chce mi sie zyc, usmiecham sie, ale tak naprawde, usmiecham sie bo jestem szczesliwa, wczesniej prawie wogole sie nie usmiechalam, nic mnie nie cieszylo.
Ja jaram prawie codziennie, ale wkurwiaja mnie ludzie co robia z palenia jakas ideologie - jarac mozna codziennie i nic sie nie stanie. Chuj prawda, bo to tez robi balagan w glowie, mysl co chcesz Ty co to czytasz ale takie jest moje zdanie. Ja juz jestem niezdolny do nauki przez to :D
a ja p*** to wszystko i dalej robię swoje. co, nie wolno?? a poza tym co mnie to interesuje
To prawda ze marihuana uzaleznia psychicznie. Tak samo jak kawa, herbata, gry i internet, telewizja. Jedno moze silniej drugie slabiej, ale to ten sam mechanizm.
Co nie zmienia faktu ze trawa jest nie gorsza od alkoholu - imho bezpieczniejsza.
pozdr
Aha, zebys Ty widzial kogos naprawde uzaleznionego np od fety. To bys sobie uzmyslowil jaka jest roznica uzaleznienia jednego od drugiego.
pzdr
autorze napisałeś: "Nie uzależnia fizycznie tak jak np. opiaty (hera, koks) "
na Twoim przykładzie chciałbym pokazać jak w Polsce wygląda edukacja nt. używek ;)
myślę, że większość palących już jakiś czas, wie, że tego nie da się rzucić na zawsze... zawsze będzie taka chętka, żeby zapalić;] choćbym nie palił, będę o tym myślał, i to mi zostanie już, czy chcę czy nie ;) z resztą jak każdy inny narko.
czy chcę czy nie, będę myślał też o tym, że dziś nie odebrałem e-poczty, nie posłuchałem muzyki(to też uzależnia:D) itd. tak to działa. w końcu czymś się w życiu zająć trzeba :P
i na koniec: czy uzależnienie jest czymś złym?;P
myślę, że nie, dopuki nie tracisz przez nie nic, ani nie krzywdzisz innych ludzi. tyle.
"...Prawdziwe życie przemyka obok palacza marihuany... - bardzo madrze powiedziane... gdy zapalisz zatrzymujesz sie na chwile, mozesz popatrzec z boku na "prawdziwe zycie, prawdziwych ludzi " ciagle gdzies pedza, nie zwracajac uwagi na te drobne, sliczne szczegoly, ktore nas otaczaja: na caly wszechswiat dzwiekow, barw, faktur, zapachow. Dlaczego ten kolezka uzurpuje sobie prawo do nazywania SWOJEJ rzeczywistosci prawdziwa... a no tak, przeciez JA pale, wiec to co widze nie istnieje, ten kolezka i jego artykul takze jest jedynie chorym wymyslem mej zbakanej wyobrazni...
tak sobie czytam te komentarze i dochodzę do wnioskum, że "święte jest zioło, błogosławione. duszę i ciało leczy... " a tak naprawdę to jak jest?? hm, ja tak szczerze nie wierzę nawet w to co dobrego mówią o gibonach. że pomagają na stwardnienie rozsiane(co mnie g*** obchodzi bo jestem zdrowy), że zapobiegają nowotworom(palę szlugi ;), że zacieśniają więzy miedzy ludzmi i bla bla bla jakie to fajne. tyle samo jest negatywnych zdań co pozytywnych tylko każdy ma to w co wirzy. ma to tylko dla siebie. ja np wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. a wy nie róbcie ideologii z jarania gibonów :D pozdrawiam
Osobiście uważam, że zielsko uzależnia psychicznie i ciężko byłoby przestać palić całkiem i na zawsze, jednak uzależnienie to jest na tyle mało szkodliwe że mi nie przeszkadza. Autor strony traktuje uzależniene jako zło , ja uważam że uzależnienie samo w sobie nie jest złe, złe mogą być skutki uzaleznienia. W przypadku uzależnienia od trawy, nie ma negatywnych skutków uzalezninenia.
Jestem uzależniony od internetu i spędzam w nim od 3 do 12 godzin dziennie i uważam że to z pozoru nieszkodliwe uzależnienie wpływa na moje życie o wiele bardziej niż uzaleznienie od trawy.
aha.. i jeszcze jedno! nie wiem jak wy ale ja jaram dalej. Ten artykuł i strone w nim opisaną potraktuje jako kolejną nieudaną próbe oczernienia tej magicznej rośliny...
no wszystko dziala na czesc mozgu zwana osrodkiem przyjemnosci.Najlepiej odmowic se wszystkiego bo po co sie dreczyc;] zdrowa psycha rules.Zaniedlugo tak jak w innych krajach kazdy z nas bedzie chodzil do psychoanalityka;].Zreszta zobaczymy jak eksperyment zda sie w holandi,i dopiero wtedy mozemy gdybac gdy to sie sprawdzi na ludziach ze swobodnym dostepem.
Do tego co siedzi przed netem 3-12h szkoda zycia za oknem psychika ci siadzie;]
no wszystko dziala na czesc mozgu zwana osrodkiem przyjemnosci.Najlepiej odmowic se wszystkiego bo po co sie dreczyc;] zdrowa psycha rules.Zaniedlugo tak jak w innych krajach kazdy z nas bedzie chodzil do psychoanalityka;].Zreszta zobaczymy jak eksperyment zda sie w holandi,i dopiero wtedy mozemy gdybac gdy to sie sprawdzi na ludziach ze swobodnym dostepem.
Do tego co siedzi przed netem 3-12h szkoda zycia za oknem psychika ci siadzie;]
tak sobie czytam te komentarze i dochodzę do wnioskum, że "święte jest zioło, błogosławione. duszę i ciało leczy... " a tak naprawdę to jak jest?? hm, ja tak szczerze nie wierzę nawet w to co dobrego mówią o gibonach. że pomagają na stwardnienie rozsiane(co mnie g*** obchodzi bo jestem zdrowy), że zapobiegają nowotworom(palę szlugi ;), że zacieśniają więzy miedzy ludzmi i bla bla bla jakie to fajne. tyle samo jest negatywnych zdań co pozytywnych tylko każdy ma to w co wirzy. ma to tylko dla siebie. ja np wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. a wy nie róbcie ideologii z jarania gibonów :D pozdrawiam
Nie oszukujmy się - ganja uzależnia, jak praktycznie wszystko. Istotne jest, w jakim stopniu. A w stopniu (stosunkowo) niewielkim. Jednak niektórym i ten niewielki stopień wystarczy. Co do szkodliwości - na pewno szkodzi na układ oddechowy, w pewnym stopniu na nerwowy też. Ale w porównaniu do innych rzeczy jest niegroźna.
Nie oszukujmy się - ganja uzależnia, jak praktycznie wszystko. Istotne jest, w jakim stopniu. A w stopniu (stosunkowo) niewielkim. Jednak niektórym i ten niewielki stopień wystarczy. Co do szkodliwości - na pewno szkodzi na układ oddechowy, w pewnym stopniu na nerwowy też. Ale w porównaniu do innych rzeczy jest niegroźna.
Dziwi mnie tylko to ze taki artykul znalazl sie na hypciu ;p to jest przeciez jawna antypropaganda ;p
Dziwi mnie tylko to ze taki artykul znalazl sie na hypciu ;p to jest przeciez jawna antypropaganda ;p
Dziwi mnie tylko to ze taki artykul znalazl sie na hypciu ;p to jest przeciez jawna antypropaganda ;p
E to rownie dobrze mozna napisac o uzaleznieniu od kawy albo nie wiem.. pizzy.. tez by mi ciezko bylo sie z tym rozstac raz na zawsze a co jakis czas lubie wypic kawe, albo zjesc kawalek pizzy :) bo mam w mozgu odlozone wspomnienie jaka jest smaczna i jak przyjemnie ja wcinac ;>
Wy zawsze znajdziecie jakieś argumenty żeby oszukać siebie i wybielic własną osobę. Ale takie już są mechanizmy uzależnienia. Tak było, jest i pewnie jeszcze długo będzie. Marycha jest narkotykiem działającym na psychikę (w przeciwieństwie do pizzy jak tu juz ktoś pisał :D), a co za tym idzie zmienia tok myślenia i powoduje że sami wierzymy w wymyślone przez siebie brednie.
A co do samego THC odłożonego w tłuszczach - to jest to jeden z najwiekszych problemów, to chyba jedna z najdłużej zalegających w organizmie substancji psychotropowych. Cieżko dię go pozbyć, oj ciężko.
Dla wiadomości. Jestem byłym "jaraczem ", też kiedyś myslałem jak Wy. Przepaliłem troche z życia i pieniędzy. Teraz nie pale już 6 miechow... a jeszcze nie wróciłem z fazki... "Nie uzależnia " tylko dlaczego tak cieżko przestać to palić mimo że od dłuższego czasu nie powoduje przyjemności, a na to miejsce pojawiają się okropne zjazdy?
PS. Pozdrawiam ludzi którzy przestali. :) A tym ktorzy w tym tkwią życzę jak najbezpieczniejszego powrotu do żywych... i żebyście się z tym za bardzo nie męczyli.
Bez względu na to co powiecie: Pozdrawiam!
no wszystko dziala na czesc mozgu zwana osrodkiem przyjemnosci.Najlepiej odmowic se wszystkiego bo po co sie dreczyc;] zdrowa psycha rules.Zaniedlugo tak jak w innych krajach kazdy z nas bedzie chodzil do psychoanalityka;].Zreszta zobaczymy jak eksperyment zda sie w holandi,i dopiero wtedy mozemy gdybac gdy to sie sprawdzi na ludziach ze swobodnym dostepem.
Do tego co siedzi przed netem 3-12h szkoda zycia za oknem psychika ci siadzie;]
Nie oszukujmy się - ganja uzależnia, jak praktycznie wszystko. Istotne jest, w jakim stopniu. A w stopniu (stosunkowo) niewielkim. Jednak niektórym i ten niewielki stopień wystarczy. Co do szkodliwości - na pewno szkodzi na układ oddechowy, w pewnym stopniu na nerwowy też. Ale w porównaniu do innych rzeczy jest niegroźna.
no wszystko dziala na czesc mozgu zwana osrodkiem przyjemnosci.Najlepiej odmowic se wszystkiego bo po co sie dreczyc;] zdrowa psycha rules.Zaniedlugo tak jak w innych krajach kazdy z nas bedzie chodzil do psychoanalityka;].Zreszta zobaczymy jak eksperyment zda sie w holandi,i dopiero wtedy mozemy gdybac gdy to sie sprawdzi na ludziach ze swobodnym dostepem.
Do tego co siedzi przed netem 3-12h szkoda zycia za oknem psychika ci siadzie;]
no wszystko dziala na czesc mozgu zwana osrodkiem przyjemnosci.Najlepiej odmowic se wszystkiego bo po co sie dreczyc;] zdrowa psycha rules.Zaniedlugo tak jak w innych krajach kazdy z nas bedzie chodzil do psychoanalityka;].Zreszta zobaczymy jak eksperyment zda sie w holandi,i dopiero wtedy mozemy gdybac gdy to sie sprawdzi na ludziach ze swobodnym dostepem.
Do tego co siedzi przed netem 3-12h szkoda zycia za oknem psychika ci siadzie;]
"dzięki stary, dzięki Tobie znowu żyję. "
Sugerujesz może, że człowiek "uzależniony " od marihuany nie żyje?
Będąc uzależnionym od używek w ogóle - w tym marihuany, bo nazywam to aktywnym psychonautycznie życiem (ostatnio używką tą stała się medytacja - jest w niej ta sama tajemnica której dotąd poszukiwałem poprzez dragi - nie jest więc tak że prowadzą one do nikąd ;)), stwierdzić muszę że nie jest najgorzej, choć z pewnością najlepiej tez nie jest. ale do cholery. Ja żyję !
Akurat mj jest tą używką która kiedyś wyrwała mnie z ciężkiej depresji a nie - w nią wpędziła.
Zboczenie w stronę krzywych jazd pojawiało się jedynie sporadycznie, gdy po prostu przesadzałem. Odkąd unormowałem wszelkie dawki i skompletowałem na ten temat doświadczenie każda kolejna fazka (a palę już ładne 8 lat) stanowi kolejne odkrycie jakiejś pięknej lub wstrząsającej prawdy na temat naszego społeczeństwa, życia czy rzeczywistości. Oczywiście ma ona również swoje złe strony. "Kluskowatość " to chyba dość dobre określenie. Niestety. Amotywacja to jest to co powoduje że regularnie przerywam palenie, nigdy jednak nie stanowi to dla mnie kwestii - niepalenia już więcej. Może stąd nie czuję się zniewolony czy też uzależniony? Nie pomyślałeś że może chodzić tutaj o proste spojrzenie z innej strony całego problemu? Bo czymże innym jest uzależnienie od życia? - tak ogólnie?
Każdy wybiera jakąś drogę - do Oświecenia lub gdzie indziej ;PPP
Palę marysię, już parę latek. Nie jestem uzależniony, nie mam z tym porblemów, patrzę optymistyczncie na świat. KAżdy ma prawo wyboru . Nie wolno p[ozbawiać innych tego prawa. Trawa powinna zostać zalegalizowana. Popieram depenalizację !!! Niech JAH was prowadzi!!!!
tak sobie czytam te komentarze i dochodzę do wnioskum, że "święte jest zioło, błogosławione. duszę i ciało leczy... " a tak naprawdę to jak jest?? hm, ja tak szczerze nie wierzę nawet w to co dobrego mówią o gibonach. że pomagają na stwardnienie rozsiane(co mnie g*** obchodzi bo jestem zdrowy), że zapobiegają nowotworom(palę szlugi ;), że zacieśniają więzy miedzy ludzmi i bla bla bla jakie to fajne. tyle samo jest negatywnych zdań co pozytywnych tylko każdy ma to w co wirzy. ma to tylko dla siebie. ja np wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. a wy nie róbcie ideologii z jarania gibonów :D pozdrawiam
Nie oszukujmy się - ganja uzależnia, jak praktycznie wszystko. Istotne jest, w jakim stopniu. A w stopniu (stosunkowo) niewielkim. Jednak niektórym i ten niewielki stopień wystarczy. Co do szkodliwości - na pewno szkodzi na układ oddechowy, w pewnym stopniu na nerwowy też. Ale w porównaniu do innych rzeczy jest niegroźna.
Ja jaram prawie codziennie, ale wkurwiaja mnie ludzie co robia z palenia jakas ideologie - jarac mozna codziennie i nic sie nie stanie. Chuj prawda, bo to tez robi balagan w glowie, mysl co chcesz Ty co to czytasz ale takie jest moje zdanie. Ja juz jestem niezdolny do nauki przez to :D
.. oprócz zielska jestem jeszcze uzależniony od czekolady , napojów gazowanych , chałwy , słonych orzeszków i seksu, bo odkąd ich spróbowałem zawsze prędzej czy póżniej do nich wracam...
totalna bzdura , jak coś jest przyjemne i niegroźne to czemu sobie tego odmawiać. właściwie to chyba rzucę napoje gazowane bo dowiedziałem się że są bardzo szkodliwe dla zdrowia...
"dzięki stary, dzięki Tobie znowu żyję. "
Sugerujesz może, że człowiek "uzależniony " od marihuany nie żyje?
Będąc uzależnionym od używek w ogóle - w tym marihuany, bo nazywam to aktywnym psychonautycznie życiem (ostatnio używką tą stała się medytacja - jest w niej ta sama tajemnica której dotąd poszukiwałem poprzez dragi - nie jest więc tak że prowadzą one do nikąd ;)), stwierdzić muszę że nie jest najgorzej, choć z pewnością najlepiej tez nie jest. ale do cholery. Ja żyję !
Akurat mj jest tą używką która kiedyś wyrwała mnie z ciężkiej depresji a nie - w nią wpędziła.
Zboczenie w stronę krzywych jazd pojawiało się jedynie sporadycznie, gdy po prostu przesadzałem. Odkąd unormowałem wszelkie dawki i skompletowałem na ten temat doświadczenie każda kolejna fazka (a palę już ładne 8 lat) stanowi kolejne odkrycie jakiejś pięknej lub wstrząsającej prawdy na temat naszego społeczeństwa, życia czy rzeczywistości. Oczywiście ma ona również swoje złe strony. "Kluskowatość " to chyba dość dobre określenie. Niestety. Amotywacja to jest to co powoduje że regularnie przerywam palenie, nigdy jednak nie stanowi to dla mnie kwestii - niepalenia już więcej. Może stąd nie czuję się zniewolony czy też uzależniony? Nie pomyślałeś że może chodzić tutaj o proste spojrzenie z innej strony całego problemu? Bo czymże innym jest uzależnienie od życia? - tak ogólnie?
Każdy wybiera jakąś drogę - do Oświecenia lub gdzie indziej ;PPP
Dziwi mnie tylko to ze taki artykul znalazl sie na hypciu ;p to jest przeciez jawna antypropaganda ;p
Dziwi mnie tylko to ze taki artykul znalazl sie na hypciu ;p to jest przeciez jawna antypropaganda ;p
"dzięki stary, dzięki Tobie znowu żyję. "
Sugerujesz może, że człowiek "uzależniony " od marihuany nie żyje?
Będąc uzależnionym od używek w ogóle - w tym marihuany, bo nazywam to aktywnym psychonautycznie życiem (ostatnio używką tą stała się medytacja - jest w niej ta sama tajemnica której dotąd poszukiwałem poprzez dragi - nie jest więc tak że prowadzą one do nikąd ;)), stwierdzić muszę że nie jest najgorzej, choć z pewnością najlepiej tez nie jest. ale do cholery. Ja żyję !
Akurat mj jest tą używką która kiedyś wyrwała mnie z ciężkiej depresji a nie - w nią wpędziła.
Zboczenie w stronę krzywych jazd pojawiało się jedynie sporadycznie, gdy po prostu przesadzałem. Odkąd unormowałem wszelkie dawki i skompletowałem na ten temat doświadczenie każda kolejna fazka (a palę już ładne 8 lat) stanowi kolejne odkrycie jakiejś pięknej lub wstrząsającej prawdy na temat naszego społeczeństwa, życia czy rzeczywistości. Oczywiście ma ona również swoje złe strony. "Kluskowatość " to chyba dość dobre określenie. Niestety. Amotywacja to jest to co powoduje że regularnie przerywam palenie, nigdy jednak nie stanowi to dla mnie kwestii - niepalenia już więcej. Może stąd nie czuję się zniewolony czy też uzależniony? Nie pomyślałeś że może chodzić tutaj o proste spojrzenie z innej strony całego problemu? Bo czymże innym jest uzależnienie od życia? - tak ogólnie?
Każdy wybiera jakąś drogę - do Oświecenia lub gdzie indziej ;PPP
"dzięki stary, dzięki Tobie znowu żyję. "
Sugerujesz może, że człowiek "uzależniony " od marihuany nie żyje?
Będąc uzależnionym od używek w ogóle - w tym marihuany, bo nazywam to aktywnym psychonautycznie życiem (ostatnio używką tą stała się medytacja - jest w niej ta sama tajemnica której dotąd poszukiwałem poprzez dragi - nie jest więc tak że prowadzą one do nikąd ;)), stwierdzić muszę że nie jest najgorzej, choć z pewnością najlepiej tez nie jest. ale do cholery. Ja żyję !
Akurat mj jest tą używką która kiedyś wyrwała mnie z ciężkiej depresji a nie - w nią wpędziła.
Zboczenie w stronę krzywych jazd pojawiało się jedynie sporadycznie, gdy po prostu przesadzałem. Odkąd unormowałem wszelkie dawki i skompletowałem na ten temat doświadczenie każda kolejna fazka (a palę już ładne 8 lat) stanowi kolejne odkrycie jakiejś pięknej lub wstrząsającej prawdy na temat naszego społeczeństwa, życia czy rzeczywistości. Oczywiście ma ona również swoje złe strony. "Kluskowatość " to chyba dość dobre określenie. Niestety. Amotywacja to jest to co powoduje że regularnie przerywam palenie, nigdy jednak nie stanowi to dla mnie kwestii - niepalenia już więcej. Może stąd nie czuję się zniewolony czy też uzależniony? Nie pomyślałeś że może chodzić tutaj o proste spojrzenie z innej strony całego problemu? Bo czymże innym jest uzależnienie od życia? - tak ogólnie?
Każdy wybiera jakąś drogę - do Oświecenia lub gdzie indziej ;PPP