![]() |
Richard Rudgley Alchemia kultury wydawnictwo: PIW, Wrzesień 2002 ISBN: 83-06-02888-0 liczba stron: 200 wymiary: 145 x 210 mm okładka miękka tłumaczenie: Ewa Klekot |
Recenzje
Duchowy Wymiar Kawy
Dawniej Używki nie służyły wcale rozrywce
Poszukiwanie stanów odmiennej świadomości jest tak pierwotne jak potrzeba zaspokojenia głodu. Niemal wszędzie od Ameryki Południowej po daleką Syberię wykształciły się rytuały inicjacyjne i lecznicze z użyciem odurzających roślin. Jednak palenie marihuany i tytoiniu, spożywanie polewki z muchomora czy zażywanie opium było we wszystkich kulturach plemiennych, a później w pierwszych rozwiniętych cywilizacjach otoczone wieloma tabu i nigdy nie służyło celom rozrywkowym. Rudgley w barwnie napisanej książce dowodzi, że współczesna kultura Zachodu traktująca substancje odurzające z taką swobodą jest wyjątkiem od reguły. Dostępność i legalność alkoohou i tytoniu, a także herbaty, kawy i kakao jest zdanie autora uwarunkowana historycznie. A powszechne spożywanie dawno pozbawiło je znaczenia duchowego. "Alchemia kultury" to także książka dla wszystkich interesujących sie egzotycznymi obyczajami i genezą niektórych wierzeń i mitów. Jeśli chcesz wiedzieć więcej o latających dywanach, czarownicach, fajce pokoju i cygarze Winstona Churchilla, a także poznać niektóre arcyciekawe wizje hipnotyczne, sięgniesz po nią na pewno.
Maryna Bersz/Przekrój nr 05/3006
Święty krzew koki
Richard Rudgley w wydanej ostatnio książce "Alchemia kultury. Od opium do kawy" proponuje spojrzeć na kulturę przez pryzmat używek i środków psychoaktywnych, jakie są w niej najbardziej rozpowszechnione. Z tego punktu widzenia cywilizacja Zachodu jest kulturą alkoholu, tytoniu, kawy i herbaty. Ekspansja Europy na inne kontynenty oznaczała również przemianę repertuaru najpopularniejszych wśród ich mieszkańców używek. Zwykle kolonizatorzy europejscy surowo zabraniali podbitym plemionom stosowania uświęconych przez tradycję i religię środków psychoaktywnych pod pretekstem "cywilizowania". Równocześnie z nawracaniem na chrześcijaństwo uczyli tubylców pić alkohol, który skądinąd jest jedyną właściwie używką rdzennie europejską. Wpływy kulturowe miały jednak charakter dwustronny i już piraci sir Francisa Drake'a nałogowo palili tytoń, który wraz z nimi znalazł się w Europie po raz pierwszy. Od tego czasu na kontynencie europejskim zaczęło się pojawiać coraz więcej najrozmaitszych, słabszych bądź silniejszych substancji o działaniu psychoaktywnym: począwszy od kawy i herbaty, poprzez haszysz, konopie indyjskie, opium i wiele innych. Autor czyni w związku z tym zjawiskiem doniosłe spostrzeżenie. Dlaczego, pomimo że we wszystkich właściwie kulturach bardzo mocne często używki stosowano powszechnie i na co dzień, dopiero w kulturze europejskiej pojawiło się zjawisko nałogu i narkomanii? Otóż w kulturach plemiennych, których członkowie np. bezustannie żuli liście koki (służącej obecnie do produkcji kokainy) lub regularnie jedli pej0otl (jeden z najsilniejszych środków halucynogennych), spożywanie tych i innych substancji psychoaktywnych było ważną częścią obrzędów religijnych i miało sens głęboko sakralny. Nigdy zaś nie stosowano tam żadnych używek dla przyjemności czy w celu poprawienia sobie nastroju. Po przeniesieniu na obcy grunt europejski te nierzadko silnie działające środki zostały wyrwane z rodzimego kontekstu obrzędowego. Dla nas mak czy krzew koki nie są już świętymi roślinami, ale symbolami zagrożenia nałogiem.
Richard Rugley - profesor antropologii uniwersytetu w Oksfordzie - znany jest już polskiemu czytelnikowi dzięki książce "Zaginione cywilizacje epoki kamienia" (1998). Erudycja autora i łatwość, z jaką panuje nad setkami faktów dotyczących najbardziej egzotycznych cywilizacji, imponują, zwłaszcza że "Alchemię kultury" czyta się znakomicie.
Krzysztof Gajewski 2003.01.06
Recenzja-Rzeczpospolita
Komentarze
hmm
calkiem niezla ksiazka, w miare rozsadnie spogladajaca na temat dragow i co najwazniejsze krytyczna wobec bezpodstawnych wnioskow jakie wyrobily sie na temat srodkow enteogennych takze w srodowisku antropologicznym. wada to dlugosc, autor nie robi glebszych analiz skupiajac sie jedynie na odkryciu powierzchni calego tematu...