Polityka ekstazy - Rozdział 9 - Polityka hormonalna: menopauzalna prawica i lewica, a centrum nasienne

Polityka ekstazy - Rozdział 9 - Polityka hormonalna: menopauzalna prawica i lewica, a centrum nasienne

POLITYKA HORMONALNA: MENOPAUZALNA LEWICA I PRAWICA, A CENTRUM NASIENNE

tłumaczenie: Dariusz Misiuna

Spektrum polityczne, które zabarwia postawy społeczne od przeszło 300 lat, traci coraz bardziej na wartości i do 1980 roku nie będzie miało już żadnego politycznego znaczenia.

Lewica-Prawica. Liberałowie-Konserwatyści. Radykałowie-Reakcjoniści. Komuniści-Kapitaliści. Demokraci-Republikanie. Wigowie-Torysi. Pracow-nicy-Pracodawcy. Biali-Kolorowi. Brooklyn Dodgers. 23 skidoo.

Podstawową zmienną we współczesnym rachunku politycznym jest wiek. Natomiast podstawowymi obszarami, które dzielą ludzi, są hormony. Dlatego nie należy pytać kandydatów na ważne urzędy o Wietnam, Marksa czy Johna Bircha, lecz o to, jak często kochali się w minionym tygodniu.

Politolodzy głowią się nad wynikami ostatnich wyborów, na próżno szukając trendu ku lewicy, czy ku prawicy. Tymczasem, zupełnie inny czynnik wpływa na wynik głosowań. Wiek. Czy można sobie wyobrazić powtórne zwycięstwo kandydata, który nie uwzględnia potrzeb młodych?

Sztab wyborczy Kennedyego dobrze rozumie tę tajemnicę. Podobnie Lindsay i Rockefeller.

Wojna? Pokój? Podatki? Rasa? Nie. To tylko sztuczki.

Czy powrócą Republikanie? Nie. Są przestarzali. Demokratom porosły brzuchy, starzeją się na posadach. Odlotowcy wybiorą młodszych kandydatów.

Tyle że Republikanie tego nie pojmują. Nie wykorzystają tego biologicznego kapitału, ponieważ ich kandydata wybierają podstarzali członkowie Wielkiej Starej (sic) Partii.

Władza hormonów w ciałach politycznych będzie stale się zwiększać aż w latach 1970-rych stanie się podstawową kwestią. Obecna rewolucja nie jest rewolucją gospodarzą ani religijną, jest rewolucją biologiczną.

Ludzie urodzeni po 1953 roku należą do zupełnie innego gatunku od swoich poprzedników. Ta przemiana ewolucyjna dokonała się dzięki trzem nowym, symetrycznym i komplementarnym energiom, czyli dzięki energii atomowej, elektronicznej i psychodelicznej. Uwolnienie energii atomowej dało człowiekowi władzę nad światem. Niewidzialną moc. Impulsy elektroniczne zawiązały na globie wieczystą sieć komunikacyjną. Obwód jednoczący ludzi. Substancje psychodeliczne uwolniły energię wewnętrzną i przyspieszyły świadomość proporcjonalnie do nuklearnego i elektronicznego rozwoju czasoprzestrzennego.

Nasze dzieci urodziły się i wychowały w cywilizacji tak odległej od cywilizacji ich rodziców, jak Des Moines w stanie Iowa od starożytnej Kartaginy. Pewnie niewielu rodziców wiedziało, że karząc dzieci oglądaniem telewizji, umożliwia im doświadczenie elektroniczne otwierające klapy w mózgu. Dzieci przełączające kanały. Przeglądające wiadomości.....mówi LBJ..... ciężka gadka..... lepiej przełączyć..... Kanał 9..... same reklamy..... przełączyć.....Kanał 3.....Superboy.....Spoko. Ruch. Zmiana. Jaskrawe obrazy. Symultaniczność. Wielokrotny wybór. I ciągle gadka-szmatka, obiecywanki i dzieciaki patrzące ostrożnie, łapiące kit LBJ i Corne Flaków, odkrywające pod fasadą fałszu prawdziwy wgląd w istotę wewnętrzną. Nieunikniony rozwój psychologii frików. Szczęśliwy ten, kto może bawić się zmieniającymi się obrazkami, różnorodnością kanałów, łamaniem czasoprzestrzeni......Rakiety Apollo.....DNA.....przeludnienie.....dwuznaczność dobra i zła, bogactwa i biedy, mocy i słabości.....Odgrywane stare filmy.....pozostałości minionych zwyczajów i moralności.....czy mama i tata naprawdę ubierali się jak Fred Astaire i wierzyli w tych pompatycznych, bigoteryjnych, nabrzmiałych, idiotycznych polityków? Stare filmy odwracające bieg czasu.....poniżające celuloidowe nagrania pląsów rodziców.....najlepiej nie badać tych dziejów reinkarnacji, jeśli chce się zachować naiwność i zapał do gry społecznej oraz naprawdę cieszyć walką o wolność, cieszyć się Notre Dame i chłopcami na polu bitewnym Kaisera.

Coraz szybciej i szybciej..... przełączanie..... wyłączanie..... włączanie..... tłoczenie czasu..... oto CBC w Sajgonie..... odlot..... dostrojenie.....ostrość..... zmiana kanałów.....poprawa kontrastu..... włączone stroboskopy..... rzeczywistość to swawolna sieć obrazów elektronicznych..... wąski promień..... stereofonia..... szał dźwięków..... odpał..... przekręt..... odlot..... tu i teraz..... tam i w nieskończoność. Uaałł! Wiek elektroniczno-atomowy jest jak strumień multifoniczno-kalejdoskopowy tripu psychodelicznego i nie ma dokąd uciec. Już w wieku trzynastu lat stajesz przed wyborem, od którego twoi poprzednicy mogli się wymigać — zostać robotem czy Buddą. Pozostaje ci cieszyć się z tego, bądź zastygnąć, jak uśmiech na twarzy Shirley Tempie w jej ostatnim filmie.

Mao i Ho, książę Charles, LBJ i Nasser to tylko stare kukiełki ze świata, który dobiegł końca. Pa pa. Do widzenia. Oto wyblakła kronika filmowa, w której ludzie zabijają się w imieniu patriotyzmu, w imieniu przeznaczenia. Oto pokaz abstrakcyjnych wartości, prestiżu narodowego i buntu przeciwko tym wszystkim szaleńcom, którzy wierzą w carat, komunizm, faszyzm, Hooveryzm, katolicyzm i wszystkie zużyte chwyty. Mao i LBJ, bracia z krwi i kości, stworzeni z tej samej stali, myślą podobnie. Prezentują w rzeczy samej ten sam światopogląd. Jak pokłóconych kochanków, wiąże ich nierozerwalny ślub, zaślubiny komunizmu z kapitalizmem. Obaj spijają tę samą śmietankę. Wszyscy rządzący na całym świecie mają ze sobą więcej wspólnego, niż ze swoimi wnukami. Ho kocha Reagana. Obaj grają w tę sąmą grę i unikają spojrzenia zwariowanych nastolatków. De Gaulle tańczy walczyka z premierem Wilsonem. Obaj nie cierpią rock'n'rolla.

Pamiętam, kiedy zadzwonił do mnie telefon i w słuchawce usłyszałem pełen miłości i zaufania głos z rosyjskim akcentem. "Hallo, Tim? Tu Andriej. Andriej Wozniesieński. Nigdy się nie poznaliśmy, ale jesteśmy starymi przyjaciółmi. Mamy wiele wspólnego. Możemy porozmawiać? Ja też mam kłopoty".

Pamiętam też dobrze, jak Allena Ginsberga wybrano królem karnawału w Pradze. Tłumy czeskich studentów noszących go na platformie oraz czujne oko tajnej policji, która porwała go ukradkiem z ulicy i deportowała.

Dla większości młodzieży rzeczywistość społeczna naszego kraju wydaje się pozbawiona sensu. Podłączeni są pod inny kanał elektroniczny. Amerykanin w średnim wieku odbiera na falach mass mediów. Telewizja, gazety, czasopisma wpływają na bieg myśli mamy i taty, ich sympatie i uprzedzenia, pragnienia i wartości. Jest to całkowicie sztuczna rzeczywistość społeczna, gdyż umiejscowiona w obiegu zamkniętym, w paranoi wspólnych złudzeń. Walka między obrazkami.

Romney i Reagan mogą fascynować podstarzałych reporterów, którzy piszą dla postarzałych redaktorów gazet finansowanych przez podstarzałych reklamodawców i nabywanych przez podstarzałych czytelników. Wszyscy oni przekonują się nawzajem, że jest coś w grze między Romneyem i Reaganem. Ale większość młodych poniżej dwudziestego piątego roku życia nie czyta tych gazet. Dla nich śmieszne postawy, jakie przypisujemy Romneyom i Reaganom są tak samo odległe i szalone, jak zmagania sił maoistowskich i anty-maoistowskich w dalekich Chinach.

Kto tam by się przejmował, który ze znużonych staruchów przechwyci władzę? Johnson? Kosygin? Jaka różnica? Dla większości dorastającej młodzieży w Ameryce i Rosji te wszystkie gry polityczne ludzi w okresie przekwitania są śmieszne i niemoralne. Amerykańscy i rosyjscy redaktorzy pism gromią młodzież za chuligaństwo i brak szacunku dla prawa. Słusznie. Młodzież po obu stronach żelaznej kurtyny odczuwa narastający wstręt do policji, polityków, nauczycieli, generałów, którzy siłą chcą wcielać etykę społeczeństwa pre-elektronicznego, pre-psychodelicznego, etykę wojny, zmartwienia, konkurencji, strachu i zagrożeń.

Młodzież amerykańska nareszcie zaczyna rozumieć (to, co już dawno dostrzegli weterani undergroundu, Czarni, niezależni artyści, biedacy, dzieciaki z Kuby i Rosji), że polityczny spektakl i karnawał telewizyjny jest tylko produktem ponurej, monolitycznej, udupiającej maszynerii. Dociera do niej, że niezależnie od tego, po której stronie Żelaznej Kurtyny się znajduje, zawsze nieposłuszeństwo spotyka się z odzewem siły i przymusu.

Młodzież amerykańska, która przestaje jeść z ręki systemowi, spotyka się z tyranią kontroli świadomości przejawiającą podstawową cechę reżimu sowieckiego — pogardę dla indywidualnością. Przymusowa edukacja. Czy możecie dać wiarę takiemu pojęciu — przymusowa edukacja? Oznacza to, że jeśli nie oddacie się w ręce państwowej maszyny prania umysłów, zarządzanej przez staruchów, to razem z rodzicami siłą was wezmą do aresztu.

Obowiązkowe wojsko. Jeśli nie chcecie zabijać w imię walczących ze sobą polityków (tak zwanych jastrzębi), wsadzą was za kratki.

Obowiązkowe ograniczenia ubioru i ruchu. Izba dziecka. Uzbrojeni policjanci zamykają dzieciaków, którzy nawet za zgodą rodziców znajdują się na ulicy. Mojego syna Jacka zapuszkowano wraz z 50 innych małolatów za szwędanie się po Haight Street w San Francisco. Zadzwoniłem do aresztu dla nieletnich.

"Czemu trzymacie mojego syna?"

"Podejrzewamy go o ucieczkę"

"Pozwoliłem mu na to. Możecie go teraz wypuścić?"

"Nie. Prawo mówi, że musimy go trzymać, dopóki nie odbiorą go rodzice."

"Ale ja jestem w Nowym Jorku"

"Niestety, takie jest prawo"

"Macie na myśli to, że on nie ma praw obywatelskich w Kalifornii? Jak można kogoś przetrzymywać bez powodu?"

"No cóż, ma pan rację. Pana syn jeszcze nie skończył osiemnastu lat, a więc nie ma praw obywatelskich"

"Tak, tak, a po osiemnastce weźmiecie go do wojska"

Przypomnijcie sobie tę fotografię we wrześniowej gazecie przedstawiającą klęczącego dyrektora liceum, który mierzy dziewczynie długość jej spódnicy. Może coś jeszcze o obowiązkowym ścinaniu włosów?

Przeciętny tatuś i mamusia nie wiedzą nic o tej skomplikowanej guerilli, jaka się toczy za ich drzwiami między dzieciakami, a przekwitającym społeczeństwem. O nieufności, z jaką podchodzą do establishmentu Czarni, Meksykanie, artyści, Portorykańczycy, hippisi, dzieci.

Młodzież to wszystko rozumie. Wie jak reagować, wychowana na mediach i psychodelikach.

Producenci z Hollywood postanowili wrzucić na rynek amerykańską wersję Beatlesów — takich wczesnych Beatlesów, krótko ostrzyżonych, spokojnych, miłych. Rozumiecie? Zorganizowali nabór, z którego wybrali czwórkę dzieciaków. Zaangażowali jakiegoś twórcę piosenek. Przeprowadzili obliczenia na temat tego, co wchłonie rynek. Zamyślili sobie stworzyć słodką papkę dla dzieciaków, nie przeszkadzającą władzom, podobającą się mamusi i tatusiowi, nie zmuszającą do myślenia. Chcieli stworzyć przygłupie, maminsynkowate ABC-TV.

I co? Stało się to samo co z Beatlesami. Czterech młodych ludzi z Monke-es nie dało się ogłupić choć przez chwilę. Wykorzystali system, lecz nie jedli mu z ręki. Jak wszyscy wspaniali młodzi synowie nowej ery: Peter Fonda, Robert Walker, młody John Barrymore, młody Steinbeck i mądrzy młodzi Hitchcockowie — Monkees skorzystali z nowej energii dla zaśpiewania nowych piosenek, zawierających nowy przekaz.

Spójrzcie na show telewizyjny Monkees. Sądzicie, że to była głupia rozrywka? Nie prawda. Był to klasyczny odlot w stylu sufich. Wczesno-chrze-ścijańska satyra elektroniczna. Mistyczno-magiczny show. Buddyjska kpina z hipokryzji. We wczesnoporannych godzinach w niedzielę, w czasie przeznaczonym dla dzieci, Monkees dali pokaz pierwszorzędnej parodii, śmiejąc się ze wszystkich ulubionych programów mamy i taty.

W psychodelicznym potoku szybkich obrazów, Mickey rzucał teksty prorocze ze świętych ksiąg i książek szkolnych, zmieniając kanał na program psychodeliczny. Patrzył prosto w kamerę, wchodząc wam do pokoju ze słowami: "Całkiem nieźle jak na długowłosego dziwaka, no nie, Ameryko?" I wtedy nagły błysk. Zejście. I powrót do niewinnej komedii.

Albo też sztuka szpiegowska. Mickey ostrzega Petera: "Czemu to robimy, przecież możemy w ten sposób wysadzić cały świat?"

Peter cicho: "Biorę to na siebie"

I wtedy Micky: "Choroba! Jeszcze trochę a zostanie prezydentem"

Szkoda, że tak szybko się skończyło. LBJ powinien to zobaczyć. Nagle całe pokolenie zniknęło z ekranu. Koniec. Poszli sobie! Nie będą głosować i nie będą słuchać starych dobrych obietnic i pogróżek. I będą się śmiać podczas aresztowań. A nikt z nich nie będzie tak ambitny jak byliśmy ja i Chruszczow. Hej! Gdzie sobie poszli! Hej, Mc Namara, ustaw telewizor! Wygnaj LSD! Powróć do poprzedniej ostrości. Zwołaj posiedzenie Kongresu. McNamara, ustaw to pudło w cholerę. Ciągle migotają mi tu obrazki i trzeszczy jakiś rocknroll. McNamara! Westmoreland! Co jest, do cholery! Ciągle perkusja i śmiechy, dolatujące z oddali. Hej, zaczekajcie chwilę! Wróćcie! Gdzie oni wszyscy poszli?

Kategorie

Komentarze

Mam wrażenie że nawet tutaj prawda zaczyna być pomijana, stoimy na cienkiej granicy między prawdą a kłamstwem. Nie chce mówić że jest źle, ale popatrzmy sami.
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Pozytywne nastawienie, trip samotnie w mieszkaniu

Tym razem mój trip, a nie znajomego

 

Trip miał miejsce na wiosnę 2021, kiedy to skonsumowałem ~2,7g Psilocybe Cubensis w samotności w mieszkaniu. Nie obcowałem z grzybami po raz pierwszy, za to po raz pierwszy w samotności. Zawsze grzybowe przygody sprawiały mi dużo frajdy i ukazywały świat bardziej różnorodnym, nie inaczej było tym razem. 

 

Godzina 16 - Zaczynamy

 

Przygotowany Lemon Tek wypiłem duszkiem, zalałem szklankę wodą i dopiłem resztki.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

na tą podróż przygotowywałem się od długiego czasu, wstałem o godzinie 7.00 nic nie jadłem, umyłem się, założyłem czyste ubranie i poszedłem do piwnicy po "kapelusze wolności" , byłem bardzo pozytywnie nastawiony do tego dnia, wypoczęty, czyściutki za oknem super pogoda, mieszkanie posprzątane, czyli wszystko cud miód tylko kolega który przyszedł musiał szybko iść do domu :( grzyby już leżą na małym talerzyku, obok nich paczka laysów, kolega siedzi na fotelu i ogląda jakieś japońskie kreskówki :P wydawało mi się że tych grzybów jest bardzo mało, na początku miałem zjeść około 30 ale chuj zjadłem wszystko, bo myślałem że to mało, no to zaczynamy grzyby zjadłem na 2 podejścia zagryzając czipsami i zapijając wodą, spodziewałem się że będą niedobre ale w smaku nawet nawet tylko ziemia i trawa zgrzytająca w zębach (czytałem gdzieś że psylocybina dobrze rozpuszcza się w wodzie, więc wolałem nie ryzykować) trochę odrzucał ale gorsze rzeczy się jadło, no cóż teraz relaks i czekać na efekty :)

Już po około 15 min. wszystko wydawało się ciekawsze i obraz lekko falował było to bardzo przyjemne, z kolegą nadal oglądaliśmy japońskie kreskówki i śmialiśmy się jacy japońcy są pojebani żeby takie coś wymyślić :) 

po około 30 min. faza zaczęła się już porządnie rozkręcać, spanikowałem, kolega powiedział że niedługo musi spadać.

  • Marihuana

Substancja: Amfetamina (ok.1g)


Godziny zażycia: Pierwsza ścieżka godz 8.20-16.IX i co kilka godzin kolejne kreseczki dla podtrzymania mocy :D - ostatnia: godz 12.45 - 17.IX


Substancja: Marihuana (ok.0.5g)


Godzina zażycia: ok. godz 18.00 - 17.IX - na złazie po fe.


Sprzęt: Fajka do tytoniu (zakupiona kiedyś tam na ceremonię spróbowania SD) z drzewa wiśniowego :D + zwykła zapalniczka.


  • Amfetamina



Substancja: amfetamina (w ilosci ok. 1 g :D:D)


Godzina zażycia: Wczoraj około 17 :D:D:D


Substancja: Kofeina(w kawie z 5 łyżek)


Godzina zażycia: Dzisiaj koło 14 :D:D


Doświadczenie: Amfetamina-wiele razy(ponad sto było), Extasy-kilkanaście razy, Marihuana i haszysz-nie licze nawet bo nie chce marnować czasu :D:D, Bieluń-kilkanaście razy, Gałka muszkatałowa-raz.



randomness