Albert Hofmann - LSD, Moje Trudne Dziecko - Doświadczenia z LSD a rzeczywistość

Albert Hofmann - LSD, Moje Trudne Dziecko - Doświadczenia z LSD a rzeczywistość



[<<] [H] [>>]


15. Doświadczenia z LSD a rzeczywistość

Was kann ein Mensch im Leben mehr gewinnen Als dats sich Gott-Natur ihm offenbare?
Goethe
[Co więcej w życiu może człowiek zdobyć Niż to, co bóg-natura ujawni mu o sobie?]

Często pytają mnie ludzie, co wywarło na mnie największe wrażenie w związku z moimi doświadczeniami z LSD i czy te eksperymenty zaowocowały jakimś nowym pojmowaniem świata.

Doświadczanie różnych poziomów rzeczywistości

Największe znaczenie wyniesione ze wszystkich moich doświadczeń z LSD polegało na uzyskaniu dzięki nim podstawowego zrozumienia i wglądu w to, że rzeczywistość taka, jaką postrzegamy powszechnie, zawierająca indywidualny świat każdego z nas, nie jest czymś raz na zawsze ustalonym, absolutnym i jedynym, lecz że istnieje wiele rzeczywistości, a każda z nich stanowi wyraz innego poziomu świadomości osoby jej doświadczającej.
Do podobnych wniosków można dojść także poprzez dociekania naukowe. Problem rzeczywistości jest i był od niepamiętnych czasów podstawową kwestią filozofii. Jest jednak zasadnicza różnica, czy podchodzi się do rozwiązania tego problemu racjonalnie, dysponując logicznymi metodami wypracowanymi przez filozofię, czy też emocjonalnie, poprzez doświadczenia życiowe. Pierwsze zaplanowane doświadczenie z LSD było dlatego tak głęboko poruszające i alarmujące, gdyż codzienna rzeczywistość, którą do tego czasu uznawałem za jedyną, rozpuściła się wraz z doświadczającym jej ego, a nieznane ego chłonęło inną rzeczywistość, także nieznaną. Pojawiło się w związku z tym pytanie o prawdziwe ja, które - będąc samo nieporuszone - było w stanie rejestrować te wewnętrzne i zewnętrzne przemiany. Rzeczywistość jest niepojmowalna bez doświadczającego ją podmiotu, bez ego. Jest ona produktem świata zewnętrznego, nadawcy oraz odbiorcy - ego, w którego najgłębszej istocie uświadomieniu ulegają emanacje świata zewnętrznego, odbierane za pomocą anteny zmysłów. Jeśli jednego z tych dwóch elementów brakuje, rzeczywistość nie jest doznawana, z radia nie płynie muzyka, a obrazy pozostają puste.
Jeśli przyjmie się tę koncepcję rzeczywistości, będącą produktem nadawcy oraz odbiorcy, wkroczenie w obszar innych światów pod wpływem LSD można wyjaśnić w ten sposób, że mózg, miejsce usytuowania odbiornika, ulega biochemicznej transformacji. Odbiornik jest wtedy dostrajany do innej długości fali, niż normalnie. Ponieważ nieskończone bogactwo oraz różnorodność wszechświata mają związek z nieskończenie wieloma różnymi długościami fali, zależnymi od dostrojenia odbiornika, można być świadomym wielu różnych rzeczywistości mieszczących konkretne ego. Te różne rzeczywistości, które z większą trafnością można by nazwać różnymi aspektami tej rzeczywistości, nie wykluczają się wzajemnie, lecz uzupełniają, tworząc fragment zawierającej wszystko, bezczasowej, transcendentalnej realności, w której zawiera się nawet nieskalane jądro samoświadomości, posiadającej zdolność obserwacji własnej jaźni.
Prawdziwe znaczenie LSD i podobnych halucynogenów polega na ich zdolności zmieniania zakresu odbieranej fali przez percepującą jaźń i powodowania zmian stanów świadomości dotyczących rzeczywistości. Ta zdolność do ujawniania nowych obrazów rzeczywistości, ta prawdziwie kosmogoniczna moc sprawia, że zrozumiałe stają się kulty halucynogennych roślin i świętych narkotyków.
Czym jest ta podstawowa, znamienna różnica między rzeczywistością codzienną, a obrazem swiata doświadczanym po zażyciu LSD? W normalnym stanie świadomości, w rzeczywistości codziennej, ego i świat zewnętrzny są od siebie oddzielone, a człowiek stoi twarzą w twarz ze światem zewnętrznym, który jest obiektem. Po zażyciu LSD granice pomiędzy doświadczającą jaźnią i światem zewnętrznym mniej lub bardziej znikają, co zależy od głębokości stanu odurzenia. Ma wtedy miejsce sprzężenie zwrotne odbiorcy z nadawcą. Część jaźni wpływa do świata zewnętrznego, staje się składową obiektów, które zaczynają żyć i mieć inne, głębsze znaczenie. Może być to postrzegane jako coś wspaniałego lub jako pełna grozy przemiana demoniczna, prowadząca to utraty ego, w które się wierzyło. w tym pomyślnym stanie, nowe ego czuje się cudownie zjednoczone z obiektami świata zewnętrznego, a równocześnie z żyjącymi w nim istotami. To doświadczenie głębokiej jedności ze światem zewnętrznym może nawet osiągnąć stany poczucia jedności jaźni z całym wszechświatem. Stan świadomości kosmicznej, który przy sprzyjających okolicznościach można wywołać przez zażycie LSD lub innych halucynogenów z grupy meksykańskich świętych narkotyków, jest podobny do zdarzającego się spontanicznie, religijnego oświecenia, do unii mistycznej. w obydwu stanach, które często utrzymują się tylko przez chwilę bezczasu, doświadczana jest rzeczywistość ujawniająca blask bijący z transcendentalnego świata, w którym wszechświat i jaźń, nadawca i odbiorca, są jednym.
Związek oświecenia spontanicznego z podobnym doznaniem osiągniętym w wyniku zażycia narkotyków najbardziej szczegółowo badał R. C. Zaehner w książce Mystik-religios und profan (Stuttgart 1957. The Clarendon Press, Oxford, 1957).
Gottfried Benn w eseju Provoziertes Leben [Życie sprowokowane], który ukazał się w "Ausdruckwelt", Wiesbaden, w 1949 roku, określił rzeczywistość, w której jaźń i świat są oddzielone, jako "schizoidalną katastrofę i neurozę przeznaczenia Zachodu". Pisze on tam:
"... Koncepcja ta zaczęła się formować w południowej części naszego kontynentu. Europejsko-hellenistyczna, niosąca śmierć zasada zwycięstwa poprzez śmiałość, przebiegłość, podstęp, talent, siłę, a później europejski darwinizm i "nadczłowiek", były tworzywem tego procesu. Ego wyłoniło się, zaczęło dominować, walczyć. w tym celu potrzebowało narzędzi, materiałów, siły. Miało już inny stosunek do materii, mniej zmysłowy, a bardziej formalny".
Analizowało materię, testowało ją, segregowało: broń, obiekty do wymiany, pieniądze z okupów. Ego ujawniało materię poprzez jej wyodrębnianie, sprowadzanie do formuł, branie jej fragmentów, dzielenie jej. Materia stała się koncepcją, która jak choroba zawisła nad światem Zachodu i z którą świat ten walczył, nie pojmując jej, mimo że poświęcił tej walce morze krwi i szczęścia; koncepcją, której wewnętrznego napięcia i skomplikowania nie można się było pozbyć drogą naturalnego oglądu lub metodycznego wglądu w spójną jedność i spokój prelogicznych form istnienia... zamiast tego katastrofalny charakter tych koncepcji stawał się coraz wyraźniejszy... państwo, społeczna organizacja, publiczna moralność, dla której życie oznacza życie ekonomicznie użyteczne i która nie zna obszaru życia sprowokowanego, nie mogły zatrzymać swego destrukcyjnego impetu. Społeczeństwo, którego nowoczesnym rytuałem, a zarazem fundamentem jego higieny i rozwoju jest wyłącznie czysta, biologiczna statystyka, może wyrażać jedynie zewnętrzny punkt widzenia masy. Taka perspektywa umożliwia prowadzenie nie kończących się wojen, gdyż rzeczywistość to wyłącznie surowiec. Metafizyczna podstawa pozostaje dla takiego spojrzenia na zawsze ukryta. Zgodnie ze sformułowaniami Gottfrieda Benna, zawartymi w przytoczonym fragmencie, koncepcja rzeczywistości, w której jaźń i świat są od siebie oddzielone, w sposób istotny określa kierunek ewolucji historii europejskiej myśli. Doświadczanie świata jako bytu materialnego, obiektu, wobec którego człowiek stoi w opozycji, jest źródłem nauk przyrodniczych oraz technologii - tworów umysłowości Zachodu, które przekształcają świat. Z ich pomocą człowiek czyni sobie ziemię poddaną. Jej dobra są eksploatowane w sposób, który można scharakteryzować jako rabunek, a wyrafinowanym osiągnięciom cywilizacji technologicznej, przynoszącym wygodę społecznościom industrialnym, towarzyszy katastrofalne niszczenie środowiska. Ten obiektywny intelekt wkradł się także w serce materii - jądro atomu i jego składowe - uwalniając energie które zagrażają życiu na naszej planecie.
Niewłaściwe użycie wiedzy i niedostateczne rozumienie - skutki poszukiwań narzędziem intelektu - nie mogły się wyłonić ze świadomości rzeczywistości, w której ludzie nie są oddzieleni od środowiska, lecz istnieją jako część natury i wszechświata. Wszelkie czynione obecnie próby naprawy zniszczeń poprzez działania związane z ochroną środowiska muszą przynieść wyłącznie mizerne i powierzchowne efekty, o ile społeczeństwa Zachodu nie zostaną wyleczone z "neurozy przeznaczenia", jak Benn określał koncepcję rzeczywistości obiektywnej.
Doświadczanie takiej intelektualnej rzeczywistości sprawia, że śmiertelne zmiany w środowisku naturalnym wywoływane są rękami ludzkimi, co ma obecnie miejsce w wielkich miastach i obszarach przemysłowych. Tutaj kontrast pomiędzy jaźnią i rzeczywistością zewnętrzną jest szczególnie widoczny. Wzrasta tam poczucie alienacji, samotności i zagrożenia. To właśnie te odczucia odciskają swoje piętno na codziennej świadomości ludzi żyjących w zachodnich społecznościach industrialnych. Pojawiają się one wszędzie tam, gdzie wkracza cywilizacja, określając w znacznym stopniu charakter współczesnej twórczości plastycznej i literackiej.
Mniejszym zagrożeniem jest wąskie pojmowanie rzeczywistości, będące doświadczeniem ludzi żyjących w środowisku naturalnym. Na polach, w lasach i w świecie zwierząt mających tam schronienie, a tak naprawdę w każdym ogrodzie, można spostrzec rzeczywistość jako coś nieskończenie bardziej prawdziwego, starszego, głębszego i bardziej godnego podziwu niż wszystko, co stworzył człowiek, jako coś, co przetrwa, gdy martwy, mechaniczny i betonowy świat znów zniknie, pokryty rdzą i zamieniony w ruinę. W byciu roślin, ich kiełkowaniu, wzroście, kwitnieniu, owocowaniu, śmierci oraz ponownym kiełkowaniu, w ich relacji ze słońcem, z promieniami, które rośliny potrafią zmienić w chemicznie związaną energię, obecną w substancjach organicznych, z których zbudowane jest całe życia na naszej planecie - objawia się ten sam cud niewyczerpywalnej, wiecznej energii, która sprawia, że rodzimy się i zapadamy w jej macierz. Znajdujemy w tej energii schronienie oraz jedność ze wszystkimi żyjącymi istotami.
Nie jest to sentymentalny entuzjazm wobec przyrody, czy nawoływanie do "powrotu do natury", jak czynił to Rousseau. Ten romantyczny ruch, poszukujący idylli w naturze, można wyjaśnić także oddzieleniem człowieka od natury. Dzisiaj niezbędne jest ponowne uświadomienie sobie przez ludzkość podstawowej jedności wszystkich istot. Potrzebna jest jasna percepcja rzeczywistości, która tym częściej pojawia się spontanicznie i niespodziewanie, im bardziej pierwotna flora i fauna musi ustępować martwej cywilizacji technologicznej.

Misteria i mity

Pojęcie rzeczywistości jako jaźni przeciwstawionej światu, będącej w konfrontacji ze światem zewnętrznym, zaczęło się kształtować, jak wynika z przytoczonych stwierdzeń Benna, w południowej części kontynentu europejskiego, w starożytnej Grecji. Bez wątpienia ludzie tamtych czasów doznawali cierpień związanych z tak rozdwojoną percepcją rzeczywistości. Geniusz Greków starał się znaleć lekarstwo na te bolączki przez uzupełnienie zmysłowej, pełnej form i bogactwa kolorów, ale w równym stopniu zasmucającej, apollińskiej wizji świata, stworzonej w oparciu o rozdzielenie podmiotu i przedmiotu - dionizyjskim światem doznań, w którym dzieląca je przepaść zostaje zasypana w akcie ekstatycznego odurzenia.
Nietzsche pisze w Narodzinach Tragedii [Dzieła t.9, wyd. J. Mortkowicz, Warszawa 1907] "Na narodziny obrzędów dionizyjskich, prowadzących w momentach szczytowych do całkowitego zatracenia poczucia własnej jaźni, miały wpływ zarówno narkotyczne wywary, o których prości ludzie i prymitywne ludy układali hymny, jak i pełne mocy, wiosenne ożywienie, wdzierające się radośnie w każdy zakamarek natury... Poprzez magiczne, dionizyjskie zwyczaje odnawiał się nie tylko zatracony związek człowieka z człowiekiem, lecz także podporządkowana natura, wyobcowana i nieprzyjazna, ponownie święciła pojednanie ze swoim synem marnotrawnym, człowiekiem." Misteria eleuzyjskie, obchodzone rokrocznie na jesieni przez mniej więcej 2000 lat, od roku około 1500 p n.e. do czwartego wieku naszej ery, były blisko związane z ceremoniami i obchodami poświęconymi czci boga Dionizosa. Misteria te były ustanowione przez boginię rolnictwa, Demeter, w podzięce za odzyskanie jej córki, Persefony, którą uprowadził Hades, bóg świata podziemnego. Ofiarą dziękczynną był kłos zboża, wręczany przez dwie boginie Triptolemusowi, najwyższemu kapłanowi Eleusis, które uczyły go uprawiać zboże. Triptolemus przekazywał tę wiedzę całemu światu. Persefonie nie wolno było jednak pozostawać cały czas z matką, gdyż, wbrew życzeniom najwyższych bogów, wykradła z Hadesu pożywienie. Za karę musiała na część roku powracać do świata podziemnego. W tym czasie - panowała wtedy zima - rośliny umierały i pogrążały się w ziemi, aby obudzić się do nowego życia wczesną wiosną, gdy Persefona powracała na ziemię.
Mit Demeter, Persefony i Hadesa oraz innych bogów, przedstawiał w formie dramatu jednak tylko zewnętrzny aspekt zdarzeń. Kulminacją dorocznych ceremonii, rozpoczynającą się od procesji z Aten do Eleusis, trwającej kilka dni, był obrządek finalny, połączony z inicjacjami, który odbywał się nocą. Inicjowani mieli zakaz, pod groźbą kary śmierci, przekazywania tego, czego się dowiedzieli i czego byli świadkami w wewnętrznej i świętej komnacie świątynnej, telesterionie (u celu). Z całej rzeszy inicjowanych w tajemnicę Eleusis, nikt nigdy jej nie zdradził. W inicjacjach tych brali udział Pausanias, Platon, wielu cesarzy rzymskich, jak Hadrian czy Marek Aureliusz i wiele innych postaci ze świata antycznego. Musiało to być doświadczenie oświecające, wizyjny wgląd w głębsze obszary rzeczywistości, w prawdziwą podstawę wszechświata. Można o tym wnioskować z wypowiedzi inicjowanych na temat wagi i znaczenia tych wizji. Mówi o nich jeden z homeryckich hymnów. "Błogosławiony ten pośród ludzi żyjących na ziemi, który był tego świadkiem!
Ten, kto nie był zainicjowany świętym obrzędem, kto nie brał w nim udziału, pozostaje martwy w ponurej ciemności." Pindar mówi o błogosławieństwie eleuzyjskim tymi słowami: "Błogosławiony ten, kto ujrzał bramy prowadzące poza świat ziemski. Zna on kres życia oraz jego niewątpliwie boski początek." Podobnie Cicero, będący także sławnym inicjowanym, opowiada, jaki to blask padł na jego życie po doświadczeniach w Eleusis: "Nie tylko odnajdujemy tam powód do życia w radości, lecz również dobrą nadzieję na czas umierania." W jakiś sposób mitologia ta, odwołująca się do tak potocznego zdarzenia, z jakim mamy do czynienia rokrocznie - ziarno zboża zasadzone w ziemi umiera, aby zrodzić nową roślinę, nowe życie, wschodzące ku światłu - mogła stać się źródłem tak głębokich, uwalniających doświadczeń, podobnych tym, które przytoczyliśmy we fragmentach? Wieść niesie, że inicjowanym podawano w czasie głównej ceremonii miksturę, kykeon. Wiadomo także, że składnikami kykeon były jęczmień oraz mięta. Badacze religii i mitów, jak Karl Kerenyi, z którego książki na temat misteriów eleuzyjskich (Rhein-Verlag, Zurych, 1962) zaczerpnąłem powyższe cytaty i z którym współpracowałem przy okazji badań nad tą tajemniczą miksturą, wynika, że kykeon był zmieszany z narkotykiem halucynogennym. Dzięki temu można pojąć ekstatyczno-wizyjne przekazy zawarte w micie Demeter-Persefony, symbolizujące cykl narodzin i śmierci w obydwu wiatach - rozumowym i bezczasowym.
Kiedy król Wizygotów, Alaryk I, zdobył Grecję, najeżdżając ją od północy w roku 396 i niszcząc sanktuarium w Eleusis, wiązało się to nie tylko z upadkiem centrum religijnego, lecz oznaczało także zmierzch antycznego świata. Wraz z mnichami towarzyszącymi Alarykowi, chrześcijaństwo wtargnęło do tego kraju, który należy uznać za kolebkę kultury europejskiej. Kulturalno-historycznego znaczenia misteriów eleuzyjskich, ich wpływu na historię intelektualną Europy, nie można przecenić. To tutaj cierpiąca ludzkość znajdowała lekarstwo na swoją racjonalność, obiektywizm i różnicujący intelekt w doświadczeniu na wskroś mistycznym, które pozwalało jej uwierzyć w nieśmiertelność i wieczne istnienie.
Wiara ta przetrwała okres wczesnego chrześcijaństwa, choć w zmienionej symbolice. Można ją znaleć pod postacią obietnicy nawet we fragmentach Ewangelii, zwłaszcza, w najczystszej formie, w ewangelii według św. Jana, gdzie w rozdziale 14, 16-20 Jezus mówi do swoich uczniów na pożegnanie: "Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ w was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." Obietnica ta stanowi sedno zarówno mojej wiary chrześcijańskiej, jak i poszukiwań przyrodniczonaukowych. Poprzez ducha prawdy uzyskamy wiedzę o wszechświecie oraz zrozumienie, że stanowimy jedność z najgłębszą i najpełniejszą rzeczywistością boga.
Kościelne chrześcijaństwo - ze swoją religijnością, wyalienowaną z natury, trzymające się dualności podziału na twórcę i jego dzieło - wymazało jednak ze swojej pamięci eleuzyjsko-dionizyjske dziedzictwo antyku. W chrześcijańskim obszarze wiary doświadczenie bezczasowej, uwalniającej rzeczywistości, przeżywanej podczas spontanicznej wizji, zastrzeżone jest wyłącznie dla ludzi szczególnie wyróżnionych, podczas gdy w czasach antyku miały do niego dostęp za pośrednictwem inicjacji eleuzyjskich elity niezliczonych pokoleń. Unio mystica katolickich świętych oraz wizje, które reprezentanci chrześcijańskiego mistycyzmu - Jakub Boehme, Mistrz Eckhart, Anioł ślązak, Thomas Traherne, William Blake i inni przedstawiali w swoich pismach, wyraźnie nawiązują w swojej istocie do oświecenia, którego doświadczali inicjowani podczas misteriów eleuzyjskich.
Fundamentalne znaczenie doświadczenia mistycznego dla uzdrowienia ludzi żyjących w zachodnich społecznościach industrialnych, opanowanych jednostronnym, racjonalnym i materialistycznym sposobem widzenia świata, jest dzisiaj mocno podkreślane nie tylko wśród zwolenników religii Wschodu, jak buddyzm zen, lecz także przez wiodących przedstawicieli naukowej psychiatrii. Niech za przykład takiej literatury posłużą choćby tylko prace Balthasara Staehelina, psychiatry z Bazylei, praktykującego w Zurychu. Znajdują się w nich referencje do wielu innych autorów, którzy zajmowali się tym samym zagadnieniem. We współczesnej psychologii pojawił się nowy kierunek, psychologia transpersonalna, która odwołuje się do metafizyki człowieka, ujawniającej się poprzez doświadczanie głębszej i przekraczającej dualizm realności, i która czyni takie doświadczenia podstawowym elementem praktyki terapeutycznej.
W dodatku znaczący jest fakt, że nie tylko swiat medycyny , ale także szersze kręgi naszego społeczeństwa uważają, że warunkiem wstępnym i podstawą wyzdrowienia oraz duchowej odnowy cywilizacji i kultury Zachodu jest pokonanie dualistycznego i pełnego wewnętrznego rozdarcia sposobu oglądu świata.
Różne formy medytacji stanowią dziś ważny czynnik na drodze pogłębiania percepcji pełnej rzeczywistości, w której schronienie znajduje także doświadczający ją człowiek. Zasadniczą różnicą między medytacją a modlitwą w jej potocznym znaczeniu, opartą na dualności twórcy i dzieła, jest to, że poprzez medytację dąży się do zniesienia bariery Ja-Ty, zlania w jedno podmiotu i przedmiotu, nadawcy i odbiorcy, obiektywnej rzeczywistości i jaźni.
Świat obiektywny, stanowiący ujęcie rzeczywistości wynikające z ducha dociekliwości naukowej, jest współczesnym mitem. Lecz ta ciągle poszerzająca się wiedza przedmiotowa, która tworzy obiektywną rzeczywistość, nie musi być profanacją. Przeciwnie, jeśli tylko pogłębi się wystarczająco, bez wątpienia obejmie swoim zasięgiem niewyrażalną i podstawową zasadę wszechświata: jego cudowność oraz tajemnicę boga - obecne w mikrokosmosie atomu i w makrokosmosie mgławicy spiralnej, w nasionach roślin i w ciałach oraz duszach ludzi.
Medytacja zaczyna się tam, gdzie kończy się świat obiektywny - w najdalszym punkcie, do którego zdołała dotrzeć racjonalna wiedza oraz percepcja.
Medytacja nie oznacza zatem odrzucenia rzeczywistości obiektywnej, a wręcz przeciwnie, jej celem jest penetracja głębszych wymiarów rzeczywistości. Nie jest ona ucieczką w świat wizji, lecz poszukiwaniem pełnej prawdy o obiektywnej rzeczywistości poprzez równoczesną, stereoskopową kontemplację jej powierzchni oraz głębi.
Obecnie kwestią o podstawowym dla ludzi znaczeniu jest rozwój nowego rodzaju świadomości. Stałoby się to podstawą nowej religijności, opartej nie na wierze w dogmaty ustalane przez różne religie, lecz raczej na odbieraniu rzeczywistości przez pryzmat "ducha prawdy" Chodzi tutaj o percepcję, o czytanie oraz rozumienie tekstów podawanych z pierwszej ręki, pochodzących "z księgi, zapisanej palcem boga" (Paracelsus), z dzieła stworzenia.
Przekształcenie obiektywnego obrazu świata w pogłębioną, a więc religijną świadomość rzeczywistości może się dokonywać stopniowo, poprzez ciągłą praktykę medytacyjną. Można jednakże uzyskać ten stan na drodze nagłego oświecenia, poprzez doświadczenie wizyjne. Jest ono wtedy szczególnie głębokie, błogosławione i pełne znaczenia. Tego rodzaju przeżycie mistyczne może być trudne do osiągnięcia nawet po dziesięciu latach medytacji, twierdzi Balthasar Staehelin. Nie zdarza się ono także każdemu, choć zdolność osiągania przeżyć mistycznych należy do istoty ludzkiej duchowości. Jednak w Eleusis mistyczne wizje i uzdrawiające, uwalniające doświadczenia mogły być aranżowane w określonym miejscu i czasie dla całej rzeszy ludzi inicjowanych w święte misterium. Można było tego oczekiwać, gdyż, jak już wspomniano i co jest zgodne z poglądem religioznawców, wykorzystywano w tym celu halucynogenny narkotyk.
Charakterystyczne właściwości halucynogenów, polegające na rozpuszczaniu granicy między doświadczającą jaźnią i światem zewnętrznym podczas ekstatycznego, emocjonalnego doświadczenia, sprawiały, że możliwym było przy ich pomocy i po odpowiednich zewnętrznych oraz wewnętrznych przygotowaniach, które w doskonały sposób zapewniano w Eleusis, wywołać przeżycie mistyczne - jak to się mówi - zgodnie z programem.
Medytacja jest formą uzyskania tego samego celu, do którego szykowano się i który osiągano podczas misteriów eleuzyjskich. Podobnie, jest prawdopodobne, że w przyszłości, z pomocą LSD, ten mistyczny wgląd, będący ukoronowaniem medytacji, może stać się dostępny coraz większej liczbie praktykujących medytację osób.
Prawdziwą wagę LSD dostrzegam w możliwości dostarczenia materialnej pomocy w czasie medytacji nakierowanej na mistyczne doświadczenie głębszej, pełnej rzeczywistości. Tego rodzaju wykorzystanie jest całkowicie zgodne z istotą oraz sposobem działania LSD jako świętego narkotyku.
Wsparcie medytacji przez LSD przynosi podobne skutki, co jego wykorzystanie jako środka medycznego wspomagającego psychoanalizę i psychoterapię i opiera się na zdolności osłabiania, a nawet całkowitego znoszenia bariery Ja- Ty i poczucia oddzielenia świadomości od świata zewnętrznego. Przynosi to uwolnienie od fiksacji na punkcie własnego ego oraz odkrycie rzeczywistości, której można zaufać.



[<<] [H] [>>]


Kategorie

Komentarze

potrzebuje uwolnienia od fiksacji na punkcie wlasne ego..

potrzebuje uwolnienia od fiksacji na punkcie wlasne ego..

Zajawki z NeuroGroove
  • Katastrofa
  • Marihuana
  • Tytoń

Set: Dobre samopoczucie z nastawieniem na rozerwanie się na mieście, względny brak zmartwień na tamtą chwilę. Setting: park miejski, godzina 20:00 , ok. 10 stopni Celsjusza.

Chce żebyście pomogli mi ustalić pewną rzecz, mianowicie mam obawy że jestem nadwrażliwy na THC. Jednak być może po prostu nie mam doświadczenia gdyż palę ekstramalnie rzadko, ilość paleń w moim życiu mogę policzyć na palcach obu rąk lub obu rąk i jednej nogi. Nie wkręcam sobie żadnej fazy, przeciwnie - zazwyczaj podchodziłem do tego z nastawieniem że "to mnie nie ruszy". Niestety za każdym razem rusza a ostatnim razem chyba było apogeum. W piątkowy wieczór wyszliśmy z kolegami rozerwać się na miasto. Przed udaniem się do pubu skoczyliśmy na skręta.

  • crack
  • crack
  • oxycodone
  • Tripraport

Jest jakoś jedenasta rano, wpadam do kumpla co by go wyciągnąć do lasu wspinaczkowego. Otwiera, nie chce wpuścić, ale i tak wchodzę. W środku syf, ubrania na podłodze, stolik zajebany nawet nie wiem czym.

Na szafce obok kanapy — tacka. A na niej BARDZO dużo kokainy.

- To nie moje — mówi T. Mógł się chociaż wysilić na jakieś lepsze kłamstwo.

- No hehe nie twoje, ale leży tutaj u ciebie.

- Chcesz, to bierz.

- A ile mogę?

- Bierz, ile chcesz.

  • Dekstrometorfan

Doświadczenie: (niezmienne od ostatniego raportu "Pamiętnik znaleziony w wannie"

Otoczenie: Ja (K) Kumpel (S) i jeszcze jeden,którego wcześniej nie znałem (Ł)

Miejsce: Blok (8 piętro), całe miasto.

Stan umysłu: kilka dni wcześniej spróbowałem ok 350mg a teraz daje na 450mg (róznica masakryczna)





12.30 Wcinamy spaghetti, ja i (s) zapodalismy po 10 tabsów


  • Efedryna

Moja przygoda z Tussim zaczęła się wczoraj :) Wcześniej wyżerałam tylko Tramal, pozostawiony przez babcię w spadku :), ale Tramal się skończył i zmuszona zostałam do szukania innych tableteczek. Poczytałam sobie trochę waszych tekstów i postanowiłam następnego dnia wybrać się na spacer po aptekach, aby kupić Antidol i Tussipect. Niestety Antidolu nigdzie mi nie sprzedali ("lek z kodeiną bez recepty Pani chciała?"), no więc kupiłam 3 opakowania Tussiego. Jedno dla mnie, pozostałe 2 dla dwóch kumpeli.

randomness