Ipomoea Purpurea super trip!

Anonim

Kategorie

Odsłony

7268
by DębowyKloc nazwa substancji: trzy opakowania wilca purpurowego, flaszka, trzy piwa, potem jeszcze jedno. doświadczenie: kiedyś często dobra marycha, teraz alkohol praktycznie bez większych przerw. dawka: j.w. zmielone w młynku do pieprzu, zmieszane z sokiem pomarańczowym (100ml). "set & setting": opiszę to w trakcie. Raport: 15:00 Kupiłem już parę dni temu cztery paczki wilca w różnych sklepach, różnych firm, ale mam wrażenie, że firma i sklep są bez znaczenia. Nie było okazji, więc dopiero wczoraj o 15:00 zmieliłem ziarenka, zalałem sokiem pomarańczowym i walnąłem lufę. Dzieciak biegał po podwórku (ciepło, słonecznie) a ja wróciłem do malowania olejną rur w korytarzu. Czasami cycu przybiegał (lat 4) i mi asystował. Prowadziliśmy filozoficzne dysputy typu: "a dlaczego koty są wciąż?" lub "czemu chłopakom rosną włąsy na siuraku a dziewczynkom same włąsy?". Uczę go piosenki �bo z kobietami nigdy nie, nigdy nie wie sie�. Jest fajnie. 15:45 Wróciła małżonka. Zastanawiałem się czy jej mówić w ogule. Postanowiłem, że powiem jak zauważę pierwsze efekty. Dobrałem godzinę zażycia nie przypadkowo. Zjedliśmy obiad (wcześniej prawie zero). Życie bez zakłóceń. 17:15 Jedziemy sprawdzić czy jest wypłata na koncie, ja prowadzę (nie mam internetu na co dzień). Jedyne, co mi się wydaje, że się zmieniło, to problemy z parkowaniem (nie trafiam tak jak kiedyś) i jakby większa nerwowość, ale to może być niezwiązane. 19:20 Wróciliśmy z zakupów. Uff. Flaszka i browarki są. Jestem spokojny. 19:45 Rozpakowane, gary pomyte. Testuję zabawkę z cycem i walę pierwszego browca. życie bez zakłóceń. 20:30 Jestem po trzech browcach i zaczynam flaszkę. Żona mi lekko pomaga i wkurwia mnie w rozmowie jak zwykle. Jest typową żoną z bajki (o złotej rybce), zresztą wszystkie żony takie są, jeśli ktoś się jeszcze nie ożenił to niech wybierze najfajniejszą kandydatkę i się ożeni a zrozumie, że nawet najfajniejszą babeczkę można spierdolić żeniaczką. 22:30 Małżonka kładzie się spać. Sugeruje brak ochoty na �bzyku bzyku� a ja to szanuję (gentelman ze mnie nie?). Idę więc się wykąpać, bo jak wrócę to na pewno będzie spała i walnę w spokoju jeszcze browarna do TV, potem też zasnę. 8:15 Dnia kolejnego. Zawiozłem ich do pracy i cićkola. Piję browara , jem chleb z cebulą i pomidorem. ZACZYNA SIĘ TRIP! Browar jest przepyszny! Cudowny wręcz!!! Chleb również. Cebulę kroję super grubo, pomidora tak sobie. Solę to i pieprzę obficie. Wydaje mi się (a może to i prawda), że nigdy czegoś tak wspaniałego nie spożywałem. Kończy się pomidor, ale nie on jest najważniejszy, dalej zajadam chleb z samą cebulą. Może mało skomplikowane przeżycie, ale uwierzcie mi, fantastyczne! Czuję, że w tym piwie, chlebie i cebuli kryje się najgłębsza tajemnica istnienia człowieka. Ba! Wszechświat streszczony jest w tym co pochłaniam! Oglądam Karola i Norka i śmieję się prawie w głos! 8:35 Najadłem się a browar się skończył. Kolejny jest w sklepie od 9:00. Trochę chujowo, ale tylko trochę. Wykąpię się i wyszoruję zęby za ten czas. Chara pijacka i cebula to super połączenie, pani w monopolu i tak ma mnie za twardziela. Kupię dwa, jednego wypiję, drugiego dam do lodówki na miejsce tego brakującego. Porobię coś do 15:30. Potem znów zacznę trip. Życie w szczęściu. Nieskomplikowanym szczęściu, niezbyt może wzniosłym (a może właśnie przeciwnie), nic nie ma wielkiego znaczenia, błogostan. I tak żyjemy wszyscy żeby potem umrzeć. Ważne żeby nie robić zbytnio złych rzeczy, być dobrym człowiekiem. Znów dzień jest słoneczny. Dziś odpuszczę sobie tego "waszego" (sorry jeśli uszczypnąłem) wilca. Jak się chce to i bez alkoholu może być fajnie. Czasem robię sobie takie "maratony trzeźwości". Wtedy katuję się BWG. Próbował ktoś? Brzmi nie gożej niż te modne dragowe skróty. Trzeba trochę wytrwałości i konsekwencji, ale potem można naprawdę doświadczać "czegoś" nie opisywalnego. BrainWaveGenerator. Kiedyś może to tu opiszę. Może. Pozdrawiam serdecznie! :)

Komentarze

nildur (niezweryfikowany)
Mój wujek pił codziennie wieczorem drinka. Po roku, jakoż miał córke w zawodzie pielęgniarka zrobił sobie różnorakie badania. Wątroba rozjebana. Musiał przestać pić i brać leki. Od tamtej pory jakoś nie pije. Musiał zresztą wyjeżdzać za granice pracować, a tam nie jest to mile widziane. Dał sobie po prostu spokój, ale on nigdy nie wpierdalał powoju. Można pić rok, można pić kolejny w dzień w dzień umiarkowane ilości i normalnie żyć. Ale w końcu to się wszystko ziści, a teraz niech zadziała wasza wyobraźnia... Raz się żyje? Ja tak żyje, ale zdrowo ^^
Kwaśny ryj (niezweryfikowany)
A jakiej firmy była ta ipomea purpurea? Ja wczoraj testowałem 2 opakowania (Ipomea purpurea) firmy Legutko i nic się nie stało poza lekkim bulem brzucha
Anonim (niezweryfikowany)
nie widze sesu wogle w tym opowiadaniu-chodzi mi tu o to ,ze koles sie zfazowal sam i z wlasnym dzieckiem bawil :/
-.-;; (niezweryfikowany)
a mi sie podobalo :) lekkostrawne, w sam raz na sobotni poranek, mila przeciwwaga dla ale-mam-mase.tr, raport swiadomego i zdrowo zdystansowanego czlowieka, chetnie przeczytam wiecej :)
Anonim (niezweryfikowany)
Zwykły przeciętny trip przeciętnego alkoholika + użalanie sie= nudy........
i tak nie wiem ... (niezweryfikowany)
Nierozkminianie rozkminialnego czyli przeycia po zjedzeniu 100 ziaren powoju i spaleniu 0,5 g zielska....(NA BIEŻĄCO BANI) chciałbym tutaj wejść najpierw od definicji definiowalnego niezdefinowania rzeczywistości w jakiej sie otaczam. Wszystow wokół niej zdaje sie być nierzeczywiste już wychodząc od założonego założenia że moge teraz pisać to będąc przy klawiaturze albo i nie będąc... W tej samej chwili zacznijmy od definicji słowa język... język jest czymś z grubsza nieokreśllonym, co każdy z nas definiuje jako pojęcie które rozumie... i tak cięzko bedzie narazie wyjaśnić na jaim etapie rozkminy jestem, bo da tych którzy co·ś zaczeli rozkminiać podonie jak ja to bedzie wszystko co mówię tutaj oczywiste... bede sie tu posługiwał dla mnie i tak nie sdo określenia pojęcia rozkminialności jak i nierozkminialności, gdyż to jest temat książki... i to nie jest nawet temat książki, jak i pokazanie jednej z wielu dróg jakimi może się toczyć rozkmina. Ka żde zdanie jakie będę dalej pisał będzie albo bardziej albo mniej zrozumiałe dla tych którzy chcą roczyć dalszy ciąg rozkminy. Bo tutaj ogólnie będzie sie mowa toczyła o tym jak osiągnąć maxymalne, a też jak wyjść od definicji minimalnego Patrzcie na ten wielki rozrzut: 0 i 1, jest albo nie ma... Wpadamy w dalszą rozkmine... Jestwśmy tu i na przykład chcemy pokazać kumplowi jak bardzo jesteśmy najebani. W tym momencie wchodzimy w maksymalność pojęcia najebany... to jest osoba która nie rozkminia. Ale wyszliśmy od tematu ksiązki jako od tematu który wszyscy rozumieją... Czytając ten tekst pomyśl sobie nad tym ile z tego rozumiesz a ile nie... I pomyśðl sobie jednoczesnie, ile razy coś możesz zrozumieć a ile nie... Wyjdziew Ci wtedy granica między ludzmi którzy to są w stanie pojąć a czego nie są w stanie. Tu i tak wychodzę z założenia nierozkminialnej rozkminialności jak czegoś co w danej chwili jest sie w stanie jano wytłumaczyć ale nie jest sie w stanie do końca wyjaśnić... Teweraz zauważacie w toku myślenia moim rozgarniecie jako ogarnięcie rzeczywiswtości jak i nieogarnięcie nierzeczywistości.. Sam fakt że wpisuje literki tak jak ttrzeba a czasem nie tak jak trzeba jużsie wiąże z pewnym zbiorem słów i znaków, jakie tworzą dla ludzi normalnych słowo do odczytania ąże jest poprawnie napisane bądź że zawiera błędy... Definiująć pewne słowo dochodzi sie do tego że należy zdefiniować inne słowo, które pochodzi od poprzedniego.. W tym celu mówimy ze np. coś jest DLA NAS idealnym słowem, jeżeli możemy je jednoznacznie zrozumieć w mowie potocznej jak i w pisowni. Bo np. .... tu mi sie nie chce myśleć nad tym jakie słowo z np. polskim znaczkiem ż jak i z odpowiednikiem z będzie w rozumieniu innym słowem. Znowu posłużę się tu definicją rozkminy, bo niektórzy rozkminiają nadal mój wywód tutaj a niektórzy nie. Definiuje to jednocześnie klasę abstrakcji maksymalną jak i minimalną tworzenia rzeczywistości. Niektórzy w samym tym pojęciu gubi─ą sens bo nie czują w tej samej chwili tego samego co ja. POMYŚLCIE ŻE DO TEJ PORY CZUJECIE! MOŻEMY TO SOBIE zdefiniować nawet jako poczu cie istnienia bani nr (1) w której ogarniam. Ale OGARNIAM znaczy ROZKMINIAM co w jednoznacznej definicji oznacza drugi TEMAT pojęcia rozkminiania. Czyli ZERA które się jednoznacznie rozumie jako ZERO do którego można dążyć, żeby pojąć minimum. Sam ten tekst to pewnie jedna z niewielu rozkmin, które tak naprawde da sie pojąć dla niektórych a nie idzie pojąć dla innych. Tu sie bede starał dojąć do pojęcia minimalności maksylanlego, stosując bardziej lub mniej określone pojęciam definicji poprzez zbiór słów jako znaków które w danym języku obowiązują za słuszne. Spójrz tutaj ile w ogóle pojęć w poprzednim mówieniu powtarza się z następnymi. Wyjdzie Ci ta sama liczba słów w pojęciu "słownik" jako zbiór słów, w każdym moim wywodzie, choćby ich były nieskończoności. W tej samej chwili mógłbym przerwać wywód i iść np spać, ale moge go kontynuować dla tych, którzy dalej ROZKMINIAJĄ czyli ogarniają wszelkie aspekty tego co mówiłemwcześniej. Ten etap pokazuje jak bardzo w chodzimy w ciąg minimalności do maksymalności. Człowiek usiłuje nawet dojść do istoty ale niem oże bo musi coś pomniejszego zdefiniować jako punkt odniesienia do następnego , np. mniejszego lub większego. Dlatego pojęcie mniejszości i większości jest dla innych ludzi zupełnie inne. Dla realisty 0,00001 jest większe niż 0,000000000001 ale dla nie-realisty to może być coś po prostu mniejszego niż jeden i ma to w dupie. Dlatego świat nasz składa sie z ludzi którzy poszukuj ą minimalnego albo maksymalnego. Pozostali żyją w normach które definiuje im rzeczy minimalne jak i maksymalne, ze swoimi oczywiście ograniczeniami. Dla niektórych wystarczającą skalą na linijce jest milimetr, inni muszą mierzyć z dokładnością do 0,00001 milimetra. Inni na tomiast muszą mierzyć w kilometrach, więc szukają takiego sposobu, żeby pewną wielkość ustalić używając odpowiedniej aparatury. Już tak mieszam , że tylko pewnie jedna osoba wie o czym mówięi jrestem nią ja. Patrzcie ile razy zapuszczam sie w wywodzie do nieogarnięcia jak i ogarnięcie. Czyli albo człowiek dąży do pojęcia nieokreślonego jakim np. jest w matematyce nieskonczono ść jak do zera jakim w matematyce nazywamy punkt odniesienia, do którego można defonoowa·ć inne zeczy jak. np. liczby naturalne, większe od zera, ktore nie mają .... nie znowu sie pogubiłem w rozkminie... bo to są skoki bani... jak nie pojmiesz za dobrze o czym mówiłeś wczesniej to tego nie opiszesz tak dokładnie jak chciałeś, a zbyt długie zastanawianie sie nad opisaniem, wiąże sie tylko i wyłącznie ze zwiększaniem sie obiętości tego tekstu. Bo tak naprawde punktem odniesienia się jestem tylko ja, bo moge sie cofnąć troche wcześniej żeby ogarnąć,mczyli rozkminić albo żeby sie zapuszczać dalej, czyli NIE OGARN AĆ czyli NIE ROZKMINIAĆ. Znowu tu sie cofam do tematu, ale ta książka będzie tylko cofnieciem sie do tematu i rozwinięciem jego przeciwienstwa, które tez w temacie jest. Tu mam dosc wpisywania znakow z ogonkami itp. w sensie polskich typu ółąćę bo juz mi sie nie chce alta wciskać. Patrzcie ile osob to zrozumie teraz a ile nie. niektore pisza dosc szybko i im sie nie chce wciskac alta a inne bedą chciały być poprawne. Z minimalności w maksymalność. Tego typu rozkmin oczywiście jest nieskonczenie wielkie, ale ich ewentualne zwiększenie bedzie tymczasowym uwieńvczeniem. Ja ten tekst pisze bo jest dla mnie jasnym. W czasach w jakich żyje bedzie skonczna liczba ludzi którzy go pojmą ale i skonczona którzy nie pojmą. Ale ludzie aklbo bedą sie rozmnażac i powiększać rase rozkminiaczy albo wymierać i tu znowu jest pojecie minimum - rozkminienie, jak i maksimum, czyli ROZKMINIANIE z różnicą dwóch słów o tylko jedną litere A i E. Czujecie już tu jak bardzo rozrzucamy pojęcia które rozumiemy a które nie? Każde cofnięcie do choćby zrozumienia samych słów jest ju ż jakimś rozdrobnieniem, a ujęcie w całość : ograniczeniem. Tu nie ma definicji granicy - bo nie ma czegoś takiego. Jak definiujemy naet granice to jakąś liczbe do której coś dąży. I to w róznych aspektach życia. Ale liczba to jest też pojęcie które ktoś wprowadził i musiał definiować ten zbiór jako coś to nalezy do zbioru liczba.. Ale czym jest liczba - dla niektórych wystarczy jako zbiór liczb naturalnych. A niektórzy definiują tym zbiorem inne liczby/: jako iloczyn lych liczb, jako iloraz, wprowadzają uoszzególnienia: że coś sie nie może dzielic przez zero albo cos tam... I uogólnienia że coś nie może być wieksze od nieskonczoności. Nieważne czy coś jest po przecinku czy nie ma. ALE ROZKMINA. Ale jest tu tyle pojęć do zdefiniowania, np. "coś tam". Czym dla nas jest tak naprawde "coś tam". Dla jednych to bedzie 5, a dla innych bochenek chleba. Wyborów tu jest nieskonczenie wiele , zatem rozkmin jest nieskonczenie wiele, jak i skminięć nieskonczenie a mimo wszystko skończenie skończonych. Znowu rozkminianie nierozkminialnego... Na tym koncze.... Bo mi sie gastro włączyło...
Niezłe :D (niezweryfikowany)
Kurde :D Niezły trip report widzę tutaj powyżej... Aż by się chętnie spróbowało tego powoju... Jakie przemyślenia w ogóle: "Dlatego świat nasz składa sie z ludzi którzy poszukuj ą minimalnego albo maksymalnego. Pozostali żyją w normach które definiuje im rzeczy minimalne jak i maksymalne, ze swoimi oczywiście ograniczeniami. Dla niektórych wystarczającą skalą na linijce jest milimetr, inni muszą mierzyć z dokładnością do 0,00001 milimetra. Inni na tomiast muszą mierzyć w kilometrach, więc szukają takiego sposobu, żeby pewną wielkość ustalić używając odpowiedniej aparatury." "Każde cofnięcie do choćby zrozumienia samych słów jest ju ż jakimś rozdrobnieniem, a ujęcie w całość : ograniczeniem. Tu nie ma definicji granicy - bo nie ma czegoś takiego." Hmm... Mi się wydaje, że albo to pisał ktoś naprawdę bardzo mądry, albo ten powój z każdego może zrobić aż tak dogłębnie rozmyślającą osobę :D Co o tym myślicie?
Anonim (niezweryfikowany)
jak to jest mozliwe ja nie wiem mista lova lova te dwa slowa buzuja w mym umysla mista lova lova, wczujcoie sie w ten rym, jak to jest możliwe pisze bzdury a wy to czytacie hłehłe mista lova lova lova hłehłe :) sam nie wiem czemu to pisze ale cos mi kaze , oooojjjjjj ja jestem mistalova i tyle wam powiem. w tej chwili jak tu siedze i pisze chce wam przekazac tylko to całym moim jestestwem te dwa prawdziwe słowa ta kwintesencja :) powtarzajcie je codziennie podspiewujcie idąć ulicami niech to będzie nasz hymn....,..:) nie wiem czemu lecz jestem ciagle z wami, :) , wiem że jesteście i czytacuie moje przemyslernia, a sa one głebokie:) to tyle i niech moc będzie z wami:)
Anonim (niezweryfikowany)

Dalej te nasionka się moczą ?

Daję receptę na trip bez mdłości:

-nasiona zmielić np. blenderem i zalać "cytrynką" (taką do herbaty albo kwaskiem cytrynowym z odrobiną wody), bo w tych nasinkach znajdują się cyjanki, które jak wiadomo są trujące i one powodują te nieprzyjemne efekty; w brzuchu mieszją się z kwasem i w wyniku reakcji zmieniają w cjanowodór (gaz znany w obozach koncentracyjnych) a w przypadku zmiesznia z kwaskiem cytrynowym w otwartym pojemniku gaz się ulatnia i nie mamy go po spożyciu w sobie; pojemnik musi być otwarty i wstawiny w cimne miejsce na około dobę; potem zalewamy to alkoholem i rozcieńczamy nieco sokiem; możemy pić bez obawy o waymioty.

200 nasionek i miłej zabawy życzę - osobiście preferuję spokojne zabawy w swoim miłym mieszkaniu i nie za często

POZDRAWIAM

STZ (niezweryfikowany)

Piszesz że załadowałeś lufę. Tego się nie pali. Bierzeż 10 gram nasionek(możesz zmielić i walnąć do kubka z sokiem jak chcesz, ale nie musisz) i łykasz. Przez 30 minut możesz mieć odruchy wymiotne. Ja tak miałem. Tylko że przez 15 około. Potem masz dobry trip. Coś jak LSD tylko trochę inaczej bo krócej i jesteś z deka ogłupiały a nie tak jak po LSD rozbawiony i happy. Przynajmniej mnie ogłupiło, ale to raz ogłupia a raz rozwesela. Ale ogólnie to kolorki takie fajne, intensywne i pulsowały. Słyszałem dźwięki jak bym był pod wodą. Troche można mieć problemy z chodzeniem i za pierwszym tripem można się lekko przerazić na początku ale potem wszystko mija. Mi faza trwała hmm jakoś tak 4 godzinki. Znalazłem już lekko stare nasionka u dziadka więc może dlatego. Najgorszę w tym wszystkim jest to powstrzymywanie się przed zwymiotowaniem po wszamaniu tych nasionek. Ale potem wszystko mija. Wg mnie warto spróbować, lecz nikogo nie zmuszam. Pozdro! Aha, tak na dodatek. W przypadku moich kolegów którzy to szamali to alkohol osłabił działanie a niektórzy wgl nic nie czuli. Najlepiej zjeść te 10 gram nasion naczczo:P Szybciej się aplikuje. Można też zjeść je a potem wypić ciepłą herbatkę. Aplikacja może nastąpić po 10 minutach już lecz może trwać krócej. Kolega mówił że jak napijesz się harbaty po zjedzeniu nasionek to wgl nie ma odruchów wymiotnych lub są ale nieznaczne:) Pozdro all!

CzłowiekNieWiem (niezweryfikowany)

Jeśli naprawdę przymierzacie się, do wilca, nie bierzecie tego co na górze za prawdę. Bardziej ogólnie się napisać nie dało :D Ktoś pomieszał efekty, jakie dają różne rzeczy i napisał coś takiego. Sam nie wiem, czy dla jaj czy reklama tego BrainWaveGenerator. Genralnie uważam, że nie powinno się sugerować tym co tu napisane. To tak w skrócie :D Bo poniżej rozpisałem się bardziej, jeszcze na gorąco zaraz po przeczytaniu ;)

 

Czy naprawdę nie widzicie, że to fejk? Gość wali "lufę", trip zaczyna mu się następnego dnia jak po gałce muszkatałowej ponoć, a konlkuzja jest taka, że jest normalnym facetem, niby spróbował (wydaje mi się, że to nieprawda) wilca. Najpierw, żeby wzbudzić takie odczucie, że jest jednym "z nas", wzbudzić zaufanie, opisuje, że super trip ale i tak (delikatnie sugeruje), że w sumie BrainWave Generator mu styka (to już takie przemyślenie, dla starszych, pewnie taki był target). W skrócie, jak dla mnie to rekalama, przemyślana tak, żeby nie było nachalnie ale, żeby zaitneresować czyms innym.

 

Wiem, że to mocno nieaktualne, ale nadal ludzie to czytają. Nie dajcie się. Ja wilca można powiedzieć, że brałem raz rozpuszczone w alkoholu odfiltrowane i wypite. O dziwo tylko 4g (czysto ekologicznych, nie takich z kwiaciarni) wraz z illex gauasa (czy jak to się tam pisze - wyjaśnienie, ta roślina to IMAO, co okrutnie wzmacnia trip, nie powinno się tak robić) na dwie osoby z alkoholem. Szału nie było ale efekt był.

 

TAK CZY INACZEJ TEN ART JEST ZUPEŁNIE NIJAK NIE MA SIĘ DO RZECZYWISTOŚCI. (tylko przestrzegam młodszych użytkowników)

Zajawki z NeuroGroove
  • Ketamina


DOŚWIADCZENIE: mj, dxm, pcp, amfetamina, metaamfetamina( ICE ), LSD-25,

pridinol, zolpidem, diazepam, xtc(mdma, mda etc.), grzybki, pejotl

(mescalina), hasz, clonazepam, absynt, efedryna, pseudoefedryna,

benzydamina, eter



SUBSTANCJA: KETAMINA w pigułce



ILOŚĆ: 320 mg


  • AM-2201
  • Bad trip
  • Odrzucone TR

Jechałam z X , on to pali nałogowo i spytał się czy palę z nim, ja na to że czemu nie i że tak chcę , a on że maks 2 buchy a ja pomyślałam że co to 2 buchy , tak więc ... miejsce: miasto, przystanek, dużo ludzi

Zaczynamy ...

Jako, że X skręcił jointa i rozpalił, byłam już mega podjarana i chciałam zobaczyć jak to będzie ... biorę 1 bucha słabego i zaraz drugiego. Czuję, że coś dzieje się w środku mnie patrzę na X i widzę jak pali a zaraz podaje mi ..  pomyślałam skoro daje czemu nie... wzięłam kolejne 2 i tutaj już poczułam coś nie tak ... próbowałam odwrócić uwagę od mojego stanu i skapiałam uwage na wszystkim dookoła.. X dopalił i ruszyliśmy (wszystko działo się na przystanku). 

  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Pozytywne przeżycie
  • Psylocybina

Ekscytacja, ale depresja, ale perfekcyjne nastawienie, bo od lat marzyłam o grzybkach!!!

To było 19 czerwca 2021 roku. Popołudnie. Z zamiarem pójścia w tripa, uprzednio zamierzywszy kupić jeszcze w sklepie sok porzeczkowy dla podkręcenia rezultatów, ziemniaki i coś tam jeszcze, zjadłam garść świeżo ususzonych łysiczek kubańskich szczepu "Ecuador". Całą obfitą garść. Nie wiem, ile tam było – nie ważyłam. Nadmieniam, że to był mój dopiero drugi trip, znakiem czego nie znałam jeszcze niebotycznie kolosalnie olbrzymiej mocy psylocybiny. Zadebiutowałam bowiem z jednym grzybkiem, trzy dni wstecz. Tak więc, nie umiejąc pływać, rzuciłam się na głęboką wodę.

  • MDMA (Ecstasy)

Wrocilem z Leby i nakresle, jak ksztaltuje sie tam sytuacja-

worek 9 luf-35 zl; # kosc 3,5 cm na 4 cm (duza :))-30 zl; pigulka

e-mail (71 mg MDMA-jedna z najmocniejszych)-30 zl; kwas w

krysztale-35 zl. Cpunskie warunki idealne, sa i kluby techno i

przyjemne puby z drewnianym wystrojem i muza na zywo. Co do

towarzystwa to mozna spotkac pierdolonych hip-hopowcow ktorzy

przyjechali zeby nakrasc i miec kase na material (uwielbiam te