by DębowyKloc nazwa substancji: trzy opakowania wilca purpurowego, flaszka, trzy piwa, potem jeszcze jedno. doświadczenie: kiedyś często dobra marycha, teraz alkohol praktycznie bez większych przerw. dawka: j.w. zmielone w młynku do pieprzu, zmieszane z sokiem pomarańczowym (100ml). "set & setting": opiszę to w trakcie. Raport: 15:00 Kupiłem już parę dni temu cztery paczki wilca w różnych sklepach, różnych firm, ale mam wrażenie, że firma i sklep są bez znaczenia. Nie było okazji, więc dopiero wczoraj o 15:00 zmieliłem ziarenka, zalałem sokiem pomarańczowym i walnąłem lufę. Dzieciak biegał po podwórku (ciepło, słonecznie) a ja wróciłem do malowania olejną rur w korytarzu. Czasami cycu przybiegał (lat 4) i mi asystował. Prowadziliśmy filozoficzne dysputy typu: "a dlaczego koty są wciąż?" lub "czemu chłopakom rosną włąsy na siuraku a dziewczynkom same włąsy?". Uczę go piosenki �bo z kobietami nigdy nie, nigdy nie wie sie�. Jest fajnie. 15:45 Wróciła małżonka. Zastanawiałem się czy jej mówić w ogule. Postanowiłem, że powiem jak zauważę pierwsze efekty. Dobrałem godzinę zażycia nie przypadkowo. Zjedliśmy obiad (wcześniej prawie zero). Życie bez zakłóceń. 17:15 Jedziemy sprawdzić czy jest wypłata na koncie, ja prowadzę (nie mam internetu na co dzień). Jedyne, co mi się wydaje, że się zmieniło, to problemy z parkowaniem (nie trafiam tak jak kiedyś) i jakby większa nerwowość, ale to może być niezwiązane. 19:20 Wróciliśmy z zakupów. Uff. Flaszka i browarki są. Jestem spokojny. 19:45 Rozpakowane, gary pomyte. Testuję zabawkę z cycem i walę pierwszego browca. życie bez zakłóceń. 20:30 Jestem po trzech browcach i zaczynam flaszkę. Żona mi lekko pomaga i wkurwia mnie w rozmowie jak zwykle. Jest typową żoną z bajki (o złotej rybce), zresztą wszystkie żony takie są, jeśli ktoś się jeszcze nie ożenił to niech wybierze najfajniejszą kandydatkę i się ożeni a zrozumie, że nawet najfajniejszą babeczkę można spierdolić żeniaczką. 22:30 Małżonka kładzie się spać. Sugeruje brak ochoty na �bzyku bzyku� a ja to szanuję (gentelman ze mnie nie?). Idę więc się wykąpać, bo jak wrócę to na pewno będzie spała i walnę w spokoju jeszcze browarna do TV, potem też zasnę. 8:15 Dnia kolejnego. Zawiozłem ich do pracy i cićkola. Piję browara , jem chleb z cebulą i pomidorem. ZACZYNA SIĘ TRIP! Browar jest przepyszny! Cudowny wręcz!!! Chleb również. Cebulę kroję super grubo, pomidora tak sobie. Solę to i pieprzę obficie. Wydaje mi się (a może to i prawda), że nigdy czegoś tak wspaniałego nie spożywałem. Kończy się pomidor, ale nie on jest najważniejszy, dalej zajadam chleb z samą cebulą. Może mało skomplikowane przeżycie, ale uwierzcie mi, fantastyczne! Czuję, że w tym piwie, chlebie i cebuli kryje się najgłębsza tajemnica istnienia człowieka. Ba! Wszechświat streszczony jest w tym co pochłaniam! Oglądam Karola i Norka i śmieję się prawie w głos! 8:35 Najadłem się a browar się skończył. Kolejny jest w sklepie od 9:00. Trochę chujowo, ale tylko trochę. Wykąpię się i wyszoruję zęby za ten czas. Chara pijacka i cebula to super połączenie, pani w monopolu i tak ma mnie za twardziela. Kupię dwa, jednego wypiję, drugiego dam do lodówki na miejsce tego brakującego. Porobię coś do 15:30. Potem znów zacznę trip. Życie w szczęściu. Nieskomplikowanym szczęściu, niezbyt może wzniosłym (a może właśnie przeciwnie), nic nie ma wielkiego znaczenia, błogostan. I tak żyjemy wszyscy żeby potem umrzeć. Ważne żeby nie robić zbytnio złych rzeczy, być dobrym człowiekiem. Znów dzień jest słoneczny. Dziś odpuszczę sobie tego "waszego" (sorry jeśli uszczypnąłem) wilca. Jak się chce to i bez alkoholu może być fajnie. Czasem robię sobie takie "maratony trzeźwości". Wtedy katuję się BWG. Próbował ktoś? Brzmi nie gożej niż te modne dragowe skróty. Trzeba trochę wytrwałości i konsekwencji, ale potem można naprawdę doświadczać "czegoś" nie opisywalnego. BrainWaveGenerator. Kiedyś może to tu opiszę. Może. Pozdrawiam serdecznie! :)
Komentarze
Dalej te nasionka się moczą ?
Daję receptę na trip bez mdłości:
-nasiona zmielić np. blenderem i zalać "cytrynką" (taką do herbaty albo kwaskiem cytrynowym z odrobiną wody), bo w tych nasinkach znajdują się cyjanki, które jak wiadomo są trujące i one powodują te nieprzyjemne efekty; w brzuchu mieszją się z kwasem i w wyniku reakcji zmieniają w cjanowodór (gaz znany w obozach koncentracyjnych) a w przypadku zmiesznia z kwaskiem cytrynowym w otwartym pojemniku gaz się ulatnia i nie mamy go po spożyciu w sobie; pojemnik musi być otwarty i wstawiny w cimne miejsce na około dobę; potem zalewamy to alkoholem i rozcieńczamy nieco sokiem; możemy pić bez obawy o waymioty.
200 nasionek i miłej zabawy życzę - osobiście preferuję spokojne zabawy w swoim miłym mieszkaniu i nie za często
POZDRAWIAM
Piszesz że załadowałeś lufę. Tego się nie pali. Bierzeż 10 gram nasionek(możesz zmielić i walnąć do kubka z sokiem jak chcesz, ale nie musisz) i łykasz. Przez 30 minut możesz mieć odruchy wymiotne. Ja tak miałem. Tylko że przez 15 około. Potem masz dobry trip. Coś jak LSD tylko trochę inaczej bo krócej i jesteś z deka ogłupiały a nie tak jak po LSD rozbawiony i happy. Przynajmniej mnie ogłupiło, ale to raz ogłupia a raz rozwesela. Ale ogólnie to kolorki takie fajne, intensywne i pulsowały. Słyszałem dźwięki jak bym był pod wodą. Troche można mieć problemy z chodzeniem i za pierwszym tripem można się lekko przerazić na początku ale potem wszystko mija. Mi faza trwała hmm jakoś tak 4 godzinki. Znalazłem już lekko stare nasionka u dziadka więc może dlatego. Najgorszę w tym wszystkim jest to powstrzymywanie się przed zwymiotowaniem po wszamaniu tych nasionek. Ale potem wszystko mija. Wg mnie warto spróbować, lecz nikogo nie zmuszam. Pozdro! Aha, tak na dodatek. W przypadku moich kolegów którzy to szamali to alkohol osłabił działanie a niektórzy wgl nic nie czuli. Najlepiej zjeść te 10 gram nasion naczczo:P Szybciej się aplikuje. Można też zjeść je a potem wypić ciepłą herbatkę. Aplikacja może nastąpić po 10 minutach już lecz może trwać krócej. Kolega mówił że jak napijesz się harbaty po zjedzeniu nasionek to wgl nie ma odruchów wymiotnych lub są ale nieznaczne:) Pozdro all!
Jeśli naprawdę przymierzacie się, do wilca, nie bierzecie tego co na górze za prawdę. Bardziej ogólnie się napisać nie dało :D Ktoś pomieszał efekty, jakie dają różne rzeczy i napisał coś takiego. Sam nie wiem, czy dla jaj czy reklama tego BrainWaveGenerator. Genralnie uważam, że nie powinno się sugerować tym co tu napisane. To tak w skrócie :D Bo poniżej rozpisałem się bardziej, jeszcze na gorąco zaraz po przeczytaniu ;)
Czy naprawdę nie widzicie, że to fejk? Gość wali "lufę", trip zaczyna mu się następnego dnia jak po gałce muszkatałowej ponoć, a konlkuzja jest taka, że jest normalnym facetem, niby spróbował (wydaje mi się, że to nieprawda) wilca. Najpierw, żeby wzbudzić takie odczucie, że jest jednym "z nas", wzbudzić zaufanie, opisuje, że super trip ale i tak (delikatnie sugeruje), że w sumie BrainWave Generator mu styka (to już takie przemyślenie, dla starszych, pewnie taki był target). W skrócie, jak dla mnie to rekalama, przemyślana tak, żeby nie było nachalnie ale, żeby zaitneresować czyms innym.
Wiem, że to mocno nieaktualne, ale nadal ludzie to czytają. Nie dajcie się. Ja wilca można powiedzieć, że brałem raz rozpuszczone w alkoholu odfiltrowane i wypite. O dziwo tylko 4g (czysto ekologicznych, nie takich z kwiaciarni) wraz z illex gauasa (czy jak to się tam pisze - wyjaśnienie, ta roślina to IMAO, co okrutnie wzmacnia trip, nie powinno się tak robić) na dwie osoby z alkoholem. Szału nie było ale efekt był.
TAK CZY INACZEJ TEN ART JEST ZUPEŁNIE NIJAK NIE MA SIĘ DO RZECZYWISTOŚCI. (tylko przestrzegam młodszych użytkowników)