Handlarze testami narkotykowymi nie próżnują i forsują za pomocą swoich przyjaciół i koneksji testy narkotykowe w miejscach pracy w naszym kraju. Mimo, że w Europie w zwykłych przypadkach się ich nie stosuje, twierdzą, że to norma na Zachodzie. Maszyna propagandowa ruszyła. Jest takie stare powiedzenie, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I nie inaczej jest w przypadku nowelizacji LPR, której kluczowy element to właśnie maszynka do wysysania pieniędzy do kieszeni producentów testów... Przedstawiamy kolejny przykład jednostronnej propagandy tłoczonej w umysły Polaków na nośnych hasłach 'wojny z narkotykami' , a efekt to więcej pieniędzy na kontach bossów przemysłu więzienniczego oraz producentów testów, których firmy, nomen omen, znajdują się w Tel Awiwie i Stanach Zjednoczonych. Los tych, których ten biznes, a nie zakazane rośliny i substancje, może złamać życie, jest nie istotny, zepchnijmy ich na margines, wykluczmy, albo 'pomóżmy' wsadzając do więzienia. Liczy się tylko zysk. Niech żyją wolne i nie sterowane media, które prezentują rzetelną informację i zawsze przedstawiają głosy wszystkich stron. Niech żyje wolność i demokracja! Tylko czemu nie w Polsce !? [G2:931 class=left]
Gazeta.pl: LPR chce karać pracodawców, którzy dopuszczą do pracy osoby znajdujące się pod wpływem narkotyków. Szefowie i inspekcja pracy będą mieli prawo zażądać, aby pracownik poddał się badaniu za pomocą narkotestu. Czy ustawa wejdzie w życie? Jutro pierwsze czytanie projektu o przeciwdziałaniu narkomanii Około 150-170 tys. zawodowych kierowców i przedstawicieli handlowych wspomaga się w pracy narkotykami. Biorą też lekarze (opiaty i środki uspokajające), ludzie mediów (amfetamina i kokaina) i ci, co nie wytrzymują wycieńczającego wyścigu szczurów - Za stawienie się do pracy pod wpływem narkotyków pracownik będzie musiał zapłacić karę. Jak dużą? Jeszcze nie wiadomo. A pracodawca? Choć w projekcie nie ma ani słowa o sankcjach dla szefów firm, posłowie już zapowiedzieli, że muszą one zostać wprowadzone. - Będziemy w tej sprawie zgłaszać autopoprawkę. Chcemy, aby pracodawca był karany za to, że dopuścił do pracy osobę pod wpływem narkotyków albo środków psychotropowych - tłumaczy Przemysław Andrejuk (LPR), autor projektu. O tym, jakich środków w czasie pracy nie wolno będzie zażywać, zadecyduje minister zdrowia w osobnym rozporządzeniu. On również wskaże, z jakich narkotestów będą mogli korzystać pracodawcy. Obecnie narkotesty przeprowadza np. policja drogowa. - Stosujemy narkotesty, kiedy widzimy, że osoba kontrolowana zachowuje się dziwnie. Wyniki takiego testu nie są jednak dowodem w sądzie. Do tego potrzebne jest jeszcze potwierdzenie z badania krwi - tłumaczy Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji. Jeden test kosztuje od 60 do 100 zł. Wykrywają sześć podstawowych narkotyków. - To potrzebne uregulowanie, bo z roku na rok wzrasta liczba osób uzależnionych, które ukończyły 34. rok życia. W 2002 r. do kontaktu z narkotykami w ciągu ostatniego roku przyznawało się mniej niż pół procent badanych. Cztery lata później było to już 2 proc. - mówi Piotr Jabłoński z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. - Ta liczba wzrasta nie dlatego, że ludzie coraz później sięgają po narkotyki, ale dlatego, że zaczęli brać w latach dziewięćdziesiątych i robią to nadal. Dziś po narkotyki sięga nie tylko młodzież, ale często osoby, które już pracują - dodaje Jabłoński. Nikt nie prowadzi badań, ilu dorosłych Polaków jest uzależnionych od narkotyków. - Pracownicy-narkomani to efekt wyścigu szczurów. Osoby wykształcone, inteligentne, ambitne, które robią wszystko, aby zająć jak najwyższe stanowiska. Wycieńczeni sięgają po środki wspomagające - wyjaśnia Dorota Ciastek-Głowacka, dyrektorka ośrodka Dromader zajmującego się leczeniem osób uzależnionych. Najczęściej problemy z narkotykami mają lekarze, menedżerowie i ludzie mediów. - Różnią się tylko rodzajem substancji, z których korzystają. Lekarze uzależnieni są zazwyczaj od opiatów i leków uspokajających, menedżerowie i dziennikarze - od amfetaminy i kokainy - dodaje Ciastek-Głowacka. Po narkotyki sięgają też kierowcy. - Szacujemy, że około 150-170 tys. zawodowych kierowców i przedstawicieli handlowych wspomaga się w pracy narkotykami - mówi Jabłoński. Przepracowani Polacy sięgają po chemiczne wspomagacze, bo w początkowym etapie ich zażywania dodają one energii i siły. - Później pojawiają się problemy z pamięcią, koncentracją, chory nie jest w stanie porozumieć się ani z rodziną, ani ze współpracownikami - tłumaczy Ciastek-Głowacka. Proponowane przez LPR rozwiązanie nie jest nowością. - Dziś pracodawca, jeśli widzi, że pracownik jest pod wpływem alkoholu czy narkotyków, może wysłać go do lekarza, który określi, czy pracownik powinien pracować, czy raczej nie. Wprowadzenie takiego przepisu to ułatwienie życie pracodawcy i bat na pracownika - mówi Sebastian Samol, specjalista prawa pracy. - Tyle że pracodawca często przymyka oko na ćpanie w pracy. Bo pracownik na speedzie lepiej pracuje. A jak przestaje funkcjonować, to się go wyrzuca - mówi Kazik, terapeuta. Na wyjście z nałogu potrzeba około roku. Miesiąc leczenia w Dromaderze kosztuje 10 tys. zł. To często takie pieniądze, jakie zarabiali, pracując całe dnie na ostrym speedzie. Z forum Czy narkotesty w pracy to dobry pomysł? (• Tak. Jeśli nie bierzesz nic, to nie powinno ci robić różnicy, a wyeliminuje tych, których powinno. AAA (• Na Zachodzie takie testy są już normą. Poza tym zgadzam się z przedmówcą, jeśli nie bierzesz, to nie masz się czym martwić. zigizigi (• Ja tam mogę robić testy na obecność narkotyków i czegokolwiek innego. W alkomat też mogę codziennie dmuchać. Nie mam nałogów i jestem za wyeliminowaniem ćpunów i alkoholików z pracy. bibi
O tym że narkotesty wcale nie są dobrym pomysłem możesz przeczytać w rekomendacjach Platformy Etycznej Grupy Pompidou Rady Europy dotyczących narkotestów w szkołach jak i miejscu pracy