Dziki wschód, czyli mefedronowi kowboje Polski B

GruchaPrime

Odsłony

6550

Mefedronowe przeżycia wspominam raczej dobrze. Pierwszy mefedron jaki dostałem niefortunnie zawierał w sobie domieszkę szkła, więc jak można się domyślić po spożyciu chodziłem jak wytrzepany pojeb po pokoju drgając mocno w rytm muzyki. Dwa kolejne razy bez zmian. Przełom nastąpił, kiedy kolega w akademiku posypał mi dwa mix dwóch mefedronów. Efekt był taki, że 6 godzin chodziłem po pokoju w jedną i drugą z miną psychopatycznego zabójcy i namawiałem znajomych do inwazji na meczet z karnistrem w ręku. Najlepsze jest to, że wtedy gdyby ktoś rzucił hasło "dobra, jedźmy" to naprawdę pojechałbym spalić ten pierdolony meczet. Przy kolejnym spożyciu jakiś miesiąc później odkryłem ciekawą zależność. Fazę determinuje to, czy to zjemy, czy wciągniemy i jeśli wciągamy- pozycja w jakiej to robimy. Jeśli na stojąco- moc, energia, amfetamina, jeśli na siedząco- bardzo przyjemna stymulacja. Jako podróżnik rzecz jasna od tamtej pory robię to na siedząco. 2-3 minuty po wciągnięciu grama proszku (niestety mam taką tolerancję, że potrzebuję grama na raz, żeby było fajnie, owszem- myślę nad odwykiem) mam bardzo przyjemne dreszcze, puszczam muzykę i dowiaduję się, czym jest szczęście. Znajomi mi mówią, że jeśli przymykam oczy i świat się trzęsie to jestem bliski śmierci, ale jakoś umierający się nie czuję. Świat widzę jakby spowity delikatną mgłą. Raz u znajomej na domówce przed 40 minut leżałem wytrzepany na łóżku podziwiając piękno dymu z kadzidła przenikającego przez stróżki światła z jej "podręcznej kuli dyskotekowej". Najlepsze jest to, że zależnie od rozwartości powiek wzory tych świateł się zmieniały. Chciałem podzielić się doświadczeniem z resztą towarzystwa, ale miałem taki szczękościsk, że nie byłem w stanie mówić.
C.D.N

Zajawki z NeuroGroove
  • Ketony
  • Uzależnienie

Kiedyś modliłam się, by go wziąć, a teraz modlę się, by tego nie zrobić..

POCZĄTEK

To było jakoś w styczniu 2017 roku. Pamiętam absurdalnie małe ścieżki brane w długich odstępach czasu i niewyobrażalną moc... Siła do pracy, chęć rozmowy z ludźmi, sensowne wypowiedzi i brak zwały rano. Cud miód! Jakoś po pół roku sorty trafiały mi się coraz gorsze. Tylko łeb bolał i spać się nie dało. Za to zejście to była kilkugodzinna walka z myślami samobójczymi... Na jakiś czas odstawiłam ten specyfik i testowałam inne, ale on się na mnie czaił i czekał aż mu ulegnę.

ŚLEPA FASCYNACJA

  • Dekstrometorfan
  • Miks

Start: Mieszkanie kumpla, za oknem od paru godzin noc - ja trochę niepewny jak to bywa przed pierwszym razem. Czekamy godzinę na ewentualne skutki uboczne po czym opuszczamy lokal. Po próbie: Wędrujemy po mieście załatwić parę spraw (całość zajmuje nam jakieś 2h). Noc trwa w najlepsze, już trochę bardziej pewny siebie zapraszam kumpla do siebie. U mnie: Jesteśmy zrelaksowani i spokojni, a co więcej sami. Zaczynamy chill out przy cichej muzyce, pojedyncza lampka tworzy odpowiedni nastrój żeby zapomnieć o wszelkich zmartwieniach. Po wszystkim: Późną porą odprowadzam kumpla, nie ma prawie nikogo na ulicy, powiewa chłodem. Odkąd wyszliśmy z mojego mieszkania w słuchawkach rozbrzmiewa psychotrance (moje pierwsze zetknięcie z nim tak by the way), w drugą stronę idę sam - moją uwagę zwraca przede wszystkim muzyka i światła miasta.

Mówiąc szczerze to mój pierwszy taki artykuł, więc chyba najlepiej zrobię rozpoczynając go przedstawieniem krok po kroku jak się miała sytuacja "wtedy". Miejcie cierpliwość, a kto wie? Może znajdziecie tu nawet coś dla siebie.

Tego dnia prawie dwie godziny spędziłem na rozmowie z dziewczyną o niczym. Mrok nocy przecinają światła miasta, a my rozchodzimy się w swoją stronę - ona do domu i ja do domu. Ponieważ jednak nigdy się nie nudzę już w chwilę po rozejściu przychodzi do mnie sms od dobrego kumpla. 

"Wbijaj do mnie, mam niespodziankę."

  • Benzydamina
  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pierwszy raz

trip wynikł z nagłej potrzeby "zaćpania" czegokolwiek przez naszą dwójkę. zniecierpliwienie, delikatnie podniecenie. Najważniejsza część tripa odbywała się na totalnym "zadupiu" - droga na szczyt wzgórza na południu Polski.

Wakacje 2014, lipiec.

 

Dwójka nas była, obaj płci męskiej. Tego dnia właśnie przyjechaliśmy do Milówki - mała wieś w powiecie Żywieckim, bardzo przyjemna, jeżeli chodzi o krótki wypoczynek. Nasza kwatera, co istotne dla dalszej części opowieści, znajdowała się 650 metrów nad poziomem morza, a droga od "rynku" (czyli najbliższe oznaki cywilizacji) to około 2 kilometry. Owa droga prowadziła przez pola (piękne widoki, swoją drogą), dwa, czy trzy razy trzeba było przejść przez zagęszczenie drzew przypominające mały las.

  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Nastawienie dość standardowe, nic specjalnego. Pozytywny nastój, nieco bardziej przmyśleniowy.

To co się stało na długo zapadnie w moją pamięć...

Pojechaliśmy wieczorem do ziomka bo miał wolną chatę, zapaliliśmy blanta i trochę posiedzieliśmy, w sumie nic ponad normę.

Odczucia wtedy mogę określić na 5/10 w mojej skali najarania. Towar miałem już kilka dni wcześniej w nieco większej ilości. Tego dnia pozbywaliśmy się ostatniej sztuki. Od początku mówiłem że ta odmiana mi się nie podoba, słabo pachniała i z wyglądu sprawiała wrażenie , że będzie conajwyżej przeciętnym buszkiem. Realia były nieco inne, paliliśmy ją kilka razy:

randomness