I. Początek
Już lepiej, żeby palił marihuanę, niż żeby był Murzynem. A już na pewno nie kobietą - tak młodzi Amerykanie widzą kandydata na dobrego przywódcę USA. Większości amerykańskiej młodzieży nie przeszkadza "popalanie trawki", ale absolutnie nie głosowaliby na kogoś, kto bierze twarde narkotyki. [G2:1077 class=left]
Jaką wadę byłbyś skłonny zaakceptować u twojego prezydenta - takie pytanie postawił Amerykanom w wieku 18-29 lat "New York Times". I dowiedział się, że młodzież wolałaby widzieć na fotelu prezydenta raczej kogoś takiego jak Bill Clinton, który przyznał się do popalania kiedyś trawki (a co z niezależnym kandydatem przyznającym się do palenia, burmistrzem Nowego Jorku - Michaelem Bloombergiem? - przypis hyperreal.info), niż polityka w typie jego żony Hillary czy jej konkurenta, czarnoskórego Baracka Obamy (który też przyznał się do popalania trawki i w przeciwieństwie do Clintona, także do zaciągania się nią, a nawet używania kokainy w młodości - przypis hyperreal.info ). Tylko 28 procent spośród pytanych zdecydowanie odrzuciłoby kandydata, który jest amatorem marihuany. Aż 68 procent nie miałoby nic przeciwko głosowaniu właśnie na niego. Niemal dokładnie odwrotnie głosy rozkładają się, jeśli chodzi o twarde narkotyki. Kokainista byłby skreślony dla 74 proc. pytanych. Gdyby młodzi wyborcy mieliby wskazać, czy wolą na stanowisku prezydenta kobietę, czy Murzyna, wybraliby tego drugiego. Choć co trzeci ankietowany na pewno nie zagłosuje na czarnoskórego kandydata. Wygląda jednak na to, że Amerykanie będą świadkami starcia właśnie kobiety i Murzyna - przynajmniej na początku. Kobieta - Hillary Clinton i Murzyn - Barack Obama starają się o nominację Partii Demokratycznej. Jeżeli decydować mieliby tylko najmłodsi wyborcy tej partii, w szranki o prezydenturę stanąłby czarnoskóry senator z Illinois. Źródło: Dziennik.pl
[G2:707 class=left]
Nowelizacja LPR skierowana do prac w sejmowych komisjach.
Nie zwlekaj, poprzyj naszą petycję!
Zażądaj wysłuchania publicznego! Podpisz petycję!!!
wieczór na polach przed lasem, mostek koło ogródków działkowych, później las
I. Początek
Z kumplem, wieczorkiem koło 22, nad rzeką w małym lesie Ucieszony ze spotkania, rozbawiony, pełen energii
Zacznę od tego, że to mój pierwszy raz jak opisuję trip, więc wybaczcie za jednorazowe błędy.
Przed tripem.
Poszedłem z kumplem nad rzekę, bo uznaliśmy, że będzie tam cicho, ciemno i mało ludzi. Wzięliśmy se po lufce i zjaraliśmy. Kumpel jest tutaj mało istotny, więc nie dałem jego dawkowania.
Trip.
Jeszcze nie weszło do końca. Szliśmy sobie obok rzeki wśród drzew, a że to był pierwszy raz kolegi, to wciąż mnie pytał o zagadki do sprawdzenia stanu trzeźwości umysłu, po czym stwierdziłem ze sobie zapalę papierosa.
SET: -Pozytywne nastawienie -Pewność siebie na wysokim poziomie -Drobne oczekiwanie srogiego doświadczenia SETTING: -Wielki park za miastem jako miejsce tripa -Dwójka przyjaciół jako współ-tripujący
Sporo czasu minęło od mojego ostatniego raportu. Czas powrócić do opisywania swoich tripów. Bo owszem, do dnia dzisiejszego zaliczyłem parę nowych podróży. Zdarzały się tripy lepsze i gorsze, ale nie chciało mi się robić z nich sprawozdań. Moja ostatnia przygoda jednak należy do dosyć wyjątkowych i aż się prosi, by sporządzić z niej porządny raport. Zapraszam do lektury :)
Mój pierwszy TR więc proszę o wyrozumiałość
Wcześniej brałem MDMA (truskawki) tylko raz, minimum 3 km od jakiejkolwiek cywilizacji, teraz razem z innym kumplem (niech będzie B) , odważyłem się na miasto (średnia wielkość, żadna metropolia).
B brał dwie (też truskawki) dzień wcześniej w związku z czym jego "zwała" opóźniła trochę zabawę i umówiliśmy się na 20 pod okoliczną żabką razem z dwoma innymi ziomkami (M i L) którzy mieli nam towarzyszyć na trzeźwo (L opiekował się mną też podczas kwasowego tripa).
Komentarze