Dzień Hipokryty

Nie ma co wsadzić im do gęby, za co posłać do szkoły, co wrzucić na grzbiet, żeby zasłonić ślady bicia, ale czym dzieci więcej, tym lepiej! Polacy im bardziej katoliccy i bogobojni, tym bardziej kochają dzieci i chcą mieć ich więcej. Do wzmożenia produkcji dzieci nawołuje Kościół. Niepokoi go spadek urodzin.

agquarx

Kategorie

NIE

Odsłony

1582
Nie ma co wsadzić im do gęby, za co posłać do szkoły, co wrzucić na grzbiet, żeby zasłonić ślady bicia, ale czym dzieci więcej, tym lepiej! Polacy im bardziej katoliccy i bogobojni, tym bardziej kochają dzieci i chcą mieć ich więcej. Do wzmożenia produkcji dzieci nawołuje Kościół. Niepokoi go spadek urodzin. Ile tego "skarbu" w katolickiej Polsce pałęta się po skrzypiących biedą sierocińcach, cierpi ubóstwo, upokorzenia, służy do wyładowania złości lub po prostu nie stanowi obiektu należytej troski i zainteresowania ze strony rodziców i państwa? Duma nas rozpiera Mamy najwięcej domów dziecka w Europie Środkowej, a w nich 18,5 tys. bachorów. Ich rodzice, przeważnie żyją, ale nie chcą się nimi zajmować albo nie mają na to pieniędzy. Co roku do sierocińców trafia jakieś 3 tys. kochanych pociech. Pod opieką różnych instytucji jest ogółem około 60 tys. dzieci: w pogotowiach opiekuńczych, rodzinnych domach dziecka, młodzieżowych ośrodkach wychowawczych. W polskich domach dziecka bieda wygląda z każdego kąta. Pieniędzy brakuje na ubrania, wyposażenie, środki czystości, etaty dla opiekunów. Całodzienna stawka żywieniowa na twarz wynosi od 6,50 do 8,75 zł. Reszta szczeniaków cieszy się ciepłem domowego ogniska. Około 2 mln w rodzinach alkoholików, co gwarantuje im nieustające skoki adrenaliny. Żyją w chronicznym napięciu, narażone na przemoc fizyczną i emocjonalną. Milion bachorów żyje poniżej granicy ubóstwa. W tym roku rząd musiał przeznaczyć aż 160 mln zł na dożywienie 716 tys. uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. Będą dostawały jeden ciepły posiłek przez 210 dni w roku. Koszt takiego posiłku wynosi średnio 1 zł 91 gr. Czym będą się żywiły przez pozostałe 155 dni – nie wiadomo. Jak to w dżungli. Szczeniaki starsze, które też chodzą głodne, same muszą się wyżywić przez 365 dni w roku. W 2001 r. blisko połowa dzieciaków nie pojechała na wakacje, bo starych nie było na to stać, a państwo dawno przestało się tym przejmować. Głównie były to dzieci wiejskie. Tylko 33 proc. bachorów w wieku od 3 do 5 lat objętych jest edukacją przedszkolną. W Belgii i na Węgrzech do przedszkola chodzi 100 proc. dzieci, we Włoszech 95 proc., we Francji 83, a na Słowacji 76. Polacy natomiast w ciągu 10 lat zlikwidowali ponad 3000 przedszkoli. Zmniejszyliśmy ich liczbę z 12 000 do niecałych 9000. Ograniczyliśmy też funkcję socjalną i opiekuńczą szkoły. Brakuje w niej na ogół posiłków, a na pewno opieki zdrowotnej, bezpłatnych zajęć wyrównawczych dla smarkaczy z zaniedbanych środowisk i zajęć pozalekcyjnych zapewniających opiekę nad dziećmi w czasie, gdy starzy pracują. Na szczęście wielu rodziców już nie pracuje, sporo wkrótce straci pracę. Najlepszym nauczycielem jest życie, toteż niektóre polskie dzieci, choć podlegają obowiązkowi nauczania, w ogóle nie są posyłane do szkoły. Bez uzasadnionej przyczyny. W zeszłym roku ich oficjalna liczba wyniosła 3580. Prawdziwych oszacowań brak. Tracą życie Zagonieni rodzice nie mają ani czasu, ani głowy, by pilnować dzieci. W zeszłym roku utonęło 118 dzieci. 69 w wieku od 7 do 14 lat i 49 sztuk od 15 do 18 lat. Wypadkom na drogach uległo 560 bachorów, które wtargnęły na jezdnię albo się na niej bawiły. Rodzice i opiekunowie zapomnieli im powiedzieć, że to nie jest odpowiednie miejsce do zabawy. Liczba ta dotyczy tylko tych gówniarzy, które nie przekroczyły 7 roku życia. Rany odniosły wszystkie, zabitych zostało 15. Dwa lata temu wypadkom uległo 653 takich smarkaczy, a zginęło 21. Ile starszych dzieci dostało się pod koła, nie wiadomo, policja nie wyodrębnia tego w statystyce. Co roku ginie też trochę przy pracach rolniczych. Zarejestrowanym wypadkom w 2001 r. uległo 1456 dzieciaków. Zazwyczaj łamią się, tracą palce, ręce albo nogi, przeważnie przy wykonywaniu prostych prac. Ale rodzice zaganiają je również do robót szczególnie niebezpiecznych, które strach samemu wykonać. Czasem bachory zabijają się same. Na pewno nie z nadmiaru szczęścia w rodzinie. W zeszłym roku na swoje życie targnęło się 94 czternastolatków i młodszych. Zmarło 69. Wśród bachorów 15- i 16-letnich 112 próbowało uciec od życia, udało się tylko 72. Najwięcej – 374 – samobójców było w grupie młodzieży od 17 do 20 roku życia. Zginęło 263 z nich. Do kupy w 2001 r. na tamten świat wyprawiły się 404 sztuki. Czasem zabijają je matki już podczas porodu. Ale nieczęsto. Przez 12 lat zarejestrowano 541 takich przypadków. W zeszłym roku – 26. Porzuconych szczeniaków było 76. Od 1990 r. uzbierało się tego 617 sztuk (20 z nich zmarło). Znajduje się je w różnych miejscach: na śmietnikach, pod drzwiami mieszkań, w dworcowych szaletach. Rocznie kilka tysięcy sztuk dzieci i młodzieży po prostu ginie. Czasem są porywane – w 2001 r. ujawniono 114 przypadków uprowadzeń lub zatrzymań wbrew woli opiekunów. Czasem uciekają dla draki albo dlatego, że w domu jest im źle. W 2001 r. policja zarejestrowała 4464 ucieczki nieletnich. Wśród zaginionych dzieci policja odnajduje tylko 8 proc. żywych i przekazuje opiekunom. Zaledwie w kilku procentach bezpowrotnych zaginięć odnajdywane są zwłoki. Niekiedy się przydają Na przykład, gdy dorosły nie ma się z kim napić, a pod ręką jest tylko dziecko. W ostatnim roku z art. 208 k.k. określającego karę dla tych, którzy rozpijają nieletnich, dostarczają im alkohol, ułatwiają spożycie albo nakłaniają do spożycia, skazanych zostało 370 osób. Są "ofiarami przemocy domowej". W zeszłym roku ujawniono, że odnotowanymi przez policję ofiarami domowego katowania było 41 213 dzieci, w tym 26 305 do 13 roku życia i 14 908 mających od 13 do 18 lat. Rzadko jednak policja jest alarmowana. Ochrona rodziny oznacza niewtrącanie się do domowych bestialstw i koszmarów. Badania przeprowadzone w 2000 r. przez Międzynarodowe Towarzystwo do Zapobiegania Agresji wobec Dzieci wykazały, że aż 80 proc. aktów przemocy ma miejsce w domu. Stosowane metody są różne: bicie, kopanie, straszenie nożem. Siniaków się nie liczy, tylko złamania kości, obrażenia głowy i oparzenia. Bicie jest w opinii wielu Polaków właściwym i nieodzownym środkiem wychowawczym. Dzieci trzeba "wybić" na człowieka. Ponad połowa ankietowanych w zeszłym roku przez CBOS uważa, że smarkaczowi należy się lanie, jeśli popełni drobną kradzież. Trzeba też bić za branie narkotyków (53 proc.), picie alkoholu (52 proc.), wagary (39 proc.) i palenie papierosów (38 proc.). Wśród przewinień wymagających bicia wysoko plasuje się nieposłuszeństwo wobec rodziców, okazywanie im braku szacunku i ucieczka z domu. Skutki bicia są częstą nowego bicia przyczyną. Według wyników opublikowanych w zeszłym roku przez Fundację "Dzieci Niczyje" surowych kar fizycznych powodujących obrażenia ciała doświadcza jedna czwarta dzieci. 34 proc. badanych stwierdziło, że strach dziecka pomaga wyegzekwować jego posłuszeństwo, natomiast 23 proc. – że surowe traktowanie hartuje charakter. Gówniarze to nie tylko wygodne worki treningowe. Dostarczają też uciech seksualnych. W zeszłym roku stwierdzono 1448 przestępstw wykorzystywania seksualnego dzieci przez dorosłych. Są to promile rzeczywistych uciech rodzinnych – te, które kończą się u prokuratora. Ujawniono 12 przypadków utrwalania treści pornograficznych z udziałem dzieci. Według danych raportu przygotowanego w 2000 r. przez kryminologów i psychologów z 14 krajów Polska znajduje się w czołówce państw europejskich, w których pleni się kazirodztwo pedofilskie. Pisaliśmy o tym w "NIE" nr 25/2001. Obliczono, że rocznie 30 tys. polskich dzieci jest wykorzystywanych seksualnie przez swoich bliskich. Zazwyczaj ojców, ojczymów, dziadków i konkubentów swoich mamuś. * * * Rosną liczby mówiące o głodzie, zaniedbaniu, wykorzystywaniu i biciu. Dzień Dziecka nabiera coraz bardziej karykaturalnego kształtu. Instytucje, organizacje i ludzie tak zwanej dobrej woli zbierają prezenty i pieniądze dla dzieci z biednych rodzin i domów dziecka. Niewielki wysiłek podjęty raz w roku na długo krzepi dobre samopoczucie. Tymczasem miś, cukierek czy koncert z udziałem zachwyconych sobą gwiazd nie zapewnia dzieciom ani bezpieczeństwa, ani pełnego żołądka. Dzień Dziecka przemianować należy na Dzień Hipokryty. * Dane ze statystyk: KGP, MPiPS, MENiS, KRUS, CBOS, GUS, Instytutu Psychologii Zdrowia, fundacji: "Dzieci iMłodzieży", "Niebieska Karta", "Dzieci Niczyje", "Nasz Dom" oraz prasy. Źródło: Archiwum WWW Tygodnika NIE, http://www.nie.com.pl. Jakby ktoś z Was coś z niego wygrzebał, dajcie znać :-).

Komentarze

vivika (niezweryfikowany)
zajeboiscie
Anonim (niezweryfikowany)
Kurwy jebane !!!! Wiezniowie mja sie lepiej od naszych dzieci. Skurwiele!!!!
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Marihuana
  • MDMA
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie 100% pozytyw, trochę na żywioł, ja i mój mężczyzna. Zima, okres świąteczny, miasto, docelowo nasze mieszkanie.

- Na pewno George Michael z Davidem Bowie napierdalają takimi kółka po Niebie.

Jest. Tym razem łapiemy go zza grubych kurtek i szalików, ściany zimnego powietrza, siedzi jak gdyby nigdy nic na płachcie papieru, wiszącego smętnie z wiaty przystanku. Jak się dobrze przyjrzeć, to można zobaczyć bijącą z niego aurę absurdu.

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Set: Z racji tego, że jestem osobą uzależnioną miałem lekkie obawy przed przyjęciem grzybów, tym bardziej iż uczestniczę aktualnie w terapii uzależnień. Z drugiej strony miałem świadomość tego co robię, jaki wpływ ma na mnie psylocybina i co chcę osiągnąć (zgłębić siebie, nawiązać kontakt z naturą). Nie używałem żadnych innych substancji psychoaktywnych od ponad czterech miesięcy. Z przyjęciem grzybów czekałem na odpowiedni moment w życiu od ich ususzenia, to jest od pół roku. Setting: Z samego początku mieszkanie w bloku. Następnie, gdzie odbyła się większa część podróży - łąki, lasy i góry. To był słoneczny, wiosenny dzień. Cały czas byłem z trzema znajomymi, z tymże jedna z tych osób była mi szczególnie bliska - był to mój przyjaciel.

Wstałem rano z myślą, że to właśnie dziś jest ten dzień. Czekałem na niego pół roku, nie śpieszyło mi się. Wiedziałem, że jeśli chodzi o psylocybinę nie ma się co pośpieszać - w końcu nadejdzie odpowiedni moment.

T -60 do -30 minut
Wypiłem nektar z czarnej porzeczki.

T 0
Zjadłem z przyjacielem po około trzy i pół grama ususzonych cubensisów.

  • Chinina
  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Dobre samopoczucie, melancholijny dzień w sposób urokliwy, bez większych oczekiwań. Miło spędzony dzień z narzeczoną.

14:00
Ruszyłem z narzeczoną na polowanie do aptek. Panie farmaceutki jak zwykle życzliwe i pełne pomocy. Acodinu nie było, poszliśmy w zamienniki.
14:15
Wszystko kupione. Względem aptek. Trzeba kupić należytą popitkę do tabletek. Bio-chemia, medycyna, farmacja zawsze były mi bliskie. Z tego względu zdecydowaliśmy się kupić tonic z chininą. Atrakcyjnym wydawało mi się połączenie chininy z DXM.
14:30

  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Set: pozytywne nastawienie, ekscytacja i ciekawość nadchodzących doświadczeń. Setting: pokój akademika, znani od lat dobrzy towarzysze i przyjaciele.

Słowem wstępu, poniższy wpis, jest dwoma Trip Raportami. Pierwszy napisałem ja, autor tego bloga, drugi TR został spisany przez jednego z moich towarzyszy – Marka (imię zmyślone na potrzeby raportu). Razem zredagowaliśmy poniższy tekst, ponieważ dotyczy on jednego, wspólnego spotkania wraz z naszymi przyjaciółmi. Od razu wytłumaczę, skąd taka dokładność w opisywaniu doświadczeń w tekście mojego przyjaciela. Marek nagrywał całe nasze spotkanie na dyktafon, swój tekst pisał przesłuchując nagranie.